15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj Zosia i Martynka ida z nami do pracy. Dziewczynki nie moga juz sie doczekac.
- Dziewczyny gotowe? - zapytał Wiktor
- Tak wszystkie trzy. - powiedziała Ania
- To ruszamy! - powiedział Wiktor.
Dojechaliśmy na miejsce
- Co tu robią dzieci? - zapytał Artur Góra
- Przyszłyśmy z mamą i tatą do pracy - powiedziały dziewczyny.
- Masz odpowiedź - powiedział Wiktor.
- Wiktor przyjdziesz na nocke? - zapytał Artur Góra.
- Artur musze? - zapytał Wiktor.
- Zabiera nam pan tate? - zapytały razem dziewczynki.
- Tak - odpowiedział Artur
- My sie na to nie zgadzamy - powiedziały równo dziewczyny.
- Ale to nie wy o tym dzecydujecie. - powiedział Artur.
- Własnie, że my bo to nam pan zabiera tate na całą noc. - powiedziały równo dziewczyny.
- A co wy jestescie ich adwokatami? - zapytał Artur.
- Tak jestesmy bo to sa nasi rodzicie. - powiedziały równo dziewczyny.
- Jak tak to zaprawszam do gabinetu. - powiedział Artur.
- Bardzo chętnie. Dziękujemy.
Dzieciaki poszli.
- I co jak myslisz wybiją mu z głowy moją nocke? - zapytał Wiktor.
- Mysle, ze tak. Nie znasz dziewczyn? - zapytała Ania
- Znam. - powiedział Wiktor.
Przyszły dziewczyny razem z Arturem. Artur cos nie zadowlony.
- Co ty Artur taki zły? - zapytał Wiktor.
- Zapytaj swoich córek. - odpowiedział Artur Góra.
- Co wyście mu zrobiły? - zapytał Wiktor.
- Powiedziałysmy mu tylko ze ma nie dawac wam nocek bo bedzie miał z nami daoczynienia i ze ma wam płacić tyle. - powiedziała Zosia
- Tylko tyle - powiedziała Martynka.
- Tylko tyle mowicie? - zapytał Wiktor.
- Tak - odpowiedziały dziewczyny
Nie dane było mu odpowiedziec bo odwzwala sie dyspozytorka.
- 21s zgłoś sie - powiedziala ruda
- 21s zglaszam sie - odpowiedział Wiktor.
- Macie wezwanie do zasłabniecie w Wiednamskim barze. - powiedziała Ruda
- Przyjołem jedziemy - odpowiedział Wiktor.
- Która jedzie ze mna? - zapytał Wiktor.
- Ja - odpowiedziała Martyka.
- Ok to chodź - powiedział Wiktor
- Martyna Piotrek jedziemy - powiedział Wiktor.
- Idziemy doktorze - odpowiedział Piotrek.

Na miejscu
- Martynka trzymaj sie z Martyna. Ok? - powiedział Wiktor
- Ok tatuś - powiedziala Martyna.
- Martyna pilnuj zeby ci nie uciekła! Ok? - powiedział Wiktor.
Ok doktorze nich sie pan tak nie martwi wszystko bedzie dobrze. - powiedziała Martyna.
- No ja mam taką nadzieje. - powiedział Wiktor.
- Martynka chodż pojdziemy za tatą i wujem Piotrkiem. - powiedziała Martyna.
- Ok - powiedziała Martynka.
Martyna i Martynka przygotujcie wkucie. - powiedział Wiktor.
Tak jest - odopowiedziały Martyna i Martynka.
- Piotrke saturacja - powiedział Wiktor.
- Saturacja 92 - powiedział Piotrek
W karetce.
- Martynka usiądziesz z wujkem Piotrkiem z przodu. - powiedział Wiktor.
Ok. Wuja bedzie miał towarzystwo. Cieszys sie? - powiedziała i zapytała Martynka.
- Pewnie ze sie ciesze takie towarzstwo to moge miec codzienie - odpowiedział Piotrek.
- Wujek a bede mogła pogadać z mamą? - zapytała Martynka.
- Pewnie. A chcesz teraz? - odpowiedział i zapytał Piotrek.
- Tak - odpowiedziała Martynka.
To powiedz tak 23s zgłos sie.
- 23s zgłos sie tu Martyka- powiedziała Martyka.
Co tam słychac? - zapytała Ania
- Nic ciekawego jedziemy do szpitala z pacjętem, ja siedze z wujkiem z przodu. - powiedziala Martynka
- I co fajnie? - zapytala Ania
- Tak bardzo fajnie. - powiedziała Martynka
- Ok kochanie ja musze konczyc bo dojechaliśny na miejsce. - powiedziała Ania.
- Ok mamusiu - powiedziala Martynka
- A Zosia jezdzi z tobą? - zapytala Martynka
- Tak. A chcesz z nia pogadac? - powiedziała i zapytała Ania
Tak - powiedziała Martynka.
- I co Martynka jak sie jezdzi z tatą? - zapytala Zosia
- Super a tobie z mama? - powiedziala i zapytala Martynka.
- Mi też. - powiedziala Zosia
- Ok papa Zosia - powiedziała Martynka
- Papa Martynka - powiedziala Zosia.
Po dwoch godzinach wszyscy wrócili do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro