Rozdział 64

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy wokół nas rozbłysło się niesamowicie jasne światło. Spojrzałam na nie lekko oślepiona i zdziwiłam się widząc tego samego chłopaka co zawsze z dziewczyną u boku. Dziewczyna była piękna z jasną burzą włosów, mleczną cerą i białymi jak śnieg oczami.

-Co ty tu robisz? - Spytałam zanim zdążyłam się pohamować.

-Możemy cię przywrócić. - Powiedział bez zbędnych wstępów.

Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi. Jakie przywrócić?

-Możecie? - Spytał Daniel jakby od razu rozumiejąc o co chodzi.

-Tak. - Odpowiedziała dziewczyna.

-O co chodzi?

-Możemy znowu zrobić z ciebie człowieka. - Powiedziała anielica.

-Nie chcę. - Odpowiedziałam automatycznie a Daniel spojrzał się na mnie zaskoczony.

-Nie bądź głupia.

-Jak chcecie to zrobić? - Spytał Sam dając nam czas na rozmowę.

-Nie chcę być człowiekiem. - Powiedziałam stanowczo patrząc mu w oczy.

-Wtedy będziesz bezpieczna. Możesz wrócić do swojej rodziny a starszyzna już nigdy się do ciebie nie doczepi.

-I co mi z tego skoro ty odejdziesz?

-Ja odejdę? - Spytał zaskoczony.

-Tak.

-Skąd ci to przyszło do głowy?

-Powiedziałeś kiedyś że gdybyś zaczął się zakochiwać uciekłbyś.

-Ale..

-Nie zrobiłeś tego bo jestem wampirem. I nie zaprzeczaj. Nie chcę być okłamywana.

-Przecież możemy nadal być razem! Nawet mi do głowy nie przyszło że mógłbym cię zostawić.

-A jak ty to sobie wyobrażasz? Co? Że ty będziesz niestarzejącym się wampirem pijącym moją krew a ja śmiertelniczką która z roku na rok będzie coraz bliżej śmierci? A myślisz że jak będę się czuć jako trzydziestoletnia kobieta umawiająca się z dziewiętnastolatkiem? A może myślisz że do tego czasu uciekniesz?

-Nawet tak nie żartuj. Zostanę z tobą przez całe życie..

-Naprawdę myślisz że będę ci się podobać jako 50-latka?

-Będziesz mi się podobać nawet jako stulatka. Pamiętaj że ja mam grubo ponad to.

-I nie masz zmarszczek, zwisającej skóry i żadnych chorób.

-Proszę cię pomyśl o tym inaczej.

-A może to ty powinieneś spojrzeć na to z mojej perspektywy?

Zamiast mi odpowiedzieć spojrzał na anioły.

-Możecie to zrobić bez jej zgody? - Spytał a mnie zatkało.

Anioły spojrzały po sobie po czym skinęły głowami i zaczęły krążyć wokół mnie śpiewając coś głośno.

Opadłam na kolana myśląc o tym co właśnie zrobił Daniel i przez to nie zwróciłam uwagi na to że Sam, Daniel, Leon i tamten brunet chcą przebić się przez mur jaki utworzyły anioły. Gdy to zobaczyłam zdziwiłam się o co im chodzi skoro sami tego chcieli ale w drugiej zrozumiałam co śpiewają anioły.

,,Jedna piosnka wszystko zmieni, cię dziewczę anielskie przemieni, pamiętać nie będziesz że znałaś, pamiętać nie będziesz że kochałaś. Zapomnisz o tym co tu i teraz, zapomnisz o kochanku i naszych śpiewach, zapomnisz o świecie do którego należysz i staniesz się człowiekiem którym pragnęłaś''

Zapomnisz o kochanku... O Danielu!

Podniosłam się i zaczęłam walić w mur z całych sił myśląc o tym że o nim zapomnę. Nie chcę o nim zapominać. Nie chcę być człowiekiem jeśli nie będę go pamiętać. Nie chcę być człowiekiem jeśli to oznacza mnie bez niego. Nie chcę istnieć jeśli mam tak żyć.

Anioły coraz szybciej śpiewały i się kręciły odbierając mi siłę i nadzieję. Opadłam na kolana i patrząc na niego przez przeźroczysty mur powiedziałam : Kocham cię. Po czym po moim policzku spłynęła łza. Jedna, pojedyncza wyrażająca coś innego niż poprzednia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro