Rozdział 55

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Teraz już nie ukrywałam zdziwienia. Czyżby Serż też..?

Wiktor podszedł do swojego krzesła po czym rozsiadł się wygodnie. A co najmniej tak by to wyglądało gdyby jego mięśnie nie były aż tak spięte.. To jak siedzi nie miało dla niego teraz żadnego znaczenia.

-Więc co zrobimy? - Spytałam znowu siadając.

-Opowiedz mi co się stało.

-Jak ich porwali? - Skinął głową. - Nie mam pojęcia, nie było mnie przy tym.

-To gdzie byłaś?

-W lesie.

-To jakim cudem nie słyszałaś co dzieje się..

-Oni byli nad jeziorem. Chwilę przed porwaniem pobiegłam do lasu przy domu. Nie mam pojęcia co się stało.

-Po co pojechaliście nad jezioro? - Powiedział wkurzony. - Przecież Sam musiał wiedzieć że was obserwują! Nie jest głupi musiał przypuszczać że będą chcieli na was napaść.. - W jego oczach pojawił się błysk a on sam jakby ożył. - Opowiedz mi o wszystkim co działo się nad jeziorem.

Spojrzałam na niego zaskoczona. Czyżby chciał usłyszeć co doszło pomiędzy mną a Danielem? Przecież to nie ma żadnego sensu..

Po sekundzie stanął mi przed oczami inny obraz, obraz chłopaka ze zbyt białą skórą, włosami i ciuchami.

Opowiedziałam mu wszystko co pamiętałam i to że Sam uznał go za anioła. Wiktor patrzył na mnie z coraz większym.. zrozumieniem? Czyżby rozumiał to czego ja nie pojmowałam?

-Więc to tak. - Powiedział z chytrym uśmieszkiem.

-Co jak? - Spytałam zmieszana. O co mu chodzi?

-Na świecie jest wiele jezior ale tylko niektóre z nich są wyjątkowe, nie przez to jak są wielkie czy głębokie, ładne czy brzydkie. Są wyjątkowe ponieważ jakimś cudem są naładowane mocą magiczną. Gdy do nich wejdziesz odczytują twoje nasycenie magią i przyciągają istoty o podobnej mocy, są to istoty podobne nam. Tam nie liczy się siła, szybkość czy inne moce. Nic prócz magicznego naładowania. Takim cudem gdy wejdziesz do jeziora a nie jesteś człowiekiem możesz skontaktować się z istotami z tego samego gatunku.

-I to też takie było?

-Tak. Sam musiał wiedzieć że jesteś inna. Pewnie wyczytał to w twojej aurze..

-Albo w tym że nie pije ludzkiej. - Powiedziałam. Co mi teraz szkodzi? A jak już chce się w to pakować to niech wie z kim.

-Co jakim cudem? Przecież byłabyś już martwa...

-Kiedyś powiedziałeś mi że jesteś ciekawy dlaczego się mnie obawiają. Nie piję ludzkiej bo piję wampirzą.

Ku mojemu zdziwieniu na twarzy Wiktora nie odmalowało się żadne zdziwienie, lęk czy drobny niepokój. Był za to taki jakby wszystko łączyło mu się w jedną całość.

-Dobrze, już wszystko rozumiem.

-Tak? To dobrze bo już dużo czasu minęło..

-Tak, wiem. Masz jakiś plan?

-Żadnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro