19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; jeśli są tutaj jakieś Armys, zapraszam na moje nowe taekookowe ff!

***

Eliza była pewna, że dzięki swojej introwertycznej naturze, nigdy nie wda się w żadną bójkę, nie znajdzie w niebezpiecznej sytuacji, po prostu przeżyje swoje nudne życie bez większych niespodzianek.

Tymczasem właśnie patrzyła, jak jej anioł stróż i bratnia dusza w jednym uderza demona w twarz.

Seonghan upadł na ziemię, łapiąc się za szczękę. Minho odwrócił się do Elizy. Ukucnął przy niej i złapał jej twarz w dłonie.

— Jesteś ranna? Mój Boże, prawie przeciął ci tętnicę...

— Jest okej — szepnęła, kładąc dłoń ubrudzoną w jej własnej krwi na tę anioła. — Jest w porządku.

Demon wykorzystał sytuację i skupił się na regeneracji złamanej ręki. Dopiero, gdy wrzasnął z bólu, zwrócił na siebie uwagę Minho.

— Zostań tu — rzucił szybko w stronę Elizy i wstał.

W jego dłoni pojawił się złoty miecz. Seonghan zdążył już wrócić do pełni sił. Był gotowy do ataku; trzymał taki sam miecz, jak Minho, jednak ten jego był czarny jak noc, prawie niewidoczny w ciemności.

Eliza znajdowała się zbyt daleko, by dostrzec, kto zaatakował pierwszy. Jednak bardzo dobrze usłyszała dźwięk ostrza uderzającego o ostrze.

Kilka metrów dalej Youngsik walczył z Seonghyunem. Drugi demon był słabszy od swojego brata; nie miał czasu na regenerację. Min skutecznie go zajmował, coraz pewniej zadając mu kolejne rany złotym mieczem, który pokrywał się czarną krwią.

Minho nie miał tyle szczęścia.

Seonghanowi udało się wytrącić broń anioła z ręki. Miecz natychmiast rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając po sobie jedynie znikającą w mgnieniu oka złotą poświatę. Minho był bezbronny.

Demon wykorzystał dezorientację chłopaka. Złapał go za szyję, zaciskając dłonie na białej skórze.

Wiedziała, że kazał jej tam zostać. Kazał jej się nie ruszać.

Ale nie mogła pozwolić mu umrzeć.

Sięgnęła po leżącą obok niej deskę i na drżących nogach podeszła bliżej nich. Zamachnęła się, uderzając w wewnętrzną stronę kolana demona.

To wystarczyło, by na sekundę uścisk na szyi Minho zelżał.

Wyszarpał się i kopnął Seonghana z całej siły. Kang upadł na ziemię.

— Odejdź — powiedział Lee, odpychając Elizę od siebie. — Idź stąd!

Nie zdążyła.

Seonghan rzucił się w jej stronę ze szponami. Krzyknęła. Zacisnęła mocno powieki. Już czuła, jak ostre pazury przecinają jej skórę...

Usłyszała jęk.

Otworzyła oczy. Centymetry od jej klatki piersiowej zatrzymało się ostrze miecza. Podniosła głowę. Seonghan patrzył na nią zamglonym wzrokiem. Z jego ust płynęła czarna krew.

Miecz Minho przebił jego serce w ostatniej chwili.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro