Rozdział 65

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Otworzyłam oczy i zobaczyłam co mnie obudziło. Wstało słońce i pojedyncze promienie przedzierały się przez żaluzję w moim nowym pokoju. Ciekawe kiedy się w nim znalazłam.. Ostatnie co pamiętam to nocną alejkę obok klubu a dalej jest pustka.

Wstałam z łóżka starając się zapomnieć o wczorajszej nocy. Poszłam pod prysznic zmywając z siebie masę brudu. Skąd on się wziął? Może wczoraj wywróciłam się na ziemię? Nic dziwnego że wolę o tym nie pamiętać.

Wyszłam spod prysznica wycierając się ręcznikiem i czując ulgę że wreszcie jestem czysta. Szybko wysuszyłam włosy, umyłam zęby i ubrałam się w świeże ciuchy.

Zeszłam na śniadanie i zdziwiłam się widząc tylko dwa talerze. Mama przerwała robienie jajecznicy i spojrzała na mnie zaskoczona.

-Jesz z nami? - Spytała wyjmując trzeci talerz.

-Zawsze z wami jem.

Światło dziwnie odbija się w jej oczach po czym znowu wraca do jajecznicy.

-Cześć. - Mówię siadając obok taty który czyta gazetę.

-Cześć.

-Coś ciekawego?

-Nie. Idziesz dziś do psychologa? - Pyta spoglądając na mnie nad gazetą.

-Do psychologa? - Powtarzam zdziwiona. Co się z nimi dzieje?

Znowu ten dziwny błysk w oczach.

-Coś mi się pomyliło. - Powiedział w końcu wracając do gazety.

-Tak, chyba tak.

***

W szkole wszyscy zachowywali się jeszcze dziwniej niż moi rodzice. Dziewczyny których nie znałam pytały o jakiegoś przystojnego chłopaka który po mnie ''przyjechał''. Ciekawe kiedy jak był to mój pierwszy dzień w szkole.. wzięłam to za niezbyt ciekawy żart i je olałam. Ale to nie była jednorazowa akcja. Jedna dziewczyna pytała czy z nim jestem bo jeśli nie to z chęcią go przejmie. Spojrzałam na nią jak na wariatkę i ruszyłam dalej. Przynajmniej grupka chłopaków była oryginalna i pytała się czy dzisiaj też zabierze mnie policja.

Gdy wyszłam ze szkoły nie chciałam wracać od razu do domu bo bałam się że rodzice znowu będą gadali jakieś głupoty. Usiadłam więc na ławce (zdziwiona że wiedziałam że tam jest) i poczułam że czegoś mi brak. Otworzyłam oczy wręcz pewna że obok mnie ktoś siedzi ale nikogo tam nie było. Podniosłam się lekko zdziwiona moim niecodziennym zachowaniem i ruszyłam przed siebie. Po chwili zorientowałam się że idę do lasu i ku mojemu zdziwieniu nie czułam lęku że zabłądzę. Przeszłam kilka metrów i skręciłam w stronę dróżki. Gdy nią szłam miałam dziwne deja vu. Wiedziałam gdzie rosną pojedyncze drzewa (rozpoznałam dąb, klon, kilka sosen) co mnie trochę przeraziło jednak szłam dalej. Coś w środku mówiło mi abym się nie wycofywała i tego też nie zrobiłam.

Na końcu mojej wędrówki znalazłam przepiękny dom z kolumnami. Podeszłam do drzwi i zdziwiona moją odwagą zapukałam. Gdy nikt nie otworzył zrobiłam to ponownie a za trzecim razem pchnęłam drzwi.

Weszłam do środka i poczułam się jak w domu. Dziwne poczucie bezpieczeństwa i ulgi przepełniło mnie całą. Ruszyłam po schodach na drugie piętro gdzie otworzyłam pierwsze lepsze drzwi. Za nimi zbudowany był przepiękny, jasny pokój z dwuosobowym łóżkiem z baldachimem. Jakaś siła pchnęła mnie do niego i zanim się zorientowałam leżałam na jego środku i wdychałam jakiś cudowny zapach. Pachniał jak coś co kocham ale nie mogę sobie przypomnieć co to. Czy to jakiś kwiat? Czy kiedykolwiek jakiś kwiat wzbudził we mnie tyle emocji? Bo teraz byłam nimi wręcz naszprycowana. Nie wiem skąd wziął się ból, smutek, tęsknota, szczęście, nienawiść i miłość. Co mogło to wszystko wywołać?

Z moich oczu spłynęła łza i nagle zobaczyłam obraz bruneta patrzącego mi w oczy i mówiącego ,,za to cię kocham''. Coś błysnęło mi przed oczami i zaczęłam widzieć przesuwające się z niesamowitą prędkością obrazy - wspomnienia.

Złapałam kołdrę i zaczęłam się uśmiechać. Nie udało się im. Nie usunęli mi pamięci. Zaczęłabym pewnie płakać ale zamiast tego zerwałam się na nogi i zaczęłam wykrzykiwać imię Daniela. Zbiegłam po schodach i weszłam do lasu ale i tak nic się nie stało. Gdzie on jest?

Znowu wbiegłam do środka i po chwili byłam w pokoju Daniela. Otworzyłam szafę i zobaczyłam.. pustkę. Wbiegłam do pokoju Amelii ale tam też nie było. A przecież nie zabierali wszystkiego nad jezioro..

Zdenerwowałam się i nie zdając sobie sprawy z tego co robię uderzyłam ręką w najbliższą ścianę robiąc w niej dziurę.

Spojrzałam na to co zrobiłam i uśmiechnęłam się. Więc to też im się nie udało.

Zaczęłam biec - udało się.

Skoczyłam - udało się.

Chciałam wysunąć zęby - udało się.

Czyli nadal jestem wampirem.

Wybiegłam z domu z myślą że muszę ich odnaleźć. Muszę.

***

Wpadłam do swojego pokoju szczęśliwa ze udało mi się namówić rodziców na naukę zagraniczną. W sumie niedługo koniec roku i oceny mam już wystawione ale powiedziałam im że chcę przez wakacje lepiej poznać język i obiecałam że nie będę robić nic głupiego. Po godzinie jakimś cudem się na to zgodzili. Nie mieli w sumie innego wyjścia.

Usiadłam przy biurku i wyciągnęłam laptopa wpisując hasło: tanie linie lotnicze.

Pojutrze wyjeżdżam do Nowego Yorku gdzie zaczynam poszukiwania. Zaczynam tam bo mój genialny głosik w głowie to podpowiada. A ja mu wierzę. I wierzę w to że znajdę Daniela. Tylko to się liczy.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro