32. Groźby

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęły 3 tygodnie. Nasi bohaterowie byli szczęśliwi, razem jeździli w patrolu i nie sądzili że coś się stanie...

SZYMON POW. Dzień jak zwykle zaczął się zwyczajnie. Oficjalnie jesteśmy z Asią już miesiąc i cieszę się z tego, że mam ją przy sobie. Kocham ją bardzo i nie chcę aby cokolwiek nas rozdzieliło!
-Już wstałaś?!- Spytałem Asię widząc ją wychodzącą z łazienki.
-Jak widać...- odpowiedziała i przeciągle ziewnęła. Parsknąłem śmiechem i podałem jej kawę.
-Masz. Powinna cię obudzić...- powiedziałem z lekkim uśmiechem.
-Znów źle spałam...- westchnęła ciężko i upiła łyk kawy.
-Dlaczego?!- Spytałem z troską.
-Znowu śniła mi się TA akcja...- powiedziała między łykami kawy. Przytuliłem ją do siebie delikatnie dobrze wiedząc o czym mówi. Miała na myśli oczywiście akcję w której o mało nie zginęliśmy, ale dała nam ona do myślenia i dlatego jesteśmy razem.
-Nie martw się kochanie. To już dawno przeszłość...- spróbowałem poprawić jej humor.
-Co ja bez ciebie zrobię co?!- Spytała, zrezygnowana opierając się o kant blatu. Niezmordowanie stałem u jej boku i delikatnie głaskałem ją po ramionach dla dodania otuchy.
-Na pewno nie musisz się nad tym zastanawiać, bo ja z własnej woli cię nie zostawię...- zapewniłem ją i dodałem -Za chiny ludowe mi się nie chce jechać dziś do pracy...
-Ej! To moje powiedzonko!- szturchnęła mnie ramieniem.
-Wiem. Zjedzmy lepiej, bo zaraz musimy jechać do pracy...- odpowiedziałem, pocałowałem ją w czoło i wziąłem do ręki kanapkę. Asia postąpiła podobnie. Jedliśmy w ciszy gdy usłyszeliśmy dźwięk powiadomienia w telefonie. Oboje sprawdziliśmy nasze komórki. Ja nic nie dostałem za to Asia tak...
-Co tam masz??- Spytałem ją.
-Patrz- odpowiedziała i podała mi swój telefon. Zdziwiony spojrzałem na wyświetlacz jej komórki. Był tam SMS, a raczej groźba:
-"Zostaw Zielińskiego w spokoju, bo pożałujesz! Jesteś za głupia na niego!"....- przeczytałem głośno patrząc na moje słońce. Z rękami na piersi patrzyła zamyślona w okno.
-Asia... Nie możemy tak tego zostawić!
-Nic z tym nie róbmy. Może to tylko żart..- odpowiedziała, dopiła kawę i wyszła na korytarz.
-Nie mów mi że ty w to wierzysz!- krzyknąłem za nią.
-Ja już wychodzę, nie wiem jak ty...- usłyszałem jej krzyk z korytarza w odpowiedzi. Widząc że jej nie przekonam, dałem sobie spokój, dokończyłem kanapkę i dołączyłem do mojego słoneczka przy drzwiach.

20 MINUT PÓŹNIEJ.
KOMENDA.
-To ja lecę jeszcze do Jacka przed odprawą...- powiedziała Asia całując mnie w policzek i wychodząc z pokoju prewencyjnego. W drzwiach minęła się z Krakowiak. Skrzywiłem się delikatnie na widok szatynki. Nadal jej nie wybaczyłem tego że przez nią prawie byśmy się z Asią rozstali.
-Cześć Szymon! Co tam u ciebie?!- Spytała energicznie.
-To co zwykle- odparłem sucho.
-Masz zły humor. Coś się stało?!- Spytała jak gdyby nigdy nic siadając sobie na moim biurku tak jak Asia chwilę temu. Stanowczo się od niej odsunąłem.
-Nic się nie stało mówię przecież!- odparłem i wstałem.
-Która godzina?- Spytała mnie Monika, zmieniając temat.
-Za 10 minut odprawa. Ja już tam idę, a ty znajdź swojego partnera!!- powiedziałem i wyszedłem z pokoju z trzaskiem. Z jakoś 5 minut później stanąłem pod pokojem odpraw, gdzie jak zwykłe spotkałem Zapałów.
-Cześć. Co tam?!- przywitałem się.
-Cześć. Nic wielkiego- odpowiedziała Emilia, a Krzysiek zgodził się z żoną. Zapała dopiero dzisiaj wróciła do pracy po trzytygodniowym chorobowym. Nieźle ją rozłożyło...
-Za pięć minut odprawa...- powiedziałem patrząc na zegarek i dodałem- A gdzie Asia?! Powinna już tu być skoro Jacek jest...
-I była, ale chwilę temu sprawdziła coś w telefonie i pobiegła do łazienki- odpowiedział spokojnie i szczerze Krzysiek. Przeszedł mnie dreszcz.
-Zaraz wrócę. W razie czego kryjcie mnie przed Jaskowską...- poprosiłem Zapałów i ruszyłem ku damskiej łazience. Rozejrzałem się wokoło i gdy nikogo nie zauważyłem wszedłem do środka. Asia stała ze zwieszoną głową oparta rękoma na blacie. Jej ramiona lekko drgały. Widać było że płacze, ale z jej ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Podszedłem do niej cicho i delikatnie położyłem rękę na plecach.
-Kochanie...- szepnąłem patrząc na Aśkę w lustrze.
-To znowu te groźby...- powiedziała cicho podnosząc głowę i podała mi swój telefon z oczami pełnymi łez.
Od razu go odblokowałem i przeczytałem kolejną wiadomość od nieznanego numeru.
-" Widzę że nie posłuchałaś... Pilnuj się, bo może Ci się stać krzywda... Pamiętaj! Zieliński będzie mój prędzej czy później! Anonim..."- przeczytałem głośno patrząc na nią z przerażeniem.
-Musimy to zgłosić...- dodałem chowając jej komórkę do kieszeni.
-Nie! Nie chcę robić afery!- nie zgodziła się ze mną odwracając w moją stronę gwałtownie. Zobaczyłem w jej oczach strach.
-Ale oni ci grożą! Może Ci się stać krzywda!- odpowiedziałem równie gwałtownie, łapiąc ją delikatnie za ramiona.
-I tak mi krzywdę zrobią wiesz o tym...- powiedziała cicho. Nie wiedząc co zrobić przytuliłem ją do siebie.
-Idę z tym do Jacka. Niech sprawdzi te SMSy...- powiedziałem odsuwając się i pocałowałem ją w czoło.
-Rozumiem że cię nie powstrzymam, więc dobrze. Idź do niego, a ja wracam na odprawę...- odpowiedziała uśmiechając się lekko.
-Dobrze słoneczko...- powiedziałem cicho zmartwionym tonem patrząc jej głęboko w oczy.
-Nie martw się już...- odpowiedziała, pocałowała mnie delikatnie w policzek i wyszła z łazienki. Ja opuściłem ją parę chwil później i od razu poszedłem do Jacka.
-Hej. Masz chwilę?!- Spytałem Nowaka wchodząc do pokoju.
-Tak. O co chodzi?!- Spytał odchylając się na krześle i patrząc na mnie.
-Dał byś tą komórkę technikom?!
-Dlaczego?! Jakiś problem jest?!
-Znaleźliśmy tam dzisiaj groźby...
-My?! Czy ja o czymś nie wiem?!
-To nie czas na żarty Jacek! Dasz im to, czy nie?!
-Dobra, w porządku!- skapitulował unosząc ręce do góry i dodał- Czyj to telefon?!
-A czy to ważne?!
-Nie odwracaj kota ogonem! Szymon widzę jak się w to angażujesz...
-Aśki...- mruknąłem i dodałem- Ale nikomu nie mów! Nikt nie może wiedzieć!
-Rozumiem spoko! A Asia wie?!
-Tak. Zmusiłem ją żeby dała mi ten telefon...
-Czyli ci powiedziała..
-Tak. Gdy tylko ją dostała powiedziała mi... Od razu ją poprosiłem aby mi je wysłała i w razie czego mam ich kopię...- Odparłem smutno.
-To słabo... Boi się?!
-Nawet nie wiesz jak bardzo...- odparłem zgodnie z prawdą.
-Dobra. Dam im to, a ty leć na patrol!- zabrał mi jej komórkę.
-Jacek?!- spytałem zatrzymując się przy drzwiach.
-Dowiesz się pierwszy. Oczywiście na komórkę, bo radio można podsłuchać...- uspokoił mnie i dodał- Pilnuj jej dobrze...
-Nic innego nie będę robił cały dzień, uwierz mi...- odparłem i dodałem- Dobra. To ja lecę....- tak jak powiedziałem poszedłem na patrol. Cały dzień nie był zbyt uciążliwy, gdyż nie mieliśmy dużo do roboty. Oboje staraliśmy się nie myśleć o tych groźbach w których sprawie nic się nie ruszyło... Stwierdziliśmy że spróbujemy jutro...
CDN.

Kto źle życzy Aśce i Szymonowi?! Kto stoi za groźbami?! Co zrobią partnerzy?! Czy stanie się coś złego?!
Oto pytania na ten rozdział...
Miłego dnia! / Dobranoc!
Fantazylovestory 😺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro