7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ten miesiąc był ciężki. To wszystko przytłaczało Elizę, która musiała odsuwać na bok martwienie się o Minho, ponieważ koniec roku szkolnego zbliżał się wielkimi krokami. To był jeden z najgorszych okresów dla niej — wszyscy uczniowie byli sfrustrowani dodatkowymi pracami, by podwyższyć sobie oceny, przez co coraz częściej wyładowywali swoją złość na nią. To był czas, w którym słyszała wyzwiska zdecydowanie częściej, niż zwykle.

Ani razu jednak nie powiedziała o tym chłopakowi. Wiedziała, że gdyby tylko o tym wiedział, gdyby tylko poprosiła go o pomoc, zareagowałby. Ale patrząc, jak w dzień w dzień jest nieobecny i coraz cichszy, nie potrafiła zrzucać na niego jeszcze swoich problemów.

Nie potrafiła też mu pomóc. Nie wiedziała nic o prawach aniołów czy czymś takim, a Minho nieszczególnie chciał o tym mówić. Szanowała to, ale w pewnym momencie zaczęła odczuwać ich wspólną rutynę jako coś, co nie sprawiało przyjemności żadnemu z nich. Chłopak spędzał z nią tyle samo czasu, co zawsze. Zostawał, dopóki nie zasnęła.

Problem w tym, że kilka rzeczy się zmieniło.

Przestał czytać książki. Od ostatniej wizyty w bibliotece minęły prawie cztery tygodnie, a wypożyczonych pozycji nawet nie tknął. To była jedna z rzeczy, której zmiana uderzała w Elizę najbardziej. Drugą było to, że prawie całymi dniami milczał. Ostatnio przestał nawet się witać. Miała wrażenie, że jeśli nie zacznie mówić, zapomni, jak brzmiał jego głos. W dodatku prawie całe dnie spędzał na wpatrywaniu się w okno, czasami w ścianę. To było niepokojące.

W końcu rok szkolny się skończył, a dziewczyna zaczęła mieć coraz więcej czasu. Jej rodzice dalej wyjeżdżali w delegacje na przemian lub pracowali do późna, przez co czuła się samotna, wręcz bardziej samotna, niż podczas chodzenia do szkoły. Coraz częściej sprzątała, uzupełniała lodówkę, wypożyczała książki. Po raz pierwszy miała kogoś, do kogo mogła się odezwać, ale ten ktoś nie chciał nawet na nią spojrzeć i powoli ją to dobijało. Miała wrażenie, że coś siedzi na jej klatce piersiowej i przeszkadza w oddychaniu.

Minho odezwał się po prawie dwóch tygodniach milczenia. Słysząc jego głos po raz pierwszy od tak dawna, prawie dostała zawału.

— Eliza — zaczął pewnego dnia, gdy rozpakowywała zakupy. Cudem nie upuściła kartonu mleka, którą trzymała wtedy w dłoni. — Musimy iść do biblioteki.

Miała ochotę na niego nakrzyczeć. Naprawdę. Ale widząc jego zmęczony wyraz twarzy i błagalne spojrzenie, nie potrafiła. Dlaczego tak łatwo umiał zmiękczyć jej serce?

***

Czego tak właściwie szukamy?, zapytała, krążąc między półkami. Przesuwała wzrokiem po tytułach książek, co jakiś czas wyjmując jedną i sprawdzając, co zawiera.

— Czegokolwiek o aniołach. Ale starsze publikacje. Głównie książki teologiczne — mruknął, znikając za zakrętem.

Nie wiedziała, ile czasu zajęło im znalezienie odpowiednich tomów. Ale bibliotekarka patrzyła na nią dziwnym wzrokiem, więc dziewczyna stwierdziła, że siedzieli tam zdecydowanie za długo i wzięli za dużo książek.

Wracając, nie rozmawiali dużo. Minho ciągle był zamyślony i wyglądało na to, że chciał znaleźć się w domu jak najszybciej, żeby przejrzeć wszystkie tomy, które wzięli. Było tego naprawdę sporo i Eliza była prawie pewna, że chłopak będzie czytał je przez całą noc.

Chciała mu pomóc, ale koniec końców zasnęła nad książkami po dwóch godzinach, zbyt zmęczona i zmartwiona tym wszystkim, by móc dalej czytać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro