37. Strach II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ASIA POW. Ocknęłam się w nieznanym mi miejscu, w bardzo ciemnym pokoju przywiązana do krzesła. Przez ciemność nie widziałam dokładnie co jest dokoła mnie. W głowie mi trochę pulsowało. Zaczęłam zawzięcie mrugać aby mój wzrok przyzwyczaił się do wszechobecnej ciemności. Zajęło mi to nie więcej niż pół minuty. Rozglądając się zakumałam że na ścianach musi być coś przyczepione i że sznur jest tak mocno zawiązany że za Chiny ludowe nie dam rady go rozwiązać! Takie chłodne ocenianie sytuacji przerwało mi czyjeś wejście.
-No, no no! Obudziła się księżniczka!- zadrwił ze mnie ktoś. Obróciłam głowę w tamtą stronę.
-Kim jesteś?! Natychmiast się pokaż!!- zaczęłam groźnie.
-Oooj, jaka groźna!- zaśmiała się ta kobieta, a ja miałam ochotę nieźle ją walnąć! Jeśli chodzi o głos to gdzieś już go słyszałam, ale nie pamiętam dokładnie gdzie...
-Czego ty ode mnie chcesz i kim ty jesteś?!- warknęłam szarpiąc się.
-Nie mów mi że nie pamiętasz...- zaśmiała się kobieta wychodząc z cienia, a ja się wkurzyłam.
-Monika!! Co ty ode mnie do cholery chcesz?!- krzyknęłam na nią.
-Od ciebie?! Asia! A ponoć jesteś mądra! Nie chcę ciebie! Tylko Szymona... Gdy straci ciebie pogrąży się w żałobie, a wtedy pojawię się ja i pomogę mu się podnieść z doła...- mówiła to z taką pewnością w głosie, że aż się wzdrygnęłam.
-Ty jesteś chora!- krzyknęłam, a Krakowiak wybuchła śmiechem.
-Nie chora tylko ZAKOCHANA!!- krzyknęła i zaniosła się potwornym śmiechem. W świetle słabej latarki z telefonu wyglądała bardziej niż upiornie.
-Moni... MONIKA!- krzyknęła inna kobieta, a ja znów mogłabym przysiądż że skądś znam ten głos, tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd...
-Idę już, IDĘ!!- krzyknęła i wyszła, a ja znów zostałam sama. Gdy zamknęłam oczy, to przed nimi znów miałam uśmiechniętego Szymona. Niestety nie potrafiłam się skupić na niczym innym i z oczu popłynęły mi łzy, mimo iż próbowałam się zmusić, aby nie płakać...

TYM CZASEM.
SZYMON POW.
-Mogła ją porwać..
-Klaudyna nie baw się w zagadki! Asia jest w niebezpieczeństwie! KTO!- krzyknąłem na brunetkę zbulwersowany, przerywając jej. Wzięła głęboki oddech.
-Monika...- gdy tylko JEJ imię wypłynęło z jej ust zamknąłem oczy z bezsilności. Właśnie tego się obawiałem...
-Właścicielem furgonetki, która stała w tym samym czasie niedaleko sklepu w którym ostatnim razem loguje się telefon Joanny jest Marek Czyżyk. Przejrzałam bilingi...
-Przejrzeliśmy!- przerwał jej Przemo.
-PRZEJRZELIŚMY bilingi Moniki tak jak prosiła komendant i wychodzi na to że dzwonili do siebie przez ostatnie dwa miesiące wiele razy, również dzisiaj...
-Co daje nam powód sądzić, że Monika zleciła mu to porwanie...
-Wiedziałem...- szepnąłem do siebie i wybiegłem z pokoju z hukiem drzwi. Po może z 3 minutach byłem w gabinecie komendant.
-Renata! Znaczy pani komendant!- krzyknąłem na wejściu.
-Wiesz coś?!- spytali jednocześnie Jaskowska i ojciec Joasi, którego dopiero teraz zauważyłem.
-Tak.. i nie...
-Co?!- spytali jednocześnie.
-Wiemy kto ją porwał, ale nie mamy bladego pojęcia gdzie!!
-Kto?! Szymon, mów do cholery!!- ryknęła komendant waląc otwartą dłonią w blat.
-Sierżant sztabowa Monika Krakowiak...- wysyczałem z wściekłością.
-Kurwa!- syknęła w odpowiedzi zamykając oczy z bezsilności.
-Kto to, ta Monika?!- spytał nic nie rozumiejąc ojciec Asi patrząc to na mnie, to na komendant. Spojrzałem na niego współczująco i zwróciłem się do Jaskowskiej.
-Pani komendant... Za pozwoleniem, ale czegoś nam pani nie mówi..
-Monikajestchorapsychicznie...- powiedziała na jednym wdechu nadal nie otwierając oczu.
-Co?! Zrozumiał pan coś z tego, panie Szymon?!- zwrócił się do mnie zdezorientowany Zatoński.
-Niestety nie... Poprosimy wolniej pani komendant...- poprosiłem szefową, uważnie się jej przyglądając.
-Monika jest chora psychicznie!! Profilarka z wojewódzkiej to potwierdziła...- powiedziała z westchnieniem, otwierając oczy i wbijając poważne spojrzenie w moje oczy, a ja poczułem jak uginają się pode mną kolana.
-Kinga?!- dopytałem dla pewności, mimo iż w głębi duszy znałem już odpowiedź...
-Kinga, Kinga...- odparła z westchnieniem.
-Kurwa!- syknąłem i przetarłem dłońmi twarz. Ta informacja totalnie mnie dobiła... Moja Asia... Gdzieś tam... Sama... Zdana na łaskę i niełaskę jakieś psychopatki... To musi być tylko sen!
-Idę do reszty... Może wpadniemy na pomysł gdzie mogła ją wywieźć...- westchnąłem i tłumiąc w sobie przerażenie poszedłem do przyjaciół. Gdy wszedłem do pokoju zastałem wszystkich. W FATALNYM humorze zatrzasnąłem za sobą drzwi.
-I Szymon?!- spytał mnie Krzysiek.
-To Monika...- westchnąłem siadając ciężko na krześle Asi.
-Cholera!- skwitowali Zapałowie. Schowałem twarz w dłoniach przygotowując się mentalnie na powiedzenie im jeszcze gorszej prawdy...
-Jest jeszcze coś...- zacząłem przechylając się do przodu i patrząc po przyjaciołach. Zuza, Wojtek, Karolina, Mikołaj, Emilka i Krzysiek na mnie spojrzeli.
-No dalej Szymon, mów!- ponagliła mnie zdenerwowana Zuzia.
-Bo... Chyba spotkało nas prawie to samo co kiedyś was...- zacząłem patrząc na Zapałów.
-Ale co masz na myśli...- zaczęła Karo, a Emilkę olśniło- Ty chyba nie mówisz że ona tak jak...- zaczęła ostrożnie z oczami wielkimi jak 5 złotych, do których zaczęły napływać łzy.
-Niestety... Kinga potwierdziła...- przytaknąłem, a Krzysiek zrozumiał o co chodzi żonie- Kurwa!! Ona też??!- wrzasnął zszokowany i wkurzony jednocześnie, po czym przytulił żonę mocno do siebie.
-Tak. Też jest chora psychicznie...- odpowiedziałem, wyjaśniając wszystko nierozumiejącej nic reszcie.
-Kurwa!- skwitowali Zuza i Wojtek, patrząc na siebie nawzajem.
-Ja pierdole, kurwa mać!- warknięli Karo i Miko waląc pięściami w blat. Ich twarze wyrażały czysty gniew. Nikt się im nie dziwił... Dopiero co zabliźniły się rany po wyczynie Julki, a teraz to się dzieje jeszcze raz!!...
-Właśnie! Więc jest w podwójnym niebezpieczeństwie!- powiedziałem, a reszta przytaknęła.
-Chodźcie do stołówki... Coś wam pokażę...- powiedziała Zuzia, wpadając na pomysł, a w tym samym momencie odezwały się radia Krzyśka i Emilki- 06 zgłoś!!
-Słuchamy 00?!- odezwała się Zapała bardzo niechętnie.
-Jedźcie na miodową 15... Mamy włamanie...
-Okey, przyjęłam!! Kierujemy się na miodową!!- odparła bez emocji i zwróciła się do nas- Musimy jechać...- spojrzała na nas ze smutkiem.
-Pewnie, jedźcie! Będziemy was informować o postępach...- uspokoiłem ich i wyszli, a odezwał się Jacek- Piątka jesteście?!
-Kończymy przerwę rozumiem?!- westchnęła ciężko Karola.
-Niestety... W parku Szczytnickim mamy ofiarę pobicia...
-Przyjęłam! Jedziemy do parku! Bez odbioru Jacek!!- odparła Karo i spojrzała na mnie ze współczuciem- Trzymaj się Szymon! Na pewno ją znajdziemy!- pocieszyła mnie i razem z Mikołajem poszli do radiowozu, a ja, Zuza i Wojtek do stołówki.
-No Zuza?! Co miałaś na myśli?!- spojrzałem na blondynkę wyczekująco.
-Wojtek idź no po mapę Wrocka do profosa, a ty Szymon wyciągnij od Świątek współrzędne gdzie się logował telefon Moniki i tu wrócicie!- zakomenderowała, a my jako młodsi stopniem musieliśmy się do tego zastosować. Co prawda żaden z nas nie wiedział jaki ma plan, ale trzeba było się zdać na nią...
-No! Jesteście w końcu!- powiedziała z zniecierpliwieniem, gdy ponownie weszliśmy do stołówki i podeszliśmy do niej. Ja przy okazji wziąłem jeszcze od nich mazak, tak w razie co. W końcu żadne z nas nie miało pojęcia co planuje Kowal.
-Okey, rozłóżmy mapę na całym stole...- zaczęła nami dyrygować. Zrobiliśmy tak jak kazała.
-Macie marker?!- spytała patrząc na nas wyczekująco. Bez słowa jej go podałem z lekkim uśmiechem.
-Okey Szymon, podyktuj mi te współrzędne, łącznie z tymi z których Asia dostawała groźby...- poleciła pochylając się nad mapą. Zrobiłem tak jak kazała, powoli, aby nadążyła z zaznaczaniem. Razem z Wojtkiem patrzyliśmy na nią zdezorientowani.
-Okey. Teraz patrzycie, bo zadzieje się magia!!- zaśmiała się ściągając z szyi łańcuszek, zapinając go i wkładając w jeden koniec marker zaznaczyła ogromne koło, łącząc wszystkie wcześniej zaznaczone punkty.
-Ale to jest kilkadziesiąt kilometrów!! Nie damy rady tego przeczesać!!- zauważył przytomnie Wojtek.
-Ale i tak mamy już zmniejszony obszar poszukiwań, nie??- odparła prostując się i kładąc ręce na biodrach z wyczekującą i troszkę poirytowaną miną.
-Zuza ma rację! Przynajmniej nie musimy przeszukać całego Wrocka!!- naprawdę byłem dobrej myśli. Teraz tylko ją znaleźć...
CDN.

Czy sposób Zuzy w czymś pomoże?!
Czy w ten sposób znajdą Asię??
Czy Zatońska będzie cała i zdrowa gdy już to się stanie??
Miłego dnia! / Dobranoc!
Fantazylovestory 😺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro