28. Stare 007

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

20 MINUT PÓŹNIEJ,

ŚNIADECKICH 33
Wysiedliśmy i stanęliśmy przy furtce. Asia zadzwoniła dzwonkiem.
W końcu nie mając kompletnych danych nie mogliśmy tam ot tak wejść. Po chwili furtka zabrzęczała i weszliśmy na posesję. Drzwi otworzyła nam poszkodowana. Już na pierwszy rzut oka było widać obrażenia jakich doznała. Żal nam jej było gdy poznaliśmy całą prawdę.
-Dzień dobry. Młodszy aspirant Zieliński, starszy posterunkowy Zatońska KWP. To pani nas wzywała?- spytałem chodź to ostatnie pytanie było zbędne.
-Tak to ja. Wejdźcie...- wpuściła nas do środka.
-Poproszę od pani dowód osobisty..- poprosiła Asia. Szybko spisała jej dane i rozpoczęliśmy wstępne przesłuchanie.
-Więc pani... Anno. Proszę nam opowiedzieć wszystko od początku..- poprosiłem odczytując imię poszkodowanej nad prawym ramieniem Joanny.
-To on mi to zrobił...- zaczęła.
-Ale kto?! Proszę powiedzieć co za brutal to pani zrobił?- dopytała Aśka łagodnie.
-Mój... mój mąż!- powiedziała łamiącym się głosem.
-Dlaczego własny mąż pani to zrobił?- spytała ponownie. Ja przejąłem od niej notes i długopis i zabrałem się za spisywanie wszystkiego.
-To trwa już jakiś czas... Od kiedy znowu zaczął pić stał się bardziej agresywny... Miesiąc temu Darek zaczął mnie bić gdy z czymś się nie zgadzał... Nie mogę nic zrobić, bo wszystko należy do niego... To wszystko jest z dzisiaj rana..- powiedziała wszystko co na ten moment mogła, a Aśka spojrzała na mnie z kwaśną miną.
-Ale sku*****!- szepnęła patrząc na mnie. Dobrze wiem że w myślach wyliczała jeszcze więcej innych, równie obraźliwych epitetów na tegoż pana. Rozumiem ją całkowicie, gdyż tak samo jak ona nienawidzę damskich bokserów, ale jesteśmy w pracy, więc to nie czas na nasze prywatne opinie, dlatego też patrząc na partnerkę pokiwałem przecząco głową. Widząc to Asia nie powiedziała nic więcej. Oboje spojrzeliśmy ponownie na kobietę.
-Musi pani z nami jechać do szpitala zrobić obdukcję i założyć niebieską kartę. To pomoże pani w sądzie i uniezależnić się finansowo...- zacząłem patrząc na panią Anię.
-Ale po co?- spytała zdziwiona.
-Chyba nie chce pani z nim zostać!?- zdziwiła się Asia.
-Ale...
-Dla własnego dobra powinna pani to zrobić- poparłem partnerkę.
-Mają państwo całkowitą rację..- westchnęła ciężko.
-Dobrze że pani do nas zadzwoniła..- powiedziała Asia delikatnie dotykając ramienia kobiety ze współczującą miną w momencie gdy usłyszeliśmy szczęk kluczy i otwieranie drzwi. Ku naszej konsternacji pani Anna skuliła się na kanapie jak mysz pod miotłą.
-Kochanie! Wróciłem! Gdzie obiad?- usłyszeliśmy krzyk z korytarza. Po reakcji pani Anny zrozumieliśmy że to ten mąż brutal.
-Anka! Gdzie jest obiad?!- wszedł do salonu wściekły i widząc nas dodał- A państwo co tu robią?
-Starszy posterunkowy Zatońska i młodszy aspirant Zieliński KWP.- zaanonsowała nas Asia.
-To widzę, ale co państwo tu robią?
-Jesteśmy tu na wezwanie pańskiej żony...- zacząłem.
-Ania! Po cholerę wezwałaś policję!? Mało mam problemów?- ryknął podchodząc do żony.
-Niech pan się nie zbliża...- powiedziała Asia zasłaniając sobą panią Wójtowicz.
-Przepraszam co?- prychnął mężczyzna.
-Mówię niewyraźnie? Niech pan się nie zbliża do żony...- powtórzyła spokojnie Asia.
-Ty sobie laluniu ze mnie jaja robisz?!- Warknął w odpowiedzi.
-Przepraszam BARDZO, ale proszę mnie nie obrażać!- fuknęła z irytacją w głosie.
-Lalunia się zdenerwowała? O! Jak mi przykro?!- zaczął sobie z niej kpić.
-Proszę pana! Obraża pan funkcjonariusza publicznego na służbie, a za to jest mandat!- ostrzegałem, po czym dodałem- Pańska żona wezwała nas, aby zgłosić pobicie...- zacząłem tłumaczyć chłodnym tonem.
-Jakie pobicie?! Przecież nie było żadnego pobicia, a teraz dajcie mi dojść do mojej żony!- przestał się śmiać i chciał przesunąć Asię, ale Zatońska nie ruszyła się ani o milimetr z pokerową twarzą.
-Powtarzam po raz ostatni, niech pan się nie zbliża do żony!- powiedziała chłodno, patrząc na niego wilkiem.
-Suń się kobieto! Nie zamierzam cię słuchać!- ryknął i popchnął Asię na bok. Joanna zrobiła dwa kroki w bok pod wpływem pchnięcia, po czym doskoczyła do mężczyzny i go unieruchomiła powalając na ziemię.
-Chcieliśmy po dobroci, ale doigrał się pan! Jedziemy na komendę!!- warknęła skuwając go w otoczce przekleństw pod swoim adresem wymyślanych przez pana Dariusza.
-W porządku pani Aniu?!- pochyliłem się nad kobietą.
-Tttttakk!- wyjąkała poprzez płacz.
-Proszę się nie denerwować! Mamy duże dowody na pani męża, więc jest bardziej niż prawdopodobnie że zostaną mu postawione zarzuty...- uspokoiłem kobietę po czym spojrzałem na Asię.
-Idę z nim do radiowozu... Dokończ tu- powiedziała Asia i wyszła, a ja wziąłem radio i wywołałem Jacka:
-00 dla 07, zgłoś?!
-No co tam 7?!
-Wyślij mi ratowników do tego wezwania na Śniadeckich. Trzeba zrobić obdukcję...- poprosiłem dyżurnego cały czas obserwując przerażoną panią Anię.
-Dobra, już wysyłam! Bez odbioru 07!- powiedział i się wyłączył. 15 minut później przyjechała karetka i zabrali kobietę do szpitala, podczas gdy ja i Asia wzięliśmy pana Dariusza na komendę.

KOMENDA
POKÓJ PRZESŁUCHAŃ
-I co nam pan powie?! Dlaczego pobił pan żonę?!- zacząłem chłodno.
-Nic wam nie muszę mówić, krawężniki!- warknął.
-Czyli dopiszemy ci do wyroku jeszcze obrazę funkcjonariuszy policji na służbie i bezpodstawne zaatakowanie funkcjonariuszki na służbie! Posiedzisz sobie o parę latek więcej, co mi tam!- odparła jak gdyby nigdy nic Asia zapisując to w karcie. Pan Dariusz nic nie powiedział.
-Powiesz nam, czemu pobiłeś żonę i to wielokrotnie?!- spytałem mężczyzny. Znów nie odpowiedział tylko patrzył na nas z drwiną, a raczej prosto w oczy Asi. Moje słońce wytrzymało 5 minut, po czym skapitulowała:
-Biorę go na dołek. bo mam dość!- powiedziała wstając, obeszła biurko i huknęła na mężczyznę:
-Wstawaj!- Ten cicho wstał i bez zbędnej awantury dał się zaprowadzić na dołek, a ja wróciłem do pokoju i zacząłem wyjmować rzeczy Moniki z biurka Asi. Joanna dołączyła do mnie 5 minut później.
-Cały czas milczał jak głaz! Cholerny damski bokser!- warknęła trzaskając drzwiami.
-No widzisz! Znajdą się i tacy!- odparłem i zestawiłem karton z rzeczami Moniki na ziemię.
-Co tam masz?!- spytała kucając obok kartonu.
-Rzeczy Moniki. Były w twoim biurku...- odparłem i zabrałem jej karton zanim do niego zajrzała.
-Idę to odnieść Krakowiak, zaraz wrócę...- powiedziałem, dałem jej buziaka w czoło i ruszyłem do pokoju patrolu nr. osiem. Na moje szczęście byli na interwencji, więc tylko zostawiłem karton i się stamtąd zmyłem, od razu wracając do Asi. Gdy wróciłem Zatońska uzupełniała papiery z interwencji. Nie widząc innej rady zrobiłem to samo. Po wypełnieniu papierów ubraliśmy się aby wrócić na patrol, ale zatrzymał nas Jacek.
-Słuchajcie, na waszym rewirze jak na razie cisza, ale dla pewności pojeździjcie tam jeszcze z godzinkę i myślę że mogę was puścić do domu...- powiedział Nowak, a my stosując się do jego instrukcji wróciliśmy na patrol. Ta godzinka minęła bardzo szybko, a za razem luźno, bo nie mieliśmy żadnego wezwania. Po godzinie Jacek nas "zdjął", wróciliśmy na komendę, przebraliśmy się i po zdaniu broni wsiedliśmy do auta.
-To co teraz?!- spytałem ją.
-Jak to co?! Wracamy do domu, przebieramy się i heja na trening!- odparła z uroczym zapałem. Zrobiliśmy tak jak chciała i po chwili byliśmy w domu. Już od progu słyszeliśmy miałczenie.
-Ozz! Wróciliśmy!- krzyknęliśmy chórem stając w korytarzu. Asia zdjęła kurtkę i buty, a ja zrobiłem to samo i zamknąłem drzwi. Od razu poszliśmy się przebrać i po wykonaniu tej czynności znów założyliśmy buty i wyszliśmy przed nasz blok.
-To gdzie teraz?!- spytałem ją.
-Jak to gdzie?! Nasza zwykła trasa minimum raz, a potem się pomyśli!- odparła uśmiechając się szeroko.
-Tooo... Uciekaj!- powiedziałem lekko ją gilgocząc w pas. Zatońska podskoczyła ze śmiechem i ruszyła truchtem coraz bardziej przyspieszając. Dałem jej 3 minuty i ruszyłem jej śladem. Gdzieś w połowie trasy oboje robiliśmy gwiazdy, salta i etc. Świetnie się przy tym bawiliśmy. Dopadłem Asię dopiero pod koniec drogi.
-Mam cię!- powiedziałem znienacka łapiąc ją w pasie.
-Szymon! Zawału dostanę!- krzyknęła, ale wybuchła śmiechem. Potem jeszcze przebiegliśmy naszą trasę półtora raza wykorzystując całą swoją energię. Do domu wróciliśmy na oparach energii o jakiejś 21, zjedliśmy kolację, wykąpaliśmy się, pobawiliśmy trochę z Ozyrysem i zmęczeni poszliśmy spać.
CDN.

I pierwszy wspólny patrol za nimi... Ciekawe co będzie się działo w ich życiu dalej... Ja wiem, ale wam tego nie powiem! Ha! Pozostaje mi tylko napisać:
Miłego dnia! / Dobranoc!
Fantazylovestory 😸

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro