Skyrius XVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie wiem ile czasu spędziłem razem z blondynem zanim się uspokoił, ale było już na tyle późno, że Rashel przyszła zobaczyć czy wszystko u nas w porządku, czy jeszcze przypadkiem nie śpimy.

Muszę przyznać, że trochę niechętnie wysiadłem przed kawiarnią. Na zewnątrz delikatnie wiał chłodny wiaterek, przez co dzisiejszy dzień był trochę chłodniejszy od wczorajszego, ale nawet to nie dodawało mi żadnych chęci do życia. W lokalu na pewno znajduje się już Ariel. Nie chce go zranić, ale wczorajsza sytuacja wymagała wyjaśnienia. Ku mojemu zdziwieniu chłopak wziął sobie dzień wolny. Mam nadzieję, że to nie z mojego powodu...

Gdy miałem już kończyć moją zmianę zadzwonił do mnie Niall. Powiedział, że udało mu się wyrwać wcześniej z pracy, odebrał już z ratusza mój dowód i pozostałe dokumenty oraz zaproponował, że po mnie przyjedzie i zabierze w pewne miejsce. Na początku zdziwiło mnie, że chłopak wydał się być już w dużo lepszym nastroju, mimo porannego kryzysu, ale w głębi serca nie chciałem, żeby był przygnębiony.

Przed wyjściem z pracy pożegnałem się z Maxem i Kirą. Chłopak wydawał się dosyć mocno podniecony wieczorną imprezą, lecz dziewczyna cały dzień zachowywała się wobec niego, ale również w pewnym stopniu wobec innych osób bardzo nieprzyjemnie. Cały czas nas poprawiała, czepiała się o takie pierdoły jak odpowiednie ułożenie łyżeczki na talerzyku, a w pewnym momencie zaatakowała swoim gniewem nawet Zayna, który wziął ją na stronę i dosyć delikatnie wytłumaczył jej gdzie jest jej miejsce oraz, że czas i pora zacząć oddzielać życie zawodowe od prywatnego. Cały czas nie wiedziałem, co tak naprawdę stało się między Kirą a Maxem. Wydaje mi się, że może dziewczyna była w nim kiedyś zakochana lub coś w tym stylu, jednak jeżeli byłoby to prawdą to raczej propozycja wyprowadzki do miejsca dla osób nieheteroseksualnych byłoby najgorszą rzeczą jaką mogłaby mu i sobie zrobić.

W drzwiach od kawiarni stał już Niall. Nie wiem czemu, ale wydało mi się, że chłopak ma mi naprawdę coś ważnego do powiedzenia, a przy okazji wydawał się niezwykle podekscytowany naszym wspólnym wypadem.

- Hej Harry, jak ci minął dzień? - zagadał z uśmiechem na ustach, a ja spojrzałem na niego podejrzliwym spojrzeniem.

- Wszystko w porządku, tylko nie było dzisiaj Ariela, przez co miałem więcej pracy, ale poza tym to nie było źle - powiedziałem prawdę, brak chłopaka sprawił, że miałem o wiele więcej pracy niż ostatnio.

- Mam jedynie nadzieję, że znajdziesz jeszcze trochę siły aby się ze mną gdzieś wybrać - blondyn spojrzał w moje oczy, a ja delikatnie się uśmiechnąłem.

- Oczywiście, że znajdę. Gdzie chcesz mnie zabrać? - zaczęliśmy podążać powoli w kierunku centrum miasta.

- Pamiętasz, kiedy pokazywałem ci twój pokój i nad łóżkiem wisiało moje zdjęcie z byłym? - odpowiedziałem twierdząco ruchem głowy. - To wychodząc z pracy wpadłem na pomysł, że moglibyśmy uzupełnić dzisiaj to puste miejsce na ścianie naszym wspólnym zdjęciem z tego ślicznego parku, do którego tak często chodziłem z Davidem... - poczułem wyraźny smutek w ustach Nialla na myśl o swoim byłym.

- Niall, nie przejmuj się tamtym dupkiem, zasługujesz na kogoś dużo lepszego niż on - złapałem chłopaka za rękę i delikatnie ją ściągnąłem, aby poczuł, że jestem przy nim.

Droga do parku minęła bardzo szybko. Rozmawialiśmy o tym jak upłynął nam czas w pracy, żartowaliśmy i opowiadaliśmy sobie różne rzeczy z lat młodości. Dowiedziałem się na przykład, że mama Nialla robi przepyszne ciasta, a jego tata całe swoje życie skupiał się na pracy i karierze zawodowej. Zdaniem Nialla informacja o tym, że woli mężczyzn delikatnie zszokowała jego rodzinę. Rodzice przez kilka dni w ogóle praktycznie z nim nie rozmawiali, a chłopak miał tak naprawdę tylko ich i dziadka w podeszłym wieku, który nie rozumiał większości słów, która padała pod jego adresem. Kiedy chłopak myślał, że wszystko już się uspokoiło to pewnego dnia, po powrocie ze szkoły, zobaczył w swoim domu jakąś obcą dziewczynę. W tym właśnie momencie miarka się przebrała. Zmuszanie go do związku, którego nie chciał i jeszcze z osobą, którą widzi pierwszy raz na oczy to było już za wiele. Niall spotkał się z Zackiem i razem postanowili wylecieć z Irlandii.

Nie wiem dlaczego, ale lubię słuchać jak chłopak opowiada o swojej przeszłości. Czuje wtedy, że stajemy się sobie bardziej bliscy i po prostu lepiej się znamy. Niby oczywiste, ale osoba, która większość życia spędziła w samotności, czuje się wówczas po prostu lepiej, bo ktoś postanowił jej powierzyć cząstkę siebie. Może ta samotność nie doskwierała by tak bardzo, gdyby nie pewna noc, która ostatecznie zniszczyła resztkę mojej chęci spędzania z kimś wspólnie czasu...

- Mad, nie uważasz, że ten makijaż jest za mocny? - spojrzałem zdziwiony na dziewczynę, która dokładała kolejną warstwę ciemnego cienia na oko. - Mieliście pójść tylko do kawiarni...

- No taki był pierwotny plan, ale Aron powiedział, że musi pomóc w czymś w domu, przez co wolałby wyskoczyć ze mną do klubu, bo kawiarnia będzie już zamknięta - odpowiedziała nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.

- Tobie do reszty odwaliło!? Madi, przecież ty zawsze byłaś taka odpowiedzialna i w ogóle, a teraz idziesz w środku tygodnia na imprezę!? - nie wiedziałem co wstąpiło w moją najlepszą przyjaciółkę.

- Harry, weź wyluzuj. Wypijemy kilka drinków, pogadamy, pewnie potańczymy i przed północą wrócę do domu - odparła od niechcenia.

- Może od razu pójdźcie do niego po tej imprezie i tam "dokończcię wasze spotkanie" - poczułem jak zaczyna mnie wypełniać złość połączona z zazdrością.

- Harry do cholery, czy ty mnie uważasz za dziwkę, czy mi się zdaje!? Nie pójdę z nim do żadnego łóżka! Jak jesteś o niego tak zazdrosny to może w końcu pójdziesz do niego zagadać, a nie tylko się na niego gapisz! - słowa dziewczyny mnie cholernie zabolały.

- Dobrze wiesz, że on woli dziewczyny, a jak ja do niego podejdę to wygada całej szkole, że jestem gejem i będę miał przesrane do końca szkoły. Idź już z nim i mam głęboko w dupie to co będziecie tam ze sobą robić!

- Jak sobie chcesz, ja już za dosłownie pięć minut wychodzę. Jeżeli chcesz to mogę ci wysłać wiadomość jak wrócę. Może być?

- Zgoda. Miłej zabawy i uważaj na siebie - oboje opuściliśmy dom dziewczyny.

- Jasne tato, będę grzeczna. Napiszę jak wrócę...

"Napiszę jak wrócę" te słowa Madison zapamiętam już chyba do końca życia. Może dlatego, że były to ostatnie słowa jakie usłyszałem z jej ust. Uważałem ją za swoją przyjaciółkę, a ona od dwóch lat nie dała mi żadnego znaku życia. Kochałem ją jak siostrę, mimo, że często się kłóciliśmy, ale jednak czułem że jest nam dobrze w swoim towarzystwie.

Z tego co powiedział Aron, tamtej nocy wypili za dużo. Dziewczyna chciała wrócić do domu, ale on zaproponował jej, że może pójść do niego, bo jego dom znajdował się znacznie bliżej klubu, w którym pili. Pijana Madison oczywiście nawet nie próbowała protestować. Aron często imprezował i w przeciwieństwie do dziewczyny miał naprawdę dobrą głowę do alkoholu. Madison była dosłownie jego. Mógł sobie z nią zrobić dosłownie wszystko co tylko przyjdzie mu do głowy. Oczywiste było to co się w jego ochydnym łbie pojawiło. Mimo, że sam nie przyznał się do wykorzystania dziewczyny, to jego koledzy, do których wysłał foty z tym jak dobrze mu jest z brunetką w łóżku, okazały się wystarczającym dowodem. Rodzina Madison zrobiła wszystko, aby znaleźć dziewczynę, a kolega, z którym spędziła wieczór ich córka dostał odpowiednią karę. Niestety na nic zdały się ich poszukiwania. Madison zapadła się pod ziemię. Bogaci rodzice Arona załatwili wszystko tak, że ich syn miał czyste ręce i nawet nie odpowiedział za to wszystko przed sądem mimo, że był głównym podejrzanym o znikacie dziewczyny. Czasami myślę o niej. Zastanawiam się czy nadal żyję i dlaczego się z nikim nie skontaktowała. Tęsknię za nią...

Park, do którego właśnie weszliśmy, sprawił, że musiałem złapać trochę więcej powietrza. Wszystko wydawało się takie piękne. Żywopłot z róż okalający cały park, śliczne drzewa o różowawych liściach, bryza morska przepełniająca całe to miejsce i jeszcze ta cudowna atmosfera. Wszystkie osoby wydawały się być tutaj po prostu szczęśliwe. Nie wiem dlaczego, ale ja również zapomniałem o przykrych chwilach i poczułem ulgę połączoną z prawdziwym szczęściem.

Nie wiem jak Niall to zrobił, ale kiedy przez dosłownie dwie minuty przyglądałem się płynącej przede mną żaglówce, chłopak wyciągnął koc i koszyk piknikowy. Czy on to wszystko zaplanował?

- Harry, pomyślałem, że pewnie będziesz głodny, więc mam tutaj kilka rzeczy do zjedzenia. Pomyślałem, że moglibyśmy spędzić przyjemnie popołudnie. Co o tym myślisz? - chłopak uśmiechnął się w moim kierunku, a ja przyjrzałem się lepiej jego oczom. One błyszczały tak jak oczy Ariela, kiedy...

- Niall, posłuchaj mnie teraz. Jest z ciebie super chłopaka, zajebisty przyjaciel, ale ja nie czuję do ciebie tego czegoś. Nie chce łamać ci serca, ale...

- Haruś, weź się ogarnij. To nie jest żadna randka, ani nic w tym rodzaju. Po prostu spotkałem w pracy Davida. Mojego byłego, mówiłem ci o nim. Podszedł do mnie z bukietem kwiatów i powiedział, że chciałby zaprosić mnie wieczorem na kolacje. Chciałem ci to powiedzieć później, ale skoro zacząłeś się obawiać to wolę żebyś to wiedział już wcześniej - słowa chłopaka spowodowały u mnie ulgę, jednak propozycje tego całego Davida wydała mi się zbyt podobna do wyjścia Madison i Arona z przed dwóch lat.

- To dobrze, bo nie chciałem łamać ci serca, ale mogę cię o coś prosić? - nie chciałem od chłopaka wymagać, aby wziął mnie na ten wieczorny wypad do restauracji, ale zależy mi na nim zbyt bardzo, aby tak po prostu zostawić go na tym wieczorze sam na sam z Davidem.

- O co takiego? - chłopak spytał lekko zdziwiony.

- Uważaj na siebie, bo nie chce stracić i ciebie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro