Chapter 22.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pamiętajcie, że gwiazdki i komentarze działają motywująco! 🖤











Obudziłam się z bólem głowy. Nigdy w życiu nie miałam kaca, ale gdy tylko poczułam suchość w gardle zrozumiałam, że właśnie to mnie dziś czekało.

-O rany... - jęknęłam pod nosem i niechętnie otworzyłam oczy.

O kurwa! Poderwałam się w górę, dociskając do piersi kołdrę, gdy zrozumiałam, że nie byłam u siebie, a obok mnie spał Sebastian. Byłam u Sebastiana...

Spałam u Sebastiana. Dlaczego? Byłam pijana i... No właśnie. I co?

Byliśmy na imprezie. Rozmawiałam z Kurtem i Santaną. No tak, Kurt prosił, żeby nie wracała pijana do domu. Tylko to nie wyjaśniało mojej obecności w domu Smythe'a.

Załamana odsunęłam kosmyki włosów z czoła. Co teraz robić? Uciekać? Przecież to żenujące. Zostać? I co miałabym mu powiedzieć, kiedy się obudzi?

Nigdy więcej nie tknę alkoholu. Gdyby nie to dziadostwo, to nie miałabym teraz problemów.

Mruknęłam pod nosem i opadłam na poduszkę.

-Rozumiem, że już się obudziłaś, ale czy to znaczy, że ja też muszę? - usłyszałam mruknięcie przy uchu. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Przękręciłam głowę i spojrzałam na szatyna, który leżał na boku, z zamkniętymi oczami. Twarz miał wtuloną w poduszkę, wyglądał uroczo i niewinnie. Zupełnie nie przypominał siebie.

-Cześć. - jęknęłam zażenowana.

-Dzień dobry. - odparł nie otwierajcie oczu, jednak jego usta uformowały się w uśmiech - To jak? Obudziłaś mnie, bo się nudziłaś czy...

-Nie chciałam. - przerwałam mu - I przepraszam. - dodałam, krzywiąc się. Chłopak wciąż leżał z zamkniętymi oczami i jedynie mruknął coś pod nosem.

-Jasne. - dodał praktycznie szeptem.

-Ymm... Sebastian?

-Co znowu? - jęknął i zakrył głowę kołdrą. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wyglądał tak niewinnie.

-Dlaczego spałam... tutaj? - zadałam nurtujące mnie pytanie.

-Bo byłaś pijana i nie mogłaś wrócić do domu. - wyszeptał w twarzą wbitą w poduszkę. Lekko odsunął narzutę z twarzy i ponownie mogłam ujrzeć delikatny uśmiech w kącikach jego ust.

-A... Dlaczego z tobą w łóżku? - poczułam rumieńce na policzkach. Dzięki Bogu, że on tego nie widział.

-Bo też byłem pijany i nie chciało mi się ścielić łóżka w pokoju gościnnym. - jęknął i uniósł głowę. Po raz pierwszy tego dnia otworzył oczy i spojrzał prosto na mnie. Jakie on miał śliczne oczy... - Czy teraz mogę wrócić do spania? - posłał mi błagalne spojrzenie.

-Jasne. - odchrząknęłam, uśmiechnął się i znów wtulił w poduszkę. Wstałam z łóżka i uświadomiłam sobie dość istotny fakt. - Sebastian. - wysyczałam, przymykając oczy.

-Coo? - jęknął, podnosząc się lekko. Spojrzał na mnie z żalem.

-Gdzie są moje ubrania? - warknęłam, wskazując na moje ciało. Zamiast moich jeansowych spodni i bluzki, ubrana byłam w za dużą, męską bluzę. Jego wzrok od razu padł na moje nogi, a na twarzy pojawił się uśmiech.

-Chciałaś spać w jeansach? - zdziwił się.

-Nie takie było pytanie! - pisnęłam - Gdzie moje ubrania? Dlaczego w ogóle mnie przebrałeś? Nie miałeś prawa... - cholera jasna, on widział mnie w samej bieliźnie. Nie no, tak nie mogło być. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze z płuc. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Sebastiana. - Mogę odzyskać moje ubrania? - wskazał na krzesło przy biurku, na którym były moje rzeczy.

-Wszystko jest tam. - mruknął, znów ukrywając się w pościeli.

-Dzięki. - starałam się udawać spokój, ale chyba nie szło mi to najlepiej.

Podreptałam w stronę biurka, jednak czułam na ciele wzrok chłopaka, więc odwróciłam się w drugą stronę. Tak jak myślałam, Sebastian wpatrywał się w mój tyłek z uśmiechem. Przewróciłam oczami i pokazałam mu środkowy palec.

-Gdybyś nie był gejem, to bym Ci przyłożyła. - prychnęłam, przybierając fałszywy uśmiech. Odwróciłam się do niego tyłem i chwyciłam za swoje spodnie.

-Nie jestem gejem. - usłyszłam. Moje serce zaczęło bić szybciej, a mózg zaczął trawić to co właśnie usłyszłam. Z jeansami w dłoniach odwróciłam się w stronę Sebastiana.

-Że słucham? Że co? - zdziwiłam się. Przyciskałam spodnie do klatki piersiowej i modliłam się, aby powiedział, że to jakiś głupi żart.

-Nie jestem gejem. - powtórzył. Chyba jakiś pierdolony żart!

-Nie jesteś gejem? - pokręcił głową - A-ale przecież... Ten gejowski klub i... i... i flirtowałeś z Blainem. - zmarszczyłam brwi - Opowiadałeś o tym facecie, którego poznałeś w klubie! - pisnęłam - Jak możesz nie być gejem? - wyrzuciłam ręce w górę.

-Jestem bi. - odparł jakby nigdy nic. Wytrzeszczyłam oczy i rozchyliłam usta. Był biseksualny. Pieprzony Sebastian Smythe był biseksualny, a ja stałam przed nim, ubrana jedynie w za dużą bluzę, która odsłaniała mój tyłek. On widział mnie w samej bieliźnie. Ja z nim spałam w jednym łóżku... Kurwa!

-J-jesteś bi. - wyjąkałam, kiwając głową - Oczywiście. - mruknęłam i momentalnie próbowałam wbić się w moje spodnie, wkładając nogę w nogawkę.

-Przecież nie musisz... - wylądowałam na podłodze, gdyż straciłam równowagę przez ubieranie jeansów - Żyjesz? - zaśmiał się. Błyskawicznie się poderwałam i pokiwałam głową, zapinając rozporek.

-Tak. - mruknęłam, gdy tylko uporałam się z jeansami - Wszystko super. - dodałam zażenowana - Poza tym, że chodziłam w samych majtkach przy facecie, który, jak się okazało, nie jest gejem. - czujecie ten cringe? Zażenowana ukryłam dłonie w kieszeniach, za dużej na mnie, męskiej bluzy.

-Przecież nic takiego się nie stało. - mruknął, układając ręce pod głową.

-To nie ty paradowałeś w... - pokręciłam głową - Zresztą nieważne. - westchnęłam, starając się uspokoić - Nie mogłeś mi po prostu powiedzieć? - spiorunowałam go wzrokiem.

-Ale czego?

-Że jesteś bi! - wyrzuciłam ręce w górę.

-Nie pytałaś. - wzruszył ramionami.

Lekcja na dziś. Nie wolno ufać naszym przypuszczeniom. Myślisz, że ktoś jest gejem? Zanim stwierdzisz, że to pewne, zapytaj. Zawsze pytaj!










Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro