Rozdział 30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Sebastian:

- Na twoim miejscu bym tego nie robił, Seth - syknął książę, gotowy do ataku. Trzymał ostrze miecza przy jego szyi, mając wielką ochotę go zranić i przeciąć tę żmijowatą tętnicę przeciwnika.

- Oh, bo co zrobisz, mój drogi? Tak łatwo mnie nie zabijecie, zapomniałeś? Węże bez problemu zrzucają skórę .
- Nie, jeśli miecz dostał kilka ulepszeń. Właśnie na takich jak ty - uśmiechnął się wrednie Kruk. W tej samej chwili Ayla się obudziła. Ujrzawszy demonicznego węża omal nie krzyknęła, tylko szybko wstała i schowała się za bratem.
- Co on tu robi? - Dziewczyna zaczęła panikować, strach całkowicie opanował już jej ciało, ale starała się być silna i udawać, że się go nie boi.
- Uspokój się, siostro.
- Oh, mała, demoniczna dziewczynko... Po dobroci oddasz klucz do swojej księgi albo wyrwe ci serce - odrzekł Seth, a księżniczka się spięła.
- Muszę cię rozczarować. - Zza paska brata wyjęta swój sztylet. - Niestety, panie demonie, ale kluczyk do mojej księgi... - Jej oczy stały się szkarłatne, a sztylet w jej dłoni zaczął się zmieniać. - ... Został zniszczony. - Przyłożyła mu ostrze kosy do szyi, zaś Seth nie miał nawet szans jakkolwiek uciec, z obiema brońmi przy gardle.
- Ho, no proszę. Nie spodziewałem się, że taka gówniara, jak ty, odzyska kosę zniszczenia.
- Zamknij się - warknęła groźnie do wroga.
- Jaka pyskata - roześmiał się wrednie mężczyzna. - Ale gdy tylko zobaczy kilka moich pieszczoszków, zacznie krzyczeć i panikować. Czyż nie, demonico? - Ręka Ayli zaczęła drżeć. Za to Sebastian prychnął cicho, wyraźnie rozbawiony.
- Żałosny jesteś, myśląc, że ją tym wystraszysz, Seth. - W pewnym momencie wykopał go przez okno, a ten uderzył boleśnie o ziemię. - Zostań tutaj, Ayla - powiedział kruk i wyskoczył przez okno, nie czyniąc sobie przy tym żadnej krzywdy.
- Oh, czyżby mały pojedynek ma się szykować? Nie masz ze mną szans, książę. -Seth wyjął swój miecz ze skórzanej pochwy, pamiątce po dawnym ogarze piekielnym, będąc gotowy do ataku.
- Przekonamy się.
- Dajesz, Kruku - warknął demon. Sebastian wymachiwał mieczem wokół siebie, zupełnie jakby robił to z łańcuchem, by po chwili go trzymać w pozycji do ataku. Bitwa właśnie się rozpoczęła.


Ayla:


   Podbiegła szybko do okna, obserwując walkę demonów. Wierzyła, że Sebastian wygra z Sethem i przegoni go, ale słowa węża przeraziły ja do głębi. A miała powód.
------
    To było krótko po ich kolejnych urodzinach. Tym razem wspólnych. Teraz księżniczka miała zajęcia z Luną. Dziś miały być języki, jak i taniec, tymczasem jej brat rozpoczął trening przed walkami na arenie. Raz go zapytała, czy mogłaby obejrzeć tę walkę. On tylko poczochrał jej włosy i z uśmiechem odrzekł :
- Siostrzyczko, te widoki nie są dla dam. Mogłabyś się wystarczyć, a z tego co wiem, takie walki raz na sto lat robią się coraz bardziej brutalne i krwawe.To nie to, że ci bronimy z rodzicami, tylko boimy się, byś mogła spać w nocy spokojnie, bez koszmarów.- Rozumiem - powiedziała cicho spuszczając smutnie głowę.
- No już, zero smutku, przylepko. Lepiej mi pokaż, jak wyszedł ci rysunek tego miejsca,w którym byliśmy - uśmiechał się książę. Księżniczka skinęła energicznie głową i szybko poszła po malunek.
   Teraz zbliżała się pora obiadu. Zdawała sobie sprawę, że Raum ten trening może mieć do wieczora, więc na obiedzie się nie spotkają. Dziewczynka w międzyczasie zamierzała jeszcze pozbierać kruczoczarne pióra, bo starszy brat je gubił i chciała na nich poćwiczyć przemiany. Kiedy zjadła obiad, ruszyła w stronę miejsc, gdzie były pióra. Wtem usłyszała pewne glosy z gabinetu taty. Ku zdumieniu dziewczynki, rozmawiał z Gabrielem.- Lucyferze, będzie trzeba w końcu zwołać naradę wszystkich.
-Tak, wiem o tym, Gabrielu. To już jest szczyt wszystkiego. I jeszcze księżniczka. Ataki wymierzanie w nią są atakami na nas.
- Ona nic nie wie o tych wężach, prawda?-zapytał, a dziewczynka nastawiła ucha.
- Gdyby wtedy nie poszła do brata, kto wie, jakby to się skończyło. No, żeby nasyłać gady pod jej łóżkiem. Koszmarna zagrywka Setha. - Ayla cicho się wycofała, gdy wyszła z pałacu, pobiegła szybko do lasu. Była w szoku. Węże Setha. Co to miało znaczyć? Jednak na prawdę była przerażona. Oparła się o drzewo, łapiąc oddech. Nie brała na szczęście całego, jednak nie zamierzała teraz wracać.
Tymczasem Raum wrócił trochę wcześniej z treningu. Rozejrzał się, czy jego mała siostra gdzieś mu się nie skrada za piórkami. Wiedział o tym, że Ayla zbiera jego pióra do ćwiczeń, co było nawet urocze, ale dziś jej nie zauważył nigdzie.
- Pewnie Luna zrobiła jej jakieś dodatkowe zajęcia -pomyślał, odświeżając się i przerwał, jak tylko usłyszał pukanie do drzwi. - Oh, to chyba ona - poszedł otworzyć, jednak usmiech spełzł mu z twarzy, widząc ojca.- A, to ty. Myślałem, że to Ayla - skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, patrząc na władcę oczekująco. - O co chodzi?- Wiesz, gdzie może jest Ayla? Gabriel chciał się z nią przywitać - zapytał Lucyfer swojego syna. Raum uniósł brew, miał małe deja vu. Jednak tym razem...- Oh. Właśnie miałem Cię o to samo spytać. Bo zawsze za mną idzie i zbiera piórka, które gubię po treningach, z którego właśnie niedawno wróciłem.
- Mhm. Może jest u siebie. No nic, idę dalej..
Raum przymknął oczy i po chwili minął ojca.
- Nie, nie ma jej w komnacie. A dzięki zawartej z nią umowie wiem, gdzie jest.-Przybrał postać kruka i poleciał. Po kilku chwilach ją znalazł opartą o pień drzewa. Zauważył, że była czymś przybita i zła. Sfrunął jej na ramię.- Czy kruczek zasłużył sobie na ziarenka od ulubionej siostry? - odezwał się do niej w jej głowie. Dziewczynka westchnęła i otworzyła dłoń z ziarenkami. Raum ochoczo przeskoczył na otwartą rękę i zaczął dziobać smakołyk ochoczo.
- Kto by się spodziewał, że demon pod postacią kruka będzie lubił ziarno - mruknęła dziewczynka cicho.
- Co Cię zezłościło?
- Pamiętasz, jak mówiłam, że pod moim łóżkiem czają się potwory?
- Tak, ale to było dawno i już ich nie ma.
- Dlatego nie powiedziałeś, że to były węże. - Raczej stwierdziła niż zapytała.
- Co?! Skąd ci to przyszło do głowy?
- Wracając z obiadu usłyszałam rozmowę taty z wujkiem Gabrysiem. - Książę na nią spojrzał. -Przypadkiem, to nie było specjalnie. Wracając. Mówili o tym, co się wydarzyło, o jakimś Sethcie i tata wspomniał właśnie o tych węzłach, które właśnie były pod moim łóżkiem w komnacie.- Rozumiem. Innymi słowy jesteś zła na tatę, bo nie zastosował zaklęć zagłuszających rozmowę i dlatego przyszłaś tutaj. - Wrócił powrotem na jej ramię i przytulił łepek do jej policzka.- Tym bardziej, że już takiego jednego gada spotkałam, gdy ty nie byłeś sobą i gdyby nie doberman mamy, to zjadłby mnie. Puszek coś wyszczekał, że to anakonda była.
- Nie miałem o tym pojęcia.
- Tata też nie miał o tym pojęcia, tylko mama wiedziała.
- Rozumiem i przykro mi, że wogóle takie coś Cię spotyka. Szkoda, iż ta moc istnieje. Może gdyby nie istniała, to byłabym szczęśliwsza.
- Dziękuję, kruczku - pogłaskała jego łepek. Raum sfrunął na ziemię i pojawił się w ludzkiej postaci.- Chociaż trening mnie dziś zmęczył, to myślę, że dam radę zabrać cię na mały lot. Co ty na to, moja księżniczko? Chętna zobaczyć wszystko z lotu ptaka, jak to się mówi? - zachichotał.
- Hm, no dobrze - podeszła bliżej. Raum wziął siostrę na ręce, by po chwili odbić się od ziemi. Poleciał z nią na małą podróż po królestwie, aby mogła obserwować widoki. To poprawiło jej wtedy nastrój.
______
   Teraz obserwowała walkę która była imponująca.
- Ayla? - Dziewczyna się odwróciła, widząc Ciela.
- Nie możesz zasnąć?- Przy takim hałasie? Co się dzieje?
- Dwa demony walczą ze sobą i tym razem to nie ma związku z tobą, tylko ze mną -powiedziała cichym głosem.
- Aż tak źle? - podszedł bliżej.
- No wiesz, jak wąż się zasadza na ciebie, żeby ugryźć, to nie jest miły widok. A ten demoniczny wąż zrobiłby to, gdyby nie Sebastian - prychnęła.- Popaprane to wszystko...- Wiem o tym, Ciel - szepnęła, wracając do obserwacji. Tymczasem ksiażę bronil się przed atakami Setha podczas, gdy ten chaotycznie starał się go ugodzić, próbując przebić serce przeciwnika, jednak ten stanowczo odbijał jego ataki, tworząc ze swego miecza coś w stylu tarczy, przez co wąż atakował bezmyślnie, myśląc o niedalekiej przegranej wroga, który prędzej czy później i tak powinien paść ze zmęczenia. Ruchy obojga były szybkie i zdecydowane, żaden śmiertelnik nie mógłby nadążyć za nimi, prócz oczywiście istot nadprzyrodzonych.- Nie wygrasz ze mną, Raum!
- Wiesz co, ani razu jeszcze mnie nie zraniłeś, a już tracisz panowanie nad sobą i to Cię zgubi, Seth - zaśmiał się wrednie książę.
- Czyżby? Oj, Grellu! - zawołał na tyle głośno, by księżniczka usłyszała. - Czy zarzuciłeś i udusiłeś pewna osobę, tak jak cię prosiłem?- Tak, Seth. Crevan jest już martwy, hahaha. - Grell stał na dachu, trzymając metalową linkę do duszenia i nieprzytomnego grabarza. Wiedział, że tak na prawdę go to nie zabije,ale..- Myślisz, że ona się na to nabierze?! - warknął Sebastian.
- Ayla. - Ciel zauważył, jak cała drży.
- Nie daruję - miała spuszczoną głowę. - Nie daruję, nie daruję im tego - wyskoczyła przez okno, mając kosę zniszczenia.
- Teraz, Grell - zaśmiał się podle Seth a Sutcliff zeskoczywszy z dach, spadł na dziewczynę, przytrzymując ją butem do ziemi.
- Siostro! -Seth tymczasem pozbawił broni Kruka i przyłożył mu ostrze do szyi, czując niesamowitą satysfakcję ze zwycięstwa.
- Przegrałeś, Sebastianie - zachichotał wąż. Księżniczka ledwo podniosła oczy. Rozszerzyła źrenice widząc brata w niebezpieczeństwie. -I co teraz, mój drogi książę, zrobisz? Łatwo jest manipulować każdym. Wystarczy, że usłyszała, iż coś się stało z jej ukochanym żniwiarzem i dała się złapać. A to zdekoncentrowało ciebie. - Ryczał ze śmiechu wrednie. Sebastian zacisnął szczęki.- Pożałujesz tego.- Oh, pożałujesz i pożałujesz, zmień w końcu płytę.
   Ayla tymczasem obserwowałaby dalej, gdyby czerwonowłosy nie wcisnął jej twarzy w ziemię. Poczuła łzy, ponieważ ziemia wleciała jej do oczu i nosa. Jej kosa stała się sztyletem i usłyszała szept Dark Roses.- "Uwolnij moją moc, Lady" - Łatwo powiedzieć. Nie wiedziała, jak to zrobić. -"Przetnij wierzch dłoni sztyletem, niech kapnie twa krew. To wybudzi me mroczne ciernie" - Księżniczka z trudem to zrobiła i rozcięła wierzch dłoni. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Rozbłysło pewne światło, tworząc pod nią symbol róży w pentagramie. Sutcliffa odrzuciło na pobliskie drzewa, mroczne ciernie uwięziły go tak, że nie mógł się ruszyć. Dziewczyna tymczasem usiadła, mimo spuszczonej głowy wiatr rozwiewał jej włosy. Dłoń trzymała w ziemi, a z jej ust wydobył się przerażający chichot. Cienisty mroczny cierń po chwili zaplątał się wokół nogi demonicznego węża, zwalając go tym samym z nóg.
- W końcu. Upragniona wolność. - Nastolatka z uśmieszkiem na twarzy uniosła głowę, co zaszokowało wszystkich. Bowiem zamiast oka z pentagramem miała w nim czarna różę. ..


Cdn.


W końcu się doczekaliście

Serdecznie dziękuje Kij_Spearsa za przerobienie tego rozdziału włącznie ze sceną walki^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro