Byłaś obca w mojej książce telefonicznej, udawałem, że cię znałem,
Szypska POV:
Podczas gdy komunistka odwróciła moją uwagę, Michaś zdążył wstać z ziemi. Rzucił młotem który wbił się o centymetry od mojej głowy
Szkoda że na kartkówkach nie potrafi tak strzelać
Dobrze że kupiłam nowy bitch, wyciągam go i strzelam w powietrzu. Trzask roznosi się po okolicznych blokach, rozbijając szyby
- Nie sądziłem że będę miał godnego przeciwnika! - Minionek uśmiecha się, wyciągając z kieszeni zapalniczkę
Co on planuje? Niemal z prędkością światła wyciąga zza pasa butelkę z lontem z starych gaci i podpala. Cholera, koktal mołotowa! Młodzik rzuca w moją stronę płonącą butelkę. Niemal w ostatniej chwili mój bitch przepoławia pocisk, rozbryzgując benzynę po okolicznych bezdomnych. Kątem oka widzę jak Zdzisiek biega jak kurczak bez głowy, roznosząc ogien dalej
Korzystając z mojej chwilowej nieuwagi Michaś wyciąga kolejny sierp i biegnie w moją stronę. Pokonuje olbrzymi dystans w zaledwie sekundę, zostawiając wgłębienia w betonie pod nami. Moje wieloletnie doświadczenie daje mi przewagę, szybko przetaczam się na bok podcinając nogi delikwentowi. Rozbija głową ścianę, doprowadzając do zawalenia się budynku. Ja jestem natomiast gotowa, bitch w jednej ręce, papieros w drugiej, odpalam go od otaczajacych nas płomieni. Michaś robi salto w tył, sierpem zamachuje się przed moją twarzą
- Młody, widziałam jak homary wiecej walcza jak wklada się je do wrzatku - Podcinam mu bitchem nogi, ten jednak szybko odtacza sie na bok
- Chyba przeceniłem twoje umiejętności, jedyne co potrafisz to kiblować dzieciaki - Agent biegnie w moją stronę, przeskakując nad płomieniami, które zabierają coraz wiecej miejsca
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro