♡,,𝚃𝚘 𝚍𝚕𝚊𝚌𝚣𝚎𝚐𝚘 𝚜𝚒𝚎̨ 𝚠𝚎 𝚖𝚗𝚒𝚎 𝚣𝚊𝚔𝚘𝚌𝚑𝚊ł𝚊𝚜́!?"♡

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  - Nie wiem o kim mówisz. - powiedziała Barbie stanowczo. - Kim jest Valerie Clare? - zapytała głupio, a słowa ledwo przeszły przez jej gardło.

  Jej uwadze nie uszło to, że ręka chłopaka nadal była tuż przy jej szyi.

  Postanowiła grać na zwłokę. Czas pokaże czy to była mądra decyzja.

  - Gadaj! - krzyknął chłopak. - Natychmiast! Bo cię uduszę!

  - Eeem... N-na Zanzibarze... - wydusiła ostatnim tchem.

  Pamiętała, że to kraj do której Valerie chce pojechać na studia i zamieszkać prawdopodobnie na stałe.

  Oczywiście, że skłamała.

  - No to pani już dziękujemy - powiedział i zamknął drzwi zostawiając Barbie oszołomioną, i samą w pokoju.

  - A i jeszcze jedno - Oliver wszedł do pokoju poraz ostatni. - Ona ma tego chłopaka?

  - Tak. Niedługo narzeczonego. - powiedziała z rezygnacją. - A potem to już tylko ślub.

  - Nie lubisz go? - zapytał.

  - Oczywiście - powiedziała bez chwili zastanowienia. - Ona też nie.

  - Jak to ,,nie"? Skoro go nie lubi to dlaczego z nim nie zerwie?

  - Koleś, jeszcze nie załapałeś? To aranżacja małżeństwa, żeby pomóc mojemu ojcu - westchnęła z rezygnacją.

  - Czyli nie... - zamyślił się. - Współpracujmy razem. Tobie zależy na szczęściu Val, a ja jej je dam.

  - Pomyślę - powiedziała ostatni raz tego wieczoru patrząc na Olivera.

***

  - Valerie,  czas wstawać! - powiedział Alex. - Zaraz lądujemy, lepiej zapnij pasy. 

  Val, nadal lekko nieprzytomna siadła na skórzanym fotelu. 

  Alex w tym czasie grał w gry wideo. Rozwalał kogoś w jakiejś strzelance. 

  Kiedy potwór którego pokonywał został rozwalony, odwrócił się i popatrzył na Valerie. 

  Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Jego brązowe i lekko roztrzepane włosy miotały się we wszystkie kierunki.

  Valerie pamiętała ten uśmiech. Aż za dobrze pamiętała ten okres sprzed czterech lat, kiedy była razem w związku z Alexem.

  Nagle poczuła ten ból przeszywający jej ciało od głowy i po stopy. Czuła go zawsze kiedy myślała o tej brunetce.

  Niby miała zapewnienie od chłopaka, że dziewczyna zrobiła to bez jego zgody, ale sama świadomość że w takim wypadku zmarnowała cztery lata swojego życia bolała.

  - Słodko wyglądasz kiedy jesteś zamyślona - powiedział Xander. - Zupełnie jak ona.

  - Jaka ,,ona"?

  - Jak moja Val. - powiedział twardo. - Zupełnie jak ona - powtórzył. - Teraz jesteś inna...

  Valerie prychnęła i odwróciła głowę. 

  - Za to ty w ogóle - powiedziała patrząc w okno. - Nadal tak samo wnerwiający. 

  - To dlaczego się we mnie zakochałaś!? - Alex podniósł głos. 

  Jeżeli Alex miał nadzieję, że takim zdaniem zbije ją z tropu, to no cóż... Pomylił się.

  - Bo byłam głupia! - Val rówienież krzyknęła. - Gdyby nie to, że byliśmy razem, to teraz składałabym wniosek na studia na cholernym Zanzibarze!

  Alex postanowił sobie zanotować to w pamięci, ale nic nie mówić.

***

Barbie podjęła decyzję. Chwilę powspółpracuje z Oliverem, żeby zobaczyć czy Val naprawdę się w nim podkochuje.

  Chłopak przyszedł do Barbie następnego dnia podając jej swój numer, a Barb go zapisała.

  Napisała do niego.

Barbie: Dobra, wygrałeś, współpracujmy.
Oliver: Bardzo mnie to cieszy :). Jutro przyjdę podyskutować do ciebie.
Barbie: O której mam się ciebie spodziewać?
Barbie: Oliver?
Oliver: W pół do szóstej wieczorem.
Barbie: Będę czekać.

  Barbie zasnęła spokojnie, nie myśląc o tym, że Oliver jest podejrzanym stalkerem przez którego życie jej własnej siostry będzie zagrożone, a przez współpracę z nim stosunki z Valerie bardzo się popsują...

  Ale na ten moment miało być spokojnie.

  Do czasu...

***

  - Ładnie tu - powiedziała Valerie kiedy po wylądowaniu jechali taksówką do hotelu.

  Chociaż z taksówkami w ostatnim czasie miała kiepskie doświadczenia, przy Alexie czuła się dziwnie bezpiecznie.

  Postanowiła napisać do Barbie:

Val: Siemka, Barbie! Co u ciebie słychać?
Barb: Przypaliłam jajecznicę. A u ciebie?
Val: Jedziemy taksówką. A tak a propos to co się stało z tą jajecznicą?
Barb: Em... Jak to powiedzieć... Nastawiłam jajecznicę i poszłam do pralni w akademiku odnieść brudne ciuchy.
Val: No i?
Barb: Czekaj, jeszcze nie skończyłam.
Barb: Potem wróciłam i patrzę - spalone.
Val: Talent do gotowania to ty masz zdecydowanie po Clarissie.
Barb: Ej, no! Dobra miłej jazdy taksówką, idę zrobić gofry, bo jestem głodna...
Val: Tylko ich nie przypal!
Barb: Odwal się!
Val: Barbie, Clarissa cię nie nauczyła, że się nie przeklina?
Barb: Szczerze? Nie.
Barb: Miłego dnia! :)

  Dojechali.

  Podeszli do recepcji i kiedy tylko dostali klucze popędzili do pokoju.

  I wtedy, zaraz po otworzeniu drzwi zobaczyli to.

  Jedno łóżko.

 

 

  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro