Chapter 20.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza! 🖤











-Zdrowie! - kolejny kieliszek tequili został opróżniony. Zaczęłam czuć jak alkohol rozgrzewał moje ciało. Pomimo kilku wypitych kieliszków wciąż dokładnie obserwowałam każdy ruch Sebastiana i chciałam zrozumieć jaki był cel tego spotkania.

-Powiesz mi w końcu, czemu tak bardzo zależało Ci, abym się z tobą spotkała? - wiem, że miałam nie zadawać pytań, ale nie mogłam inaczej.

-Miałaś się po prostu dobrze bawić... - jęknął - Dziewczyno, masz dziewiętnaście lat a nie pięćdziesiąt. Czy ty się w ogóle umiesz zabawić? - chyba nie. Nie byłam typem imprezowiczki i nigdy nie chodziłam do klubów czy na domówki.

-Umiem. - skłamałam oburzona. Nie jego sprawa co robiłam w czasie wolnym. - Po prostu ci...

-Tak, tak, wiem. - prychnął - Po prostu mi nie ufasz... - przewrócił oczami - Mówił ci ktoś kiedyś, że straszna z ciebie sztywniara? - zaskoczona rozchyliłam usta.

-Słucham? - pisnęłam zirytowana. -Umiem się bawić! - zaoponowałam - Na drugie imię mam impreza i...

-I jesteś sztywna jakbyś połknęła kij od miotły. - dodał, szczerząc się.

-O co ci chodzi? - skrzyżowałam ręce na piersi - Jeśli chciałeś mnie wkurzyć to ci się udało. - warknęłam.

-Nie o to mi chodziło. - zaśmiał się - Jak mam cię sprowokować, abyś zaczęła się bawić? - spojrzał na mnie błagalnie. Wzruszyłam ramionami.

-Nie wiem. - mruknęłam - Powiedz mi czego oczekujesz i może...

-Oczekuję, że wypijemy teraz trzy szybkie shoty i pójdziemy się bawić. - przerwał mi.

Czy miałam wystarczająco mocną głowę? Nigdy nie piłam w większych ilościach i mogło się to źle skończyć, ale z drugiej strony... Tak bardzo chciałam mu udowodnić, że potrafiłam się bawić. Boże, dlaczego tak łatwo było mnie podpuścić?

-Zgoda. - powiedziałam nim do mojej głowy zdążyły dojść kolejne wątpliwości - Zróbmy to. - uśmiechnęłam się.

-Dobrze. - uśmiechnął się, nie ukrywając dumy - Barman! - mruknął, znów wołając faceta - Sześć shotów. - położył banknot na ladzie - Teraz. - dodał, patrząc na mnie. Ten wzrok nie wróżył nic dobrego...

Barman szybko podał nasze zamówienie, a do mnie dotarło jak wielką głupotę robiłam. Przecież on chciał mnie sprowokować, a ja mu się dałam jak jakaś idiotka...

-Za cudowny wieczór! - uniósł pierwszy kieliszek i spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem. Zrobiłam to samo i stuknęłam się z nim, aby po chwili opóźnić kieliszek.

-Wiem, że chcesz mnie upić. - mruknęłam, krzywiąc się przez smak alkoholu w ustach - Ale nie rozumiem czemu. - dodałam, gdy udało mi się ogarnąć mimikę twarzy.

-Bo mam nadzieję, że pijana zaczniesz się bawić. - parsknął śmiechem. Czemu mu nie wierzę?

-Ściemniasz. - przewrócił oczami i uniósł kolejny kieliszek z alkoholem.

-Za zaufanie. - prychnął, a ja miałam ochotę go kopnąć. Kolejny pusty kieliszek został odstawiony na bar.

-I tak ci nie ufam. - jęknęłam. Smak alkoholu jest okropny... Gorzki. Jakiś taki dziwny. Sama nie wiem. Po prostu fuj.

-Jesteś uparta. - mruknął, a ja przytaknęłam - Ale mierzyłem się już z większymi wyzwaniami w życiu. - dodał i puścił mi oczko, jednocześnie chwycił za ostatni kieliszek - Za genialne towarzystwo podczas dzisiejszego wieczoru. - spojrzałam na niego jak na debila. Niechetnie wzięłam alkohol do ręki i znów palący przełyk smak, znalazł się w moich ustach.

Alkohol to dzieło szatana, wiecie? Najpierw pijesz i dobrze się bawisz, nie myśląc o konsekwencjach. A później? Żałujesz, że w ogóle poznałeś ten smak.

-Podobno śpiewasz. - zaczął temat. Zacisnęłam wargi, kręcąc głową.

-Śpiewałam. - poprawiłam go.

-Dlaczego...

-Nie pytaj. - spojrzałam na niego błagalnie. Uniósł ręce w górę, w geście kapitulacji.

-Wybacz. Nie wiedziałem, że to drażliwy temat. - wytłumaczył się.

-Skąd mogłeś wiedzieć? - wzruszyłam ramionami. Rozejrzałam się wokół. - Co chcesz dziś robić? - spytałam.

-Śpiewać. - wyszczerzył się.

-Co? - jęknęłam - Chyba beze mnie. - pokręciłam głową.

-Wręcz przeciwnie. - wstał, poprawił blezer i wyciągnął dłoń w moją stronę - Tylko i wyłącznie z tobą.

-Sebastian, nie. - pokręciłam głową, jednocześnie zaciskając dłoń na krawędzi baru - Ja... Nie śpiewam. - wyszeptałam jawnie przerażona.

-Po prostu mi zaufaj. - jakiś nieśmieszny żart.

-Nie mogę. - wyszeptałam i w końcu odważyłam się spojrzeć mu w oczy.

-Nie wiem co się stało. - położył mi dłonie na ramionach - Ale wiem, że dasz radę.

-O nie. - zaprzeczyłam od razu - Jeśli wejdę na scenę to zwymiotuję... Albo zemdleję. - pokręciłam głową - Albo coś jeszcze gorszego!

-Barman! - chłopak zza baru spojrzał na Sebastiana - Jeszcze dwa shoty. - spojrzałam na niego z wściekłością.

-Nawet pijana nie wejdę na scenę. - mruknęłam.

-Czas pokaże. - puścił mi oczko i podał kieliszek z wódką.

Alkohol to wróg człowieka, więc lej go w mordę. Pomyślałam, gdy znów paląca ciecz niszczyła moje kubki smakowe.

-Zatańczysz? - spojrzałam na niego spod byka - To zwykły taniec, nic więcej. - skinęłam głową, podając mu dłoń. Zadowolony splótł nasze palce i pociągnął na parkiet.

Dopiero gdy stanęłam naprzeciwko szatyna, dotarło do mnie jak wiele wypiłam. W głowie zaczęło się kręcić, a obraz stał się minimalnie niewyraźny.

Chwycił mnie za dłoń i zakręcił wokół, aby przyciągnąć mnie blisko siebie. Szybko ulokował swoje dłonie na mojej talii, a ja niepewnie położyłam swoje na jego ramionach.

Piosenka zmieniła się na inną i usłyszałam znajomy rytm.

You were workin' as a waitress in a cocktail bar
When I met you

Spojrzałam na Sebastiana, który z uśmiechem zaczął śpiewać. Rozbawiona pokręciłam głową. Chłopak chwycił moją dłoń i znów obkręcił mnie wokół mojej osi, aby ponownie przyciągnąć do swojego torsu.

-No dalej! - mruknął, gdy moją twarz znalazła się centralnie przed jego - Jestem pewien, że znasz tekst.

-Ja nie śpiewam. - wybełkotałam, gdyż alkohol zaczął działać.

-Przecież i tak nikt cię nie usłyszy. - zwrócił uwagę. W barze było mnóstwo osób i naprawdę musiałby się zdarzyć cud, aby ktoś usłyszł jak śpiewam.

Don't, don't you want me?
You know I can't believe it

Sebastian znów zaczął śpiewać, a ja niepewnie do niego dołączyłam.

When I hear that you won't see me
Don't, don't you want me?
You know I don't believe it

Roześmiana kołysałam się w rytm muzyki i śpiewałam z Sebastianem. Z tym, że byłam tak cicho jak to tylko możliwe.

I was working as a waitress in a cocktail bar That much is true

Zaczęłam się śpiewać sama, a zadowolony chłopak wpatrywał się we z uśmiechem.

Niech to szlag. Naprawdę dobrze się z nim bawiłam... Kto by pomyślał, że Sebastian Smythe będzie osobą, dzięki której zaśpiewam jeszcze raz? Co prawda nikt tego nie słyszał, ale nie to było istotne. Istotny był fakt, że to zrobiłam.





*******
W rozdziale fragment piosenki "Don't you want me baby".

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro