43. Rozprawa II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

SZYMON POW. Gdy z Asią usiedliśmy na tej ławce miałem mieszane uczucia... Owszem chciałem to zakończyć, ale martwię się trochę o stan psychiczny mojej ukochanej...
-Asia...- spojrzała na mnie z ukosa- Będzie dobrze...- uspokoiłem ją i samego siebie, łapiąc ją za rękę. Skinęła tylko głową ściskając moją dłoń. Wtedy, już trochę uspokojony skupiłem się na rozprawie rozgrywającej się przed naszymi oczami.
-...Wzywam do zeznań oskarżoną, sierżant sztabową Monikę Krakowiak!!- powiedział właśnie mój ojciec. Sędzia zaaprobowała to, podobnie jak jej obrońca, a chwilkę później Monika stanęła przed bramką.
-Czy jest pani świadoma kary za składanie fałszywych zeznań?!- spytała ją Hania.
-Tak wysoki sądzie...- odparła Monika ciężko wzdychając. Ani trochę mi nie było jej żal...
-Proszę mówić...- powiedziała Hania skinąwszy głową. Monika się odwróciła i spojrzała prosto na mnie. Z trudem wytrzymałem jej wzrok, gdyż nie chciałem patrzeć jej w oczy... Czułem się przez to tak, jakbym w jakiś sposób zdradzał Asię... Okropne uczucie!
-Obecnego tu młodszego aspiranta Szymona Zielińskiego i jego partnerkę poznałam po tym jak zostałam przeniesiona na komendę miejską z Krakowa razem z moim partnerem Kacprem Kwiatkowskim... Komendant ich jednostki zarządziła, że będę jeździła w patrolu z Zielińskim, który od razu wpadł mi w oko. Postanowiłam skorzystać z tego że pracujemy razem i zakręcić się koło niego... Jednakże Zieliński był na mnie odporny od samego początku. Wciąż powtarzał, że ma dziewczynę i nie zamierza się ze mną umówić ze względu na nią... Z początku nawet mi tą wiernością imponował, ale... Wkrótce zaczęłam się robić coraz bardziej zazdrosna, plus ciągle u niego przesiadywała Joanna...- na te słowa zacisnęła pięści, ale kontynuowała- Na początku myślałam że to dlatego, że przed moim przyjazdem była jego partnerką i są bardzo zżyci ze względu na to... Z czasem jednak zrozumiałam, że znaczą dla siebie O WIELE więcej niż na początku mi się wydawało... Wkurzyło mnie to! Zaczęłam obmyślać zemstę... Na początku tylko jej groziłam licząc że się wycofa... Niestety dla niej nie zrobiła tego, tylko dalej mnie prowokowała... Gdy mój gniew osiągnął apogeum po prostu nie wiedziałam już co mam zrobić i z braku innych opcji wynajęłam dwóch takich gangusów aby ją porwali... Wiedziałam, że Szymek tego dnia zostanie na komendzie dłużej ponieważ był, podobnie jak ja zawalony papierami i raportami... A potem poszło już z górki...
-Ty żmijo!!- nie mogłem tego słuchać...
-Szymek!- skarciła mnie Asia łapiąc mocniej za rękę, patrząc na mnie z troską i zgrozą jednocześnie. Jednakże ja pod wpływem wzburzenia podniosłem się na nogi.
-Ty żmijo!- powtórzyłem, a złość ze mnie kipiała- Jak mogłaś ją skrzywdzić!?
-Ja tylko chciałam żebyśmy byli razem! Kocham cię, rozumiesz?!- Monika wpadła w histerię, a łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Byłem na nie odporny w 100%.
-Ale to nie upoważnia cię do robienia takich rzeczy?!- kontynuowałem rozmowę z nią, mimo nasilającego się uścisku Joanny- NIGDY nie miałaś ŻADNEGO prawa aby choćby ją tknąć!!
-Szymon... Szymek, przestań!- Asia puszczając moją dłoń również poderwała się na nogi i złapała mnie mocno za ramię, siłą odwracając w swoją stronę. Gdy spojrzałem jej w oczy szepnęła tylko jedno- Kotek nie warto...
-Dobrze... Czy ma pani jakieś argumenty na swoją obronę?!- ojciec zignorował moje krzyki i kontynuował przesłuchanie, a ja przytuliłem Asię do siebie.
-Proszę cię... Przestań... To nic nie da...- przekonywała mnie cicho, wtulając się w moją klatkę mocniej.
-Wiem... Przepraszam...- odszepnąłem jej. Nic nie powiedziała, tylko dała mi buziaka w policzek i przytuliła się.
-Niestety nie panie prokuratorze... Mam tylko jedno, które i tak będzie niewystarczające...
-Proszę mówić...
-Kocham go, a ona mnie tylko prowokowała i nam przeszkadzała...
-To wszystko ode mnie wysoki sądzie...- zwrócił się do Hani z prawie niewyczuwalnym niesmakiem w głosie. Jednak ja i Asia go usłyszeliśmy.
-Wobec tego wzywam na świadka starszą posterunkową Joannę Zatońską...- powiedziała Hania niczym nie wzruszona. Dałem Asi buziaka w policzek i ją puściłem, a ona stanowczym krokiem podeszła do bramki zza której miała zeznawać. 'Moja silna...'- pomyślałem z dumą i miłością, patrząc na każdy jej krok. Z satysfakcją widziałem siłę i zdecydowanie w każdym jej ruchu, co ukazywało determinację w dążeniu do zakończenia sprawy.
-Czy jest pani świadoma kary za składanie fałszywych zeznań??- spytała ją Hania.
-Oczywiście wysoki sądzie...- odparła tonem, który nie raz słyszałem u niej na komendzie, czy podczas spraw... Ani odrobiny zabarwienia emocjonalnego, czysty profesjonalizm...
-W takim razie niech pani nam opowie całą tą historię z pani perspektywy...- zaczął mój ojciec dużo łagodniejszym tonem. Nie chcąc robić jeszcze większej sensacji usiadłem na swoim miejscu nie odrywając spojrzenia od Joanny.
-Cóż... Nie jest to dla mnie proste ale... Tak jak mówiła Monika, najpierw zaczęłam dostawać rożne anonimy... Wszystkie bez wyjątku były groźbami w moją stronę... Gdzieś przy trzeciej naprawdę zaczęłam się bać... Po namowie mojego partnera zgłosiłam to naszemu dyżurnemu, który kazał technikom zająć się znalezieniem nadawcy tych gróźb... Niestety śledztwo stanęło w miejscu... Po drugim dniu zaczęłam się zachowywać tak jak zawsze, nie dając nikomu pretekstu do choćby pomyślenia o tym że te groźby nadal przychodzą... Nie chciałam nikogo martwić, a w szczególności Szymona... Porwana zostałam gdzieś półtora tygodnia po pierwszej groźbie...
-Właśnie, mogłaby pani opisać jego przebieg?- wtrącił się tata.
-Oczywiście...- wzięła głęboki oddech i kontynuowała- Wyszłam około 17-18 do sklepu, ponieważ chciałam zrobić kolację, a w lodówce nic nie było... Mój partner miał dołączyć do mnie w najbliższych kwadransach... Gdy wychodziłam ze sklepu było już ciemno... Starałam się iść jak najszybszą drogą, gdy nagle przede mną wyrósł facet... Chciał ze mną pogadać, ale ja mu 3 razy odmawiałam i próbowałam go ominąć... Za trzecim razem złapał mnie i nie chciał puścić... Szarpałam się i krzyczałam o pomoc, starałam zrobić cokolwiek żeby się uwolnić... Daremnie jednak... Po chwili założyli mi czarny worek na głowę i wrzucili do jakiegoś busa, a nim wywieźli... Nie wiedziałam wtedy gdzie i po co...- gdy Asia to mówiła przeszedł mnie niemiły dreszcz. 'Gdybym tylko wrócił z nią wtedy... Uniknęłaby tego wszystkiego...'- dotarło do mnie. W tej samej chwili zobaczyłem jak patrząc na mnie kiwa przecząco głową kładąc rękę na sercu. Zna mnie na wylot... Na bank wie co teraz pomyślałem...
-A dalej?! Co się później działo?!- spytał mój ojciec.
-Dalej?! Ocknęłam się przywiązana do krzesła, bez najmniejszej możliwości ruchu, w jakimś starym, wilgotnym pomieszczeniu i nie wychodziłam z niego przez kolejny tydzień. Jeśli mogę poproszę teraz sędziego o umożliwienie puszczenia pewnego materiału...- powiedziała, a Hania się zgodziła. Po może 2 minutach materiał poszedł, a Asia kontynuowała- Najpierw tylko gadała i składała mi propozycję, a raczej mnie szantażowała że jeśli nie wykonam pewnego telefonu to mnie zabije, a jeśli to zrobię to mnie wypuści... Jednak ja uparcie się nie zgadzałam co ją niemiłosiernie wkurzało, więc... Zaczęła mnie torturować w szerokim tego słowa znaczeniu... Cięła, truła, kłuła, podpalała, topiła, dusiła cieniutką żyłką, okładała wszystkim co się da...
-Kłamiesz!! To wierutne kłamstwo!- wrzasnęła Monika podrywając się na równe nogi.
-Zamknij się!- bez zastanowienia krzyknąłem w stronę blondynki.
-Kłamię?! A co powiesz na TE ślady!?- powiedziała chłodno Asia, bez namysłu podnosząc koszulę do góry aby ukazać posiniaczony i cały w bliznach brzuch, a po obrocie lędźwie. Nawet mistrz charakteryzacji by czegoś takiego nie zrobił... Wszyscy, łącznie z sędzią wciągnęliśmy głośno powietrze, nawet ja mimo iż widziałem te rany już wcześniej, a widok ten zamknął Monice usta i blondynka usiadła na poprzednim miejscu cicha jak przysłowiowa mysz siedząca pod miotłą.
-Na całym ciele mam tego więcej...- powiedziała chłodno i niewzruszona kontynuowała zeznania- Więc... Robiła to wszystko przez okrągłe 7 dni... Po czwartym nie miałam już nawet siły się bronić... Było mi naprawdę ciężko i gdyby nie myśl o rodzinie, przyjaciołach i partnerze to... To ta rozprawa toczyłaby się o moje zabójstwo...- była w tych słowach tak spokojna i tak szczera... Nie mogłem wyjść z podziwu, jak dała radę! Po jej wypowiedzi nastąpiła cisza, podczas której wszyscy oglądaliśmy puszczone slajdy. Jak się okazało, były to zdjęcia dołączone do wyników obdukcji... To był horror...
-Nie mam więcej pytań...- powiedział mój ojciec, gdy ekran zrobił się czarny.
-A pan?!- Hania spytała obrońce Moniki. Mężczyzna pokręcił tylko głową.
-Dobrze więc...- Hania wzywała paru innych światków, a potem ogłosiła 10 minutową przerwę, po której ogłosi werdykt. Gdy tylko Asia wróciła na ławkę przytuliłem ją bardzo mocno do siebie.
-Przepraszam... To moja wina...- szepnąłem jej do ucha.
-Nie gadaj głupot! Przecież wiesz że nie! Ani ty, ani ja, ani nikt inny nie miał na te wydarzenia wpływu...- odszepnęła mi oddając uścisk- Nie obwiniaj się!... To wina Moniki!... Nie rób tego! Nie katuj się poczuciem winy!... - poprosiła mnie cicho, odsuwając się odrobinę i patrząc mi głęboko w oczy powtórzyła równie cicho- Proszę cię...
-No dobrze. Masz rację...- zgodziłem się z nią i objąłem ją ramieniem, po czym wróciliśmy do przyglądania się całej rozprawie- Najważniejsze że już prawie po wszystkim...- dodałem, a Asia tylko położyła głowę na moim ramieniu, nic nie mówiąc. Oboje musieliśmy się zamyślić, gdyż nasza uwaga wróciła dopiero, gdy Hania zapowiedziała 10 minut przerwy, a raczej moja wróciła, gdyż Asia dalej dryfowała gdzieś tam, w głębi swojego umysłu. Odwróciłem się do niej i szturchnąłem ją lekko ramieniem.
-Asia...- mruknąłem, a moje kochanie spojrzało na mnie nie widzącym wzrokiem- Wstajemy... Mamy 10 minut przerwy...- powiedziałem wstając i podając jej rękę, którą przyjęła i również wstała. Nadal trzymając się za ręce wyszliśmy przed salę sądową.
-Może coś zjemy? Tak żeby się odstresować?!- spytałem ukochaną.
-Wiesz co, nie...- nie zgodziła się z moim pomysłem i odebrała dzwoniący telefon.
-No hej Zuzka... Nie, na razie mamy 10 minut przerwy przed werdyktem... Jak morale?- tu spojrzała na mnie- Chyba okey... No pewnie że jest, przecież samej by mnie nie puścił, mówiłam ci że obiecał... Zuzia, Zuzia...- westchnęła kręcąc głową z dezaprobatą- Tak, wszystko się zamknie za jakieś 10-15 minut... Nawet nie wiesz jak bardzo, że to koniec... Tak, dzięki, na pewno pozdrowię i uściskam... Też pozdrów Wojtka od nas, na razie!- pożegnała się z Kowal i się rozłączyła, po czym z uśmiechem schowała komórkę do kieszeni i spojrzała na mnie- Masz pozdrowienia od ósemki...
-Dziękuję- odparłem, sprawiając że Joasia parsknęła śmiechem. Bardzo mi się polepszył humor gdy usłyszałem jej śmiech. Potem już normalnie sobie gadaliśmy, unikając nienawistnych spojrzeń Moniki. Nawet się nie zorientowaliśmy gdy Hania znów nas poprosiła na salę, aby ogłosić decyzję sądu. Weszliśmy tam, usiedliśmy i spojrzeliśmy na nią. Sędzia poczekała aż wszyscy usiedliśmy i dopiero wtedy się odezwała:
-Jednomyślnym stwierdzeniem sądu i psychologa, oskarżona Monika Krakowiak była poczytalna i w pełni świadoma swoich poczynań w wyniku których doszło do uszczerbku na zdrowiu, a nawet zagrożenia życia obecnej tutaj Joanny Zatońskiej. Decyzją sądu natomiast, oskarżona zostaje....- tu oboje z Asią ścisnęliśmy złączone dłonie i zamknęliśmy oczy, bojąc się że jednak się wywinęła- Zostaje osadzona w więzieniu na 8 lat w zawieszeniu na 10 lat... Wyrok jest prawomocny. Można się rozejść, rozprawa zostaje zakończona!- ogłosiła, a my wyszliśmy stamtąd na miękkich nogach.
Przed budynkiem, ku naszemu zdziwieniu czekali Zuza i Wojtek.
-I?!- spytała Kowal zanim cokolwiek powiedzieliśmy.
-Winna...- powiedziała ledwo słyszalnie Asia, a jej głos zdradzał że jeszcze do niej to nie dotarło- Udało się!! Dostała 8 lat w zawieszeniu na 10!- wykrzyknęła chwilkę potem, przytulając Zuzę, a z jej twarzy tryskała czysta radość.
-Brawo stary...- powiedział Wojtek z którym przybiłem piątkę. Czułem się wtedy najszczęśliwszy na całym świecie. Asia i Zuza piszczały z radości i się śmiały. Gdy Kowal puściła Asię, przytulił ją Wojtek, a na koniec dostałem ją w ramiona ja.
-Szymek... Udało się!!- pisnęła i przytuliła się jak najmocniej mogła, obejmując mnie za szyję, a ja objąłem ją w pasie obiema rękoma i podniosłem w powietrze. Naprawdę nikt nie mógł zepsuć nam tego szczęścia... Postawiłem właśnie Joannę na ziemi, gdy z budynku wyszła zakuta w kajdanki Monika otoczona służbą więzienną.
-Zapłacisz mi za to Zatońska!!- syknęła do Asi i dodała zmienionym tonem- Pamiętaj Szymek że cię kocham!! Wrócę do ciebie i będziemy już na zawsze razem!- krzyczała, gdy wpychali ją do samochodu, a my obserwowaliśmy to w milczeniu. Na samym końcu wpadł mi do głowy iście diabelski plan. Odwróciłem wzrok od Moniki i z całą miłością jaką w sobie miałem pocałowałem Joannę na oczach Krakowiak. Asia oddała ten pocałunek kładąc rękę na moim policzku. Odsunąłem się od niej dopiero, gdy ten samochód zniknął z pola słyszenia.
-Musiałeś, nie?!- prychnęła śmiechem, dobrze znając moje zamiary. W końcu dokładnie to samo zrobiła przed rozprawą.
-Tak- odparłem twierdząco z uśmiechem na twarzy, na co odezwała się Zuza:
-No no panie Zieliński!! Zaznacza pan teren widzę!!- zaśmiała się, a my razem z nią.
-Wpadnijcie powiedzieć wszystkim na komendzie, każdy czeka na wieści jak na szpilkach...- powiedział Wojtek i patrząc na zegarek dodał- A ty Zuzka chodź, musimy jeszcze zajechać do tego portiera...- wskazał na stojący opodal radiowóz.
-Masz rację, do później gołąbeczki!- powiedziała Kowal i razem z Wojtkiem wsiedli do auta i odjechali. Machaliśmy im chwilę, po czym poszliśmy spacerkiem na parking, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na komendę.

PARĘ MINUT PÓŹNIEJ
KOMENDA
Najpierw zdecydowaliśmy się iść do Nowaka, aby się dowiedzieć gdzie znajdziemy wszystkich. Po może 2 minutach byliśmy u niego.
-Jacek, możemy?!- spytała Asia pukając w futrynę. Nowak na nas spojrzał i się uśmiechnął.
-Asia! Szymon! Pewnie, wejdźcie!- machnął na nas ręką i dodał- I jak?! Już po?!- spytał ciekawy.
-Tak- zgodziłem się z nim, a Asia przejęła pałeczkę- Posiedzi sobie 8 latek...- powiedziała to tak jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
-Tak?! To super!!- ucieszył się i przybił mi piątkę, a Zatońską przytulił, po czym dodał- Ale nie tylko wieści was sprowadzają... Co jest?!
-Wiesz gdzie znajdziemy czwórkę, piątkę i szóstkę?!- spytała go.
-Jacek...- właśnie do pokoju weszły Karina i Ala, która od niedawna wróciła do patrolówki za namową dziewczyn i od tamtego czasu, razem z Kariną wchodzą w skład patrolu 04.
-Tu macie czwórkę!- zaśmiał się Nowak i dodał- A 5 i 6 w stołówce...
-Aśka! Szymon! A co wy tu?!- spytała nas Alicja, gdy się witaliśmy.
-Udało się?!- spytała Karina. Jedno szybkie spojrzenie na Asię pozwoliło mi ocenić, że chce jeszcze trochę potrzymać je w niepewności.
-Chodźcie z nami do stołówki to się dowiecie...- odparłem i całą czwórką udaliśmy się we wskazanym kierunku.
-Zaraz do ciebie wrócimy skarbie...- powiedziała na odchodnym Ala, patrząc na Jacka. Ten tylko nam pomachał i ponownie usiadł za biurkiem.

STOŁÓWKA
Gdy weszliśmy do stołówki trochę nam zajęło znalezienie Karoli, Mikołaja i Zapałów. Na nasze szczęście siedzieli przy jednym stole. Całą czwórką do nich podeszliśmy.
-Co tam??- spytałem siadając obok Krzyśka, po czym pociągnąłem Asię na moje kolana.
-Witamy w naszych szeregach!- zaśmiała się Emilka.
-Nic ciekawego...- odparła Karo, a Kari i Ala się dosiadły.
-Ale nie gadajmy o służbie tylko mówcie zaraz jaki był wyrok sądu!- rozkazała nam Emilia, a reszta ją poparła.
-Widzicie...- zacząłem, a Asia przytulając się do mnie dokończyła- Monika dostała 8 lat w zawieszeniu na 10...- odparła nie kryjąc szczęścia. Po jej słowach nastąpiła fala okrzyków radości. Pogadaliśmy z nimi jeszcze parę chwil po czym pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu, gdzie spędziliśmy resztę dnia na oglądaniu filmów, komentowaniu ich i przytulaniu. Na prawdę się cieszyłem podobnie jak Asia, że to już był koniec i Monika już nam nie zagraża...
CDN.

Mamy to!!
Monika za swoje czyny poszła siedzieć, ale czy to koniec problemów?!
A może szczęście im teraz dopisze i będą mieli chwilę oddechu?!
Nie wiem, nie wiem...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro