Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kto by pomyślał, że trzy pomalowane na idealną biel ściany mogą ukrywać w sobie coś jeszcze bardziej... idealnego? I wcale nie chodzi tu o meble.

Niby normalne, średniej wielkości pomieszczenie nigdy nie podpowiedziałoby mi o możliwości mieszkania w nim trójki wariatów. No może jeszcze wariatów czystości, bo wszystko aż świeciło od tej niesamowitej, wręcz sterylnej, dbałości o czystość. Jednak tutaj rozchodziło się o zupełnie inne psychiczne występki.

W miejscu, gdzie się dostałam bez rozwalenia ściany, znajdowały się trzy osoby noszące na plecach ogromne, białe skrzydła. Już na pierwszy rzut oka było widać, że są one spokrewnione. Mówiły o tym ich jasne, prawie białe włosy; jasna, porcelanowa cera i białe oczy. Zaraz... Białe oczy?

Zaczęłam intensywnie przypatrywać się tęczówkom obcych. Cała trójka miała moje oczy. Jakim cudem? Czyżby to była moja prawdziwa rodzina? Ale te włosy...

- Kim jesteś? - Spytała jedyna w gronie kobieta w wieku zbliżonym do trzydziestki. Jej twarz była bardzo ładna. Miała delikatne rysy, jasnoróżowe, pełne usta i duże, choć prawie całkowicie białe oczy okalane białymi jak jej włosy rzęsami i brwiami. Gdyby nie te oczy w których prawie nie dało się dopatrzeć źrenic, nie sprawiałaby wrażenia strasznej. Chociaż jej postawa jakoś mi nie pasowała. Wydawała się bardzo wrogo nastawiona. Nic dziwnego, w końcu jakby nie patrzeć włamałam jej się do domu.

- Ja... - Zaczęłam ale urwałam. Zastanówmy się nad tym co miałabym powiedzieć. "Hej, jestem tylko dziewczyną która w niewiadomo jaki sposób przebiła się przez ścianę bez uszkadzania jej"? Przecież nawet sama nie wiem co tu się dzieje, a co dopiero mam wyjaśniać.

- No? - Popędzała mnie dalej dziewczyna, podczas gdy patrzyłam się na nich jak na malowane wrota. Moje zachowanie widocznie ją irytowało chociaż stałam tu zaledwie minutę, może dwie czy trzy.

- Musisz nam powiedzieć kim jesteś żebyśmy mogli wpisać cię na listę. - Wytłumaczył jej kolega, który wyglądał jak jej męska kopia. Był naprawdę przystojny. Może mam omamy? Przecież na świecie nie ma tak pięknych ludzi... A nawet gdyby byli, to w internecie by się od nich roiło. Zdecydowanie wyglądają na jakąś parę celebrytów. Ten trzeci zresztą też, chociaż on miał o odcień ciemniejsze włosy albo tylko tak mi się wydaje przez padające światło. Do tego ten ostatni nie miał aż tak pochłoniętych bielą oczu, tylko trochę dłuższe źrenice, które dziwnym trafem układały się nie w okrąg, jak u ludzi lecz w owal, bardziej przypominając zwierzęce.

- Alice, nazywam się... - W końcu zdążyłam z siebie wyrzucić coś normalnego. Bardzo możliwe, że było to głupie posunięcie. W końcu podałam swoje imię jakimś dziwnym nieznajomym, nawet miałam podać nazwisko ale drugi z chłopaków wpadł mi w słowo.

- Farbujesz? - Spytał uśmiechając się szeroko jednocześnie dłonią dotykając pasma moich włosów. Zaskoczona jego szybkim ruchem w pierwszej chwili pomyślałam, że jest wampirem. Tylko jeden szkopuł mi nie pasował, kompletnie nie wyczuwałam w nim tego gatunku.

Wampiry mają swój własny zapach, niewyczuwalny dla ludzi. Jakbym miała go opisać nazwałabym go krwistym z domieszką ziemi i dość sporą dawką feromonów. Ten chłopak przede mną zupełnie odbiegał od tego opisu. Miał delikatny zapach przypominający mi jakieś kwiatowe perfumy, chociaż doskonale wiedziałam, że to nie to. Nie chcę się chwalić ale po trzech latach bycia w Nowym Yorku nauczyłam się tego i owego od moich nowych, wampirzych znajomych. Pierwszą rzeczą jaką mi przekazali była wiedza o rozpoznawaniu gatunków. W końcu na świecie nie istnieją jedynie wampiry, demony i anioły. Jest tu wiele pochodnych od tych gatunków jak doskonale znane z literatury wilkołaki czy mniej znane chochliki po kompletnie nowe morfy. Tak naprawdę znam tylko dziewięć, może dziesięć nazw, ale nigdy nie spotkałam ich przedstawicieli. Podobno wszystkie gatunki mają swoje rejony, na które raczej nie wchodzą aby unikać zagrożenia. A wracając do zapachów, to zdążyłam nauczyć się rozdzielać perfumy od naturalnego zapachu. To dzięki temu wiem, że białowłosy jest kimś dziwnym a nie używa jakichś naprawdę ładnych perfum.

- Farbuje? - Powtórzyłam pytanie nadal zajęta rozszyfrowywaniem jego zapachu. Kto może tak pachnieć? Z tego co sobie przypominam to żaden z moich "nauczycieli" nie wspominał o takiej mieszance.

- Przecież nie możesz mieć takich naturalnych! - Roześmiał się czysto rozbawiony czym zdołał mnie jeszcze bardziej zaskoczyć. Przecież moje ciemne włosy są o wiele naturalniejsze niż ich.

- Eliasz! - Warknęła dziewczyna, wyraźnie zła na mężczyznę. W tej sytuacji chyba wydawała się najnormalniejsza. Nie zapominajmy przecież, że się tu tak jakby włamałam.

Chłopak przede mną jedynie obrzucił ją spojrzeniem po czym zrobił nadąsaną minę i puścił moje włosy powracając do szeregu.

- Jeśli chcesz zapisać się na zajęcia to tu masz formularz zgłoszeniowy. - Oświadczyła jej męska kopia, która wydawała się najbardziej pasywna z tej trójki. Gdy dziewczyna była dość agresywna i nerwowa, a chłopak pobudzony i radosny, to on raczej zachowywał spokój i racjonalizm, nie zapominał o swoich zadaniach. Przynajmniej tak mi się wydaje. - Zajęcia odbywają się głównie w soboty od piętnastej więc się nie spóźnij. - Oświadczył wręczając mi papiery. W tej chwili byłam tak zdezorientowana, że bez namysłu wzięłam je od niego nawet nie patrząc na to o czym są. Na szczęście nie kazał mi nic podpisywać na miejscu, bo to pewnie też bym zrobiła.

~~~
Sprawdzone przez: Elements_Aries

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro