♡,,𝙱𝚊𝚛𝚋𝚒𝚎 𝚓𝚎𝚍𝚣𝚒𝚎? 𝚂𝚝𝚎̨𝚜𝚔𝚗𝚒ł𝚊 𝚜𝚒𝚎̨ 𝚣𝚊 𝚖𝚊𝚖𝚊̨."♡

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Valerie stwierdziła, że o przyjeździe
Barbie należy powiadomić rodziców.

  Nie miała zamiaru rozmawiać ani z matką ani z ojcem.

  Na jej szczęście (albo i nie) próg pokoju właśnie przekroczyła Clarissa. Nie miała zamiaru gadać z córką, a bardziej zamierzała oznajmić jej, że przygotowaniami do ślubu nie zajmie się panna młoda.

  - Valerie. To ja zajmę się przygotowywaniem wesela. Nie pozwolę, żebyś mi je zepsuła swoimi nieprzyzwoitymi dekoracjami i bufetem.

  - Nie zgadzam się. Skoro już ładujesz mnie w zmuszone małżeństwo, to chociaż chcę, żeby mój wielki dzień był zorganizowany przeze mnie. Proszę wyjdź z mojego pokoju.

  - Nie wyjdę. Nie będziesz mnie wyganiała z własnego domu na litość boską! Czy masz mi coś jeszcze do powiedzienia, młoda damo?

  - Nie... To znaczy tak? - Valerie że złości zgrzrały zęby.

  No bo nie dość że cię wplątują w coś czego nie chcesz, to jeszcze nie możesz tego urządzić.

  -  A więc słucham - odparła Clarissa, z cieniem satysfakcji.

  - Barbie jedzie.

  -  Barbie jedzie? - powtórzyła głupio. - Stęskniła się za mamą - mówiła takim głosem jakby była w stu procentach pewna, że jej najstarsza córka naprawdę za nią tęskni.

  Była zdania, że brak odezwy od Barbie był spowodowany brakiem zasięgu. No bo żeby jej perfekcyjna córka nie chciała rozmawiać ze swoją mamą?

  Dla Clarissy przecząca wizja była niedopomyślenia.

  - No i postanowione - obcasy matki uderzały donośnie o podłogę. - Ja organizuje twoje wesele a ty się nie mieszasz - biała suknia kobiety prawie zniknęła za furtyną drzwi, ale Clarissa odwróciła się i pośpiesznie dodała. - A no i masz mi tego nie zepsuć.

  I wyszła.

  Val westchnęła.

  Rozmowy z matką zawsze były jak labirynt bez końca. I bez wyjścia. To wróg musiał je odblokować, i odpuścić.

  Walnęła się na łóżko z Eminemem na słuchawkach.

  - Yeah. I know sometimes. Things may not always make sense to you right now. But ayy. What'd Daddy always tell you. Straighten up, little soldier, stiffen up that upper lip. What you cryin' about? You got me.* - muzyka dzwoniła w jej uszach, a sama Val czuła się jak w niebie.

  Muzyka była jej odskocznią od rzeczywistości.

  Tym razem dziewczyna zatraciła się w niej tak bardzo, że nie zauważyła wchodzącej do pokoju gotki.

  - Halo! Ziemia do Valerie! - czarnowłosa jednym płynnym ruchem ściągnęła słuchawki z uszu.

  - Barbie?

  - A kto? Marchewka? - zapytała Barbie z sarkazmem i uśmiechem na twarzy.

  - Jak ja cię dawno nie widziałam! - Val wpadła w ramiona siostry.

  - No a teraz gadaj. W co oni cię wpątali?

  I Valerie zaczęła opowiadać. O tym, że ma zawrzeć małżeństwo z osobą której nawet nie kocha. I, że nawat sama nie może przygotować wesela.

  Barbie pokręciła głową.

  - Czego ona jeszcze nie wymyśli, żeby uprzykrzyć ci życie?

  - Nie wiem, Barbie, ale na razie zabiera wszystkie moje marzenia. Powiedziała, że od dnia ślubu będę zależna Alex'owi...

  - Bez przesady, przecież nie będzie cię więził w domu! Myślę, że mimo wszystko będziesz mogła robić co chcesz - Barbie zamyśliła się.

  - A no tak Valerie, jak przyjedzie twoja siostra, to mnie nie oczerniają, bo wtedy zadbam o to, żebyś nigdy nie spełniła żadnych marzeń... - głowa Clarissy wychynęła zza framugi drzwi, ale głos momentalnie się zatrzymał gdy ujrzała Barbie skanującą ją wzrokiem.

  - Dlaczego? Dlaczego jej to zrobiłaś matko? Czy ona ci wyrządziła jakąś krzywdę? I wiesz co? Nie mam zamiaru cię więcej widzieć! - krzyknęła Barbie. - Chodź Val. Idziemy na lody.

...

  Siedząc w środku pobliskiej lodziarni i wcinając gałkę słonego karmelu Barbie opowiadała o studiach i o jej przeprowadzce do akademika.

  Valerie słuchala z niecierpliwością liżąc powoli czekoladowego rożka.

  Dziewczyna starała się nie myśleć o zmianach czekających w najbliższym czasie. Teraz liczyła się tylko Barbie i czekoladowy lód z kolorową posypką...

  - Tak można żyć - rozmażyła się. -  Bez presji, bez ograniczeń... No i jeszcze z tobą Barb. Dziękuje, że jesteś.

  Gotka objęła blondynkę w pasie.

  - Valerie, musisz zaakceptować swoją przeszłość i pozwolić jej odejść. Bez tego nie nauczysz się jak żyć w przyszłości, ani jakie kroki podjąć w teraźniejszości żeby takową mieć.



Ten rozdział dedykuję pannadark0♥️
Dziękuje, że jesteś gotowa porozmawiać ze mną o wszystkim

 

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro