♡,,𝙰 𝚓𝚊𝚔 𝚔𝚊𝚣̇𝚎̨ 𝚌𝚒 𝚜𝚙𝚊𝚌́ 𝚗𝚊 𝚙𝚘𝚍ł𝚘𝚍𝚣𝚎?"♡

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  - No, to mamy problem - westchnęła Valerie, krzywiąc się na samą myśl, że będzie musiała spać z Alexandrem w jednym łóżku.

  - Ty masz, nie mów za nas oboje. Mi tam wszystko jedno - chłopak wrzuszył ramionami.

  - A jak każę ci spać na podłodze?

  - Oj, nie nie, moja droga, nie myśl sobie za dużo - prychnął. - Jeśli już, to ja cię zrzucę z łóżka i posmakujesz bardzo smacznej podłogi.

  - Hej, nie zgapiaj ode mnie tekstów! - dziewczyna trącła go lekko w ramię.

  - Uwielbiam cię wkurzać, kochanie...

  No tak. Kochanie. Była jego, mimo, iż nie chciała.

  Chciała być wolna. I niezależna od nikogo.

  A co dostała? Przyszłego męża, którego nie kochała, i przyszły ślub, którego nie chciała.

  Jej rodzice chcieli.

  - Coś się stało? - zapytał Xander, zauważając nie za bardzo zadowoloną minę Val.

  - Wiesz, że tego nie chcę.

  - Czego nie chcesz?

  - Ślubu z tobą, głupku - uderzyła się ręką w czoło.

  - Naprawdę cię rozumiem...

  - Nie, nie rozumiesz - dziewczyna Alexa pokręciła głową. - Nie jesteś mną. Nie wiesz, co czuję w środku.

  A czuła pustkę. W zasadzie nie wiedziała, co dokładnie ma czuć.

  Zażenowanie? Tym, że rodzice myślą o sobie, a nie o niej?

  Złość na samą siebie? Że nie umiała im się sprzeciwić?

  Smutek, rozpacz? Miała opłakiwać na swoim losem, mimo, iż widocznie tak musiało się potoczyć się jej życie?

  I wiele więcej. Było tyle emocji, które po połączeniu mogłyby stworzyć coś złego. Jakąś katastrofę.

  Valerie nie chciała katastrofy. Za dużo miała problemów, by dodawać sobie ich więcej, na dodatek ze swojej głupoty. I tym, że nie potrafiła zrozumieć, że tak musi być. I nic nie zmieni. Choćby nawet chciała, N-I-C nie zmieni.

  - Em... Valerie? - Alexander próbował zburzyć ścianę napięcia która nad nimi powstała.

  - Tak? - powiedziała sucho.

  - No więc... W cenie naszego hotelu jest lunch, także... Właśnie mija nam czas na zjedzenie go...

  - A co? Szkoda ci pieniążków rodziców? - prychnęła.

  - Właściwie to... Tak...

  - No dobrze, chodźmy.

  Xander chwycił Val za dłoń, ale ta od razu ją wyszarpnęła spod jego ucisku, ponieważ jej się to nie podobało. Nie chciała z nim być. Nie chciała zachowywać się tak, jak na parę przystało...

  — Kocham cię - powiedział, po czym lekko zbliżył się do Valerie.

  Co jeszcze?

  — A ja ciebie nie - zaśmiała się, a on się skrzywił. — O co ci znów chodzi?

  — Że nie możesz zrozumieć, że musimy być razem.

  — Nie, wcale nie musimy. Może ja nie chcę?

  — Ale twoi rodzice tego chcą... - odpowiedział, i wydało jej się, że trochę ze współczuciem.

  — Wiesz, co? Nie interesuje mnie, czego chcą moi rodzice! Interesuje mnie to, czego ja chcę! Czy tak trudno to zrozumieć...? - Valerie poczuła, że pojedyncza łza spadła jej na policzek, dlatego szybko ją przetarła. — Idę do łazienki, idź sam na ten lunch! — krzyknęła i zabrała ręcznik i ubrania na zmianę.

  Alex jeszcze przez chwilę patrzył jak jego dziewczyna opuszcza pokój. Słyszał wszystko. Dźwięk odkręcanej wody, i płacz.

  Płacz Valerie.

  Jej płacz dudnił w jego czaszce, a najgorsze było to, że to przez niego płakała.

  Ta świadomość była taka przybijająca.

  Jego Val płakała...

  Wyszedł z pokoju z szybko pobiegł na stołówkę.

  Na tackę nałożył kawałek pizzy, frytki a do szklanki wlał lemoniadę. Jego wzrok przykuł też jego porcjowy sernik Kinder Bueno White, które (jak dobrze pamiętał) Valerie lubiła.

  Wrócił do pokoju i naskrobał karteczkę.

Valerie,

Bardzo Cię przepraszam...

Nie chcę, żebyś płakała, więc proszę, rozchmurz się słoneczko.

Przyniosłem Ci jedzenie. Zjedz, jeżeli chcesz, jak coś to dokończę.

Wiem, że ty mnie nie, ale ja kocham Cię.

Z miłością
~Alex

***

  Valerie pół godziny później wyszła z pod prysznica. Alexandra nie było, na co dziewczyna westchnęła z ulgą.

  Zauważyła list, a jej reakcją na niego było przewrócenie oczami.

  Jednakże zjadła wszystko, uzupełniając organizm po utracie siły spowodowanej płaczem.

  Sernik okazał się lepszy niż przepuszczała, i chociaż wszytko mówiło jej, żeby podziękować Alexowi, to mózg tego do siebie niedopuszczał.

  A potem zmęczona zwinęła się w kłębek i zasnęła.


***

 
  Alex przekroczył próg drzwi.

  Zobaczył Valerie smacznie śpiącą.

  Uśmiechnął się i nakrył ją kocem.

  Czekał parę godzin, aż zrobiła się dwudziesta pierwsza, zanim Valerie się obudziła.

  Przetarła oczy ręką i spojrzała na Alexa tak, jakby nic nie pamiętała.

  — Która godzina, Alex? — spytała.

  — Dwudziesta pierwsza, Valerie.

  — Jezu, tak późno!? — zerwała się z łóżka.

  — Ej, spokojnie, słoneczko. Jest dobrze. Byłem w recepcji i nakreśliłem im naszą sytuację. Jutro zmieniamy pokój, po prostu dzisiaj musimy tutaj spać. W porządku?

  — Tak... Dobranoc, Alex... - wyszeptała.

  Wystarczyła sekunda i Valerie już spała.

  A Alex tylko zaśmiał się pod nosem i objął dziewczynę ramieniem.

  — Dobranoc, Val — szepnął i zasnął.

Rozdział powstał we współpracy z love_ksiazki♥️ Gdyby nie ty, misia, to by go nie było ♥️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro