Niepożądany gość specjalny cz. XXIX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez całą noc Skyla próbowała znaleźć sposób na schwytanie wymarłego chowańca. Przecież skoro wyginął to musiał mieć jakąś słabość. Pytanie było tylko jaką?

- Chwila... jak on to mówił? Pokonać go może tylko jedno światło. Tylko jakie? - dziewczynka zamyśliła się chwilę

- Uciekł, gdy w mojej dłoni płomień..., ale on był inny niż zazwyczaj. Hmm... jak to osiongnąc? - spytała, wpatrując się w ognisty listek, który wydobywał się z jej palca

Tak się wciągnęła, aby znaleźć jakieś informacje, że nawet nie zauważyła, gdy sen znów do niej zawitał. Obudziła się dopiero rano, gdy promienie słońca padły na jej powieki.

- O wylocznio... już lanek.  - jęknęła, przeciągając się zaspana

Szybko poprawiła fryzurę oraz przebrała się w codzienny strój, po czym wyszła z pokoju, kierując się do biblioteki, aby znaleźć inne księgi mogące jej pomóc. Po drodze spotkała kilku strażników, którzy z jakiegoś powodu się śpieszyli, ale nie zwróciła na nich jakieś większej uwagi, gdyż ważniejszy był granatowy zbieg, którym musiała się zająć.

- Cześć Kelo. - odparła, wchodząc do pomieszczenia

Chłopak siedział za stosem papierów, które próbował posegregować.

- Witaj Skylo. W czym ci mogę pomóc? Szukasz czegoś szczególnego? - spytał, odchodząc od mebla, a następnie kucnął, aby znaleźć się na tej samej wysokości co anielica, co ją zirytowało, jednak stwierdziła, że nie ma czasu zajmować się takimi błahostkami jak jej niski wzrost 

~ Już nie długo wrócę do normalnych rozmiarów, więc się tym nie przejmuj. - myślała, tym samym się uspokajając

- Szukam ksiązki, mówioncej o zastosowaniu ognia w magii. Czy jest tu moze taka? - odparła jakby była to najzwyczajniejsza rzecz na świecie

- O... a po co ci ona? - spytał jednorożec, bo przecież prośba ta była dosyć niecodzienna, tym bardziej w ustach czterolatki

- Otóz moje płomienie, któle potrafię stworzyc ostatnio mają jakiś dziwny kolol, dlatego też chciałabym się dowiedzieć o co może chodzić. - wymyśliła na szybko odpowiedź

- A nie lepiej, gdybyś poszła z tym do Ewe? 

- Nie chcę jej zajmować czasu, tym baldziej, ze gdyby okazało się, ze to nic powaznego byłoby mi głupio. - odpowiedziała, kręcąc się na boki jak to mają w zwyczaju małe dzieci

- No dobrze, daj mi chwilkę. - odparł, wstając po czym ruszył między regały z książkami

~ To forma jednak ma swoje plusy. - pomyślała, patrząc jak chłopak znika jej z oczu

Nie wiedząc ile zajmą mu poszukiwania, dziewczynka podeszła do okna, zza którego dobywały się podniesione głosy, a w szczególności jeden. Spoglądając przez szybę, dostrzegła kitsune, która wrzeszczała na jakiś strażników.

- A tej co znowu? - szepnęła

- Proszę bardzo, oto twoje zamówienie. - usłyszała głos za plecami

Był to Kero trzymający w dłoni dość małą książkę z pomarańczowo-brązowo okładką. 

- O... dziękuję. - odparła, biorąc przedmiot do rąk, po czym postanowiła udać się do parku z fontanną, gdyż uważała, że będzie tam spokojnie

Niestety nie było jej to dane, gdyż z chwilą wejścia na plac targowy, zostało zaciągnięta to butiku przez jej właścicielkę.

- Pullily! Co ty do cholery lobisz? - wrzasnęła, gdy w końcu uwolniła się od kotki

- Otóż moja kochana nie możesz tak ubrana powitać naszego gościa. - odparła, znikając pomiędzy  wieszakami w poszukiwaniu czegoś

- Jakiego znów gościa?! - krzyknęła zdezorientowana

- Przecież sama dama Huang Hua dzisiaj przyjeżdża. Jak mogłaś o tym zapomnieć? - odparła zdziwiona

- A no tak. Jeszcze jej mi tutaj blakowało. - mruknęła pod nosem, uświadamiając sobie powód, dla którego wszyscy tak się dzisiaj śpieszyli oraz denerwowali

- Teraz już rozumiesz wreszcie powagę sytuacji? Musisz wyglądać przepięknie, bo dama z pewnością będzie chciała się z tobą spotkać. - w tym momencie wyciągnęła ze sobą manekin, na który znajdowała się przepiękne czarne kimono

Dziewczynka podeszła do stojaka, aby przyjrzeć się kreacji. Miało ono śliczne szare zdobienia, które dodawały uroku strojowi. Przy kołnierzyku znajdowała się granatowa tasiemka, która kończyła się za srebrnym materiałem, owijającym talię. Znajdowała się na nim granatowa różyczka, która dopełniała cały look. 

- Do tego białe rajstopy oraz czarne baletki i będziesz wyglądała jak milion maany.

- To plawda... jest baldzo śliczna... i pewnie dloga. A przecież nawet gdybym ją kupiła to bym założyła ją tylko raz, bo przecież nie będę w takiej folmie na zawsze. - westchnęła, gładząc materiał

- Dlatego też, postanowiłam, że sprzedam ci ją za jedyne pięćset maany. - odparła, kładąc swoje łapki na jej ramionach

- Pięćset mówisz... no za taką sukienkę to, aż zbrodnia tak mało płacić.... Wiesz co Pullily? Biolę ją. - stwierdziła

Po zapłaceniu określonej kwoty, kotka pomogła jej się przebrać, po czym ruszyła ponownie w stronę fontanny. W końcu mogła spokojnie przeczytać zawartość książki i dowiedzieć się jak uzyskać błękitną barwę płomieni. Teoretycznie mogła też użyć po prostu zwykłego światła, ale wolała mieć pewność, aby zwierzak ponownie nie uciekł. 

~ Hmm... pomarańcz, czerwień, fiolet, biel... jest... błękit. Taka barwa zdarza się niezwykle rzadko, lecz nie jest niemożliwa. W grę wchodzą przede wszystkim uczucia, które władają osobą tworząca dany płomień. Jest to często między innymi strach, tęsknota lub.... miłość. No cudownie. Czemu zawsze musi to być miłość? - pomyślała, przewracając oczami

~ O... zastosowanie. Płomień o błękitnym kolorze, odgania złe duchy. W sumie... Greifmar jest tak jakby duchem, więc by się zgadzało. - dziewczyna przeczytała cały dział o błękitnych płomieniach, lecz nie znalazła odpowiedzi na swoje pytanie

- Na sto clysmamów nigdzie nie ma o tym jak złapać tego dziada. - warknęła

Wtem do jej uszu dotarły okrzyki radości, dobiegające od Alei Łuków, które zaczęły zagłuszać dźwięk spływającej po klawiszach wody. Można było się domyśleć co to znaczyło.

- O nie... zaczęło się. - westchnęła, wstając z trawy

- Muszę jak najszybciej dotrzeć do pokoju. - spróbowała teleportować się do pokoju, lecz niestety umiejętność, która w tej chwili była wyjątkowo potrzebna nie chciała działać, bo przenosiła ją zaledwie o metr

- Cóz... skrzydła i nogi... chociaż wy mnie nie zawiedźcie. - odparła, spoglądając na wcześniej wypowiedziane części ciała, po czym zaczęła się przedzierać przez tłum mieszkańców, którzy robili wszystko, aby znaleźć się jak najbliżej następczyni feniksa

- Yh... przeplaszam! - mówiła, próbując się przepchać przez tłum

~ Mogłam przelecieć przez mur i pójść na około, ale nie... - myślała wściekle

Próbowała się przedrzeć między tymi wszystkimi ludźmi, którzy ślepo podążali w stronę Alei Łuków, byleby jak najszybciej i jak najlepiej zobaczyć następczynię feniksa. I po co? I tak przecież z pewnością będzie tamtędy przechodziła, więc będą mieli okazję ją zobaczyć oraz pogadać, więc o co tyle zachodu. 

Jakoś, gdy ona przyjechała to nikt się tym tak nie przejmował. A przecież to ona jest ostatnią przedstawicielką swojej rasy, a ta... również była z królewskiej rodziny, a jej rasa przyczyniła się do postania Eldaryi, ale po co robić z tego, aż taką aferę?

A no tak... jest ona znajomą Miiko... I wszystko jasne.

Jednak tłum był tak gęsty oraz zmotywowany, aby zobaczyć przedstawicielkę rasy fenghuangów, że kompletnie nie zwracał uwagi na małą dziewczynkę, która próbowała się przedrzeć do Sali Drzwi. Anielica w końcu straciła siły i dała się ponieść tłumowi w stronę łuków. Niestety nie obyło się bez uszczerbku, gdyż osoby przepychały się masowo, przez co ta się troszkę poturbowała, a jej fryzura roztrzepała.

Przerażona zamknęła oczy i zasłoniła głowę rękami, aby uchronić twarz przed zadrapaniami. Próbowała również nie wypuścić książki z rąk, gdyż posiadała ona przecież cenne informacje. Wtem nagle już nic nie czuła. Ostrożnie otworzyła oczy i zobaczyła czyjeś buty. Lekko uniosła wzrok i zobaczyła...

 - O... hej Leiftan. - uśmiechnęła się niewinnie

Ten kucnął przy niej, pomagając jej wstać oraz lekko się ogarnąć, pytając przy okazji co się stało.

- A co mogło się stać? Wszystkim odwaliło. - wzniosła rączki do góry krzycząc

- Cóż... można się było tego spodziewać. - odparł

- No dobla, ja wlacam do pokoju zan...

- O Wyrocznio czy to ona? - nagle do jej uszu dotarł głos, który uświadomił ją jak bardzo ma przerąbane

Gdy się obróciła ujrzała ciemnoskórą brunetkę ubraną czerwono-złotą suknie. Chociaż w duchu nie była zbytnio szczęśliwa z tego spotkania, to na jej twarzy widniał mały uśmieszek, który z trudnością utrzymywała, gdyż najchętniej by stamtąd uciekła, lecz nie było jej to dane, gdyż lorialet wziął na ręce tym samym umożliwiając jej ucieczkę. 

~ A mogłam pójść tym cholernym murem. 

- A więc to ty jesteś Skylą, zgadza się? Tylko wydawało mi się, że jesteś starsza. - odparła tym swoim cukierkowym głosem 

- Bo tak jest. - burknęła, ściskając książkę w rękach

- Skyla miała wypadek podczas warzenia eliksiru. - wytłumaczyła Miiko

~ Tak, śmiało. Upokorz mnie przed całą Kwaterą. Niech wszyscy się dowiedzą o mojej wpadce. -  myślała, wygrażając się i zabijając myślami

- Miiko, może przejdziemy do Kryształowej Sali? Będziemy mogli na spokojnie porozmawiać. - zaproponował Nevra, widząc nietęgą minę anielicy

- Masz rację, musimy przecież omówić sprawy mojego ludu, no i oczywiście muszę poznać tę małą kruszynkę. - odparła brązowooka,

- Zgoda. Jamonie, pomóż nam proszę przejść. - kitsune zwróciła się ogra, na co ten skinął głową i zaczął torować im drogę, do Sali Drzwi

Gdy w końcu dotarli do sali drzwi, anielica chciała już wyskoczyć z ramion chlopaka i pobiec do pokoju jej matki, aby się tam zaszyć na najbliższe kilka dni, a przynajmniej dopóki ta pseudo dama feniksa stąd wyjedzie. Niestety, ten trzymał ją za mocno.

Wchodząc do Sali z Krystałem, dziewczynka czuła się jakby wpadła do gniazda harpii, gdyż z każdej strony ktoś stał, tym samym utrudniając jej ucieczkę. 

- A więc Skylo, mogłabyś mi trochę o sobie opowiedzieć? - spytała fenghuang zwracając się w stronę anielicy

- Nie. - odparła krótko

- Skyla! - skarciła, ją wkurzona Miiko

- No co? Spytała, to odpowiedziałam. - stwierdziła, wzruszając ramionami

- Masz rację. Każdy ma prawo do swojego zdania. Jednak mam nadzieję, że będziemy miały chwilę porozmawiać. Na przykład jutro przy śniadaniu. Co ty na to?

- Może. Mam dużo do zlobienia, a teraz przeplaszam, ale jestem zajęta. - odparła wychodząc z sali

Gdy była tuż przy drzwiach usłyszała głos Leiftana.

- Przynajmniej charakterek jej wraca, więc nie długo powinna być z powrotem sobą. - odparł, a na twarzy dziewczynki pojawił się szczery uśmiech, po czym ruszyła w stronę pokoju swojej matki, aby tak jak planowała zająć się chowańcem, który ukrywał się gdzieś w kwaterze

Witam diabły me!

Szczerze mówiąc kiedy napisałam ten rozdział kompletnie mi się nie podobał, ale teraz uważam, że nie jest, aż taki zły. Co sądzicie?

Jak się czujecie z myślą, że czekają nas kolejne dwa tygodnie 'wolnego' od szkoły? Osobiście uważam, że teraz cała ta akcja z wirusem będzie się jeszcze bardziej rozkręcać, ale mniejsza.

Chciałabym wam życzyć wszystkiego najlepszego z okazji Wielkanocy. Smacznego jajka, bogatego króliczka i oczywiście mokrego Śmingusa Dingusa, na którego osobiście czekam niecierpliwie. 😈

Skyla: Wesołego! 😉

Papatki ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro