15. Łzy, krzyki, a może happy end?! cz. II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pełny tytuł rozdziału to: Łzy, krzyki i może happy end?! cz. II.- dop. aut.

SZYMON POW. Po długich przekonywaniach, gdy Asia była skłonna do zejścia z tego mostu, nagle poślizgnęła się na mokrej od wody barierce i poleciała do przodu. Na sekundę miałem zawał, że może jednak spadnie do tyłu, do jeziora i już nigdy nie zobaczę uśmiechu na jej twarzy, ale na szczęście nic się takiego nie stało. Ocknąłem się i szybko do niej podbiegłem. W ostatniej sekundzie przed upadkiem złapałem ją w stylu panny młodej i mocno do siebie przytuliłem. Aśka owinęła ramiona wokół mojej szyi, a głowę oparła na moim ramieniu i wybuchła cichym płaczem wtulając się we mnie.
-Przepraszam...- szepnęła przez łzy.
-Nic się nie stało słoneczko. Ważne że nic ci nie jest i wszystko jest ok!- Zapewniłem brunetkę i zniosłem ją z tego mostu wracając do samochodu. Posadziłem roztrzęsioną Joannę na masce i odsunąłem od siebie na długość ramienia. Niebo wokół zaczęło się robić różowe, a na horyzoncie nawet niebieskie, co dodało tej sytuacji charakteru.
-Coś ty wymyśliła, co?!- Spytałem ją łagodnie patrząc jej w oczy i wycierając łzy z policzków. Poczekałem aż się w miarę uspokoi i zadałem jej pytanie.
-Marcin przyszedł i.... I pokazał mi zdjęcie na którym ty i Monika się... Się...- zająknęła się i nie dokończyła, ale ja już widziałem o co chodzi.
-Całowaliśmy tak?!- Spytałem nadal patrząc w jej oczy.
-Taaak!- powiedziała i jeszcze raz wybuchła płaczem.
-Ćśśś! Nie płacz!- uspokoiłem ją przytulając do siebie i spokojnie dodałem- Tak jak mówiłem to kłamstwo. Krakowiak mnie pocałowała, a nie ja ją. To był błąd, którego nie chciałem. Dla mnie liczysz się tylko i wyłącznie ty...- zapewniłem całując ją w czerwony od płaczu nos.
-Naprawdę?!- Spytała z nadzieją w brązowych oczkach.
-Naprawdę- odpowiedziałem całując moje słońce w czoło. Aśka objęła mnie za szyję ramionami.
-Przepraszam że w ciebie zwątpiłam....- powiedziała mi na ucho ze smutkiem w głosie.
-Nie gniewam się- odpowiedziałem odsuwając ją odrobinę od siebie i dodałem- Przecież każdy działa pod wpływem emocji, szczególnie jak ma tak bardzo bujną wyobraźnię...- powiedziałem ze śmiechem dając jej pstryczka w nos, na co Zatońska zareagowała tak samo mimo płynących po jej policzkach łez.
-Zapomnij o tym i chodź tu...- powiedziałem i po raz kolejny dzisiaj przytuliłem ją do siebie. Asia wtuliła się we mnie z delikatnym uśmiechem na różowych ustach.
-Kocham Cię...- szepnęła mi do ucha.
-Ja ciebie też kocham. Bardzo mocno!- odparłem i pocałowałem ją w policzek. Zapadła uspokajająca cisza.
-Obiecaj mi coś?!- poprosiłem Joannę robiąc malutki krok do tyłu i patrząc jej głęboko w oczy jednocześnie łapiąc ją za ręce.
-Pewnie. Co tylko chcesz...- odpowiedziała cicho patrząc na mnie tymi pięknymi oczami.
-Nigdy więcej tak nie rób! Prawie na zawał zszedłem!- pożaliłem się. W zamian za to dostałem buziaka w nos.
-Obiecuję- obiecała delikatnie rozdzielając nasze ręce i biorąc moją twarz w dłonie. Patrzyliśmy sobie w oczy dłuższą chwilę
-Wracajmy już do domu...- poprosiła mnie już pewniejszym głosem. Nawet łzy przestały płynąć po jej zaróżowionych policzkach.
-Oczywiście słońce!- zgodziłem się z nią i zostawiłem ją na moment.
-Poczekaj tu. Trzeba wziąć twoją walizkę...- powiedziałem i wszedłem w las. Pod znajomym pieńkiem znalazłem jej fioletową walizkę. Podniosłem ją i wróciłem do Aśki. Siedziała tak jak ją zostawiłem. Wsadziłem walizkę do bagażnika i stanąłem przed ukochaną
-Zapraszam- powiedziałem wyciągając rękę w jej stronę. Przyjęła ją z uśmiechem i zeskoczyła z maski auta z uśmiechem. Wsiedliśmy do samochodu i odpalając silnik ruszyliśmy do domu. Stojąc na światłach wyciągnąłem telefon i napisałem do Karoliny żeby się z Mikołajem nie martwili.
'Zguba znaleziona cała i zdrowa. Zdzwonimy się jutro...'- taką wiadomość wysłałem na komórkę Rachwał, a po namyśle przekopiowałem ją i wysłałem też do Białacha. Nie raz się zdarzało że Karo nosiła przy sobie rozładowany telefon przez 3 dni. Do domu wracaliśmy w zupełnej ciszy.
-Szymon...- zaczęła Asia gdy zaparkowałem auto pod blokiem.
-Tak?!- Spytałem odwracając się w jej stronę. Patrzyła na mnie uważnie.
-Kocham Cię..
-Ja ciebie mocniej.- odpowiedziałem łącząc nasze dłonie.
-Będziemy już razem?!- Spytała cicho.
-Tak. Na zawsze- odpowiedziałem pewnie i pochyliłem się w jej stronę, aby ją pocałować. Oddała pocałunek z szerokim uśmiechem.
-Wracajmy do domu...- szepnąłem po chwili. Kiwnęła głową na tak i wysiadła z samochodu. Poszedłem w jej ślady, a następnie wyjąłem z bagażnika walizkę. Aśka czekała na mnie pod klatką. Otworzyłem drzwi i weszliśmy na górę.

JUŻ W DOMU. ASIA POW.
Weszliśmy z Szymkiem do mieszkania i Zieliński poszedł odłożyć moją walizkę do sypialni. Za to ja zdjęłam z siebie wszystko i poszłam do salonu. Tam usiadłam na kanapie i podciągnęłam kolana pod brodę obejmując je ramionami.
'Jak ja mogłam w niego zwątpić?! Przecież tyle razy zapewniał mnie że kocha!! A ja tak po prostu uwierzyłam głupiemu zdjęciu! Zachowałam się jak jakaś zdesperowana i głupia nastolatka!'- robiłam sobie mini awanturę w myślach.
-Kawa... Taka jaką najbardziej lubisz- powiedział Szymon wyrywając mnie z zamyślenia i podając mi do rąk gorący kubek. Przyjęłam go z wdzięcznością.
-Dziękuję...-odpowiedziałam uśmiechając się do niego szczerze i biorąc pare łyków kawy. Szymon usiadł obok i objął mnie ramieniem. Z ulgą położyłam głowę na jego ramieniu. Po namyśle sięgnęłam po pilota leżącego na oparciu kanapy i włączyłam telewizor. Akurat na FOX leciał jeden z naszych ulubionych seriali: Agenci NCIS Los Angeles. Bez słowa oparłam się o Szymona łącząc nasze dłonie. Spojrzałam na niego w tym samym momencie co on na mnie i uśmiechnęliśmy się do siebie szeroko. Szymek dał mi buziaka w głowę i otoczył moje kolana cieplutkim kocem. Rozluźnieni w spokoju oglądaliśmy 2 odcinki tego serialu. Podczas pierwszego odcinka oboje wypiliśmy kawy i odstawiliśmy puste kubki na ławę. W przerwie na reklamę Szymek oparł się plecami o podłokietnik, a mnie usadził na swoich kolanach. Zadowolona złączyłam nasze ręce na moim brzuchu opierając się o Zielińskiego plecami. W takiej też pozycji przeleżeliśmy następne dwie godziny oglądając telewizję. W miarę oglądania zrobiło mi się zimno i koc z kolan owinęłam wokół ramion, a był taki długi że okrył też moje nogi.
-Jest 23.10 trzeba się przebrać i iść spać...- powiedziałam odczytując godzinę z tarczy zegarka na nadgarstku Szymona.
-Idź się wykąp, potem pójdę ja...- odpowiedział owijając mnie szczelniej kocem. Niechętnie wstałam i odwróciłam się w jego stronę. Pochyliłam się nad nim i pocałowałam go krótko, potem razem z kocem poszłam do łazienki. 20 minut później leżałam już w piżamie, w ciepłym łóżku przykryta kołdrą i kocem. Na początku miałam zamiar skończyć kryminał od Zapałów, ale powieki już mi za bardzo ciążyły aby czytać, więc odłożyłam go na stolik nocny. Zdążyło mi się na moment przysnąć, gdy obudził mnie Szymek otulając mnie szczelniej i przytulając się do moich pleców. Oboje spaliśmy tej nocy spokojnie i twardo, bez żadnych koszmarów.
CDN.

I co?! Podoba wam się taki obrót spraw?! Ale czy to koniec problemów, hm?'
Fantazylovestory 😸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro