42. Rozprawa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ.

ASIA POW. Od rana nie mogę spać. Dziś jest rozprawa na której muszę być, bo skaże ona Monikę na więzienie, albo psychiatryk... Szczerze mówiąc trochę się tego wszystkiego boję... Co jak ona znowu coś wymyśli żeby się wyłgać z tego wszystkiego co mi zrobiła?! Niektóre rany jeszcze bolą, a siniaki jeszcze nie zeszły... Ale na szczęście Szymek zapewnił mnie że będzie tam ze mną!
Z zamyślenia wyrwało mnie ciepło przy brzuchu oraz uczucie przytulenia od tyłu i buziaka w bark. Na moją twarz od razu wpłynął uśmiech.
-O czym tak myślisz?!- spytał mnie cicho. Praktycznie od razu się odwróciłam na plecy aby na niego spojrzeć. Mój wzrok napotkał jego troskliwe spojrzenie.
-To dzisiaj...- westchnęłam tylko, dobrze wiedząc że zrozumie.
-Chodzi o rozprawę?!- domyślił się.
-Yhm...- mruknęłam cicho. Szymek od razu mnie do siebie przytulił. Jak zawsze poczułam się w jego ramionach bezpiecznie i z pełnym zaufaniem się w niego wtuliłam.
-Nie masz się co martwić... Będzie dobrze!... Twoje zeznania nie pozostawią sędziom złudzeń...- szepnął mi do ucha. Uspokoiło mnie to na moment.
-Wiem, ale... Co jak coś pójdzie nie tak?!- spojrzałam mu w oczy z obawą.
-Spokojnie... Będę tam z tobą w razie co...- uspokoił mnie, całując w czoło. Właśnie tego potrzebowałam... Tego zapewnienia że będzie obok i pomoże w razie czego...
-Która godzina?!- spytałam go cicho, umyślnie zmieniając temat.
-Za piętnaście 8...- odparł bez uśmiechu, nie komentując zmiany tematu. Jego też denerwowała ta sprawa i podobnie jak ja chciałby ją raz na zawsze zakończyć.
-Rozprawę mamy na 11...- mruknęłam czując jak gładsze mnie delikatnie po ramieniu, nie spuszczając ze mnie troskliwego wzroku.
-Mamy czas...- podsumował i pocałował mnie namiętnie. Uśmiechnęłam się w jego usta i oddałam ten pocałunek. Całowaliśmy się dłuższą chwilę.
-Trzeba się ruszyć...- mruknęłam niezadowolona, zaciskając dłonie na jego koszulce. Szymek przytaknął i niechętnie wstaliśmy z łóżka. Ozyrys od razu był przy mojej nodze. Z uśmiechem kucnęłam obok kocura i podrapałam go po grzbiecie.
-Cześć mały...- mruknęłam, po czym wstałam i całą trójką ruszyliśmy do kuchni, gdzie zabraliśmy się za zrobienie, a później zjedzenie śniadania. Oczywiście małemu też daliśmy jeść. Szymek nie szczędził mi przy tym przytuleń i całusów, co mi bardzo pomogło nie wpaść w chandrę czy paranoję. Naprawdę chcę aby już było po wszystkim... Ze śniadaniem wyrobiliśmy się tak szybko że zdążyliśmy jeszcze zrobić sobie krótki trening parkouru. Dzięki temu totalnie się wyluzowałam i mogłam choć przez chwilę nie myśleć o konfrontacji z Moniką...
Przed 10 wróciliśmy do domu, aby się przygotować. Praktycznie od razu wskoczyłam pod prysznic, a Szymon zaraz po mnie. Gdy on brał prysznic, stanęłam przed lustrem w samej bieliźnie i przyjrzałam się sobie. Co prawda wróciłam do siebie w sensie formy, ale te ślady... Ze smutną miną wodziłam palcem po każdej ranie, szwie czy siniaku. Każdy z nich przypominał mi te straszne chwile... Ten ból... Jej śmiech... Moje łzy...
-Asia...- usłyszałam szept za sobą i sekundę później poczułam przytulenie od tyłu i buziaka w policzek. Szymek stanął za mną tylko w czarnych jeansach, ze smutkiem wymalowanym na twarzy.
-Nawet z nimi jesteś tak samo śliczna uwierz mi... Z nimi czy bez i tak cię kocham najmocniej na świecie!!- zapewnił mnie cicho i dodał- Wiem, że takiego czegoś nie da się szybko zapomnieć, ale spróbuj...- w miarę jak mówił do moich oczu napływały łzy- Nie ważne co, ja będę przy tobie, słyszysz?! Nawet jakbyś chciała mnie pobić z żalu, płakać dzień i noc, czy wrzeszczeć, a może i nawet wszystko razem... Ja i tak będę obok i pomogę ci zapomnieć, ale sama też musisz tego chcieć... Proszę cię... Postaraj się zapomnieć... To wszystko to już przeszłość, którą zamyka dzisiaj...- bez słowa odwróciłam się od niego i mocno przytuliłam, pozwalając łzą płynąć po moich policzkach.
-Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza...- szepnął całując mnie w zgięcie szyi.
-Kocham cię... I tylko ta myśl utrzymała mnie przy życiu...- szepnęłam prawie niesłyszalnie. Szymek nie odpowiedział tylko znów pocałował mnie w zgięcie szyi. Potem staliśmy tak w ciszy dobrą chwilę, aż się nie uspokoiłam, a stało się to za sprawą jego obecności oraz maluteńkich kółeczek które umyślnie rysował na moich lędźwiach.
Wtedy zaczęliśmy się szykować. Szymek założył czarne jeansy i białą koszulę, a ja białą koszulę, granatową, ołówkową spódniczkę przed kolano, czarne rajstopy i granatową marynarkę. Przy wyjściu założyłam czarne buty na średnim koturnie i puchową kurtkę, a Szymek sportową kurtkę i pasujące buty. Tak wyszykowani pojechaliśmy do sądu.

ZA PIĘTNAŚCIE 11
SĄD
-To już za chwilę...- mruknęłam patrząc na Zielińskiego przerażona. Szymek od razu mnie do siebie przytulił otaczając ramionami. Z ulgą się w niego wtuliłam, obejmując go ciasno w pasie i opierając czoło na jego ramieniu.
-Zaraz będzie po wszystkim...- pocieszył mnie równie cicho.
-Boję się...- burknęłam w odpowiedzi, nie ruszając się ani o milimetr.
-Nie masz czego... Jesteś tu poszkodowaną, a nie oskarżoną!- spróbował przeforsować swoje.
-A co jak coś pójdzie nie tak?! Jak np. dowody będą niewystarczające?!- panikowałam patrząc mu w oczy.
-Asia! Uspokój się!- Szymek gwałtownie mnie puścił i wziął moją twarz w dłonie patrząc mi głęboko w oczy- NIC się nie stanie! Ta rozprawa to TYLKO formalność, rozumiesz księżniczko?!- był taki spokojny i stanowczy, że i mi się to udzieliło.
-Masz rację... Niepotrzebnie panikuję...- odparłam ze szczerym uśmiechem- Dziękuję!
-Nie masz za co!- zapewnił całując mnie w czoło, po czym ponownie przytulił do siebie.
-Bez ciebie nie dałabym sobie rady...- wyznałam, za co dostałam całusa w skroń. W tym samym momencie bardzo nie daleko nas przeprowadzili skutą Monikę, która widząc nas zaczęła niekontrolowane wrzeszczeć:
-Szymek!! Szymon, pomóż mi!! Ta wariatka mnie wrabia!! Proszę cię kochanie, pomóż!!- darła się.
-Nie słuchaj tego! To tylko brednie...- zwrócił się do mnie Zieliński, a ja już wiedziałam jak ją rozwścieczyć do końca... Po prostu go pocałowałam, a on objął mnie mocniej w tali, oddając ten pocałunek. Oczami wyobraźni mogłam zobaczyć jak zgrzyta zębami i tupie nogami w furii widząc, że nie osiągnęła tego czego chciała, a wręcz odwrotny skutek...
-Nie mogłaś się powstrzymać, nie?!- zaśmiał się cicho Szymek, gdy złączył nasze czoła po tym jak zabrakło nam powietrza. Tylko pokiwałam głową, za co dostałam całusa w czoło. 'I jak tu nie kochać takiego słodziaka?!'
-Asia?!- podeszła do mnie zaprzyjaźniona sędzia.
-Cześć Hania! Poznaj proszę, mój partner, Szymon Zieliński!- przywitałam się z koleżanką i przedstawiłam jej Szymona- Szymon, to jest Hanna Baranowska, sędzia...
-Szymek /Hania...- Uśmiechnięci wymienili uściski dłoni.
-Jak się czujesz?!- spytała mnie.
-Nawet znośnie, tylko mam pewne obawy...- wyznałam jej szczerze, dobrze wiedząc że będzie sprawowała pieczę nad tą rozprawą.
-Nie masz o co się bać!! Monika na 1000% wyląduje w psychiatryku, mogę ci to zagwarantować nawet bez rozprawy, ale wiesz... Jako policjantka miała do tego prawo...
-Wiem Hania, wiem...- westchnęłam ciężko kręcąc głową z dezaprobatą.
-Za parę minut zaczynamy... Nie daj się jej...- powiedziała, przesłała nam pocieszający uśmiech i znikła na sali sądowej. Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły spojrzałam na Szymona. Zieliński przez całą tą rozmowę obejmował mnie ramieniem dodając mi otuchy.
-Będzie dobrze... Masz poparcie sędzi, to dobry znak!- pocieszył mnie, dokładnie jakby wiedział o czym teraz myślę... Bez słowa się w niego wtuliłam, a wtedy zadzwonił mój telefon. Praktycznie od razu odebrałam, wyciągając go z kieszeni marynarki:
-Zatońska...
-Cześć Joanno...
-Dzień dobry pani komendant.
-Jak rozprawa?!
-Jeszcze się nie zaczęła, ale razem z sędzią jesteśmy dobrej myśli...
-Nie mówiłam ci tego wcześniej, ale sprawę będzie prowadził prokurator Zieliński...
-Pan Jan?!- zdziwiłam się. Co jak co, ale nie przypadłam mu do gustu...
-Dokładnie... Chce dopilnować żeby ta wariatka skończyła w więziennym oddziale psychiatrycznym...
-Miło słyszeć...
-Trzymajcie się tam i informujcie mnie na bieżąco...
-Oczywiście pani komendant
-Do widzenia Joasiu...
-Do widzenia...- rozłączyłam się i spojrzałam zdezorientowana na Szymona z telefonem w ręce.
-Co chciała?!- spytał Szymek.
-Wiem kto będzie mnie reprezentował...- odparłam ignorując jego pytanie.
-To świetnie! Kto to?!- spytał, ale nie dane mi było odpowiedzieć, ponieważ odpowiedź przyszła do nas sama...
-Dzień dobry wam... Jak się pani czuje przed tą rozprawą?!- spytał mnie ojciec Szymona. Mojego chłopaka zatkało na moment.
-Dzień dobry panu. Jestem zadziwiająco spokojna...- Odparłam zgodnie z prawdą, przesyłając mężczyźnie słaby uśmiech.
-To się cieszę...
-Tata?! Co ty tu robisz?!- odetkało Szymona, ale zdziwienie nadal malowało się na jego twarzy.
-Jak to co synu?! Będę reprezentował twoją partnerkę podczas tej rozprawy! Renata mnie o to poprosiła... Nie wiedziałeś??
-Nie... Dzięki, że to robisz...- odparł Szymek.
-Nie masz za co dziękować! Przynajmniej tak mogę pomóc i przy okazji odkupić swoje winy...- odparł i zwrócił się do mnie- Jeszcze raz przepraszam za ojca...- spojrzał na mnie z przepraszającą miną.
-Już dawno zapomniane panie Zieliński!- zapewniłam go z lekkim uśmiechem. Pan Jan odpowiedział mi tym samym. W tym samym momencie zawołali nas na salę. Moje nerwy sięgały zenitu, gdy siadałam na wyznaczonym mi miejscu i obserwowałam wszystko...
-Proszę wszystkich o zajęcie miejsc!- ogłosiła sędzia- Zebraliśmy się tu wszyscy, aby rozstrzygnąć dalsze losy policjantki, sierżant sztabowej Moniki Krakowiak, której zarzuca się grożenie oraz porwanie i torturowanie ze szczególnym okrucieństwem starszej posterunkowej Joanny Zatońskiej...- po jej słowach się wyłączyłam, nie odwracając wzroku od twarzy sędzi. Cały czas coś mówiła, ale do mnie to nie docierało... Mimo tego, że wiem iż dowody działają na moją korzyść, to i tak się boję, że Monika się ze wszystkiego po prostu wyłga...
-Będzie dobrze, słyszysz?! Nie bój się!!- szepnął mi na ucho Zieliński, wyrywając mnie z zamyślenia i uścisnął moją dłoń w uspokajającym geście. Odpowiedziałam mu na to uśmiechem i odwróciłam głowę, aby wrócić do uważnego obserwowania sali...
CDN.

Co wy na to?!
Czy Monika jednak będzie próbować się wyłgać mimo dowodów i czy jej się uda?!
Czy prokurator Zieliński będzie miał na tyle mocne dowody, aby ją skazać?!
Czy kłopoty Szymka i Asi się skończyły?!
Nic wam nie powiem... :-)
Miłego dnia! / Dobranoc!
Fantazylovestory 😺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro