Powrót

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudził mnie zapach jakiegoś jedzenia. Powoli otworzyłam oczy, a przy tym rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie jestem w swoim pokoju, a już tym bardziej u siebie w domu. Powoli się podniosłam na łokcie, dzięki czemu zobaczyłam to, że mam na sobie tylko dolną część bielizny i prawie w całości rozpiętą koszulę. 

Głośno jęczałam przy każdym jego ruchu. Przyciągnęłam go do siebie, aby w kolejnej chwili go pocałować, a następnie oplątać ramionami jego kark. Odsunął się ode mnie, aby w kolejnym momencie złapać za moje biodra. Po tym geście, zaczął on przyśpieszać, a przy tym masował palcem część mojej kobiecości. Zacisnęłam w dłoniach materiał prześcieradła, kiedy ucisk w moim brzuchu przybrał na sile. Nagle Hektor ze mnie wyszedł, aby w kolejnej chwili położyć się za mną. Lekko się poprawiłam, a on ponownie znalazł się we mnie. 

Jęknęłam na jego ruch, na co odkrył moje ramię spod materiału koszuli, aby w kolejnym momencie złożyć na nim całusa. Złapał za moją lewą nogę, którą nieco uniósł, aby następnie ponownie zacząć się poruszać. Zaczął całować moją szyję, gdy nagle złapał za jedną z moich piersi. Westchnęłam na jego ruch, na co przewrócił mnie na brzuch. Uczucie w moim ciele, coraz to bardziej przybierało na sile. Delikatnie uniósł moje biodra, abym nieco bardziej się wypięła tyłkiem, na co ścisnął moją skórę. 

W pewnym momencie dał mi klapsa, na co nieco głośniej jęknęłam z przyjemności. Poczułam to, jak jego dłoń przejechała po moim kręgosłupie, aby następnie rozpiąć zapięcie mojego biustonosza. Pochylił się nade mną, aby w kolejnej chwili wsunąć obie dłonie pod materiał i ścisnąć obie moje piersi. Hektor ponownie przyśpieszył, na co złapałam w zęby materiał. W pewnym momencie poczułam to, jak uczucie w moim brzuchu wybuchło i rozeszło się po całym moim ciele. Zagryzłam dolną wargę, a Hektor ze mnie wyszedł. 

— Ta... — Przerwałam mu, kiedy doczepiłam się nagle do jego ust. 

— Cicho bądź... — Powiedziałam, po czym usiadłam na nim okrakiem, tym samym sprawiając, że ponownie znalazł się we mnie. 

Powaliłam go przy tym na plecy, a jego dłonie natychmiastowo znalazły się na moich biodrach. Pomógł mi się poruszać, a w czasie tego, nie przestawaliśmy się ze sobą całować. 

Czułam to, jak moją twarz zalewa rumieniec. Biorąc pod uwagę to, że nadal tutaj jestem, to chyba nie był sen, ani żadna inna imaginacja. Zapięłam guziki mojej koszuli, po czym z powrotem się położyłam. Przewróciłam się na bok, a w mojej głowie nadal pojawiało się wspomnienie tego, co działo się wczoraj pod wieczór i przez jakiś czas nocy. Zamknęłam oczy, kiedy usłyszałam jakiś hałas. Po chwili poczułam to, jak za mną ugina się materac, a w kolejnej momencie to, jak czyjeś usta lądują na mojej skroni. 

— Pobudka... — Usłyszałam przy uchu, na co po moich plecach przebiegł dreszcz. — Nie umiesz udawać, że śpisz. Masz przy tym zbyt skupioną minę. — Wzdrygnąłem się lekko, a on się cicho zaśmiał. 

Uchyliłam powieki, po czym na niego spojrzałam kątem oka. Zauważyłam to, że ma mokre włosy, czyli pewnie niedawno brał prysznic. Odwróciłam się do niego, aby w kolejnej chwili wtulić się w jego odkrytą klatkę piersiową. Podrapał mnie lekko po plecach, przez co po moim kręgosłupie przeszedł przyjemny dreszcz. Podniosłam na niego wzrok, a on nie przestawał mi patrzeć w oczy. Uniosłam dłoń, a przy tym przejechałam opuszkami palcy po jego twarzy. Uśmiechnął się, tym samym sprawiając, że na jego policzkach powstały dołeczki. 

Po chwili przewróciłam go na plecy, a przy tym usiadłam na nim okrakiem i unieruchomiłam ręce. Zaśmiał się, a ja przytuliłam się do jego klatki. Serce mu biję, więc nie jest żadnym androidem. Oczy ma też te same. 

— Nadal nie wierzysz, że wróciłem, prawda? — Wzdrygnęłam się na jego pytanie. — Tasha... — Podniósł się do siadu, po czym złapał za moje dłonie. 

Spojrzał mi prosto w oczy, a przy tym odznaczenia na jego oczach się lekko poruszyły. 

— Wróciłem, Tasha... — Kiwnęłam głową, po czym opuściłam głowę. — A ja myślałem, że tylko psy merdają ogonami, jak się cieszą. — Poczułam to, jak na mojej twarzy pojawia się soczysty rumieniec. 

— Dlatego zwykle chowam ogon pod ubrania. Jak jest na wierzchu, to za łatwo zgadnąć co czuję. — Odwróciłam wzrok. 

— Jak dla mnie, wyglądasz z nim uroczo. — Spojrzałam na niego podirytowana tym, jak mnie nazwał. 

— Nie jestem urocza... — Powiedziałam przez zaciśnięte zęby, na co się szerzej uśmiechnął. 

— Jesteś, jesteś. A jak się denerwujesz, to już w ogóle. Marszczysz wtedy uroczo nos. Jak śpisz, to też jesteś urocza, bo mruczysz przez sen. — Właśnie spaliłam się ze wstydu. 

Ukryłam się w zagłębieniu jego szyi, aby nie było widać mojej zaczerwienionej twarzy. 

— Nie jestem urocza... — Wymruczałam pod nosem. 

— Dobra, dobra. Już nie będę. — Podniosłam na niego wzrok, a on podrapał mnie po karku. 

W tym momencie usłyszałam dźwięk mojego komunikatora. Wyjrzałam poza krawędź łóżka, po czym wyjęłam go ze spodni. 

— Mój ojciec... — Lekko się przeraziłam. 

Mimo wszystko zniknęłam na całą noc i nie dałam znaku życia. Równie dobrze mogli pomyśleć, że zostałam zaatakowana przez pedofila, zgwałcona, porwana, zamordowana, czy cholera wie co jeszcze. Przełknęłam ślinę, po czym spojrzałam na chłopaka. 

— Lepiej odbierz... — Kiwnęłam głową, po czym przeciągnęłam palcem po wyświetlonym ekranie. 

— Halo? — Odezwałam się cicho. 

— Tasha! Dzięki Bogu. Nie mogliśmy się do ciebie dodzwonić. Gdzieś się zapodziała? — Zapytał, a ja spojrzałam na chłopaka. 

— Nic mi nie jest, nie musicie się martwić. Jestem w bezpiecznym miejscu. — Powiedziałam, a przy tym patrzyłam na Hektor, który rysował wzorki na moich udach. 

— Gdzie jesteś, Tasha? — Zapytał, a ja spojrzałam na Hektora. 

— Długa historia... — Patrzyłam w oczy chłopaka, a przy tym się uśmiechnęłam, na co mi odpowiedział. 

Zaczęłam bezdźwięcznie mówić, a to co powiedziałam miało brzmieć „Kiedy jest MWar?”. Hektor odpowiedział mi w ten sam sposób. 

— Przyjdźcie dzisiaj na MWar. Wyśle wam adres, gdzie się odbędzie. Muszę kończyć. Kocham. — Wyłączyłam połączenie, nim mój ojciec zdążył coś powiedzieć. 

Po tym odłożyłam swój komunikator na bok, po czym bardziej się przybliżyłam do chłopaka. Objęłam jego kark ramionami, a jego dłonie zjechały na mój tyłek, który lekko ścisnął. 

— Co ty planujesz? — Zapytał, a ja się zalotnie uśmiechnęłam. 

— Teraz, czy później? — Uniósł lekko brew. — Teraz mam zamiar się na ciebie rzucić i nie dać ci uciec. — Zaśmiał się. — A później, hmmm. Później sprawię, że Biała Tygrysica znowu będzie numerem jeden na MWar. Ale to potem. — Po moich słowach, doczepiłam się do jego ust, a przy tym powaliłam go na plecy. 

Zasmucę was.
Kolejnym rozdziałem będzie już epilog i koniec.😰

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro