34. Babski wieczór

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

PARĘ DNI PÓŹNIEJ
ASIA POW. Jako że wszystkie chłopaki wyszły dzisiaj do klubu na piwo, Karolina wpadła na genialny pomysł, aby zorganizować nam na ranczu babski wieczór. Wszystkie stwierdziłyśmy że to świetny pomysł, bo żadna z nas nie chciała siedzieć sama w domu... Nawet ja, ponieważ doszłam do wniosku że przez ten ciągły stres związany z groźbami coś mi się od życia należy! Decyzja zapadła że widzimy się po robocie, czyli około 18-19 u "państwa Białach" na ranczo.

RANCZO RACHWAŁACH
GODZINA 18.30
Pomachałam jeszcze raz Szymonowi, który stwierdził że puści mnie na to babskie dopiero wtedy jak odwiezie mnie pod sam dom Białachów. Zrobił to jednak nadzwyczaj niechętnie... Musiałam użyć MNÓSTWO argumentów, aby go przekonać, ale osiągnęłam sukces dopiero po tym jak mu przypomniałam że będzie tam ze mną jeszcze 8 policjantek i jedna patolog sądowa, więc nie ma się czym martwić... JAKOŚ dał się przekonać! Mimo że myśli że groźby od dawna ustały nadal się o mnie boi. I słusznie, ale mu tego nie powiem, bo by zaczął coś podejrzewać... Szymon zatrąbił jeszcze i odjechał, a ja odwróciłam się twarzą ku drzwiom i zapukałam. Lecz ku mojemu zdziwieniu drzwi nie otworzyła gospodyni, tylko Emilka!
-Cześć Asia! Dobrze że już jesteś! Wchodź do środka, bo zimno!!
-Hej kochana!- przywitaliśmy się i tak jak powiedziała, weszłam do środka. W korytarzu zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją w szafie, a potem Zapała zaprowadziła mnie do salonu gdzie siedziały Karolina i dwie bardzo dobrze znane mi kobiety. Obie o ciemnych włosach, jedna o jasnej karnacji, druga lekko ciemniejszej.
-Asia! Super że już jesteś!- ucieszyła się Rachwał wstając i na powitanie mnie przytuliła mówiąc -Chodź, siadaj sobie gdzie chcesz!
-Cześć dziewczyny!- przywitałam się.
-Hejka Asia!- zagaiła mnie czymś rozbawiona Paulina, która rozwaliła się na jednym z foteli.
-Co tam u was?!- spytałam obie siadając na kanapie obok Ewy.
-A nic...- odparła Pilarczyk z lekkim uśmiechem, zapewne o kimś myśląc.
-Jak tam ty i Bruno?!- spytałam ją z szelmowskim uśmiechem widząc to.
-Ale co jak?!- spytała patrząc na mnie oczami jak 5 złoty, wyrwana z głębokiego zamyślenia.
-Nie graj niewiniątka! Wiemy że coś do niego czujesz!!- poparła mnie Paulina z uśmiechem.
-CO?! Że niby ja do Bruna?! Nie!- wykręcała się.
-A dlaczego wyjechałaś?!- Pilarczyk nie odpowiedziała.
-Właśnie! A poza tym też tak mówiłam jak Zośka pytała o mnie i Mikołaja niecałe trzy lata temu!- zaśmiała się Karo podając mi lampkę wina. Na jej serdecznym palcu przez światło lampy zalśnił pierścionek zaręczynowy.
-I co?! To o niczym nie świadczy!- broniła się Pilarczyk.
-Dobra! Zostawmy ten temat, bo i tak z ciebie nic nie wyciągniemy! Gdzie są Ala, Maria, Daga i Marta?!- spytałam z innej beczki.
-No i Zuza- dodała Emilka.
-Właśnie??- poparłam ją.
-Ala będzie za chwilkę, bo musiała jeszcze wpaść po coś do mamy, Maria i Daga trochę później, bo Kubis coś od nich chciał, a Marta z Zuzą to nie wiem...- wyjaśniła mi Wach biorąc potężnego łyka swojego wina.
-Spoko, a co tam u ciebie?!
-Ciężkie śledztwo na tapecie jeśli chodzi o robotę, a w domu spokojnie i cisza jeśli pytasz o prywatę!- odparła kończąc kieliszka.
-To miło...- odparłam wesoło.
-A u ciebie?!- spytały chórem. Szczerze mówiąc spodziewałam się takiego pytania...
-U mnie... Jak zwykle. Szczęśliwa miłość, wymarzona praca, nawet z rodziną nie mam już problemów... Żyć nie umierać po prostu!- odparłam wzruszając ramionami i wypiłam całą lampkę za jednym razem. Celowo pominęłam wątek o groźbach. Nie chciałam o nich dzisiaj pamiętać... Ciszę która nastała przerwał dzwonek do drzwi.
-Otworzę!- powiedziała Ewa wstając i odkładając kieliszek na stół znikła w korytarzu. Moment potem wróciła z Alą, Dagą i Marią, więc znów zaczęło się witanie.

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
-Czyli jesteśmy wszystkie!- skomentowała Maria opadając na wcześniej zajęty fotel. Chwilę wcześniej przyszła Zuza i mogłyśmy zaczynać imprezę, jeśli tak można nazwać to spotkanie...
-Jakaś muzyka?!- spytała Daga.
-Już się robi...- powiedziała na to Zuza i włączyła niezbyt głośno jakiś kawałek, podpinając swój telefon pod wieżę Białachów. Od razu wpadł nam w ucho...
-Jak tam Karolina?! Plany ślubne rozpoczęte?!- spytała ją Marta.
-Jeszcze nie... Stwierdziliśmy że poczekamy z tym trochę, a poza tym mamy jeszcze sporo czasu, ponieważ urządzić gdzieś w maju....- wyjaśniła i odbiła piłeczkę -A tobie jak się układa z Bolkiem?!
-...Wspaniale! Odkąd wróciłam ze Stanów jest pięknie!- rozmarzyła się.
-Ktoś tu się zakochał po uszy!!- zaśmiała się Alicja, a Maria z Dagą ją poparły.
-Może....- odparła i pod naporem naszych spojrzeń dodała -No dobra, TAK! Zakochałam się w Bolku! Zadowolone?!
-Bardzo!- zachichotałyśmy z Emilką, na co Marta nam pogroziła palcem. Nasza powaga nie trwała długo...
-Wariatki i idiotki w jednym!- wysapała Paulina trzymając się za brzuch i nadal się śmiejąc.
-No cóż! Takie nas sobie wybrałaś, to się męcz!- odpowiedziała jej płacząca ze śmiechu Karola. Teraz to już wszystkie praktycznie leżałyśmy na ziemi trzymając się za brzuchy i turlając dookoła...

30 MINUT GŁUPAWKI PÓŹNIEJ
-Ooo cho! To było niezłe!- skomentowała Paulina wycierając spod oczu łzy i siadając prosto.
-Przydała nam się taka dawka śmiechu- poparłam ją robiąc identyczny gest.
-Komu wina?!- zmieniła temat Marta.
-Lej kobieto! Lej!- zaśmiała się Daga. Marta z ochotą napełniła nasze kieliszki do pełna, z wyjątkiem kieliszka Ali, który był pełny soku porzeczkowego z racji ciąży Nowak. Byłyśmy już nieźle rozbawione, a nie wypiłyśmy nawet połowy butelki!! Ja chyba nie chce wiedzieć jak to się skończy, gdy wypijemy więcej...
-A ty co taka zamyślona??- zagadnęła mnie Zuza. Uśmiechnęłam się do niej znad kieliszka.
-Nic, nic...- odparłam niewinnie. Całą sobą chciałam im powiedzieć o wszystkim, ale nie mogę, bo nie chcę ich narażać... Nie mogę ich wpakować w niebezpieczeństwo!!
-To pewnie przez Zielińskiego!! Już gołym okiem widać że jest zakochana!- powiedziała uśmiechnięta Ala. Skinęłam głową na potwierdzenie jej słów.
-To kiedy będziemy mogły na ciebie mówić "Pani Zielińska"?!- Spytała Paulina przez co dostała ode mnie w głowę poduszką.
-O nie stara! Tak nie będziemy się bawić!!- krzyknęła i tym razem we mnie rzuciła. Uchyliłam się, próbując nie rozlać wina i zamiast mnie dostała Ewa..... I tak właśnie rozpętałam pełną śmiechu wojnę na poduszki... Miałyśmy totalną głupawkę. Biegałyśmy po całym domu rzucając i unikając poduszek śmiejąc się i zataczając. Nie raz, nie dwa któraś z nas leżała na ziemi, ale było warto! Odpoczęłyśmy przynajmniej i się zabawiłyśmy! Co prawda robiąc przy tym niezły bałagan, ale kogo to obchodzi?! Najważniejsza jest dobra zabawa!! Gdy już się uspokoiłyśmy, usiadłyśmy na fotelach, kanapach i ziemi i zaczęłyśmy pogaduchy, które trwały do mniej więcej 12, kiedy "lekko" pijane wróciłyśmy do domów... Co dziwniejsza chłopaki nie byli tak podpici jak podejrzewałam że będą... Gdy wróciliśmy z Szymonem do domu od razu daliśmy Ozyrysowi jedzenie, przygotowaliśmy się do snu i około 01 zasnęliśmy spokojnym snem...

Czy ten spokój będzie trwał?!
A może stalker posunie się dalej?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
Fantazylovestory 😺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro