Chapter 34.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gwiazdki i komentarze mile widziane! 🖤











-Nie wiem, co cię tak śmieszy. - warknęłam, kręcąc głową. Sebastian siedział na kanapie, zadowolony z życia ze szklanką whisky w dłoni.

-Rachel jest poważną konkurencją. - spoważniał - Ja jestem kapitanem Skowronków. - dodał wstając - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wykruszyć konkurencję. - wyjaśnił. Przewróciłam oczami.

-A co powiesz na układ? - zaproponowałam. Spojrzał na mnie zaintrygowany. Dolał alkoholu do szklanki i zrobił krok w moją stronę.

-Kontynuuj. - skinął głową. Wzięłam głęboki wdech. Tego nie przewidziałam.

-Ty pozbędziesz się każdego zdjęcia Finna, a ja... - wzruszyłam ramionami - Sama nie wiem. Czego chciałbyś w zamian? - gdy zauważyłam diabelski błysk w jego oczach, zaczęłam żałować, że w ogóle do niego przyszłam.

-Czego mógłbym chcieć? - uśmiechnął się pod nosem - Jest tak wiele rzeczy... - znów spojrzał na mnie - Ciężko wybrać tylko jedną. - jęknął.

-Mów czego chcesz i miejmy to z głowy. - poprosiłam. To się mogło skończyć źle.

-Taka okazja może się więcej nie powtórzyć. - zrobił minę zbitego psiaka i znów usiadł na kanapie - Skąd mam pewność, że jeśli usunę zdjęcia, to po prostu stąd nie wyjdziesz? - zainteresował się.

-Bo jeśli mówię, że coś zrobię, to tak będzie. - oznajmiłam.

-Ale skąd mam mieć pewność? - dociekał.

-Nie wiem. - wyrzuciłam ręce w górę - Powiedz mi czego oczekujesz. - jęknęłam.

-Usunę zdjęcia. - wstał - Dajesz słowo, że zrobisz coś dla mnie? - znając jego nieczyste myśli, wiedziałam, że nie mogłam nic obiecać.

-Zależy co. - ostrzegłam od razu - Bo jeśli masz na myśli...

-Nie. - pokręcił głową - Nie. Nie. - prychnął - Nie to miałem na myśli. - jęknął zażenowany - Gdyby brakowało mi bliskości, poszedłbym do klubu i po prostu się zabawił.

-Okay. - mruknęłam - Więc, jeśli skasujesz zdjęcia to ja zrobię coś dla ciebie. - oznajmiłam. To brzmiało fatalnie. Sebastian miał mnie w garści.

-Może się jednak napijesz? - chwycił drugą szklankę. Skinęłam głową.

-Jeśli usuniesz zdjęcia tu i teraz. - podałam warunek - Przy mnie. - parsknął śmiechem.

-Ależ ty mi nie ufasz. - to go tak bardzo śmieszyło?

-Mam ku temu powody. - stwierdziłam. Przewrócił oczami i podszedł bliżej mnie. Niepewnie chwyciłam szklankę w dłoń.

-Zaczekaj tutaj. - puścił mi oczko i pobiegł schodami w górę.

Zagryzłam lekko wargę, wpatrując się w szklankę z alkoholem. Piłam tylko kilka razy w życiu i już zdążyłam zauważyć, że miałam słabą głowę. Zresztą moja ostatnia wizyta z Sebastianem w klubie, jedynie to potwierdziła.

To tylko jedna szklanka. Nic więcej.

-Jestem. - z laptopem w dłoni podszedł do stolika. Usiadł na kanapie, odkładając laptop. - No chodź. - skinął głową na miejsce obok siebie. Podeszłam bliżej i usiadłam w bezpiecznej odległości od chłopaka.

Włączył przerobione zdjęcie Finna parsknął śmiechem.

-Przecież to tak dobra przeróbka. - spojrzał na mnie - Pozwól mi zachować choć jedną kopię. - poprosił. Pokręciłam głową.

-Bez szans. - mruknęłam - Wkurzysz się o coś na Finna i pomimo umowy opublikujesz zdjęcie. - prychnęłam - Znam cię.

-Niech będzie. - westchnął. Kliknął na folder i usunął pliki. - Zadowolona?

-Nie masz więcej kopii? - zmartwiłam się, przewrócił oczami i przysunął laptopa w moją stronę. Spojrzałam na niego zdziwiona.

-Sprawdź. - wzruszył ramionami - Możesz przeszukać cały dysk, ale przysięgam, że to była ostatnia kopia.

Mógł mówić prawdę, ale równie dobrze mógł kłamać. A ja nie należałam do grona osób, lubiących ryzyko.

Przejrzałam laptop Sebastiana i dopiero, gdy uznałam, że naprawdę nie było już żadnych kopii, oddałam mu urządzenie.

-Zadowolona? - przytaknęłam - Teraz się ze mną napijesz? - zerknęłam na szklankę z alkoholem na stole. Chwyciłam ją i uniosłam w stronę Smythe'a. Z radością wzniósł toast i równocześnie opróżniliśmy szkło.

-Więc, jak bardzo będę żałować, że uratowałam tyłek Finnowi? - zapytałam, odkładając puste naczynie na szklany stolik. Przewrócił oczami i odłożył szklankę na komodę obok sofy.

-Nie martw się na zapas. - zaśmiał się - Nie jestem aż taki zły.

-Wcale. - prychnęłam, wstając - Na mnie już czas. - mruknęłam, wstając.

-Już? - jęknął zawiedziony. Wstał idąc w moje ślady.

-Przyszłam tutaj tylko po to, abyś usunął zdjęcia. - wyjaśniłam - Mam co chciałam, więc znikam. - uśmiechnęłam się lekko - Mógłbyś proszę, odpuścić trochę moim przyjaciołom? - spojrzałam na niego błagalnie. Zastanowił się chwilę.

-Nie. - odparł - Co bym wtedy robił w czasie wolnym? - zaśmiał się. Pokręciłam głową. Nie powinnam się dobrze czuć w jego towarzystwie, ale tak właśnie było.

Choć skrzywdził nie jednego z moich przyjaciół, mnie nigdy nic nie zrobił. Wiedziałam, że powinnam się trzymać od niego z daleka, ale co miałam zrobić skoro tak strasznie mnie do niego ciągnęło?

- Znajdź jakieś hobby. - parsknęłam, odpowiadając na zadane przez niego pytanie.

-Mam jedno. - mruknął, podchodząc bliżej.

-Aż jestem ciekawa jakie. - zakpiłam.

-Spodoba Ci się. - stanął przede mną.

-Czyżby? - prychnęłam.

-Definitywnie. - odparł. Pochylił się w moją stronę i kładąc dłoń na moim policzku, przysunął się bliżej mnie łącząc nasze usta w pocałunek.

Powinnam była go odepchnąć i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Głupia ja, zamiast odsunąć się od niego, położyłam dłonie na jego ramionach, co odebrał jako zachętę i przycisnął mnie bliżej siebie.

Z sekundy na sekundę nasze usta napierały na siebie coraz mocniej. Rozum podpowiadał, żebym się od niego odsunęła, ale zamiast tego umieściłam dłonie na jego karku i przyciągnęłam jeszcze bliżej siebie.

Nabrał więcej pewności siebie i starał się pogłębić pieszczotę. Gdy tylko poczułam koniuszek jego języka na dolnej wardze zaczęłam panikować, ale starałam się tego nie okazywać. Zamierzałam się od niego odsunąć, ale zacisnął dłonie na moich biodrach przez co z moich ust uciekł cichy jęk, co szybko wykorzystał. Jego język wtargnął do moich ust, roszcząc sobie prawo do dominacji.

Niepewnie dołączyłam do niego. Naparł na mnie, więc zrobiłam krok w tył. Później kolejny i jeszcze jeden. Poczułam kanapę przy nogach, ale zanim zdążyłam zareagować, leżałam na sofie, a Sebastian górował nade mną.

Jego dłonie coraz odważniej zachaczały o kraniec mojej koszulki aż w końcu znalazły się pod nią. Nie poprzestał jednak na tym. Zaczął dokładnie badać moje ciało. Talie, biodra w końcu jego dłonie zjechały na mój tyłek.

W tym samym czasie, w którym wplątałam palce w nażelowane włosy Sebastiana, na zewnątrz dało się usłyszeć silnik samochodu. Zignorowaliśmy to.

To był błąd. Zrozumieliśmy to, gdy usłyszeliśmy szczęk zamka. Przerażona odskoczyłam od Sebastiana.

-Moja mama. - zdążył powiedzieć zanim do salonu weszło kobieta około czterdziestki. Wysoko blondynkę, której figury mogły pozazdrościć nastolatki.






*******
Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to na moim profilu wczoraj pojawiła się nowa praca 🙈

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro