Rozdział 51

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zaczęłam biec i nawet się nie zorientowałam gdy stanęłam na łące gdzie uczył mnie skakać. Rozejrzałam się i zatrzymałam na drzewie na które kiedyś wskoczyłam.

Poczułam że już dłużej nie mogę trzymać tego wszystkiego w sobie. Nie mogę być tak wkurzona i zrozpaczona a na twarzy utrzymywać spokój. Maska pękła a ja zaczęłam krzyczeć tak głośno jak tylko potrafiłam.

-Coś się stało? - Usłyszałam i włoski na moim ciele stanęły. Odwróciłam się szybko jak kot aby zobaczyć... Serża?

-Wystraszyłeś mnie! - Powiedziałam z wyrzutem i usiadłam. Od tego wszystkiego moje nogi zrobiły się jak z waty.

-Przepraszam.

-Co tu robisz?

Czułam się trochę głupio musząc patrzeć w górę ale nawet mi się śni wstawać! No chyba że zaraz miałabym paść..

-Co ja tu robię? A co ty tu robisz? Gdzie reszta?

-Nad jeziorem.

-Zostawili cię? - Spytał zdumiony. Gorzej że to zdumienie powoli przechodziło w złość..

-Nie, nie. To ja ich zostawiłam jakąś chwilę temu. - Powiedziałam myśląc że się uspokoi.

Chyba jednak mi się nie udało..

-Coś ty najlepszego zrobiła?! - Wrzasnął po czym dodał ciszej ale nie mniej gniewnie: Przecież starszyzna może w każdej chwili tu przyjść i cię zabrać! Oni mieli cię chronić!

-No właśnie! - Powiedziałam z wyrzutem. - A może ja nie chcę być chroniona?

Spojrzał na mnie zaskoczony.

-Jak to nie chcesz?

-Nie chcę tego za taką cenę.

-Za jaką cenę?

-Wojny. - Wydusiłam z siebie i dodałam z rezygnacją: Nie chce żadnej wojny.

-Przecież nikt nie chce wojny. - Powiedział spokojnie siadając przy mnie.

-Dlatego właśnie muszę coś zrobić żeby do niej nie doszło.

-Aha. - Westchnął i uśmiechnął się do mnie. - Czyli sądzisz że wojna która ma się rozegrać to ta jedyna? Że innych nie będzie? Albo że to twoja wina?

-Będzie z mojego powodu.

-Nie. - Zaprzeczył z poważną miną. - Wojna składa się z dwóch stron i każda o coś walczy. Starszyzna chce twojej śmierci o czym tak naprawdę nie mają prawa decydować..

-Jak to nie mają? Myślałam że starszyzna to coś w stylu sądu..

-Bo tak było. Starszyzna od samego swojego powstania ustalała prawa i karała za jego nieprzestrzeganie. Tylko że teraz wcale nie rozchodzi się o prawo bo ty żadnego nie złamałaś. W takiej sytuacji nie mają prawa decydować o twojej karze i życiu. Masz wolną wolę.

-Ale jestem dla was zagrożeniem..

-Poprawka: byłabyś zagrożeniem gdybyś chciała ale nie chcesz. W obecnej sytuacji nie skrzywdziłabyś muchy. Nie karmisz się bez pozwolenia i zgaduję że do większości posiłków jesteś naganiana...

-Właściwie to nie jem zbyt często. Do dzisiaj mogłabym żyć na tamtej krwi którą mi daliście gdyby tylko Daniel - nagle zaszczypały mnie oczy- nie dał mi swojej krwi przed balem na wszelki wypadek.

-No właśnie! Nie jesteś dla nas żadnym niebezpieczeństwem. A tak w ogóle jestem ciekaw czy oni w ogóle wiedzą o twojej skłonności.

-Sam kiedyś mówił że oni wiedzą wszystko.

-Wiedzą dużo nie wszystko. Pewnie chciał aby wiedzieli wszystko i jakoś ci wtedy pomogli ale tak nie jest. Znają przeszłość ale głównie swoją i świata. Możliwe że odkąd powstała starszyzna wiedzą o wszystkich stworzonych wampirach ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć bo widzisz jak ci kiedyś mówiłem musisz prosić o pozwolenie na stworzenie nowego. Gdy ją dostaniesz i to zrobisz informujesz jak się nazywa, ile ma lat i kiedy to się stało. To prawo nie ma więcej jak sześćset lat i jak dla nas jest dość nowe. Nie wszyscy jeszcze do niego przywykli i nie wszyscy go przestrzegają. Z tego co słyszałem to nikt nie został za to ukarany a przecież nawet Wiktor stworzył nowego bez ich zgody więc skąd niby mieliby wiedzieć o wszystkim?

-Ale po co mieliby chcieć mojej śmierci gdyby o tym nie wiedzieli?

-Nie wiem. Ale Wiktor wspominał chyba kiedyś coś o przepowiedni. Nie pamiętam dokładnie co to było ale wiem że starszyzna miała na jej punkcie obsesję.

Przepowiednię? Przecież ten głos z pierwszego snu wspominał coś o... wyroczni jeśli się nie mylę. A może chodzi o tą dziewczynkę? Może to ją chcą tak naprawdę dostać a ja jestem jakimś łącznikiem?

-Czy możliwe jest abym była z kimś połączona?

-Co? Jak połączona?

-No.. nie wiem do końca jak to wytłumaczyć.. Bo widzisz czasami mam sny o dziecku.

-O dziecku? - Zdziwił się.

-O dziewczynce. Są bardzo realne.. Raz nawet zostałam ranna..

-To by mogło oznaczać.. Ale.. Czyżbyś potrafiła wytworzyć formę astralną i przenieść ją do innego wymiaru?



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro