Rozdział 2.3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Piąty rozdział w nocnym maratonie ♥♥♥♥♥

_________________________________


— D-dobrze, wiem, ale my zawsze się zabezpieczaliśmy — wymamrotałam, byłam zbyt zmęczona płakaniem i za bardzo zrozpaczona, aby się zawstydzić rozmawianiem na temat seksu.

— Stosowanie gumek zmniejsza ryzyko zajścia w ciążę do jakiś 2%, a to nie to samo co 0%. Stało się, nie myśl „jak", tylko skup się na „co teraz".

Nie spodziewałam się takiej rozmowy z Raven.

Szczerze mówiąc, nigdy nawet nie przypuszczałam, że pomoże mi w łazience się uspokoić i zostanie.

— Dlaczego tu jesteś?

— Mojej matce odpierdala. Gdy wróciłam ze szkoły była nawalona w trzy dupy i zaczęła robić mi awanturę.

— Przykro mi.

— Cóż, mi nie. — Wzruszyła ramionami. — W takim tempie chlania jej wątroba niedługo wysiądzie. Nie ma między nami żadnej więzi. Nigdy nie było.

— To wyjaśnia, dlaczego nie ma cię w domu — zauważyłam cicho. — Ale dlaczego jesteś akurat tutaj? Przy mnie.

Nie dodałam na głos, że teraz jako dowódca oddziały gangu miała na głowie własne problemy i z pewnością ciekawsze miejsca, w których mogłaby być w piątkową noc.

Przez chwilę była cisza zakłócana jedynie cichym pomrukiwaniami, które wydawała z siebie przez sen Lily.

Raven zerknęła w jej stronę, a później powoli wstała z krzesła.

— Chodź, niech śpi. Nie chcę jej obudzić. A ty musisz się ogarnąć, bo wyglądasz jakbyś dostała jakieś silnej alergii na pierze.

Otworzyła cicho drzwi na korytarz i patrzyła na mnie w milczeniu. Wstałam powoli z łóżka i wyszłam z pokoju, a Raven zamknęła za mną drzwi. Wskazała na drzwi od łazienki.

— Weź prysznic, a ja poczekam w kuchni.

Nie miałam nawet chęci się z nią kłócić. Posłusznie weszłam do łazienki. Miałam już zamykać za sobą drzwi, gdy złapała je dłonią.

— Nie musisz się spieszyć — dodała i sama zamknęła za mną drzwi.

Kim była ta dziewczyna i co zrobiła z Raven? Pomyślałam kolejny raz już zaskoczona zachowaniem Martinez.

Jak na autopilocie rozebrałam się, a potem weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam gorącą wodę i uniosłam twarz ku strumieniu. Pozwoliłam, aby zmył z mojej skóry zaschnięte łzy.

Westchnęłam, gdy gorąca woda zaczęła powoli rozluźniać moje napięte do granic możliwości mięśnie.

Drobne ranki na wewnętrznych stronach dłoni piekły, ale nie przeszkadzało mi to. Ten rodzaj bólu był dla mnie kotwicą trzymającą mnie tu i teraz z dala od kolejnego ataku załamania.

Przesunęłam palcem po bliźnie w kształcie róży na ramieniu. Smarowałam ją maścią, aby była jak najmniej widoczna, ale jak na razie wyraźnie odcinała się na mojej skórze i przypominała tamten wieczór, podczas którego Alison prawie nie straciła życia i który okazał się być wyrokiem dla Chloe oraz Daniela.

Zamrugałam gwałtownie, siłą powstrzymując kolejną falę łez.

Sięgnęłam po jabłkowy żel pod prysznic i zaczęłam się myć. Zamarłam, gdy moje dłonie znalazły się na brzuchu i ponownie wróciło do mnie, że byłam w ciąży.

Mój brzuch już nie był tak płaski, a kości biodrowe wystające, ale uznałam, że to normalne. Odkąd zamieszkałam u Williamsów nie chodziłam głodna.

Wpiłam palce w zaróżowioną od gorącej wody skórę wokół pępka i wpatrywałam się w nią przez dłuższą chwilę. Po chwili zmieniłam palce na paznokcie i poczułam lekki ból, który wyrwał mnie z otępienia.

Oparłam czoło o zaparowaną ściankę kabiny i wpiłam paznokcie jeszcze mocniej, aż ból powstrzymał nadciągający szloch.

Wiedziałam, że nie powinnam szukać ucieczki w fizycznym bólu, ale Daniela tu nie było i nie wiedziałam, jak inaczej mogę sobie poradzić, by utrzymać się na powierzchni.

Gdyby Daniel tu był...

Przełknęłam łzy i pospiesznie umyłam włosy szamponem.

— Niedługo wróci — wyszeptałam sama do siebie i zaczęłam spłukiwać z siebie pianę.

Pod wpływem impulsu przekręciłam wodę z gorącej na chłodną, a potem na zimną. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.

Ostatnio robiłam to coraz częściej. Torturowałam swoje ciało zimną wodą, czasem aż moje usta zsiniały i ogarniały mnie dreszcze. To mnie utrzymywało na powierzchni.

I tym razem lodowaty strumień biczował moje rozgrzane ciało, powodując nieprzyjemne dreszcze.

W końcu drżącą dłonią zakręciłam wodę i zaczęłam się powoli wycierać, pozwalałam aby powietrze pachnące słodko zielonymi jabłkami jeszcze bardziej schłodziło moje ciało.

Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem i poszłam cicho do pokoju. Bez zapalania światła, żeby nie zbudzić Lily, znalazłam w szafie miękkie bawełniane spodnie od piżamy i koszulkę. Wróciłam do łazienki i pospiesznie się ubrałam.

Zeszłam powoli po schodach na dół i weszłam do kuchni. W tym czasie plecy mojej koszulki były już nieco wilgotne od praktycznie niewytartych włosów.

Na palcach przeszłam obok salonu, gdzie państwo Williams oglądali jakiś program dokumentalny.

Nie chciałam, aby mnie zobaczyli w tym stanie.

Raven siedziała przy stole w kuchni, a przed nią stały dwa kubki parującej herbaty. Albo i nie. Po tym jak Lily zaskoczyła mnie naparem z imbiru nie byłam już tego taka pewna.

Podeszłam i usiadłam powoli naprzeciwko niej. Czułam od niej zapach dymu papierosowego, róż oraz nocnego, wiosennego powietrza. Musiała pójść zapalić w czasie, gdy ja brałam prysznic.

Raven bez słowa podsunęła w moją stronę jeden z kubków.

Ulubiony kubek Daniela.

Był to czarny, wysoki kubek z filmowym logo „Władcy Pierścieni". Z jednej strony był nieco wyszczerbiony, jak gdyby kiedyś spadł z nie dłużej wysokości i cudownie ocalał.

Powoli uniosłam drżącą rękę i objęłam palcami gładkie ucho.

— Dostał go ode mnie na piętnaste urodziny — odezwała się w końcu Raven i sama upiła łyk gorącego napoju ze zwykłego, białego kubka. Kiwnęła głową w stronę tego, który ja trzymałam. — Jeszcze tego samego dnia ten idiota mało go nie stłukł.

Odchrząknęłam i uśmiechnęłam się słabo.

— Zauważyłam. — Przesunęłam palcem po odpryśniętym lakierze.

Widziałam go już dziesiątki razy, a teraz za sprawą Raven miałam wrażenie, jakbym oglądała ten głupi kubek po raz pierwszy.

Na tym chyba właśnie polegało poznanie historii danego przedmiotu.

— To co teraz ci powiem ma zostać między nami. — Spojrzała na mnie z miną mówiącą, że jeśli komuś wypaplam cokolwiek, to mogę pożegnać się z zębami. — Nie spieprz tego, że próbuję ci zaufać, Beckett. Drugiej szansy ci nie dam. Rzadko daję pierwszą.

Zamrugałam gwałtownie zaskoczona tym, co powiedziała. Zrozumiałam wtedy, że zamierzała mi uchylić rąbek tajemnicy, którą była ona sama.

Wiedziałam, że chociaż trzymała się od lat z rodziną Hillary, Jackson i Williamsami, to tak naprawdę z nich wszystkich przyjaźniła się tylko z Danielem.

— Przysięgam, że nikomu nic nigdy nie powiem.

Milczała przez dłuższą chwilę, jak gdyby rozmyślała w głowie nad prawdziwością moich słów i nad tym, czy w ogóle chce mi cokolwiek wyznać.

Nic nie mówiłam, dając jej tyle czasu, ile potrzebowała.

— Wiesz, że znam Daniela od dzieciństwa, chodziliśmy razem do każdej szkoły — odezwała się w końcu. — W Spokane są prywatne szkoły, ale jego rodzicie zdecydowali, że Lily i on będą uczęszczać do publicznych placówek. To dlatego w ogóle w pierwszej kolejności miałam szansę go poznać. Był dzieciakiem z bogatej rodziny, a ja cóż... Zawsze było u nas krucho z kasą, ojciec cały czas rozkręcał nowo otwarty warsztat. Właściwie to dopiero od kilku lat jego biznes przynosi dochody i jest stabilnie. W każdym razem, gdy byliśmy dziećmi Daniel nigdy nie dał mi do zrozumienia, że jest ode mnie lepszy, bo jest białym, bogatym chłopcem, a ja biedną latynoską dziewczynką z rodziny imigrantów, w której matka jest alkoholiczką, a ojca nigdy nie ma w domu, bo non stop pracuje.

Podczas opowiadania, nie patrzyła na mnie, tylko na ścianę tuż obok mnie.

Powoli uniosłam kubek i wypiłam ostrożny łyk. Poczułam łagodny smak melisy i rumianku.

Raven zrobiła dla mnie herbatkę ziołową.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro