As

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

      As asem, ale ja się na kartach nie znam. Nie znam się również na nazewnictwie oddziaływań, stronnictw oraz ugrupowań, ale śmiem twierdzić, że na tym — pomimo znikomej wiedzy — znam się w równym stopniu, co niektórzy na kartach. Z mojego doświadczenia wynika też, iż moją wiedzę można wykorzystać na stosunkowo niemałym polu, a tę karcianą tylko w kartach.

      Z drugiej strony co ja wiem o kartach?

      Znam się za to na asach, ale nie na tych karcianych, jak się zapewne idzie domyślić. Znam się na asach mojego pokroju, ponieważ znam się na sobie. Znam siebie. Wiem, do czego jestem zdolna dla miłości, przyjaźni, a nawet żartu ekspedientki w sklepie, który był podle prześmieszny. Porozmawiajmy o tym, bardzo proszę. Zacznijmy od tyłu, po prostu.

      Tyłem, dnem, tym końcem lub tym ostatnim — w zależności jaką płaszczyznę używasz do określenia takich rzeczy — będzie rzekomy żart. Kilka słów lub zdań ułożonych w najbardziej infantylny sposób wywołują u mnie spazmatyczny śmiech i najzwyczajniejszą uciechę. Uwielbiam to, a jeśli tracę dech, to jestem w siódmym niebie. Uśmieszki, chichoty, rechoty. Oczywiście te przerysowane żarty i te, których nie jestem nawet w stanie wrzucić do tego samego worka co te pierwsze, wywołują skrajnie inną reakcję. Może się wydawać, że nie muszę się tłumaczyć z tak przyziemnych odczuć, bądź udowadniać ich posiadanie, ale niektórzy niezbyt rozumieją koncept asa... delikatnie to ujmując.

      Kontynuując.

      Nie jestem upośledzona emocjonalnie, nie jestem aromantyczna. Mając to już z drogi, przeskoczmy środkowy punkt, i przejdźmy na ten wierzchni.

      Ludzie zaś... są. Nie rozmawia się zbyt otwarcie o miłości, a mówienie o tej seksualnej części całkiem się przeocza. Osobiście ja całkiem przymykam oko na tę część i wcale nie przez sprośność, jaka zazwyczaj towarzyszy temu tematowi. Przeoczam to, ponieważ trudno przecież mówić o czymś, co dla ciebie nie istnieje, prawda?

      Sądzę, że już wiesz, kim jest as w moim słowniku.

      Bądźmy szczerzy ze sobą. Aseksualność nie budzi tak ogromnych kontrowersji jak inne orientacje seksualne. O dziwo, budzi więcej zapytań, które wskazują dość bezpośrednio o niepewności czy da się nas postawić w paradzie równości, czy bardziej w kolejce do zbadania libido. Odważę się powiedzieć, że zapewne większość z nas już przeszła przez etap badania i asy nie mają z tym problemu, więc nie odsyłajcie nas na kontrolne badanie, bo to bezcelowe. Co do parad, to można nas tam postawić, oczywiście. Osobiście nie spotkałam nigdy innej osoby aseksualnej, a jeśli spotkałam, to nie miałam o tym pojęcia. Temat musiałby naprawdę mocno zejść w obręb seksualny, co raczej na pewno nie nastąpiło, jeżeli był to as. Dopiero w 2001 roku pewien Dawid Jay stworzył AVEN. Wówczas w Internecie, można by rzec, że uwidoczniła się na światową skalę społeczność asów. Całe nasze szczęście, wcześniej wspomniany Dawid nie jest tępą kłodą, więc osobiście jestem szczerze szczęśliwa, że jest w pewnym sensie naszą twarzą i głosem.

      Pomimo takowej aktywności w sieci, jak i poza nią w postaci chociażby parad, nadal stosunkowo mało słyszy się o osobach aseksualnych, czynnikiem to powodującym na pewno jest fakt, że ludzie uważają nas za dość bierne istoty. Teoretycznie nic złego nie robimy, więc po co zawracać sobie tym głowę? Ludzie często tłumaczą swoją niewiedzę, przytaczając argument pokroju "to mnie nie dotyczy". Och, ależ przeciwnie! Przecież żyjemy wręcz obok siebie. Naprawdę nie chcesz rozumieć ludzi wokół siebie? Oczywiście nie musisz, nie skrzywdzisz swą niewiedzą siebie w tym przypadku. Skrzywdzisz jednak ludzi obok ciebie, chcąc lub nie chcąc — niewiedza sama cię naprowadzi, o to się już nie martw. Pomyśl, przecież tak łatwo skrzywdzić osobę sobie znaną i rozumianą, a co dopiero z tymi niezrozumianymi?

      Byłam w kilku dość rozbudowanych i poważnych związkach, ale także w paru płytkich i dość bezowocnych.

      Jak powszechnie wiadomo, początki bywają trudne. Dla mnie, osoby technicznie rzecz biorąc bez orientacji seksualnej, trudno było odnaleźć tę prawidłową drogę przez bądź dookoła popędu innych ludzi. Drogę tą odnalazłam na chybił-trafił. Niezbyt optymalna metoda, jestem tego obecnie świadoma, ale wówczas nie wiedziałam jak komunikować się z moimi partnerami o strefie intymnej, jak i mojej, jak i jego. Granica na początku była tylko w mojej głowie, bo nie umiałam jej wyartykułować tak, by nie spotkało to się z pewnego rodzaju machnięciem na to ręką. Nie jestem do dziś pewna, kogo powinnam za to winić. Ich za naciskanie na coś dla nich w swój sposób zapewne naturalnego, czy mnie za poświęcenie.

      Jeśli o tym pomyśleć dłużej, to odnoszę wrażenie, że brak rozmowy jest problemem dość powszechnym, jeżeli się nie mylę.

      Wracając do asów. Pisywałam na forach z innymi asami, potem przerodziło to się w pisanie na prywatnych wiadomościach, gdzie okazało się, że wiele z nich przeszło przez niemal lustrzany proces myślowy, jeśli chodzi o związki, jak i występowanie w nich elementu stosunku płciowego. Podczas mojej pierwszej miłosnej rozterki nie miałam zbyt dużo czasu do namysłu, bo po prostu mi go nie dano. Patrząc jednak na sytuację z perspektywy lekko ponad dekady... postąpiłabym tak samo nawet z ogromnym zasobem czasu do przemyśleń. Doszło wtedy między nami do stosunku seksualnego, z nim, jak i z wieloma po nim, gdyż sądziłam, że jest to cena, jaką jestem w stanie zapłacić za ich miłość. W końcu jestem im to rzekomo winna. Nauczyłam się, że nieważne jak silny jest związek, jak bardzo go uwielbiam i na swój sposób kocham swoją platoniczną miłością, druga strona kiedyś zapyta o potwierdzenie w ich rozumieniu większe niż słowa lub lojalność. Oczekiwanie pewnego rodzaju penetracji, przez którą będzie trzeba przebrnąć w imię miłości. Oni to lubią... ja lubię ich żarty, szczerość, dozgonną przyjaźń... jesteśmy kwita?

      Przez długi czas wmuszałam w siebie ich miłość, bez słowa skargi, z udawanymi orgazmami. Później zaczęłam się upijać przed zbliżeniem, by przeminęło ono z czasem. W końcu dobiłam do kamienia milowego, po którego przekroczeniu doszłam do wniosku, że nie chcę dłużej się bawić w tę całą udawaną seksualność. Kolejnemu dałam w dość dobitny sposób do zrozumienia, że nie pociąga mnie cokolwiek, ale go uwielbiam. Byliśmy ze sobą przez kolejny miesiąc, potem odszedł do innej, za powód podał frustrację. Niektóre asy decydują się na związek otwarty dla swojego partnera, albo zostają w tym punkcie, w którym byłam i ja.

      Jeden po mym wyznaniu został. Co prawda robił swoje skoki w bok, na które przymykałam oko, ale i tu doszłam do wniosku, że teraz sytuacja nie jest sprawiedliwa wobec niego. Odeszłam wtedy ja, a on zapewne został ze swą przyboczną.

      Minęły lata, a ja wciąż czekam na swą platoniczną miłość z trzydziestką sięgającą w czterdziestkę. Mówi się, że nie ma miłości fałszywej, że po prostu jest miłość, albo jej nie ma. Do dziś nie jestem pewna, gdzie w tej relacji jest miejsce na miłość platoniczną. Lubię myśleć, że jest ona gdzieś na ulicach, pod flagami nagrzanymi od letniego słońca, na które spoglądam, przewieszona przez parapet mojego mieszkanka w zapierającej dech w piersiach kamienicy.

      Mam tę dziwną tendencję do nadziei, że pewnego lata uzna się, że nie potrzeba parad, że wszystko będzie oczywiste, że nie będzie stygmatyzacji społecznej oraz niemożności dialogu na płaszczyźnie seksualnej. Nie zważywszy na pogodę tego lata, to lato byłoby piękne, ale na chwilę obecną nie istnieje... i na chwilę obecną ja czekam na dobrego przyjaciela, którego mogłabym nazwać miłością mojego życia. Różnica między tymi chwilami jest taka, że mój przyjaciel macha właśnie do mnie z roziskrzonego tłumu, krzycząc coś niezrozumianego, zapewne mnie woła. Ta chwila przeminie, przeminie też to lato i wiele lat po nim, przeminą zapewne i parady, ale nie przeminie potrzeba na zrozumienie siebie. Ja jednak będę czekać, pomimo najzwyczajniejszej niemożności istnienia takiego zjawiska jak owo lato, lecz prawdziwym asem w grze jest nadzieja wraz z cierpliwością.

      Przynajmniej w mojej grze i w moim słowniku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro