47. Ślub Rachwałacha

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ASIA POW. W wyśmienitym humorze zapukałam do drzwi mieszkania Karoliny. Mam jej pomóc w przygotowaniu się do ceremonii. Mikołaj szykuje się na ranczu, a Karola tutaj. Razem z Mikołajem, po odbudowie rancza zdecydowali, że mieszkanie sprzedadzą dopiero po ślubie i była to dobra decyzja, ponieważ teraz nie ma problemu z rozdzieleniem ich podczas przygotowań przedślubnych. W końcu tak jak mówi przesąd narzeczeni nie powinni siebie widzieć minimum dobę przed ślubem...
-Już jesteś Asia... Wejdź!- powiedziała Karo otwierając mi drzwi. Z uśmiechem weszłam i przytuliłam ją.
-Hejka... Stresa masz?!- spytałam ściągając kurtkę.
-Trochę... Ale wiem że to ten jedyny, więc...- odparła lekko nieskładnie, ale z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Wiem. Sama jesteś?!- spytałam ją, rozglądając się wokoło. W mieszkaniu, o dziwo było pusto, tylko w radiu leciała jakaś piosenka.
-Jeszcze tak. Zaraz wróci Emilka, a dziewczyny się trochę spóźnią...- powiedziała i sprawdziła coś na telefonie.
-A Ewa?!- spytałam przyszłą pannę młodą o jej siostrę.
-Nie będzie jej... MOŻE będzie na ślubie... Szczerze mówiąc nie mam pojęcia czy w ogóle będzie...- odparła z miejsca smutna, wygaszając ekran komórki.
-Oj kochana! To twoja siostra! Na pewno będzie! Nie ważne jak bardzo byście się pokłóciły...- uspokoiłam ją delikatnie przytulając.
-Pewnie masz rację...- odparła zmuszając się do uśmiechu i dodała- Co ja bym zrobiła bez takiej świadkowej?!- spytała Rachwał retorycznie wywołując u nas obu śmiech.
-Koniec tego dobrego! Bierzemy się do roboty moje panie! Cześć Aśka!- powiedziała Emilia nagle pojawiając się w pokoju. Z uśmiechem się z nią przywitałam.
-Hej Emilka... Co tam u Gai?!- spytałam Zapałę.
-Jest u moich rodziców, a Tosiek z chłopakami pomaga Mikołajowi...- odparła i dodała- Na szczęście już jest zdrowa, bo gdyby się czuła tak jak tydzień temu to nie wiem czy bym się dzisiaj tak dobrze bawiła...- odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
-To super że z nią już ok!- skomentowałam wesoło i dodałam- To bierzmy się do roboty!- odparłam patrząc na Karolinę.
-Najpierw włosy i makijaż, a na koniec sukienka!- zadyrygowała Emilka, która miała o tym niezłe pojęcie, jako że ona jedyna z nas tu obecnych brała ślub. W tej samej chwili dołączyły do nas dziewczyny z kryminalnego, a Ala z Zuzą i Olą napisały że spotkamy się w kościele. Znowu się zaczęło witanie i dopiero po 10 minutach NAPRAWDĘ zabrałyśmy się do roboty, jaką było przygotowanie Karoli do ceremonii.
-Wdziewaj szpilki i siadaj sobie wygodnie!- powiedziała stanowczo Paulina pchając Karolinę na krzesło. Rachwał zrobiła to z pewnością i szerokim uśmiechem.
-Teraz zamknij oczy, odpręż się i daj nam działać!- zawyrokowała Wach, a Rachwał (jeszcze!) dała nam działać. Emilka i Marysia zajęły się fryzurą, Paulina i Ewa makijażem, a ja z Dagą kręciłyśmy wszystko i robiłyśmy pamiątkowe zdjęcia rozbawione.
-No Karolinko niedługo będziemy na ciebie mówić podkomisarz Karolina Białach!- zaśmiałam się robiąc zooma na jej uśmiechniętą twarz. Słysząc to Karo się ruszyła, chcąc za wszelką cenę jednak się nie roześmiać.
-Ej! Nie ruszaj się, bo będziesz miała nierówne kreski!- zaśmiała się Ewa, patrząc na Karolę z udawanym niezadowoleniem i eyelinerem w prawej ręce.
-No przeż się nie ruszam!- Karo obróciła to w żart. Na prawdę świetnie się przy całej pracy bawiłyśmy, a i Karolina się odprężyła. Same plusy!
Wtem ktoś zapukał do drzwi.
-Pójdę!- zaoferowałam się i w podskokach ruszyłam do drzwi.
-Nie skacz tak, bo nie chcę mieć świadkowej kaleki!- krzyknęła za mną Karolina, jako że raz kiedyś, mam na nogach szpilki.
-A idź mi!- odkrzyknęłam jej ze śmiechem robiąc po drodze piruet i otworzyłam szeroko drzwi. Na progu stała starsza córka Mikołaja- Dominika.
-Hej kochana! Wejdź!- wpuściłam ją.
-Kto to?!- spytała Maria.
-Dominika!- odkrzyknęłam i razem z młodą Białach wróciłyśmy do dziewczyn.
-Cześć dziewczyny!- przywitała się ze wszystkimi Domi.
-Cześć!- odparła Karo i dodała- Co tam młoda?!- spytała nie otwierając oczu.
-A dobrze! Powiem ci tyle, że tata tak się stresuje, że wujek Krzysiek musiał mu zapiąć guziki od mankietów, bo tak tacie się ręce trzęsą!- zaśmiała się w odpowiedzi.
-Mój boże! Białach się denerwuje?! W takim razie możemy czekać na koniec świata!- zaśmiała się Emi udając przerażoną. Wszystkie się zaśmiałyśmy, łącznie z Dominiką i Karo. Szykowanie Karoli zajęło nam dwie godzinki, ale było warto! Panna młoda wyglądała tak:

(Do tego jeszcze bialy welon. Plus, jak wiadomo Karo ma troszkę krótsze włosy niż na zdjęciu, ale efekt jest taki sam :-)- dop. aut.)
Aż się łezka zakręciła w oku tak pięknie wyglądała! Na chwiejnych nogach wstała i podeszła do lustra stojącego w rogu pokoju. Chwilę przyjrzała się sobie w nim i pokręciła głową z niedowierzaniem.
-To ja?!- spytała retorycznie, patrząc na nas wszystkie w tafli szkła.
-Najprawdziwsza ty miśka!- odparła Paulina, przytulając naszą przyjaciółkę od tyłu i patrząc na nią.
-Skoro jestem taka wyszykowana to teraz do kościoła!- mruknęła lekko niepewnie, wyswobadzając się z uścisku Wach i patrząc na mnie, a ja widząc niepewność w jej oczach ją delikatnie przytuliłam.
-Będzie dobrze, zobaczysz...- uspokoiłam ją szeptem.
-Wiem... Tylko mam nie jasne uczucie że coś będzie nie tak...- zwierzyła mi się cicho.
-Nie martw się tym! Wszystko będzie dokładnie tak jak sobie z Mikim zaplanowaliście! Uspokój się!- przemówiłam jej do rozumu z przekonaniem- Już ja o to zadbam! Nie masz się czym martwić...
-Chłopaki czekają w kościele...- przerwała nam Ewa czytając sms od Bruna. Skinęłyśmy jej głową, wszystkie się ubrałyśmy i pojechałyśmy do kościoła. Droga tam nie zajęła nam długo, a efekt jaki ujrzałyśmy był boski! Wszędzie białe girlandy i róże, wszystko perfekcyjnie przystrojone, a wokół krzątało się mnóstwo ludzi. Wszyscy panowie od nas z komendy mieli mundury galowe, podobnie jak Jaskowska mimo swojego ciążowego brzuszka. Wyglądali w nich ekstra! Ja miałam na sobie taką sukienkę:

Emilka taką:

Paulina:

Marysia:

Daga:

Ewa:

Dominika:

Ceremonia ślubna była bardzo piękna i wzruszająca. Nawet gdy mówili wyuczoną przez księdza formułkę pt.: "Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci..." wyciskali z nas wszystkich łzy. Patrzyłam wtedy raz na nich raz na Krzyśka, który był świadkiem Mikołaja. On też płakał, tak jak cały kościół i sami zainteresowani. Ja muszę się przyznać że też się popłakałam...
Po ceremonii (oczywiście, jak to my, przy pocałunku krzyczeliśmy "gorzko, gorzko!!") jak wyszli przed kościół obrzuciliśmy ich ryżem i pieniędzmi oraz została oddana salwa honorowa na ich cześć. Po tym w eskorcie radiowozów na sygnale pojechaliśmy na imprezę weselną.

WESELE
Podjechaliśmy pod lokal. Był ogromny i cały udekorowany.
-Wow...- skomentowałam, rozglądając się dookoła. Zieliński przyznał mi rację, również się rozglądając. Muszę przyznać że wyglądał cholernie przystojnie w tym mundurze...
Wszyscy weszliśmy do środka zostawiając parę młodą w tyle. Dominika kamerowała wszystko i wszystkich, aby państwo młodzi mieli pamiątkę. Za to kroku nie odstępowała jej Ania robiąc wszystkim i wszystkiemu zdjęcia.
-Znaleźli sobie fotografki na pełen etat!- zaśmiałam się cicho do stojącej obok mnie Zuzy. Kowal z szerokim uśmiechem tylko skinęła głową, że się ze mną zgadza. Przed samym wejściem Miko nagłym, zamaszystym ruchem podniósł Karolinę w powietrze i przeniósł przez próg. Karo nie mogła powstrzymać pisku, a potem śmiechu, oczywiście obejmując go ufnie za szyję. Kto jak kto, ale Białach za żadne skarby by jej nie puścił, a zamiast tego postawił bezpiecznie naprzeciw jej rodziców.
-Na zdrowie...- powiedziała mama Karoliny podając im kieliszki z czystą, polską wódką. Wypili ją jednocześnie, bez najmniejszego skrzywienia.
-Widać kto najwięcej pije w tym towarzystwie!- zaśmiał się Jacek za co dostał w głowę od Alicji, co poskutkowało kolejną naszą salwą śmiechu. Śmialiśmy się absolutnie wszyscy. Później, gdy już się wszyscy uspokoili, weszliśmy do wielkiej sali w której mieliśmy zjeść. Oczywiście najpierw było składanie życzeń. Trochę trwało ponieważ było sporo gości, ale w końcu zasiedliśmy do stołu. Wszystko czego tylko spróbowaliśmy było pyszne i domowe! Cudo!
-Zapraszam państwo na parkiet!- powiedział konferansjer z sali na górze, gdy posiłek był już raczej w żołądkach niż na talerzach. Każdy się wziął, wstał od stołu i zaczęliśmy się wspinać na górę. Sala balowa wyglądała przepięknie!! Pod sufitem były białe, srebrne i niebieskie balony, a na podłodze było mnóstwo konfetti w tychże kolorach. W rogu stało podwyższenie na którym stał sprzęt grający i sam konferansjer z mikrofonem w ręku.
-W imieniu państwa młodych dziękuję wszystkim za tak liczne przybycie!! Teraz zapraszam na sam środek parę młodą!! Niech odtańczą pierwszy taniec!!- przemówił, a my zaczęliśmy klaskać robiąc duże koło na którego środku stali Karo i Miki. Białach jedną ręką objął żonę w tali, nie spuszczając z niej wzroku, a drugą chwycił ją za dłoń, a Karolina wolną dłoń ułożyła na jego sercu. Z głośników poleciała piosenka "Love me like you do" Ellie Goulding. Wyglądali razem przepięknie. Tak się na nich zapatrzyłam że nie zauważyłam jak u mojego boku stanął Szymon.
-Pięknie wyglądają razem, nie...- usłyszałam w efekcie czego lekko podskoczyłam.
-Tak...- uśmiechnęłam się do niego.
-Należy im się po tym wszystkim...- skomentował Szymek obejmując mnie ramieniem.
-Masz rację...- szepnęłam kładąc głowę na jego ramieniu. Potem już się nie odzywaliśmy tylko obserwowaliśmy tańczących Białachów.
-Brawo!- powiedział konferansjer, gdy piosenka się skończyła, a my im klaskaliśmy.
-Gorzko, gorzko!- zaczęli krzyczeć Jacek z Krzyśkiem, co reszta podłapała i wszyscy zaczęliśmy to skandować jednocześnie klaszcząc. Karolina zaczęła się śmiać tak bardzo, że oparła czoło o klatkę piersiową Mikołaja, a my nie przestawaliśmy skandować. Miko od razu pocałował ją w czubek głowy nie wypuszczając jej z objęć. W końcu osiągnęliśmy sukces i się pocałowali, więc skandowanie zmieniliśmy na "Woooow!!". Białachowie całowali się przez to dobrą chwilę, jednakże po chwili daliśmy im spokój, aby mogli złapać oddech. Oni perfidnie to wykorzystali i zaciągnęli nas na parkiet. Leciały różne piosenki, a my bawiliśmy się wyśmienicie!

Po około 3 godzinach podali tort. Był 4 piętrowy i czekoladowy. Każde piętro było z innej. Była czarna, deserowa, mleczna i biała. Wyglądał pięknie! Każde piętro miało ozdoby w różne wzory z jaśniejszej czekolady. Wyjątkiem była biała, która miała ozdoby z czarnej. Przy krojeniu go mieli dużo zabawy, ponieważ Karo musiała stanąć na krześle, aby sięgnąć najwyższej partii! A Mikołaj oczywiście pilnował żeby jego żona nie spadła!! Do tortu oczywiście napitek w postaci szampana. Naprawdę się świetnie bawiliśmy, a tort był przepyszny!
-Zapraszam do następnej części zabawy, czyli gier!- Wezwał nas konferansjer, gdy wszyscy zjedliśmy po kawałku. Wszyscy grzecznie wróciliśmy więc na górę. Byliśmy już troszkę podpici, więc nie miałam pojęcia jak to się wszystko skończy...
-Pierwsza będzie bardzo wszystkim znana gra w krzesełka!- zapowiedział, a chętni zaczęli ustawiać krzesła po kole. Razem z Szymonem zostaliśmy w to wrobieni przez państwo młodych, ale nie żałowałam, gdyż po 5 minutach zostaliśmy tylko my... Ja vs on... Totalnie nie miałam pojęcia jak to się zakończy...
Chodziliśmy tak i chodziliśmy, rozbawiając siebie nawzajem, wykonując śmieszne ruchy i strojąc równie zabawne miny, a gdy piosenka się skończyła Szymek usiadł na tym krześle i pociągnął mnie na swoje kolana. Nie mogłam nie wybuchnąć śmiechem podobnie jak reszta zebranych.
-Wariat!!- mruknęłam delikatnie łupiąc go w ramię, za co dostałam namiętnego buziaka.
-Wygrali Joanna i Szymon!- zaśmiał się konferansjer odczytując nasze imiona z podanej mu przez Emilkę kartki. Po tym, w otoczce klaskania, zeszliśmy z tego krzesła i odstawiliśmy je na bok, a wodzirej kontynuował swoje, czasem lekko trzepnięte pomysły... Jak na przykład taniec z balonem między ciałami, na wysokości brzucha... 🤦 A my w ich wyniku mieliśmy duży ubaw, żeby nie powiedzieć głupawkę... Wiele osób (Julek) mieli taką głupawkę że w połączeniu z alko było im trudno utrzymać równowagę i nie raz lądowali na ziemi powiększając rozbawienie reszty.
Po WIELU przeróżnych zabawach przyszedł czas na rzut bukietem i z braku krawata u Mikołaja, policyjną czapką. Totalnie nie sądziłam że to się skończy tak jak się skończyło...
CDN.

Co za dużo to nie zdrowo!
Dowiecie się w następnym rozdziale o co chodziło Asi...
Miłego dnia! / Dobranoc!
Fantazylovestory 😺


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro