Rozdział 3 Wyścig - jedna, zła decyzja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sześć par samochodów z piskiem opon wystrzeliło ze startu. Dwa stanęły na tylnych kołach, innym spod kół wydobył się dym i niemal wszystkim silniki ryczały jak stado lwów. W kilka sekund samochody przekroczyły sto kilometrów na godzinę. Na prowadzenie wysunął się czarny samochód, a zaraz za nim jechał zielono - niebieski z podwójnym spojlerem. Na ogonach już siedzieli im czarno - czerwony samochód, a także Sideswipe i Dino, którzy zaraz po starcie przebili się na przód zręcznie wymijając inne auta. Asfalt pod maszynami drżał, powietrze świstało między nimi, z zawrotną prędkością zbliżali się do miasta.

Sideswipe wraz z przyjacielem próbowali wyprzedzić czarno - czerwonego przeciwnika. Corvette atakował z lewej, ferrari z prawej. Coraz bardziej ściskali samochód między sobą, a wkrótce konkurent był zmuszony zwolnić.

- No to co?! Eliminacja reszty! - zawołał zachwycony Dino.

- Hamuj się! Ledwo się zaczęło!

- To co?

- Chcesz to już kończyć?!

- Pobawimy się? - zapytał, a może bardziej stwierdził zadziornie czerwony Autobot.

- Żebyś wiedział...!

Tym czasem zielony gonił czarny samochód. Szli niemal łeb w łeb. Dwu - spoilerowy uparcie i nieustępliwie próbował dorównać przeciwnikowi, który najwyraźniej z każdą chwilą widział w rywalu coraz większe zagrożenie dla swojej wygranej. Zaś z tyłu zepchnięty w tył czarno - czerwony samochód i biało - czarny który zdołał dogonić czołówkę, zawzięcie starali się o wyprzedzenie Autobotów. Ci zaś z niemałym ubawem wciąż im zajeżdżali drogę, co najprawdopodobniej kierowców aut doprowadzało do białej gorączki.

Ścigający zbliżali się do miasta, gdzie droga z pewnością będzie bardziej zapełniona. Sideswipe widząc to postanowił wygryźć zielonego przeciwnika. Czarno - czerwony jechał bardziej po prawej stronie, a zielony na środku, więc po lewej było miejsce.

- Dino. Biorę ich od lewej. - powiadomił.

Zjechał na lewo i dodał jeszcze więcej gazu. Powoli zrównywał się z zielonym, kiedy nagle czarno - czerwony wyrwał do przodu z rozrywającym uszy rykiem silnika zostawiając innych zawodników w tyle.

- Wooo... hooo! Nitro! Jak śmierdzi!- zawołał rozbawiony Mirage i  wtedy wystrzelił samochód ze spoilerem. - To nie fair!

Corvette jednak nie zwracał uwagi na komentarze przyjaciela. Energon pompowany przez jego Iskrę szybciej zaczął krążyć i równie szybko wystrzelił do przodu jak pozostałe auta. Zaczęły się pierwsze zabudowania, za chwilę mieli skręcać na dużym skrzyżowaniu w prawo. Autobot siedział na ogonie zielonego nissana, a gdzieś za nim majaczyła postać ferrari. Zjechał na lewo i zobaczył przed sobą parę reflektorów. Nissan schował się za czarno - czrwonym volkswagenem, a srebrny chevrolet gwałtownie odbił  w prawo i niemal zderzył się z rozpędzonym Dino. Sideswipe prawie wypadł z drogi, mały slalom z piskiem opon, a samochód z klaksonem minął ścigających się.

- Uważaj! - krzyknął Dino, który nie spodziewał się manewru przyjaciela.

- Wybacz. - jęknął jakby zdyszany Sideswipe.

Zbliżali się do skrzyżowanie, w oddali było widać jeszcze świecące się na zielono światła sygnalizacji. Z wydechów zwykłych aut wydobyło się więcej spalin, te przyspieszyły, a za nimi szli jak burza srebrny i czerwony. Każdy chciał zdążyć przed czerwonym. Pięćset metrów, czterysta, światła mignęły na czerwono, samochody wjeżdżały na krzyżówkę. Sto metrów, nie ma odwrotu, przyspieszenie i nagły hamulec z wykręceniem kół. Sideswipe'owi zarzuciło tyłem na lewo, aż ten wyprzedził przód. Cztery samochody, jeden po drugim wykonały drift. Powietrze wypełniło się piskiem i klaksonami, spod kół ulotnił się dym. Gaz i wykręcili.

- Klocki do wymiany. - skomentował Dino.

Z tyłu rozległ się potężny trzask i huk - czarny nie wyrobił i rozbił się na słupie, biały natomiast na zakręcie nadrobił i już deptał po piętach Autobotom. Czarny volkswagen wciąż prowadził, a nissan był tuż za nim. Samochody trąbiły i zjeżdżały z drogi. Przodująca dwójka użyła nitro. Kolejne skrzyżowanie na prosto. Światła były jeszcze chwilę zielone, nie było szansy na wyhamowanie. Iskry Transformerów zapulsowały szybciej, samochody zaczęły ruszać, Dino zaczął wrzeszczeć, ale tak jak Sideswipe gnał ile mocy miał w tłokach i ani myślał o hamulcu. Pojazdy wjeżdżały na krzyżówkę, dodali gazu.

- Będzie czołowe! Będzie czołowe! Będzie czoaaaaaa! - wrzeszczał czerwony i jak błyskawica przemknęli między dostawczakiem, a osobówką, za nimi rozległ się przeraźliwy pisk opon.

- Wooo! Wooo! Wooo! - Sideswipe ucieszony zaczął wołać, natomiast jego towarzysz dalej darł się wniebogłosy.

- Aaaaaaaaa! Aaaaaa...! Dobra, wystarczy tego... Ja żyję! - nie powstrzymywał swojej euforii iż nie zderzył się z innym. Sideswipe na to cicho zaśmiał się do siebie. Bawiło go podejście Dino.

Doganiali czarno - czerwonego volkswagena i zielonego nissana. Ten drugi wciąż uparcie trwał u boku lidera wyścigu, nie potrafiąc go wyprzedzić, mino ułatwienia jakim była dwupasmowa droga w jednym kierunku. Jednak nie małym wyzwaniem było wymijać inne samochody przemierzające ulice. Tym razem na trzecie miejsce wybił się Mirage, który zajadle próbował wygryźć zielonego nissana. Walka o miejsca była dość nierówna, zwłaszcza, że oba przodujące auta miały nitro i co jakiś czas go używały. Autoboty mogły jedynie zwiększyć puls swoich Iskier, co jednak skutkowało szybszym męczeniem się, choć nie było ono tak szybkie jak w przypadku ludzi. Ferrari mknęło tuż za nissanem wciąż wyszukując dobrego momentu do wyprzedzenia, aż w końcu nadarzyła się okazja. Czerwony zwiększył obroty i zjechał na prawy pas, a wtedy zielony zajechał mu drogę. Opony pisnęły, a sam Autobot na moment stracił kontrolę nad swoimi kołami i prawie uderzył w murek oddzielający drogę od miasta.

- Dupek. - skomentował rozeźlony, gdyż hamulec kosztował go utratą prędkości. Jednak nie miał zamiaru odpuszczać. Po raz kolejny podczas tego wyścigu wysilił swój silnik i w kilka sekund później znowu znajdował się za tuningowanymi autami.

Tym czasem Sideswipe próbował nadążać za przyjacielem w między czasie próbując nie wjechać komuś do bagażnika. Na domiar złego, z tyłu pojawił się biało - czarny i jakiś pomarańczowy. Srebrny starał się nimi nie przejmować, skupiając się na przodującej trójce, jednak pomarańczowe lamborghini wkrótce siadło na ogonie chevroleta corvette, co zagrażało jego pozycji. Autobot, mimo że już zaczynał odczuwać zmęczenie, nie tylko wyścigiem, a całym dniem jeżdżenia, wysilił się po raz kolejny. Tłoki zakręciły się szybciej, a robot pod postacią auta wyrwał do przodu. Mijał jak szalony jadące samochody, zajeżdżał drogę, a za nim rozbrzmiewały klaksony samochodów. Myśląc, że zostawił w tyle lamborghini, a będąc już blisko czołówki zwolnił nieco. Jakie było jego zdziwienie, kiedy zobaczył pomarańczową maszynę równającą się z nim, a nawet gorzej, przeganiającą go. W Autobocie wezbrało złością i zazdrością zwłaszcza, kiedy zobaczył drwiący uśmieszek kierowcy. Przyspieszył, pedał gazu byłby już szorował asfalt, ale podwozie go ograniczało i ciężko było jeszcze bardziej przyspieszyć, a w dodatku Autobot jechał już na ostatnim biegu. W mgnieniu oka znalazł się zaraz za Dino.

- Już się za mną stęskniłeś, Sideswipe? No nie podejrzewałem Cię o to...- powiedział już nieco rozweselony czerwony.

- Chciałbyś... Jakby co, mamy towarzystwo.

- Ooo! Lambo! Jak miło...

- Masz jakiś plan? Jakoś nie widzi mi się przegrana z ludźmi.

- Nie mam. Idę na żywioł. - powiedział, a po krótkiej chwili dodał. - To też jakiś plan.

- Trudno się nie zgodzić... - westchnął srebrny.

Pomarańczowy jechał na lewym pasie, mając przód zrównany z tyłem corvette. Czarno - czerwony również na lewym. Zielony był na prawdę upierdliwy, nie odpuszczał liderowi. Obaj zaś, zajmowali tyle miejsca, że nikt nie mógł ich wyprzedzić. Nagle nissan gwałtownie zjechał na lewy pas, ukazując Dino samochód przed nimi. Nie było gdzie się schować. Mirage jednak przyspieszył, a za nim Sideswipe.

- Zarysujemy im trochę lakieru?! - zapytał zawadiacko.

- A co nam szkodzi?

Autoboty nie przejmując się swoją karoserią, nagle zjechały na lewo spychając przeciwników na barierki. Nieprzyjemnie zazgrzytało, zapiszczało. Auta niemal się rozbiły, ale ich kierowcy to z pewnością zawodowcy, bo już po chwili samochody szorując bokami po barierce, spychały Autoboty na prawo. Kiedy minęli kilka aut, czerwony i srebrny nieco odbili w na wolny pas.

- Dino, na skrzyżowaniu za dwa kilometry w lewo! - zawiadomił chevrolet, jednak jego towarzysz był bardziej skupiony na zmaganiu się z volkswagenem. Równali się, raz jeden o kilka centymetrów był na prowadzeniu, raz drugi. Gdy tylko między czarno - czerwonym, a zielonym zrobiło się trochę miejsca, Sideswipe gwałtownie zjechał na lewo nie zwracając uwagi, że trzasnął tyłem zielonego. Volkswagen wyrwał do przodu po użyciu nitro, a po chwili za nim pognało ferrari z charakterystycznym dla niego rykiem silnika. Corvette również przyspieszył. Nissan próbował go wyprzedzić, podobnie lamborghini, ale Autobot ciągle zajeżdżał im drogę. W oddali widział już sygnalizację, jeszcze świecącą na czerwono. Dojeżdżające samochody zwalniały, przez co robiło się tłoczno, jednak żaden z ścigających się nie miał zamiaru zwalniać. Sideswipe skupił się tylko na skrzyżowaniu, pozwalając zielonemu nissanowi zjechać na prawo. Od skrzyżowania dzieliło ich zaledwie sześćset metrów. Zielone światło - samochody zaczęły ruszać, z tej jak i z przeciwnej strony. Nissan już prawie jechał na równi z chevroletem, a ferrari nie ustępowało volkswagenowi. Już niemal wszystkie stojące samochody przejechały, jednak po drugiej stronie ciągnęła się ich cała masa. Mimo to auta nie zwalniały. Skrzyżowanie coraz bliżej, ostatnie metry, sprzęgło, hamulec, skręt w lewo. Auta przekręciło na bok. Redukcja do jedynki i pedał gazu. Spod kół wydobył się siwy dym. Ferrari udało się wyprzedzić volkswagena niemal wbijając się w inny samochód. Chevroletem zbyt obróciło, nissan był zaraz za nim, lamborghini prawie przejechało całe skrzyżowanie bokiem i ledwo wyrobiło. Z naprzeciwka jechał tir. Sideswipe wciskał gaz ile mógł, a koła wirowały w miejscu tworząc chmurę dymu. Nissan go wyprzedził. Tir zaczął trąbić i hamować, Sideswipe nadal w miejscu, tył wyprzedził jego przód, aż w końcu opony złapały grunt i ruszył z wykopem przed siebie w ostatniej chwili uciekając wielkiemu autu, jednak wjechał nie na ten pas. Jechał pod prąd. Prawo. Lewo. Prawo. Lewo. Sypały się za nim klaksony wściekłych kierowców, a on sam nie wiedział do końca co robi. Widział tylko przed sobą zjeżdżające maski, mieniące się jak w kalejdoskopie.

- Sideswipe! Co ty?! - usłyszał Dino w swoim komunikatorze.

- Igram ze śmiercią... - powiedział zszokowany tym co robi.

- To widzę! Następne skrzyżowanie za dwa kilometry. Wytrzymaj.

- A mam inne wyście?! - zapytał pretensjonalnie.

- Trzeba było na właściwą drogę wjechać.

- Dino! Nie zagaduj mnie! - krzyknął zirytowany.

Jeździł między samochodami jak między minami, jak między pociskami. Momentami uciekał w ostatnich chwilach. Kątem oka widział jak jego przyjaciel stara się utrzymać ciężko zdobyte prowadzenie. Już widział skrzyżowanie, które wyścig ma przeciąć na prosto. Ostatnie metry. Jechał jak najbliżej prawej barierki i trąbiąc ostrzegał o swoim położeniu. Znad przeciwka jechał duży dostawczak, nie miał gdzie się schować i jechał prosto na Sideswipe'a. Autobot depnął gazu i niemal ładował się na zderzenie czołowe. Jeszcze kilka metrów, musiał zdążyć do zjazdu. Miał przed oczami jak wbija się w większe auto. Jeszcze kawałek. Sekundy dzieliły od tragedii. Ostatnie dwa metry. Zjazd. Skręt i uderzenie tyłem o kant barierki. Wyskoczył ze zjazdu na drogę, ostry skręt w lewo, gaz ile fabryka dała, koła zakręciły się w miejscu, aż wyrwał do przodu ja wystrzelony z procy. Dostał takiego przyspieszenia, że już po chwili zmagał się z nissanem o trzecie miejsce.

- Nigdy więcej! - krzyknął do ferrari.

- Czego?

- Wyścigów z Tobą!

- Ej! To nie moja wina, że jesteś inteligentny inaczej i jeździsz pod prąd.

- Uuuh... - warknął zirytowany srebrny.

Jechał za zielonym jednym pasem. Za nimi pojawiały się i znikały sylwetki biało - czarnego i pomarańczowego. Sideswipe nie miał już ochoty na zabawę w gonitwę, gdy tylko lewy pas był wolny, zjechał na niego i czym prędzej wyprzedził nissana, a tym samym umknął lamborghini, które natychmiast zajął miejsce za zielonym. Dwu - spoilerowego nieźle wkurzyło zagranie Autobota, choć ten miał to w głębokim poważaniu. Zajął się dwoma prowadzącymi. Jechał tuż za czarno - czerwonym. Miał się właśnie zabrać za wyprzedzanie, kiedy niebezpiecznie nisko nad nimi z rozrywającym uszy dudniącym hukiem przeleciał czarny helikopter, na którego widok w głowach Autobotów zaświeciła czerwona lampka oświadczająca, iż coś jest nie tak. Co gorsza, nie odleciał daleko, a krążył nad drogą ponad budynkami.

Sideswipe zbyt dobrze kojarzył tego typu helikoptery... Zbyt dobrze... Nie zwiastowało to nic dobrego. Dla nich. Zdenerwowany zerkał w lusterka, aż do momentu, kiedy ujrzał z tyłu dwa czarne samochody o wysokim zawieszeniu, które Dino, nie wiadomo dlaczego miał zwyczaj nazywać "Osami". Auta goniły czołówkę wyścigu, nie przejmując się tym, że kilka aut niemal przez nich wbiło się w barierki.

- Cholera! Dino! Mają nas. - zawiadomił zdenerwowany corvette.

- Nie zauważyłem, wiesz? Jak mogłem nie zauważyć tych wybryków motoryzacyjnej natury? - zapytał podirytowany ferrari.

- Wdychaj spaliny... - warknął Sideswipe po nosem.

- Słyszałem. - powiedział tym razem triumfalnie czerwony, na co srebrny już nawet nie wiedział co myśleć z irytacji. Czysta frustracja.

- Byłbym wdzięczny, gdybyś przesłał mi plan miasta. Trzeba wiać.

- Już się robi. - powiedział czerwony, a niedługo potem Sideswipe miał w głowie sieć dróg i namiastkę planu na ucieczkę.

- Dino, za dwa skrzyżowania w lewo. Może uda nam się zgubić helikopter.

- A co z Osami?

- Jak na razie są z tyłu. Może jak znikniemy im z widoku, to też ich zgubimy.

- Więc gaz do dechy... - mruknął italia i zrobił jak powiedział. Wraz z nim Sideswipe, tylko on jeszcze musiał wyprzedzić volkswagena. Gdy tylko zjechał na drugi pas, czarno - czerwony zagrodził mu drogę i tak kilka razy. Dino był już daleko, Sides wciąż zmagał się z przeciwnikiem, a Osy były coraz bliżej. Były niesamowicie szybkie. Miał dwa wyjścia: albo zepchnąć uczestnika wyścigu z drogi, albo go przeskoczyć. Nie chciał skrzywdzić niewinnego, ale bał się ujawnienia, gdyż nie był w stu procentach przekonany, że zostali zdemaskowani.

- Dino! Jedź beze mnie na tym skrzyżowaniu co Ci mówiłem. Dołączę do Ciebie za niedługo.

- Przyjąłem.

Chevrolet zamierzał skręcić wcześniej. Widział już skrzyżowanie, które jego towarzysz przeciął na prosto. Było zielone, kiedy był niecałe pięćset metrów od niego. Przymierzał się do gwałtownego skrętu, Osy i pomarańczowe lamborghini siedzieli mu na ogonie. Na domiar złego, lewej strony dochodził go zbyt znany i tym samym znienawidzony dźwięk silnika.

- Niech to szlag... - warknął widząc jadące z lewej strony szare lamborghini aventador, które zdecydowanie pruło w stronę skrzyżowania. Sideswipe przyspieszył, minął światła, ostry skręt w lewo i maksymalny gaz. Tył uciekł mu na prawo unikając zderzenia z szarym. Dzieliły ich centymetry. Autobot przez moment słyszał puls swojej Iskry i z przerażeniem obserwował samochód. Czas dla niego na kilka milisekund zwolnił, aż w końcu zebrał się w sobie. Spod kuł wydobył się dym i pisk. Aventador wykręcił koła i również przyspieszył. Chevrolet nabrał gruntu i wystrzelił do przodu, a za nim wróg, który był tylko trzy metry za nim. Sides kolejno wrzucał wyższe biegi i dodawał gazu, jednak był już zbyt zmęczony by wykrzesać z siebie więcej.

- Dino... Mam na ogonie Lockdown'a... - powiadomił przyjaciela. - Jedna osa poszła za Tobą.

- Trzymaj się stary.

- Staram się. Skręciłeś już?

- Dwieście metrów. - powiedział, a Sideswipe usłyszał w komunikatorze pisk, a zaraz potem charakterystyczny dla ferrari ryk silnika. - Już.

- Trzy skrzyżowania na prosto. Powinniśmy się tam spotkać.

- Rozumiem.

Lamborghini nie ustępowało. Dotykało niemal tyłu corvette, które miało w głowie tylko ucieczkę. W zaistniałej sytuacji mogli tylko uciec, albo zginąć. Ta druga opcja raczej nikomu by się nie widziała.

Samochody zbliżały się do krzyżówki, na której Sides w planach miał skręcić w prawo. Lockdown nie ustępował mu, a w dodatku czarny samochód prowadzony przez ludzi był coraz bliżej. W lusterku zobaczył, jak pasażer wyciąga karabin i celuje w niego, a kilka sekund później w stronę Autobota wystrzelono serię pocisków. Robot umknął, jednak kosztem prędkości. Exformer uderzał w tył zmęczonego Transformera, który tym bardziej tracił rozpęd, a nadrabianie kosztowało go wiele wysiłku. W jego stronę znowu otworzono ogień, jednak Autobot miał dobry refleks.

- Dino, czy jesteś przed trzecim skrzyżowaniem? - zapytał widząc miejsce w którym mieli się spotkać.

- Jestem blisko.

- Oby mój plan wypalił...

Tłoki zakręciły się szybciej, a chevrolet nieco uciekł napastnikom. Zjechał na lewy pas i w tej chwili transformował. Jadąc na kołach umieszczonych na stopach, odwrócił się i dobył jednego ze swoich miotaczy. Wymierzył i puścił kilka pocisków w stronę kosmicznego wroga. Trafił, ale były to zaledwie draśnięcia. Przekształcił się znowu w samochód, depnął gaz i na środku skrzyżowania wykręcił w lewo unikając zderzenia z Dino, a tym samym zaskoczony kierowca Osy zderzył się z inną Osą.

- Plany to tym jednak dobre. - pochwalił czerwony.

- Zwykły fart... - sapnął zmachany.

- Ty już zmęczony?! - zdziwił się ferrari.

- A ty nie?! Starość mnie chyba dopada...

- Raczej wypalenie zawodowe.

- Spadaj. Sam nie jeste...

Wtedy padły strzały w ich kierunku z helikoptera lecącego niemal między budynkami. Dino dostał po tylnych lampach, na co zaczął wyklinać ludzi aż uszy cierpły. Strzały leciały z nieba jak deszcz, a Autobotu usilnie go unikały jak rdzy. Ucieczkę utrudniały inne auta.

- Dino... - zaczął srebrny.

- No? - zapytał już nieco zrezygnowany, kiedy zobaczył trzy nadjeżdżające znad przeciwka samochody Cmentarnego Wiatru.

- Co myślisz o ucieczce na nogach? - zaproponował, kiedy z okien aut wychyliły się lufy karabinów.

- To świetny pomysł... - powiedział ironiczne, choć w tej sytuacji była to chyba jeden z lepszych pomysłów na ucieczkę, zwłaszcza że nad nimi pokazał się drugi helikopter, a za nimi wyłoniły się kolejne trzy Osy. Nagle z powietrza zaczęły uderzać mniejsze pociski zapalające, jeden niemal uderzył w corvette, który natychmiast się transformował, a wraz z nim jego przyjaciel. Sideswipe jechał jak na rolkach, a Dino sprintem biegł obok niego. Za nimi z przerażającym łoskotem sypały się salwy pocisków wszelakiej maści, jednak Atoboty pozostawały niedraśnięte. Wtedy z prawej strony wyjechał duży pickup. Jadąc pod prąd pasażer otworzył ogień, z powietrza padły kolejne zapalające.

- Biorę helikopter. - powiedział Dino, po czym odbezpieczył swój miotacz lin na prawej ręce, a Sideswipe bez słowa wysunął ostrza z prawej ręki, a jego celem stał się pickup. Zamachnął się i jedno z ostrz kręcąc się śmignęło w stronę samochodu. Wbiło się głęboko w maskę, a kiedy auto było tuż przed Autobotem, ten złapał za krótką rękojeść i przejeżdżając obok samochodu pociągnął ostrze za sobą rozcinając samochód na pół, a nie krzywdząc ludzi.

Tym czasem Dino wystrzelił kotwiczkę z liną w stronę helikoptera, a ta złapała się płóz maszyny. Atobot zawisł na linie, na co latające ustrojstwo na chwilę straciło sterowność którą ciężko było utrzymać z niemal półtorą tony. Ludzie z helikoptera przestali strzelać, natomiast otworzono ogień z drugiej maszyny, jednak ciężko było trafić w robota bujającego się na linie nie krzywdząc cywili. Dino jednak nie miał zamiaru bawić się w huśtawkę, a że wciąż był jeszcze przed Lockdown'em, postanowił to wykorzystać. Spuścił linę z miotacza trochę niżej i osiadł na barierce, aż w końcu podciągnął linę i puścił się w stronę Exformera uderzając go nogami w maskę i szybę spychając go z drogi. Łapka miotacza puściła płozę helikoptera, a Autobot w ostatnim momencie podciągnął się na linie, zrobił salto bokiem i zeskoczył na asfalt. Wysunął sztylety, zamachnął się i nie przejmując się ostrzałem dwoma szybkimi ruchami pozbawił silników dwie Osy, które zaraz potem uderzyły w rozcięty pickup.

- Niezły z nas duet. - skomentował odwracając się do Sideswipe'a.

- Dlatego pracujemy razem.

- Ha... Żeby było tak wcześniej... - dodał i zerknął na transformującego się wroga. - My tu gadu gadu, a trzeba spie*dalać. - spojrzał na przyjaciela i obaj wiedząc co trzeba robić, przetransformowali się w samochody czym prędzej odjechali, a za chwilę za nimi pojawiły się dwie z czterech jeszcze całych Os. Zbliżali się do skrzyżowania. Wcisnęli gaz. Już byli pięćdziesiąt metrów od niego, droga wydawała się czysta, kiedy nagle z prawej wyjechał rozpędzony wielki tir. Autoboty gwałtownie zahamowały, ale było już za późno. Transformowali i wyskoczyli w górę. Sides skoczył nad naczepę, ale nie będąc jeszcze po drugiej stronie, zaczepił nogami o narożnik, natomiast Dino nie zdążył i wbił się w naczepę, która przechyliła się, a po chwili zaczęła przewracać się na Sides'a który przekoziołkował na drugą stronę naczepy i runął z hukiem na asfalt. W kilka sekund przyczepa zwaliła się na nogi srebrnego Autobota, który za późno zaczął uciekać. Dino, który tylko trochę się poobijał czym prędzej się podniósł, wyciągnął karabin i odparł atak wrogich ludzi. Z bólem w Iskrze zastrzelił ich, a samochody rozbiły się.

- Sides, żyjesz? - zapytał prostując się widząc jakieś trzysta metrów przed sobą około ośmiometrowego Exformera. "Ku*wa..." - pomyślał.

- Żyje... - odpowiedział, próbując wygramolić się spod naczepy, co nie było takie proste, zwłaszcza, że jak na ironię losu miał jedną ze stóp zaplątać w jakieś sznurki.

- To dobrze. Bo ja chyba zaraz zginę. - powiedział patrząc jak przeciwnik zbliża się z wolna do niego.

- Że co? - przeraził się srebrny.

- Byłbym bardzo szczęścili, gdybyś się pośpieszył. Wku*wiony Lockdown tu idzie.

Sideswipe aż wstrzymał dech na te słowa, a Iskra zapulsowała szybciej ze strachu. Kiedy się otrząsł z chwilowego szoku, zaczął gorączkowo wyrywać się z więzów. Mógł je rozciąć, ale nie widział sznurków. W tym samym czasie Dino wyciągnął swoje sztylety i dumnie je zaprezentował, jak to miał w zwyczaju. W odpowiedzi wróg z prawej ręki transformował wielkie ostrze. Dino czekał, nie szczególnie mu się widziała walka w pojedynkę z o wiele większym, silniejszym, lepiej uzbrojonym i z pewnie o wiele bardziej doświadczonym przeciwnikiem. Jednym słowem, tylko cud, Sideswipe, albo tchórzostwo mogło go ocalić.

- Jak zdychać, to na polu walki z honorem. - mruknął do siebie pod nosem, po czym ruszył na przeciwnika. Prawie przed nim samym wyskoczył w górę i zaatakował sztyletami, jednak nic to nie dało. Przeciwnik uderzył go z lewej i runął na ziemię.

- Ku*wa. - warknął pod nosem. Przeliczył się ze swoimi możliwościami. Zresztą nie ma się czemu dziwić, w porównaniu do Lockdowna był nie wielki. Jedyne czym nadrabiał, to zwinnością, szybkością i ciętym językiem. Tym czasem Sideswipe na oślep próbował przeciąć sznury rozgrzanym do czerwoności ostrzem, starając się przy tym nie przebić swojej opony.

Czerwony Autobot podniósł się patrząc na Exformera z czystą nienawiścią.

- Zawsze grasz nie równo? - syknął ferrari, a szaro - czarny robot nie odzywał się. - Co? Języka w tej szpetnej mordzie zabrakło? Ja Ci to nawet współczuję, sam urodą nie grzeszę, ale z takim pyskiem jak ty, to bym nie śmiał na ulicę wyjść. No sory, ale już samym wyglądem mordujesz.

Sides słysząc co mów jego przyjaciel mentalnie trzasnął się w czoło. Dino tymi tekstami po prostu prosił się o solidny wpie*dol, jednak srebrny nie mógł wiedzieć, że jest to część nie do końca przemyślanego planu. Mirage zamierzał sprowokować Lockdown'a do ataku, gdyż w obecnej sytuacji tylko tak Autobot mógł w jakiś sposób mu zaszkodzić. Każdy atak mniejszego robota zostanie przecież odparty, a kiedy to przeciwnik zaatakuje, będzie mógł odeprzeć.

Dino na ugiętych kolanach z wolna krążył wokół szarego robota nie przestając mu dogryzać, aż w końcu Exformer zamachnął się, a zwinny Autobot wyskoczył, zrobił salto bokiem i kopnął przeciwnika w łeb odbijając się od niego i zeskoczył na asfalt. Zamachnął się zakręcając sztyletem i przypuścił atak. Ostrza brzęczały przy każdym uderzeniu. Prawa, lewa, prawa, lewa. Dino wyglądał jak zabójczy wiatrak wykonując te ruchy. Lockdawn był zmuszony cofać się. Czerwony w końcu podskoczył i panował przyłożyć z kastetu, ale szary zablokował go, złapał za rękę i przerzucając nad sobą cisnął o asfalt. Zamachnął się i chciał przyszpilić Autobota do ziemi, ale ten wyrwał się i uniknął ciosu.

Sideswipe wciąż walczył z więżącym go sznurem, kiedy nagle zaczęto do niego strzelać. W jego stronę jechała Osa, a w dodatku ludzie Cmentarnego Wiatru którzy przeżyli rozstawili się wokół robota i strzelali.

- To są chyba jakieś jaja... - powiedział do siebie. Z bólem Iskry wyciągnął swój miotacz i wymierzył w auto.

- Przepraszam. - mruknął i pociągnął za spust. Pocisk poszedł, uderzył w czarny samochód, a ten wybuchł. Wtedy usłyszał kolejne salwy karabinu, jednak nie strzelano do niego. Po raz kolejny sięgnął ostrzem w stronę swojej stopy. Nie potrafił zbytnio podnieść naczepy i szukał sznura na oślep, aż w końcu poczuł swobodę. Wygramolił się spod naczepy, namierzył i strzelił do dwóch helikopterów z których strzelano do Dino. Dwa pociski na jedną maszynę wystarczyły.

Ferrari zrobił salto w tył i wylądował na plecach przeciwnika. Wbił najostrzejszy szpic sztylety w bok Exformera, a drugą ręką okładał go po głowie. Lockdown pochwycił go za kark i brutalnie zrzucił z siebie. Wbił ostrze prosto w brzuch Transformera i wyciągnął wielkie działo, ale nawet nie zdążył wymierzyć w czerwonego, kiedy uderzyły go pociski Sideswipe'a, a za raz potem w jego grzbiet wbiło się jedno z ostrz. Sideswipe skoczył i przelatując nad odwracającym się wrogiem, złapał swoje ostrze i wyrwał je. Wylądował tuż przed łowcą nagród i wbił ostrza lewej ręki w brzuch przeciwnika. Wyciągnął je, złapał przeciwnika za ręce i odchylając się do tyłu i wskoczył i kopnął go w szyję. Stanął przed szarym robotem, a wtedy Dino wyskoczył zza srebrnego i zaczął strzelać z karabinu. Corvette nie chciał być gorszy i ruszył na przeciwnika, a wtedy padł potężny strzał od którego czerwonego Autobota odrzuciło na kilka metrów. Sides wobec tego zastąpił przyjaciela i za wszelką cenę próbował chociaż uszkodzić Exformera.

Dino ogłuszony podniósł się na łokciach. Poczuł przeszywający ból. Leżąc na brzuchu, wygiął się na bok i z przerażeniem stwierdził, że dla niego była to ostatnia walka. Nie miał stopy, a jego łydka była w strzępach. Nie miał szans na ucieczkę, a przez niego teraz Sideswipe był zagrożony. Spojrzał na przyjaciela i w tej samej chwili srebrny Autobot został złapany za zawias drzwi odstających na plecach i rzucony o budynek. Padł na brzuch. Dino nie wile myśląc otworzył ogień, by wróg zostawił Autobota, a zajął się nim. Czerwony podniósł się na kolana i z lewej ręki wystrzelił linę w stroną Exformera, a z karabinu strzelał. Przeciwnik zbliżył się do czerwonego nie zważając na ostrzał i szybkim ruchem wbił ostrze pod Iskrę Autobota, a ten zdusił w sobie krzyk. Przez ramię wroga spojrzał na Sideswipe, który podnosił się z ziemi i widząc co się dzieje chciał zaatakować Lokcdowna, ale Dino mu w tym przeszkodził strzelając z karabinu do niego zanim podniósł się na kolana. Sideswipe zatrzymał się i spojrzał niedowierzająco na przyjaciela.

- Uciekaj Sideswipe. Uciekaj. - powiedział czerwony cicho, a Sideswipe kiwnął przecząco głową, a wtedy Dino znowu wstrzelił, a Autobot musiał odskoczyć, by nie zostać trafionym.

- Dalej jesteś taki wyszczekany? - zapytał kpiąco Lockdown, jednak ranny Autobot nie reagował na jego słowa, a bacznie obserwował przyjaciela. Patrzyli sobie w oczy, gdzie Dino żegnał się z Sideswipe'em, a ten nie potrafił się z tym pogodzić. Ostrze w piersi Autobota zaczęło się przekręcań, wywołując niemiłosierną falę bólu. Kolejna salwa poszła w stronę corvette, a ten znowu musiał odskakiwać.

- Sides, uciekaj! - wydarł się, gdyż z bólu już nie umiał wytrzymać, a wtedy ostrze opuściło jego klatkę piersiową. Lockdown puścił Autobota, który twardo uderzył o asfalt. Wróg odwrócił się w stronę srebrnego. 

- Won! Won! - wrzasnął czerwony i kolej kule poszły w kierunku chevroleta. Sideswipe odskoczył i smutny spojrzał na przyjaciela.

- Wrócę po Ciebie. - powiedział, odwrócił się z łzami w oczach i ruszył w stronę przewróconej ciężarówki, przeskoczył ją i pośpiesznie odjechał.

- Jeśli będziesz miał po kogo... - mruknął załamany ferrari, a wtedy poczuł silny ścisk na karku. Szaro - czarny robot podniósł go i rzucił na rozbity samochód. Złapał za mocowania jego sztyletu i łamiąc i wykręcając mocowania wyrwał sztylet z ręki Autobota. W podobny sposób pozbawił rannego drugiego sztyletu, miotaczy lin, karabinu. Dino cierpiał, a jego krzyki było słychać chyba na drugim końcu miasta. Lockdown zostawił mu jedynie kastety, które były niemal jego palcami. Kiedy skończył przystawił ostrze do piersi Autobota.

- Gdzie jest Optimus Prime? - zapytał.

- Możesz mnie od razu zabić. Nic Ci nie powiem. - warknął i patrząc w oczy wrogowi splunął mu w twarz, a wtedy ostrze zatopiło się w basze, jednak Iskra pozostała nietknięta. Jęknął z bólu, jednak nic więcej z siebie nie wydusił. Nie da mu tej satysfakcji.

- Z miłą chęcią, ale zlecenie jest inne.

- Jakie? - zapytał, jednak nie otrzymał odpowiedzi. Wtedy podjechały dwie Osy. Z jednej z nich wysiadł wysoki mężczyzna o siwych włosach. Spojrzał na Lockdown'a.

- Gdzie drugi? - zapytał najwyraźniej wkurzony.

- Uciekł. - warknął Exformer. - Ciesz się, że jest jeden.

- Laweta zaraz podjedzie. - syknął, a szary robot odwrócił się znowu do czerwonego, zamachnął się i z całej siły uderzył go z pięści w głowę. Autobotowi zadzwoniło nieprzyjemnie w głowie, z bólu jęknął a jego optyki wykręciło do góry, zamroczyło go, a za nim stracił przytomność pomyślał o Sidswipe'ie i tym, czy zdoła uciec i przeżyć. Wolał zgasnąć, niż żeby jego przyjacielowi stała się krzywda.


I o to w ten sposób żegnamy się z Dino...   :'(
Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie. Chcę też przeprosić za tą dłuższą nieobecność. Pisanie szybkich akcji nie jest dla mnie czymś prostym i mam nadzieję, że nie wyszło tragicznie. Przepraszam również za błędy, jeśli jakieś są.
Piszcie, co o tym myślicie. Do następnego. ;-)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro