56. Kłopoty ciąg dalszy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W poprzedniej części:
-Szymon, co się stało?!
CD.

....- spytałam patrząc to na niego, to na Igę. Nie było mnie moment i już coś się wydarzyło!!
-Mój Tymek potrzebuje ojca ot co się wydarzyło!- powiedziała Iga z wymuszonym uśmiechem. Zdziwiona spojrzałam na Zielińskiego.
-Tymek jest twoim synem?!- wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.
-Dasz nam chwilę Iga?!- spytał ją Szymek i chwytając mnie za rękę pociągnął do sypialni. Gdy tam stanęliśmy zamknął za nami drzwi. Bacznie obserwowałam każdy jego ruch.
-Asia... Ja nie wiedziałem!! Wcześniej mi powiedziała że to nie jest moje dziecko!- powiedział nerwowo, patrząc mi głęboko w oczy i trzymając moje ręce w swoich -Specjalnie ją pytałem!! A teraz mówi coś innego!!
-Szymek ja cię nie winię! Po prostu to dla mnie też jest niespodzianka!! Nie spodziewałam się tego!!- spróbowałam go uspokoić, sama czując w duchu niepokój. Oczywiście bolało mnie że mój Szymon najprawdopodobniej ma dziecko z inną, ale kocham go zbyt mocno, aby przez taką przeszkodę z nim zrywać.
-Kocham cię!- powiedział i pocałował mnie w czoło, a ja się odsunęłam i go pocałowałam w usta. Całowaliśmy się dość dłuższą chwilę, po czym się od siebie odsunęliśmy, a ja poczułam w oczach łzy.
-Chyba potrzebujesz to wszystko przetrawić...- wyszeptałam i wyszłam z sypialni, a potem z mieszkania, ani przez sekundę nie patrząc na Igę. Gdy wyszłam z bloku udałam się prosto do parku...

W TYM SAMYM CZASIE
SZYMON POW. Gdy Asia wyszła, ze złością walnąłem w szafkę blisko mnie.
-Kurwa!- syknąłem i wyszedłem z sypialni. Iga była zaraz obok mnie.
-Pokłóciliście się?! Nie chciałam żeby tak wyszło, ale może to i lepiej?! Będziesz miał więcej czasu dla Tymka...- zaczęła paplać bez sensu.
-Iga! Nic już nie mów!!- syknąłem na byłą dziewczynę.
-Ale ja mówię serio Szymuś!! Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Przynajmniej nie będzie ci przeszkadzać w opiece nad naszym synem!- 'A ta dalej swoje!!'
-IGA!! Po pierwsze, Asia jest dla mnie najważniejsza i to się nie zmieni! Po drugie, nie masz prawa wysuwać takich wniosków!! A po trzecie, wyjdź z mojego domu!!- rozkazałem jej wkurzony.
-Ale Szymon...!?- zająknęła się robiąc smutną minę. Oczywiście udawaną.
-Powiedziałem, WYJDŹ. Z. MOJEGO. DOMU!!- huknąłem na nią, wskazując palcem na drzwi.
-Jak sobie chcesz...- powiedziała cicho, zebrała swoje rzeczy i opuściła moje mieszkanie. Zamknąłem za nią drzwi i wróciłem do salonu aby usiąść na kanapie, chowając twarz w dłoniach. Jednakże długo tak nie siedziałem, gdyż poderwałem się na nogi i zaczęłam wręcz miotać się po całym mieszkaniu, a tysiąc myśli kotłowało się w mojej głowie. Długo tak nie wytrzymałem i również opuściłem te 4 ściany i udałem się do parku. Cała ta sytuacja mnie niesamowicie przytłoczyła. Chodziłem ścieżkami dobrą chwilę, myśląc o tym całym ambarasie, ale przede wszystkim myślałem o Asi. O mojej Asi, którą mogę stracić przez durnowatą byłą!
Z bezsilności usiadłem na najbliższej wolnej ławce i schowałem twarz w dłoniach, opierając łokcie na kolanach.

ASIA POW. Chodziłam po tym parku już dobrą chwilę. Cały czas cicho łykałam słone łzy.
-Dlaczego wszystko musi się psuć, gdy wreszcie jest dobrze!?- spytałam samą siebie. Nie mogłam uwierzyć... Szymon, MÓJ Szymon ma syna ze swoją byłą!!
Chodziłam tak bez celu, w kółko, przetrawiając tę skąplikowaną sytuację, gdy na ławce opodal ujrzałam bardziej niż znajomą postać. Siedział zgarbiony z twarzą ukrytą w dłoniach, załamany, plecy mu drżały, więc najpewniej płakał. Podeszłam do niego cicho, ale szybko, usiadłam obok i położyłam rękę na jego ramieniu.
-Szymek...- powiedziałam cicho. Obrócił głowę i na mnie spojrzał oczami szklanymi od łez.
-Asia... Ja wiem że to nieoczekiwane, cała ta sytuacja przeraża mnie bardzo, niszczy od środka... Bardzo mi na tobie zależy, ale nie chcę abyś cierpiała, czy pakowała się w coś dla ciebie niekomfortowego, więc z ogromnym bólem serca zrozumiem...- zaczął mówić.
-Szymon...- chciałam mu przerwać.
-Ćśśś! Daj mi dokończyć!- poprosił i kontynuował -Zrozumiem jak będziesz chciała zakończyć to co jest między nami i nie będziesz chciała mnie więcej znać... Jednakże chcę abyś pamiętała że bardzo cię kocham i zawsze możesz na mnie liczyć...- powiedział, a ja ze łzami w oczach i na policzkach go pocałowałam.
Gdy po chwili się odsunęłam, odezwałam się jeszcze na bezdechu:
-Dasz mi w końcu dojść do głosu, czy nie?!- spytałam rozbawiona, przez łzy i gdy skinął głową kontynuowałam - Bardzo mocno cię kocham, tak najmocniej na świecie i nawet jeśli bym mogła to nie zostawię cię z tym wszystkim...!- powiedziałam biorąc twarz Zielińskiego w obie dłonie -Nie obchodzi mnie, czy masz syna z inną, czy nie!! Kocham cię i tak!!- powiedziałam szczerze i dodałam, gdyż wpadłam na pomysł -A ten temat jakoś rozwiążemy...- powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
-Jak?!- spytał chwytając moje nadgarstki i głaszcząc je kciukami.
-Mówiłeś że nie jesteś pewny że to twoje dziecko, gdyż rozstaliście się 4 lata temu, tak?!- spytałam dla pewności.
-No, tak...
-Wiem że to może zabrzmieć brutalnie, ale zrobisz testy na ojcostwo... Wtedy będziemy mieli 100% pewności czy jest twój... A nawet jeśli Tymek naprawdę jest twoim synem, to i tak nic nie zmienia między nami!- powiedziałam uśmiechając się łagodnie i czule do niego przez łzy.
-Co ja bym bez ciebie zrobił!?- spytał retorycznie, przytulając mnie do siebie. Wtuliłam się w niego mocno i paroma głębokimi oddechami w miarę uspokoiłam zszargane nerwy. Dużym pomocnikiem w tym były perfumy Szymona, które tak uwielbiam... Trwaliśmy w tym uścisku dłuższy czas, po czym Szymek pocałował mnie w głowę i powiedział:
-Wracajmy już do mieszkania, co?!- spytał odsuwając się odrobinę i patrząc na mnie.
-Yhm...- odparłam patrząc mu w oczy. Wstaliśmy i objęci wróciliśmy do domu.

W MIESZKANIU
Gdy myłam ręce w łazience, na szafce znalazłam szczotkę do włosów Tymka. Z radością ujrzałam na niej kępkę włosów. Z uśmiechem sięgnęłam do szafki pod zlewem i wyciągnęłam z niej 2 woreczki strunowe. W jeden wsadziłam włosy ze szczotki Tymka, a w drugi te ze szczotki mojego chłopaka, która leżała w koszyku na takie przyrządy jak np. suszarka do włosów, czy moja lokówka. Gdy zamknęłam bezpiecznie woreczki, z nimi w ręku wyszłam z łazienki i udałam się do salonu.
-Mamy szczęście! Nie będzie trzeba informować, a tym bardziej pytać Igi o zgodę na to co zamierzamy zrobić!- powiedziałam wesoło, z uśmiechem na twarzy.
-A to dlaczego?!- spytał i dodał -Chodź do mnie...- powiedział wyciągając w moją stronę rękę, którą ujęłam, a on pociągnął mnie na kanapę obok siebie. Usiadłam na niej, przerzuciłam nogi przez jego kolana i dałam się przytulić.
-Oto dlatego!- odparłam pokazując mu 2 woreczki strunowe. Szymek nic nie odpowiedział, tylko pocałował mnie w głowę.
Resztę wieczoru spędziliśmy w dużo weselszych nastrojach, przy kolacji, na rozmowach i wspólnym oglądaniu telewizji m.in. wiadomości. Zieliński cały czas mnie przytulał do siebie, czemu nie oponowałam, ba! Cieszyłam się z tego. W końcu o mało co bym go dzisiaj straciła przez jego byłą....
Około 22 wyłączyliśmy TV, wykąpaliśmy się, przebraliśmy w piżamy i poszliśmy spać, aby jutro wstać wcześniej i jeszcze przed robotą pojechać do wojewódzkiej. Tamtejszy technik, Jaro, ma u mnie pewien dług. Postanowiłam to wykorzystać i poprosić go o małą przysługę. Mimo tego całego zamieszania spaliśmy z Szymkiem spokojnym snem, nie mogąc się doczekać jutra...

NASTĘPNEGO DNIA.
Wstałam wcześnie, jeszcze przed Szymonem i postanowiłam udać się do łazienki. Wcześniej jednak wybrałam ubrania na dziś i z nimi w ręku zamknęłam się w pomieszczeniu. Najpierw wzięłam szybki prysznic, a potem zaczęłam się ubierać. Założyłam jeansy i bieliznę, a na głowie zrobiłam luźnego koka. Umyłam zęby, twarz i zaczęłam się malować, gdy nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do łazienki. Po chwilce poczułam znajome i czułe przytulenie od tyłu, oraz buziaki w policzek i nagie ramię.
-Dzień dobry!- powiedzieliśmy jednocześnie i obróciłam głowę odrobinę, przez co nasze usta zetknęły się w krótkim, acz czułym buziaku. Potem wspólnie przygotowaliśmy się do wyjścia, zjedliśmy śniadanie, nakarmiliśmy Ozziego i wyszliśmy z mieszkania na parking, a tam wsiedliśmy w auto i Szymek zawiózł nas do wojewódzkiej.
Po 20 minutach byliśmy już na miejscu, zaparkowaliśmy i udaliśmy się do budynku. Tam, przy wejściu się wylegitymowaliśmy i udaliśmy się na górne piętro, na wydział kryminalny. Na korytarzu wpadliśmy na Górską i Jawora.
-Hej! / Cześć!- przywitali się Daga z Tomkiem.
-Cześć!- odpowiedzieliśmy im chórem i dodałam:
-Jaro u siebie?!- spytałam akurat gdy Daga musiała odczytać jakiegoś SMSa.
-Tak. A my musimy już lecieć... Na razie!- odpowiedziała Daga łapiąc Jawora za rękaw i oboje skierowali się do wyjścia.
-Na razie!- pożegnaliśmy się z nimi i udaliśmy wgłąb wydziału kryminalnego, aby znaleźć pokój techników, ciągle wpadając na jakiś mundurowych. Tradycyjnie drzwi do naszego celu były otwarte na oścież. Stanęliśmy w progu i zapukałam we framugę, aby przyciągnąć uwagę pracującego technika. Jaro słysząc odgłos podniósł na nas wzrok i się uśmiechnął.
-Kogo ja widzę w moich progach?! Joanna Zatońska!- autentycznie się ucieszył.
-Siemasz Jaro! Masz czas?!- spytałam wchodząc do środka i stając przed jego biurkiem.
-Średnio, ale co ciebie, a raczej was do mnie sprowadza?!- spytał i dodał -My się chyba nie znamy, Jarosław "Jaro" Wiśniewski, technik kryminalistyki...- przedstawił się wyciągając do Szymona rękę. Zieliński oczywiście ją uścisnął mówiąc:
-Szymon Zieliński, jestem partnerem Asi...- również się przedstawił.
-Miło poznać...
-Mnie również...- odpowiedział z uśmiechem.
-Dobra, jest milusio, ale ja nie mam dużo czasu, co mogę dla was zrobić?!- spytał niecierpliwie.
-Jak zawsze konkretny! I za to cię lubię!- posłałam mu uśmiech, po czym dodałam -Chciałabym odebrać dług...- zaczęłam, wyciągając z torebki opisane woreczki strunowe.
-Zamieniam się w słuch...- zainteresował się.
-Chcielibyśmy abyś dał to do laboratorium aby sprawdzili zgodność DNA...
-W jakim stopniu?
-Pokrewieństwo- powiedziałam, a Szymek dokończył:
-Ojciec-syn....
-Da się zrobić. Dajcie mi góra tydzień, może 2 i dam wam znać jak będą...- powiedział odbierając ode mnie woreczki.
-Okey, dzięki...- podziękowaliśmy i zaczęliśmy się wycofywać.
-A i Aśka!?- zawołał za mną, gdy miałam przekroczyć próg.
-No?!- odwróciłam się ponownie w jego stronę.
-To jest tylko przysługa! Ja dług do oddania jeszcze mam!
-Na razie Jaro!- kiwnęłam mu ręką na do widzenia z uśmiechem.
-Cześć!- pożegnaliśmy się i opuściliśmy budynek.
-Co to za dług?- spytał mnie Szymek, gdy wsiadaliśmy do samochodu.
-Kiedyś ci powiem...- odparłam z lekkim uśmiechem i dodałam -Lepiej już jedźmy do pracy, zaraz odprawa...- powiedziałam i tak właśnie zrobiliśmy.

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
KOMENDA
Po półgodzinie jazdy zaparkowaliśmy pod komendą, opuściliśmy wnętrze samochodu, zamknęliśmy go i trzymając się za ręce weszliśmy do budynku. Na recepcji, mimo wczesnej godziny już uwijała się Zosia.
-Cześć Zośka!- przywitaliśmy się z nią.
-O, hej!- podniosła na nas wzrok i się uśmiechnęła.
-Pójdziesz Kochanie już się przebrać, a ja cię dogonię?! Muszę jeszcze coś sprawdzić...- powiedziałam z prośbą w głosie do Szymona.
-Widzimy się w pokoju- zgodził się, dał mi przelotnego buziaka i znikł na schodach, a ja podeszłam do lady.
-Masz coś dla mnie Zosia?!- zagadnęłam blondynkę, opierając ręce na blacie.
-Poczekaj, sprawdzę...- powiedziała, przerzuciła trochę stosów i ponownie na mnie spojrzała- Nie. Nic dla ciebie nie mam...
-A ja mam do ciebie ogromną prośbę...- powiedziałam ignorując jej słowa. Drawska spojrzała na mnie uważnie.
-Zamieniam się w słuch, co mogę dla ciebie zrobić?!
-Jak zobaczysz ją...- pokazałam jej zdjęcie Igi z Tymkiem- Albo jego...- pokazałam zdjęcie Dawida- To daj znać jak najszybciej się da, ok?!- poprosiłam ją- Napisz mi, albo zadzwoń ASAP! (As Soon As Possible= najszybciej jak się da- dop. aut.)
-Okey. Możesz na mnie liczyć!- obiecała.
-Dzięki Zośka! Masz te zdj na Whats' upie...- powiedziałam i chciałam już sobie iść, ale mnie zatrzymała:
-Asia!? Kto to jest?! Jeśli mogę wiedzieć...
-Kobieta to ex Szymona, która próbuje rozwalić nam związek, a facet to mój crush z liceum- Dawid. Zaczął do mnie ostatnio pisać i dzwonić, ale ani nie odbieram, ani nie oddzwaniam, czy odpisuję... Do później!- powiedziałam i uciekłam do szatni. Przebrałam się w mundur, odebrałam broń u Tomka i udałam się do prewencyjnego. W pokoju czekał już na mnie przebrany Szymek. Szybko odłożyłam moje rzeczy do szafki i polecieliśmy na półgodzinną odprawę, a po niej wyjechaliśmy w miasto.
Kolejne godziny minęły nam na rozmowach i paru interwencjach. Dzień zleciał bardzo szybko i zanim się obejrzeliśmy był koniec służby. Na nasze szczęście ani Iga, ani Dawid się nie pojawili...
-To co Kotek?! Wracamy do domu?!- spytał Szymek, łapiąc mnie w tali, gdy wstałam z fotela.
-Pewnie, tylko teraz lecę się przebrać Kochanie- odparłam, dałam mu buziaka w policzek, wyplątałam się z jego uścisku i poszłam do szatni, gdzie przebrałam się w cywilne ciuchy i rozpuściłam i rozczesałam włosy. Gdy wychodziłam z niej spotkałam Karinę.
-Cześć!- przesłałam jej uśmiech.
-Cześć!- odparła i dodała -Szczęściara, już skończyłaś, a ja dopiero zaczynam...- westchnęła ciężko.
-Szybko zleci, zobaczysz!! Nam dzisiaj zleciało jak z bicza strzelił... Na razie!- pocieszyłam ją, pożegnałam się i wróciłam do prewencyjnego. Zieliński już na mnie czekał.
-Idziemy?!- spytał wstając zza biurka i podając mi dłoń.
-Idziemy, idziemy!- zgodziłam się i trzymając się za ręce wyszliśmy z komendy, a potem wróciliśmy samochodem do domu, gdzie zjedliśmy kolację, pobawiliśmy się z kotem, podglądaliśmy tv i po wykonaniu wieczornej rutyny poszliśmy spać. Następne dni zapowiadały się na ciężkie...
CDN.

Kiedy ponownie wrócić Iga?!
A może odpuściła sobie Szymona?! Zobaczymy...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro