Cisza przed burzą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ostatnio wogóle nie odzywam się do moich rodziców. Minęły ponad trzy tygodnie od dnia, kiedy powiedziałam mamie, że jej nienawidzę. Żałuję, że jej to powiedziałam, ale nie wiem czemu, nie jestem w stanie jej przeprosić. Nie umiem. Mam na to jakąś blokadę. Odchyliłam się na krześle, po czym spojrzałam na sufit. 

Przez to wszystko mam dużo wątpliwości, a dodatkowo kompletnie nie jestem w stanie skończyć nowej piosenki. W ciągu ostatnich tygodni próbuje coś sklecić, ale ledwo jestem w stanie tworzyć rymy do rapu, który wykonuje że mną na zmianę Rexa. Dera już stworzyła podkład, a ja mam ledwo jedną zwrotkę i połowę refrenu. 

Oparłam się o swoje kolana głową, a następnie zamknęłam oczy. Cały czas słucham melodii, którą stworzyła Dera, a do niej próbuje coś napisać. Po chwili pociągnęłam się za włosy i warknęłam wkurzona. Rzuciłam zeszytem z moimi piosenkami o ścianę, po czym zdjęłam nogi z biurka i oparłam się o swoje przedramiona. Po kilku sekundach poczułam na ramieniu ciepłą dłoń, dlatego odrazu się odwróciłam do tej osoby. 

To był mój ojciec. Natychmiastowo odwróciłam wzrok i ponownie położyłam się na swoich przedramionach. Tata usiadł na moim łóżku, po czym spojrzał prosto na mnie. Czułam na sobie jego wzrok, który sprawiał, że czułam się jeszcze gorzej, niż wcześniej. Poczułam jak zdjął moje słuchawki, po czym je wyłączył i odłożył na moim biurku. 

— Tasha... — Próbował zacząć ze mną rozmowę, ale jedyne co, to spojrzałam na niego kątem oka. — Możemy porozmawiać? — Zaskoczył mnie swoim pytaniem, ale starałam się tego nie pokazywać. — Na spokojnie... — Dodał jeszcze, a ja w końcu zwróciłam na niego wzrok. 

Wzruszyłam ramionami i kiwnęłam głową w odpowiedzi. 

— Naprawdę nie chcesz być nauczycielką? — Tym razem nie byłam w stanie ukryć mojego zaskoczenia. 

— Nigdy nie chciałam nią być... — Powiedziałam cicho. 

— Jest coś jeszcze, prawda? — Kiwnęłam głową. — A powiesz co? — Zadał ponownie pytanie. 

— ... — Spojrzałam na niego, przez co poczułam łzy zbierające się w moich oczach. — Dlaczego tak bardzo chcecie żebym została nauczycielką? Ułożyliście mi grafik na całe życie, ale czy wy chociaż przez chwilę pomyśleliście, czy ja tego chcę? Nie rozumiem tego. Dlaczego? Wy sobie możecie nimi być, ale ja nie chcę.... — Przerwał mi. 

— Tasha... Zrobiliśmy to, bo myśleliśmy, że chcesz nią być. Świetnie sobie radziłaś we wszystkim, masz genialne podejście do dzieci i martwiliśmy się, że gdy przyjdzie czas, abyś wybrała to, kim chcesz zostać, dokonasz złej de... — Przerwał, kiedy zobaczył, że z moich oczu popłynęły łzy. 

— Myśleliście, że sobie nie poradzę? — Zapytałam. 

— Tasha, to nie tak... — Weszłam mu w zdanie. 

— Wyjdź, tato... — Odwróciłam się od niego, po czym położyłam się znowu na ramionach. 

— Ta... — Znowu mu przerwałam. 

— Wyjdź... — Powtórzyłam, a po chwili poczułam, że mnie on przytula. 

Pogłaskał mnie po głowie i po plecach, a ja zaskoczona szerzej otworzyłam oczy. 

— Przepraszam, córeczko... Porozmawiam o tym z Tremér, dobrze?... — Gdy to powiedział, dał mi całusa w czubek głowy, a następnie ruszył w kierunku drzwi. 

Spojrzałam za nim, a przy tym wytarłam swoje oczy. W tym momencie usłyszałam dźwięk wiadomości. Spojrzałam na swój komunikator, a następnie włączyłam go. 

~Jutro ruszamy. Przygotuj się.~

Przeczytałam te wiadomość kilka razy, a następnie spojrzałam na okno. Słońce zachodzi. Tata powiedział, że porozmawia z mamą, ale co on jej powie? Powiedziałam mu tylko część tego wszystkiego. Przecież nie wyskoczę odrazu z tym, że umiem śpiewać, rapować, tańczyć, pisać piosenki i komponować muzykę. Co niby miałabym mu powiedzieć, gdyby zapytał, gdzie ja się tego wszystkiego nauczyłam? 

A, no wiesz, jak odkryłam, że chyba jestem w tym dobra, to sama się zaczęłam tego uczyć. Potem poszłam na MWar, gdzie poznałam Rexę i pozostałe dziewczyny, z którymi stworzyłyśmy W&BBGPP. Ja zostałam okrzyknięta Białą Tygrysicą i stałam się tam numerem jeden. 

Jakbym się do tego przyznała, uziemiliby mnie do końca życia, jak nie świata. Westchnęłam zrezygnowana, po czym podniosłam swój pamiętnik, gdzie zapisuje wszystkie piosenki zespołu, swoje myśli i czasami rysuję. Przekartkowałam zeszyt, dzięki czemu natrafiłam na piosenkę, której chyba nikt nie widział na oczy. Nawet Rexa o niej nie wie. 

— Innocent and delicate

I'm tired of pretending
I'm done
What are you up to? Where are you? Did you eat? Goodnight
Baby, darling, honey, I miss you
It's all useless

You got me like 
This is not a touching love story 
No romance, no sincerity 
I'm sorry, but I'm not sorry
From today on

I'm a shining solo
I'm a shining solo
I’m going solo-lo-lo-lo-lo-lo
I’m going solo-lo-lo-lo-lo-lo

Used to be your girl
Now I’m used to being the GOAT
You’re sittin’ on your feelings
I’m sittin’ on my throne
I ain’t got no time for the troubles in your eyes
This time I’m only lookin’ at me, myself and I  I’mma do it on my own now 

Now that you’re alone, got you lookin’ for a clone now

(So low) that’s how I’m gettin’ down
Destined for this and the crown

Sing it loud like (oh, oh, oh)
This is not a touching love story (oh, oh, oh)
No romance, no sincerity (oh, oh, oh)
I'm sorry, but I'm not sorry
From today on

I'm a shining solo
I'm a shining solo
I’m going solo-lo-lo-lo-lo-lo
I’m going solo-lo-lo-lo-lo-lo

After the relationship, romance, emotion
There's breakup, tears, regret, longing
I like being alone, because I should be true to myself
Like the flowing wind
Like the stars above the clouds
I want to go far away, I want to shine brightly
Now I'm going so-lo

Now I'm going so-lo
I'm a shining solo
I’m going solo-lo-lo-lo-lo-lo
I’m going solo-lo-lo-lo-lo-lo...— Westchnęłam zrezygnowana, kiedy zaśpiewałam cicho tę piosenkę. 

Nigdy chyba nie znajdę wystarczająco odwagi, aby zaśpiewać tę piosenkę. Po tym wszystkim co się dzisiaj działo, schowałam swój pamiętnik do szuflady. Nie mam chęci do tego, aby podnosić ten materac od łóżka. Przy kolacji nikt się nie odezwał. Nie zaczynali rozmowy odnośnie mojej przyszłości. Dziwnie się przez to czułam. Ale mogą to również być wyrzuty sumienia przez to, co powiedziałam mamie. 

Ledwo co zjadłam w trakcie kolacji. Kompletnie nie miałam apetytu. W naszym domu od czasu tamtego incydentu, jest strasznie napięta atmosfera. Czuję jak sierść na ogonie mi się jeży przez to wszystko. 

— Tasha... — Odezwała się Arliya, a ja spojrzałam na nią znad talerza. — Pomożesz mi w zadaniach z matematyki? — Kiwnęłam głową. 

— Po kolacji... — Powiedziałam cicho. 

Mała powtórzyła mój gest, a ja zauważyłam jak mama spojrzała na mnie kątem oka. Opuściłam wzrok na talerz z ledwo ruszonym jedzeniem. Po posiłku poszłam do pokoju Arliyi, aby wytłumaczyć jej zadania. Ross również się do nas przyłączył, dzięki czemu zrozumiał lepiej dział matematyki, którego aktualnie uczy się czarnowłosa. 

— Poćwicz jeszcze te zadania... — Pogłaskałam ją po głowie, a następnie wyszłam z pokoju. 

Moje uszy doszedł dźwięk obijanych o siebie naczyń, dlatego poszłam sprawdzić, czy to mama. Zaczęła zmywać po kolacji. Zacisnęłam usta w cienką linię, po czym podeszłam bliżej. Wzięłam do ręki ręcznik i stanęłam obok mamy. W kolejnej chwili zaczęłam wycierać umyte talerze. Mama spojrzała na mnie zaskoczona, ale nie odezwała się, jednak po kilku sekundach przerwała ciszę. 

— Ledwo ruszyłaś jedzenie... — Zauważyła. 

— Nie miałam apetytu... — Powiedziałam cicho, chowając przy tym talerze do szafki. 

Ponownie między nami zapanowała cisza, która robiła się coraz bardziej nie do zniesienia. W końcu ugryzłam się w dolną wargę i opuściłam wzrok. 

— Przepraszam... — Mama spojrzała na mnie zaskoczona, ale po paru sekundach się uśmiechnęła i pokręciła głową. 

— Nic się nie stało... Ja przepraszam, że nie dałam ci wtedy dojść do słowa... — Zwróciłam na nią swoje złote oczy. 

— Mamo... — Uśmiechnęła się zachęcająco. — Mogę... Mogę wybrać się z przyjaciółmi do plantacji? — Entuzjazm odrazu zszedł jej z twarzy na to pytanie. 

— Dlaczego chcecie tam iść? — Zapytała, starając się utrzymać przy tym spokojny ton. 

— Chcemy zobaczyć jak wyglądał Eden i inne siedliska... Jak wyglądało tam... — Mówiłam cicho, a mama mi przerwała. 

— Nie... — Spojrzałam na nią. 

— Mamo... — Jak raz proszę o pozwolenie, to się nie zgadza? 

— Powiedziałam „NIE”! Nie wolno ci się tam zbliżać, zrozumiano?! — Krzyknęła na mnie, a ja opuściłam głowę i poszłam do siebie. — Tasha... — Chciała mnie zatrzymać, ale ja tylko to zignorowałam i minęłam tatę, który szedł sprawdzić co tu dzieje. 

— Tasha? — Zawołał za mną, ale już wbiegłam na schody. — Co się stało? — Usłyszałam jeszcze pytanie skierowane do mamy, po czym zatrzasnęłam drzwi i zjechałam po nich plecami na ziemię. 

Wyjęłam z kieszeni komunikator, a następnie wybrałam numer Hektora. Zaczęłam mu odpisywać na wcześniejszą wiadomość. 

O której i gdzie? 

Na odpowiedź długo nie czekałam, bo przyszła jakieś pół minuty później. 

W ruinach, tam gdzie było ostatnie MWar, o 10

Podniosłam wzrok, a następnie spojrzałam na zdjęcie, które było w ramce stojącej na biurku. Podniosłam się, podeszłam do niego i wyjęłam fotografię z oprawki. Nie pasuję tu. Do tej rodziny. Jestem jakimś odmieńcem... 

Złapałam za cyrkiel, który był włożony do kubka z długopisami, a następnie igłą wydrapałam ze zdjęcia siebie. Usiadłam przy biurku, po czym złapałam za kartkę, na której zaczęłam skrobać list, którego pierwsze słowa mówiły „Nie szukajcie mnie... ”.



Dzisiaj jak zauważyliście wrzuciłam wam muzyczkę. ❤

Dajcie znać czy wam się spodobała!

Rozdział tak samo! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro