Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zrezygnowana Beth wpatrywała się zahipnotyzowana w demoniczny kamień, już dawno straciła poczucie czasu. Odkąd została ponownie zamknięta sama w pomieszczeniu, zaraz po procesie, to usiadła na siedzisku pod oknem i wyjęła owy przedmiot. Nie ukrywała, że to ją odrobinę odprężało, nie potrafiła wytłumaczyć skąd taki wpływ, ale dla niej liczyło się tylko to, że ten fioletowy kamień daje jej ukojenie i pozwala zapomnieć o tym, co czeka ją u bram Idyrysu. Westchnęła ciężko, liczyła się z tym, że Clave nie będzie przychylne w stosunku do jej osoby. Już Inkwizytorka udowodniła swoje podejście względem blondynki. Wypuściła głucho powietrze z płuc.

- Oby tylko Jace i Clary wrócili na czas...- mruknęła pod nosem. Bardzo zależało jej na bezpieczeństwie Isabelle. 

Schowała kamień do kurtki i zaczęła krążyć po pomieszczeniu, gdy nagle usłyszała otwieranie się drzwi. Spojrzała ku im.  Ujrzała czarnowłosego, na którego widok zebrały jej się łzy. Przeklinała radę, że musi się z nim rozstawać, w momencie, gdy między nimi jest dobrze. Wiedziała, że ich poprzedni pocałunek był oddaniem wszystkich niewypowiedzianych słów i nieukazanych uczuć. 

- Beth..- zaczął miękko czarnowłosy i zbliżył się do blondynki. Annabeth bez słowa wpadła mu w ramiona. Alec poklepał ją po plecach, chcąc dodać jej otuchy. Dziewczyna schowała twarz w jego klatce piersiowej i wzięła głęboki oddech. Jakby chciała wchłonąć jego zapach i jak najlepiej go zapamiętać, bowiem obawiała się, że już nigdy nie ujrzy za równo czarnowłosego jak i reszty przyjaciół. Alec złapał ją za podbródek. - Chodź za mną. - powiedział i złożył delikatny pocałunek na jej ustach, po czym chwycił ją za przegub i wyprowadził z pomieszczenia, w którym była przetrzymywana. 

Prowadził ją do wyjścia z Instytutu, dziewczyna zmarszczyła brwi. Czyżby to już czas? Zapytała samą siebie. U bram Instytutu znajdywała się Branwell wraz Isabelle. Po chwili blondynka dostrzegła również Waylanda oraz rudowłosą. Natychmiast spojrzała rozpromieniona na czarnowłosego, który wciąż trzymał ją za nadgarstek. 

- Udało im się.. - wyszeptała. Nie ukrywała, że obecność tej dwójki sprawiła jej niesamowitą ulgę. A jeszcze większa fala ulgi nadeszła, gdy zauważyła jak Lydia dzierży Kielich Anioła. 

Czarnulka jak tylko zauważyła Lynn to niemal do niej podbiegła i ją przytuliła. - Tak mi przykro. - niemal załkała. Natomiast Beth tylko szczelnie zamknęła ją w uścisku. Gdy młodsza z rodzeństwa wypuściła z objęć przyjaciółkę to natychmiast znalazł się przy Beth Jace, który również chwycił blondynkę w ramiona. 

- Przepraszam, że..- zaczął, ale Lynn natychmiast mu przerwała. 

- To nie twoja wina. - powiedziała stanowczo. Ten tylko pokiwał  głową i wypuścił z uścisku Beth. 

Nagle zza drzwi wyszedł Magnus. - Przykro mi, że przegraliśmy.. - powiedział ze skruchą.

- Ale przynajmniej przegraliśmy z klasą. - powiedziała z cierpkim uśmiechem Annabeth. Bane również złapał w niedźwiedzim uścisku blondynkę. 

 Będziesz tam z eskortą. - odparł tak żeby tylko ona słyszała. - Wyciągniemy cię. - odsunął się, wciąż trzymając jej ramiona. Jasnowłosa tylko pokiwała głową.  Zdobyła się jednak na słaby uśmiech. Nagle zza horyzontu pojawiła się Inkwizytorka wraz swoją świtą. Zbliżyła się do grupki przyjaciół z złośliwym uśmiechem. 

- Myślę, że możemy ruszać. - pokiwała porozumiewawczo do swojej straży. - zakuć oskarżoną. 

Alec słysząc to zrobił krok do przodu.

Beth otworzyła zdziwiona szerzej oczy i popatrzyła się błagalnie na Lydię, gdy świta inkwizycji zbliżyła się do niej. Magnus widząc to, natychmiast stanął przed blondynką. 

- Uważam, że nie ma takowej potrzeby. Ja jako jej obrońca, bezwzględnie udaję się wami. - powiedział stanowczo. - dopilnuję również by panna Lynn posłusznie dotarła do stolicy. 

- Czarowniku, twoja rola się skończyła w tamtej sali. - powiedziała zniesmaczona. 

- Ale z czego mi wiadomo, proces dalej trwa. - odparł jej twardo. Na co Imogen westchnęła ciężko, stwierdziła w myślach, że jej zadanie staje się z każdym krokiem coraz trudniejsze. 

- Dobrze, niech tak będzie. W takim razie otwórz portal czarowniku. - powiedziała zrezygnowana. Bane pokiwał głową i podjął się zadaniu inkwizycji. 

Beth patrzyła na precyzyjne ruchy czarownika, gdy nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Powoli odwróciła się i ujrzała delikatnie zielone oczy. 

- Beth, słuchaj.. - zaczął właściciel owych oczów, ale blondynka natychmiast mu przerwała, składając pełen czułości pocałunek na ustach czarnowłosego, łapiąc go za policzki. Alec zaskoczony objął ją w tali i również oddał pocałunek. Który ponownie przekazał więcej emocji i niewypowiedzianych słów. 

- Nie żegnamy się, jeszcze tu wrócę. - mruknęła i odsunęła się od niego. Posłusznie podążyła za świtą inkwizycji, czarownikiem oraz wraz za samą Imogen. Zostawiając tym samym osłupiałego Lightwood'a, który jeszcze odprowadził blondynkę wzrokiem aż do momentu gdy zniknęła za portalem. Po tym, jeszcze długo wpatrywał się w miejsce, gdzie rozpłynęła się Lynn. Mimowolnie po jego poliku zleciała samotna łza, pozostawiając mokrą ścieżkę na jego poliku. Nawet jej nie starał się zetrzeć. Zacisnął tylko pięści i spojrzał się w górę. Jakby licząc, że to tylko jakiś kiepski żart ze strony Razjela. 

Ale nawet Alec nie mógł wiedzieć, co anioł przygotował dla jasnowłosej. Nikt do końca nie poznał jej przeznaczenia. 

Oprócz niej samej. Wiedziała więcej niż chciała zdradzić...

  KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ 

  


Oficjalnie mogę ogłosić, że pierwszą część z TRYLOGII mamy skończoną! Zapraszam na premierę kolejnej części już  14 marca! A tu pokazuję wam zapowiedź kolejnych części w owej postaci ↑↑↑

Piszcie co sądzicie! 

Dziękuję wam za ogromną aktywność! O jakiej nawet nie śniłam! 

Mam nadzieję, że zobaczymy się w kolejnych częściach! ♥♥♥

VM 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro