Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; jadę jutro na mazury, mam nadzieję, że nie zapomnę o dodawaniu rozdziałów >.<

byliście już gdzieś, dopiero będziecie jechać czy zostajecie w domu?

(możecie zerknąć na mój profil, a dokładniej: na 'planowane' w opisie. wypisałam tam wszystkie ff, które dodam w tym roku + daty ich publikacji, więc zapoznajcie się z tą rozpiską, ofc jeśli Was to interesuje)

***

Bałem się, zupełnie nie wiedząc, co powinienem zrobić. Nie lubiłem bezczynności, kojarzyła mi się z nieprzyjemnymi rzeczami. Dlatego zawsze wolałem chociaż próbować coś zrobić, ale w tamtym momencie nic nie przychodziło mi do głowy.

Przygryzłem wargę, wychodząc z sypialni i kierując się w stronę łazienki. Musiałem przejść obok kanapy i, chcąc nie chcąc, zerknąłem w jej stronę. Jeongguk jeszcze spał. Wyglądał tak uroczo i niewinnie, że naprawdę trudno było mi zrozumieć, jak mógł nakrzyczeć na mnie kilka dni temu. Rozumiałem, że mogło mu się wtedy podnieść ciśnienie, ale od wizyty jego matki nawet się do mnie nie odezwał. Obawiałem się, że to milczenie między nami źle na niego wpłynie.

I nie tylko na niego. Naprawdę bałem się, że mogłaby powtórzyć się sytuacja z Seokminem, a na to nie mogłem pozwolić. Czułem, że to zniszczyłoby również mnie.

Zdałem sobie sprawę z faktu, że stoję nad nim i mu się przyglądam. Nie powinienem tego robić, mógłby poczuć się niekomfortowo.

Przemyłem twarz i spojrzałem na moje odbicie w lustrze. Miałem podkrążone oczy i roztrzepane włosy. Nie wyglądałem dobrze i tak też się czułem. Każdy z tych kilku dni był jak nóż wbity w moje plecy. Powoli przestawałem sobie radzić z tym dystansem, który z godziny na godzinę się zwiększał. Tak bardzo chciałem przytulić Jeongguka...

Było mi ciężko, ale wiedziałem, że muszę być silny. Chyba czułem się trochę, jakbym był w pracy, tylko, że tym razem nie musiałem nikogo analizować i zapisywać wszystkiego na karcie pacjenta.

Zanim wyszedłem do pracy, obdarzyłem mojego chłopaka troskliwym spojrzeniem. Cudem powstrzymywałem się, żeby nie podejść i nie dać mu buziaka w jego mały, uroczy nosek, ale nie mogłem tego zrobić. Brunet dawał mi od kilku dni jasno do zrozumienia, że nie chce kontaktu fizycznego.

***

Wpatrywałem się tępo w odwróconego ode mnie Jeongguka. Siedział i gapił się w telewizję, a ja nie mogłem skupić się na robieniu kolacji. Oczywiście dla nas obojga, bo nawet nie mogłem pomyśleć o tym, żeby nie zrobić czegoś do zjedzenia dwudziestotrzylatkowi. Miałem przeczucie, że gdybym już dobry tydzień nie stawiał przed nim talerzy z jedzeniem trzy razy dziennie, mimo naszych cichych dni, on sam nic by nie ugotował i głodował. Jeongguk był tym typem uparciucha, który robił coś nawet kosztem swojego zdrowia i chyba nie widział w swoich poczynaniach nic złego.

Korciło mnie, żeby rozpocząć rozmowę, ale gdy tylko otwierałem usta, z mojego gardła nie wydobywał się żaden dźwięk. Zupełnie, jakby ktoś na górze nie chciał, żebyśmy się pogodzili. Chociaż, czy my w ogóle musieliśmy się godzić? De facto nawet się nie pokłóciliśmy — przynajmniej ja nie uznawałem wybuchu Jeongguka za kłótnię.

Zerknąłem na mój telefon i coś mnie tknęło, żeby sprawdzić pewną rzecz. Odblokowałem go i następnie wpisałem w wyszukiwarkę to, czego potrzebowałem. Gdy to zobaczyłem, oparłem się o blat i wstrzymałem powietrze.

Co dzieje się z synem Jeona Jihana, słynnego łowcy talentów?

Od wielu lat wiadome było, że Jeon Jeongguk jest spisany na sukces. Co jednak działo się z nim, kiedy nie widzieliśmy go na ekranach swoich telewizorów? Jeszcze rok temu niemalże codziennością były występy tego utalentowanego chłopaka, transmitowano je bardzo często. Śledząc jego poczynania na przestrzeni lat, łatwo było dostrzec, jak przystojnieje i nietrudno się domyślić, że dziewczęta kleiły się do niego w każdym możliwym momencie.

Co jednak działo się z nim przez ostatni rok, a tak właściwie, przez kilka ostatnich miesięcy? Wydawałoby się, że słuch o nim zaginął i niektórzy myśleli, że zapadł się jak kamień w wodę. Ale zniknięcie nie jest takie łatwe, w szczególności, gdy nasi wierni dziennikarze chcą zdobyć informacje!

Według naszych informatorów, którzy jak zwykle są niezawodni, dowiedzieliśmy się, że syn Jeona Jihana miał dwa tygodnie temu wypadek! Był to wypadek samochodowy, który, jak zeznali świadkowie, został spowodowany przez młodego Jeona! Co więcej, młodzieniec trafił do szpitala i tak znowu słuch o nim zaginął.

Dzięki naszym zaufanym źródłom informacji poznaliśmy kilka faktów o stanie zdrowia dwudziestotrzylatka. Tymczasowo przebywa na oddziale jednego ze szpitali w Busan, najprawdopodobniej w wyniku wypadku doznał kilku złamań.

Co było jednak przyczyną wypadku? Gdybyśmy nie wiedzieli, że jako tancerz Jeongguk unika alkoholu, to byłaby nasza pierwsza myśl. Jednakże, problem leży gdzie indziej i jest dużo bardziej złożony, niż myślimy!

Mianowicie, chodzą pogłoski, że matka chłopaka, tancerka baletowa Do Soyoung, zaniedbuje syna! Podejrzewamy, że od samego początku zatrzymała go przy sobie, by dostawać alimenty w postaci ogromnych sum, tylko po to, by potem nie przejmować się losem dziecka. Zmuszała go do długich i morderczych treningów, dlatego Jeon zasłabł za kierownicą i spowodował wypadek!

Co na to Do Soyoung? Postaramy się jak najszybciej przeprowadzić z nią wywiad i wyjaśnić całą tą sytuację. Mamy nadzieję, że nasi czytelnicy trzymają kciuki za szybki powrót do zdrowia Jeongguka.

Pokręciłem głową. To o to chodziło matce bruneta? O kilka niemiłych słów w Internecie, o zagrożenie dla jej kariery? Jeongguka dalej miała gdzieś? Na Boga, jakim cudem ktoś pozwolił jej opiekować się dzieckiem...

Zerknąłem na chłopaka. Dalej coś oglądał. A moje serce zakuło, gdy pomyślałem, jak musiał się czuć, kiedy kobieta na niego krzyczała.

***

W czwartek podjąłem decyzję, by coś z tym zrobić. Nie mogłem już wytrzymać tej ciągłej ciszy i napięcia, które panowało, gdy znajdowaliśmy się w jednym pomieszczeniu. Podszedłem do kanapy i usiadłem obok Jeongguka, jak gdyby nigdy nic. Z początku nic nie mówił i nie zwrócił na mnie uwagi, ale kiedy siedzieliśmy tak przez kilka minut, w końcu odwrócił głowę w moją stronę, rzucając mi znudzone i pytające spojrzenie.

— Pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś razem pójść — zacząłem, uśmiechając się lekko, mając nadzieję, że na moją propozycję na twarzy bruneta również pojawi się grymas zadowolenia. — Chciałbyś pójść, nie wiem, do kina? Albo do jakiejś knajpki na tteokbokki? Albo na cokolwiek innego? — Gdy długo nic nie mówił, dodałem z entuzjazmem: — ja stawiam!

Obawiałem się, że nawet wizja darmowego posiłku go nie przekona i dalej będziemy milczeć. Nie chciałem tego, nie chciałem powrotu do momentu, w którym na samym początku naszej znajomości, nie umiałem z nim rozmawiać.

Czekałem niecierpliwie na jego reakcję, zagryzając wargę z nerwów. Chciałem, żeby wszystko się ułożyło, ale też wolałem nie naciskać...

— Zgoda — powiedział nagle, wywołując u mnie zdziwienie tak gwałtowną odpowiedzią. — Chodźmy do kina.

Kiedy mój uśmiech powoli zaczynał się poszerzać, usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Mruknąłem pod nosem do siebie, że mam dziś wolne i mogli dzwonić kiedy indziej, ale gdy zobaczyłem na wyświetlaczu numer ordynatora Yoona, zamarłem.

— Halo?

Panie Kim, proszę o jak najszybszy przyjazd do szpitala.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro