Skyrius XIX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następny tydzień minął mi naprawdę szybko. Codziennie spotykałem się z Arielem, jak nie w kawiarni, to u niego w mieszkaniu. Zdarzyło się nawet tak, że razem poszliśmy po pracy do mojego mieszkania. Jednak nie przewidzieliśmy tego, że zastaniemy w nim Nialla, który wraz z Davidem będzie siedział przy stole, przy zgaszonym świetle, zasłoniętych roletach i przy blasku świec.

Tamtego dnia Niall wyglądał na naprawdę szczęśliwego. Nie wiem czy ja byłbym wstanie zaufać jeszcze raz komuś kto mnie skrzywdził i na pewno złamał mi serce, ale co ja wiem o miłości. Dosłownie nic. Niby coś jest między mną, a Arielem, ale miłością to ja tego nie nazwę. Od czasu do czasu się przytulimy, raz się zdarzyło, że zostałem u niego na noc i spałem z nim razem w łóżku, ale raczej spałem obok niego, niż z nim, bo sytuacja wyglądała identycznie jak z Niallem, z tą różnicą, że Ariel się mocniej przytulał i nie przeszkadzały mu moje objęcia.

Jeszcze w tych całych moich miłosnych problemach oczywiście nie może zabraknąć Tomlinsona. W kawiarni spotykałem go zawsze, kiedy tylko była akurat moja kolej pracy na sali, zawsze ja go obsługiwałem i szczerze mówiąc można powiedzieć, że pojawiła się miedzy nami jakaś wieź.

Wczoraj po południu, kiedy podszedłem do jego stolika, bez żadnych trudności zauważyłem, że coś jest nie tak. Widząc, że na sali jest praktycznie pusto, a ci którzy są w kawiarni zostali już obsłużeni, usiadłem przy stoliku Tomlinsona, dokładnie naprzeciwko, patrząc w jego piękne, niebieskie oczy. Mimo, że widywałem go praktycznie codziennie, to jego wzrok nadal przyprawiał moje serce o szybsze bicie.

- Coś się stało Louis? - wymawiając jego imię czułem jak moje gardło się zaciska, a ręce zaczynają się trząść. Co on ze mną robi i czego ja się tak boję?

- Harry, ja nie wiem co mam zrobić... - głos mężczyzny był poważny i przygnębiony. Wpatrywał sie on prosto w moje oczy, a ja przypatrując się tym należącym do niego czułem jak jego spojrzenie przenika wskroś całe moje wnętrze.

- Nie rozumiem, powiesz mi co się dzieje? Jeżeli nie chcesz to...

- Chce - Tomlinson przerwał moją wypowiedź. - Tak jak już na pewno wiesz, jutro dowiemy się kto zostanie nowym prezydentem całego Proudland. Damien Aristow mianował mnie na prezydenta New Hope tak jakby swoją mocą... Znał mnie praktycznie od urodzenia, bo przyjaźnił się z moim ojcem, który był prezydentem miasta przede mną. Według prawa Proudland, prezydentem stolicy bądź jednym z dwóch pozostałych metropolii może być osoba, która ukończyła trzydziesty piąty rok życia... Ja niestety mam dwadzieścia trzy... Do tej pory nie wiem jak Aristow obszedł ten przepis, ale po jego śmierci najwidoczniej bardzo komuś przeszkadzałem, bo dosłownie kilka godzin po jego śmierci dostałem wypowiedzenie... Moje obowiązki przejęło moje zastępstwo, a ja zostałem na bezrobociu...

Nie wierzyłem w to co usłyszałem. Prezydent Tomlinson oficjalnie przestał pełnić swoją funkcję. Czułem wewnętrzne zmieszanie słysząc słowa Louisa. Z jednej strony było mi cholernie przykro, bo brunet wyglądał na naprawdę zmartwionego i wręcz przybitego tą całą sytuacją, lecz z drugiej wiedziałem, że dostałem znak i szanse od losu na działanie. W końcu kiedy jak nie teraz mogę go w sobie rozkochać?

Jedną z przeszkód na mojej drodze nadal pozostaje mały Ariel. Naprawdę go lubię, ale nie chce, aby to wszystko co jest pomiędzy nami pozostało niejasne. Muszę z nim poważnie porozmawiać, a świetna okazja na to nadarzyła się właśnie dzisiaj, bo chłopak zaprosił mnie do siebie na wspólny wieczór.

Dzień w pracy nie różnił się zbytnio od pozostałych, nie licząc tego, że kawiarnia chłopaków nie została odwiedzona dziś przez byłego prezydenta Tomlinsona. Szczerze mówiąc to trochę czekałem na to, aż w końcu zasiądzie on przy jednym ze stolików, jednak niestety się tego nie doczekałem. Dzień zakończyłem niestety kłótnią z Kirą, którą dzisiaj wkurzało nawet oddychanie Maxa. Ten za to po prostu tryskał z radości. Cały czas uśmiechnięty, podśpiewywał sobie coś pod nosem i tanecznym krokiem chodził razem ze mną między stolikami.

Od razu po powrocie do domu poinformowałem Nialla o moim wieczornym wypadzie do Ariela, a następnie usiadłem razem z nim i Davidem do obiadu. Od tamtej kolacji były, a może już obecny, chłopak Nialla spędzał z nami bardzo dużo czasu, oglądając z nami filmy, gotując nam obiady i czasami nawet nocując u nas na kanapie. Muszę przyznać, że z każdym dniem przekonuje się do tego chłopaka coraz bardziej, chociaż jakby nie patrzeć jest to dla mnie trochę dziwne, że Niall i David kręcą znowu ze sobą, a w nocy to blondyn śpi ze mną, a tamten u nas na kanapie, gdy łóżko Nialla jest wolne, a dodatkowo jeszcze chłopak mógłby spać razem z nim. Możliwe, że Horan nadal pamięta te sytuacje ze zmuszaniem go wręcz do kochania się z Davidem i woli unikać póki co zbyt bliskich kontaktów z nim. Raczej to rozumiem, ale powinien z nim o ty kiedyś porozmawiać.

Zaczynając jeść zapiekankę warzywną z chłopakami, nie wiem dlaczego, ale przypomniało mi się, jak niespełna tydzień temu jadała z nami nasza sąsiadka Rashel. Jej siostrze udało się w końcu wyrwać z Londynu i pomóc jej pojechać do byłej i wręcz wyrwać z jej kościstych łap, klucze do swojego mieszkania, więc teraz znowu widujemy się jedynie na klatce schodowej podczas wychodzenia z bloku lub zwykłego wynoszenia śmieci. Czemu nawet worki na śmieci muszą być tu biała, to już jest przesada...

- Mówiłem ci już Niall, że dzisiejszy wieczór spędzacie sami, bo idę do Ariela? - spytałem, przegryzając ostatni kęs posiłku.

- Ariel to twój chłopak, tak? - przekręciłem oczami na słowa Davida, a następnie posłałem mu jednoznaczne spojrzenie, aby sam się domyślił, że nie ma racji.

- Nie, Ariel to przyjaciel i kolega z pracy Harry'ego - słyszałem jak Niall tłumaczy wszystko swojemu chłopakowi. Czasami mam wrażenie, że ten cały David ma jest niezbyt mądry, chociaż to Niall do niego wrócił. Jak dla mnie to obaj są jacyś nie rozgarnięci. Odkąd w życiu blondyna znowu pojawił się jego były, stał się on jakiś dziwny. Mam nadzieję, że to tylko przez miłość. Ja w sumie też jestem dziwny przy Louisie... Czemu ja znowu o nim myślę?

Wstałem od stołu i poszedłem do swojego pokoju, aby trochę się ogarnąć przed wyjściem. Założyłem czyste ubranie, uczesałem moje loki i popryskałem się moimi ulubionymi perfumami.

Kiedy już miałem wychodzić, nagle zatrzymał mnie David.

- Harry, mogę cię o coś prosić? - spytał.

- Czego chcesz? - nie mam zamiaru być dla niego miły. Gdy jest z nami Niall to się staram, aby nie było mu przykro, ale teraz nie mam zamiaru udawać.

- Tu masz mój numer, zadzwoń do mnie gdy już będziesz miał wracać, dobrze?

- No spoko, ale po co mam do ciebie dzwonić? - wydaje mi się, że ten cały Davidek coś kombinuje.

- Chciałem zabrać dzisiaj wieczorem Nialla na spacer i trochę z nim pogadać - muszę przyznać, że pozytywnie zaskoczyła mnie jego odpowiedź, ale coś mi tu nadal nie gra.

- Ale ty wiesz, że ja jestem dorosły, jestem współlokatorem Nialla i mam swoje klucze do mieszkania? Przypomnę ci, że to ty tu jesteś gościem, a nie ja więc się pilnuj i ani mi się waż zrobić cokolwiek Horanowi.

- No dobrze, nie wiedziałem...

- To już wiesz - przerwałem mu. - Muszę już iść, żeby się nie spóźnić, a ty pamiętaj, że mam cię na oku i nie pozwolę na to, żeby Niall znowu przez ciebie płakał - nie czekałem już na jego odpowiedź, zatrzasnąłem drzwi i ruszyłem w stronę mieszkania Ariego. Nie miałem zamiaru nawet zapisać sobie numeru do Davida, bo po co mi on? Prędzej mnie samochód rozjeździe niż do niego zadzwonię.

Przechadzając się po ulicach New Hope, patrzyłem jak czerwonawe promienie zachodzącego słońca, pięknie odbijają się od białych budynków, a okna wydają się wręcz złote. Na drodze było całkiem pusto, przez co czułem się trochę dziwnie. Dochodząc do celu, postanowiłem, że pójdę do jakiegoś sklepu i kupię coś do jedzenia. Wybrałem popcorn i dwie paczki chipsów oraz dużą czekoladę oreo, którą Ariel po prostu uwielbia.

Zadzwoniłem do drzwi i czekałem grzecznie, aż chłopak je otworzy. Chwilę to trwało, aż w końcu zobaczyłem Ariela, który był praktycznie całkowicie nagi, a na jego biodrach znajdował się jedynie ręcznik. Pierwszą moją myślą było, że może się po prostu mył i przerwałem mu branie prysznica, jednak kiedy usłyszałem dobrze mi znany męski głos z wewnątrz mieszkania, w mojej głowie pojawiły się inne myśli. Te dużo brudniejsze myśli...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro