Chapter 54.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! 🥰








Wyszłam z łazienki, w za dużej, męskiej koszulce i mokrych włosach. Ostatni raz przetarłam włosy ręcznikiem, starając się je wysuszyć bardziej. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam Sebastiana, leżącego na łóżku, ubranego jedynie w spodnie dresowe.

-Jesteś ode mnie wyższy ponad piętnaście centymetrów. - mruknęłam, odkładając mokry ręcznik na grzejnik - Wyjaśnisz mi, jakim cudem koszulka, a której jestem sięga mi zaledwie za tyłek? - wskazałam na swoje nogi. Uśmiechnął się pod nosem i wzruszył ramionami.

-Ups? - jęknął.

-Mhm... Ups. - prychnęłam i chwyciłam za jedną z poduszek, z jego łóżka, rzucając nią w niego - Ups! - zaśmiałam się, uderzając w niego kolejną poduszką.

-Tak chcesz się bawić? - zaśmiał się. Poczułam mocny uścisk na biodrach, a później leżałam na nim. Uniósł głowę w górę i wyraźnie z siebie zadowolony wpił się w moje usta.

Mogłabym zrobić mu ma złość, ale nie potrafiłam. Całował tak dobrze... Grzechem byłoby z tego zrezygnować.

Szczęśliwa złączyłam dłonie na jego karku, aby przyciągnąć go bliżej. Szybko pogłębił pocałunek, przesuwając dłonie na moje pośladki. Jęknęłam w jego usta, gdy poczułam jak zaciska dłonie na moim tyłku. Szybko wykorzystał moje rozproszenie, a jego język wślizgnął się między moje wargi.

Zdecydowanie powinnam to przerwać. Znaliśmy się bardzo krótko, już nie mówiąc o długości naszego związku. Tylko, że mu ufałam. Zależało mi na nim i nie bałam się tego, że mogłoby dojść do czego więcej. Chciałam tego. Pytanie tylko, czy jemu nie przeszkadzałby fakt, że byłam dziewicą.

Dużo rozmawialiśmy, ale nigdy nie zeszło na ten temat. Powinnam była mu powiedzieć wcześniej.

Siedziałam okrakiem na kolanach Sebastiana, wciąż namiętnie się całując. Między naszymi ciałami nie było nawet milimetra odstępu i nie chciałam tego zmieniać.

Poczułam jak dłonie szatyna wsuwają się pod koszulkę i minimalnie spanikowałam. Nie miałam na sobie stanika...

-Sebastian... - oderwałam się od niego, gdy jego dłonie były zbyt blisko moich piersi. Starałam się unormować oddech, ale nie szło mi zbyt dobrze.

-Wszystko w porządku? - jego dłonie zniknęły z mojej talii, przenosząc się na moje policzki. Zagryzłam wargę.

-Powinieneś coś wiedzieć. - wyszeptałam, przygryzając policzek od wewnątrz.

-Co się dzieje? Zrobiłem coś nie tak? - pokręciłam głową.

-Nie, nie. Oczywiście, że nie. - zaprzeczyłam - Nie zrobiłeś nic złego. Po prostu, musisz coś wiedzieć... - westchnęłam.

-Co się dzieje? - wzięłam głęboki wdech i uniosłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy.

-Jestem dziewicą. - mruknęłam zażenowana. Nie był to temat łatwy do poruszenia, ale musiałam to zrobić, żeby być z nim szczera. Uniósł brew w górę, nie spuszczając ze mnie wzorku.

-Rozumiem, dlaczego mi to mówisz. - oznajmił - Chciałaś byś szczera i to bardzo dobrze, więc ja zrobię to samo. - położył dłoń na moim kolanie - Domyśliłem się. - uśmiechnął się - Trochę cię już znam, kochanie. - zaśmiał się.

-Teraz jestem jeszcze bardziej zażenowana... - jęknęłam. Zaśmiał się po raz kolejny.

-Bez powodu. - mruknął - Dobrze, że mi powiedziałaś. Nie chciałbym zrobić nic, czym mógłbym cię skrzywdzić. - odetchnęłam.

-Nie chodziło mi o mnie ani o to, że mógłbyś mnie skrzywdzić. Wiem, że byś tego nie zrobił. - wyszeptałam - Chciałam, żebyś wiedział, bo... pomyślałam, że to może coś zmienić. - westchnęłam - Że nie będziesz chciał się ze mną spotykać lub... - Zamknął mi usta swoimi. Okey, czyli dla niego nie miało to znaczenia.

-Jesteś głupia, jeśli myślisz, że coś takiego miałoby wpływ na to jak na ciebie patrzę. - wyszeptał, patrząc mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niego.

Pochylił się w moją stronę, znów mnie całując. Szybko wdrapałam się mu na kolana i złączyłam dłonie na jego karku, aby być jeszcze bliżej niego. Ponownie poczułam dłonie pod koszulką, sunęły coraz wyżej i wyżej, ale tym razem nie zamierzałam mu przerywać. W końcu jego ciepła dłoń znalazła się na jednej z moich piersi. Jęknęłam w jego usta, nie przerywać pocałunku.

Coraz bardziej mi się do podobało. Sebastian zmienił nasze położenie i teraz leżałam na jego łóżku, a on wisiał nade mną. Lekko zagryzł moją wargę i pociągnął w swoją stronę, aby po chwili znów wpić się w moje usta.

Chwycił za kraniec mojej koszulki, ciągnąc ją w górę. To był jeden z momentów, w którym mogłam zrezygnować. Wciąż nie chciałam. Chciałam, aby był tak blisko mnie jak, to tylko możliwe.

-Jesteś pewna? - wyszeptał przy moich ustach.

-Tak. - odparł bez zawahania. Wiedziałam, czego chciałam. Chciałam jego. Tylko i wyłącznie jego.

~~~~~

Obudziłam się wtulona w rozgrzane ciało Sebastiana. Powoli otworzyłam oczy, aby upewnić się, że to wszystko nie był tylko sen. I wiecie, co? Nie był. To była rzeczywistość.

Uśmiechnęłam się na wspomnienie ostatniej nocy. Było cudownie. Nie żałowałam nawet sekundy. Miałam głowę ułożoną na jego klatce piersiowej i byłam wpatrzona w twarz szatyna.

Gdy spał miał lekko rozchylone usta, takie niewinny wyraz twarzy. I co najlepsze... Włosy były w uroczym nieładzie. Istny chaos. To dodawało mu uroku. Nie powinien w ogóle używać żelu.

-Dlaczego się na mnie patrzysz? - poranna chrypka w jego głosie, sprawiła, że moje ciało przeszedł dreszcz.

-Skąd wiesz, że na ciebie patrzę? - zdziwiłam się - Przecież masz zamknięte oczy. - mruknęłam. Poczułam jak jego ramię owija się wokół mojej talii.

-Jestem medium. - zaśmiał się i po raz pierwszy tego dnia otworzył oczy. Był w nich taki cudowny blask.

-Raczej wariatem. - prychnęłam. Przewrócił oczami i pochylił się w moją stronę, aby skraść krótki, ale namiętny pocałunek. - No dzień dobry. - zachichotałam, gdy się odsunął.

-Dzień dobry. - odparł szczęśliwy - Wszystko w porządku? - zapytał. Troskliwy Sebastian Smythe to raczej rzadki widok.

-W jak najlepszym. - oparłam głowę o jego ramię - Szkoda tylko, że za godzinę muszę być w szkole... - mruknęłam. Jęknął w odpowiedzi.






Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro