Chapter 4.
Gwiazdki i komentarze zawsze mile widziane, kochani! 💋
Okey. Niezależnie od tego czy byłam w Anglii czy w Ohio, nienawidziłam matematyki. Czy w całym świecie to jedna wielka czarna magia? Miałam wrażenie jakbym uczyła się języka chińskiego...
-Brytyjka! - usłyszłam krzyk za plecami. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam Packa, idącego w moją stronę. A ten czego chciał? Bo nie wyglądał na takiego, co szuka towarzystwa wśród osób z wymiany.
-Co tam? - spytałam, gdy mnie dogonił i razem ruszyliśmy przez korytarz.
-Jak ci się podoba w Ohio? - zagaił. Wzruszyłam ramionami.
-Jestem tu dopiero trzy dni i nie wiele widziałam. - odparłam - Co mam powiedzieć? Byłam w jednej restarucji, w szkole i trochę zwiedziłam okolicę, w której mieszkam. Tyle. - mruknęłam, poprawiając torbę na ramieniu.
-Jeśli chcesz to mogę cię oprowadzić po mieście i...
-Nie zaliczysz, Puck. - oboje się odwróciliśmy i zobaczyliśmy Santanę - Wystarczy, że zmajstrowałeś dzieciaka Quinn, odwal się od nowej. - warknęła, chwytając mnie pod ramię - Żegnam. - dodała i pociągnęła mnie za sobą - Frajer. - mruknęła pod nosem.
-Dzięki za pomoc i w ogóle, ale ja nie zamierzałam...
-Słuchaj, nowa, Puck może grać miłego, ale zazwyczaj ma jeden cel. Zaliczyć. Nie mówię, że jest jakiś najgorszy, ma swoje momenty i ogólnie da się go lubić, ale lepiej uważać, bo może mieć ukryte intencje. - wyjaśniła. Zmarszczyłam brwi.
-Dlaczego mi pomagasz? - westchnęła, kręcąc głową.
-Wiem jak to jest być nową. Lepiej nie podpaść komuś, komu nie trzeba. - mruknęła - Ta szkoła ma całkiem niezłą atmosferę i teraz da się tu żyć normalnie, ale jeszcze dwa lata temu... - rozejrzała się wokół, jakby chciała sprawdzić czy ktoś nas nie podsłuchuje - Każdy z klubu Glee dostawał koktajlem za byle co. Wolę żebyś tego uniknęła, zwłaszcza w pierwszych dniach. - uśmiechnęłam się na jej słowa. Widziałam, że przyszło jej to z trudem, ale była wobec mnie szczera.
-Jestem twoją dłużniczką. - oznajmiłam, a ta zaśmiała się, kiwając głową.
-Wykorzystam to w odpowiednimi momencie. - parsknęła śmiechem - Co masz teraz? - wyciągnęłam plan z torby, dokładnie studiując listę zajęć.
-Dwie godziny hiszpańskiego. - przytaknęła.
-Mam teraz próbę z cheerioskami, ale mogę cię odprowadzić. - uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
- Będę wdzięczna. - odparłam, ramię w ramię ruszyłyśmy do klasy.
-Santana! - obok nas znalazła się Brittany - Mamy teraz próbę, zapomniałaś? - brunetka pokręciła głową.
-Odprowadzam Sabrinę na hiszpański.
-Super! - ożywiła się - Poznasz najlepszego nauczyciela w tej szkole. - stwierdziła, idąc z nami - Pan Schuester jest naprawdę świetny i genialnie śpiewa. - dodała z uśmiecham.
Co wiemy na ten moment?
Santana była lesbijką i umawiała się z Brittany. Była suką, ale dało się ją lubić. Brittany była wyjątkowo miłą i pozytywnie nastawioną do świata dziewczyną. Puck był typowym podrywaczem i powinnam na niego uważać.
Dużo informacji jak na jeden dzień, ale chyba jakoś dam radę.
-To tutaj. - głos Santany wyrwał mnie z letargu - Dalej dasz sobie radę sama. - puściła mi oczko i chwyciła blondynkę na rękę. Odwróciły się i zamierzały iść na trening, ale je zatrzymałam.
-Ej, dziewczyny. - brunetka odwróciła się w moją stronę i skinęła głową, abym mówiła dalej - Puck to skrót od jakiego imienia? - od początku nie dawało mi to spokoju. Obie się zaśmiały, a Lopez pokręciła głową.
-Nazywa się Noah Puckerman. - odparła - Puck to tylko ksywka. - dodała i ruszyły w swoją stronę. Odwróciłam się i zamierzałam wejść do klasy, ale powstrzymał mnie głos Santany. - Pod żadnym pozorem nie mów do niego po imieniu. - przytaknęłam.
Niepewnie weszłam do klasy i gdy nie zobaczyłam żadnej znajomej twarzy zaczęłam panikować. Czy nie mogłaby się tu pojawić jedna znajoma mi osoba? Ktokolwiek, błagam!
-Brytyjka. - zmieniłam zdanie, jednak nie ktokolwiek. Odwróciłam się i ujrzałam Pucka w wejściu do sali. - Siadasz ze mną? - zastanowiłam się chwilę. Santana mówiła, że nie był taki zły tylko trzeba uważać z zaufaniem. - Nie ugryzę. - prychnął. Przewróciłam oczami i skinęłam głową.
-Więc siadam z tobą. - odparłam. Wskazał czwartą ławkę przy ścianie, więc szybko zajęłam wskazane miejsce.
-Jesteś dobra z hiszpańskiego? - zapytał.
-Chyba tak, w szkole zawsze miałem czwórki i piątki, więc myślę, że tak. - potwierdziłam.
-Super, bo ja nie umiem ani słowa. - zaśmialiśmy się - Więc możesz siedzieć ze mną tak długo, jak tylko chcesz. - przewróciłam oczami. Nie był aż taki zły.
*****
Minął jedynie tydzień od opublikowania tej pracy, a już mamy tysiąc wyświetleń i ponad sto gwiazdek, bardzo dziękuję! 🖤🖤
Emilia Mikaelson
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro