57. Służba

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
ASIA POW. Od tygodnia muszę znosić Igę i Tymona, "syna" Szymona w moim życiu. Bez nich było tak pięknie! Na nieszczęście Iga, mimo tego że zrobiliśmy te testy na ojcostwo, próbuje mi odbić Zielińskiego! Podrywa go na każdym kroku!! Tu mrugnie, tam się znacząco uśmiechnie, albo niezobowiązująco dotknie jego ramienia... Po prostu Grrr!! Jednakże ja ufam Szymonowi i wiem że zrobi wszystko co właściwe. Czuję ulgę, a zarazem niepewność w sercu, ponieważ dzisiaj mogą być już wyniki. Wyniki, które rozwiążą kolejny ambaras w naszym życiu, albo jeszcze bardziej je skomplikują...
Stanęłam właśnie w łazience przed lustrem i spojrzałam w moje odbicie.
-Bądź silna! Jeszcze tylko trochę i ten cały ambaras się skończy!- pocieszyłam samą siebie- Albo i nie...- mruknęłam do siebie kwaśno, po czym zaczęłam się malować do pracy. Gdy skończyłam, poszłam do sypialni i się ubrałam. Kontrolowałam swój wygląd w lustrze gdy poczułam znajome przytulenie od tyłu i ujrzałam w jego tafli mojego chłopaka, również wyszykowanego do pracy.
-Gotowa do pracy kochanie?!- spytał całując mnie w policzek.
-Tak, teraz tylko śniadanie i możemy się zbierać...- odparłam mimowolnie wtulając się w niego. Chwilę tak staliśmy, patrząc sobie głęboko w oczy w lustrze.
-Chodźmy już- wyrwałam nas z tego odrętwienia. Zieliński mnie puścił i wspólnie udaliśmy się do kuchni, a tam nakarmiliśmy kota i zjedliśmy śniadanie. Po posiłku ogarnęliśmy trochę kuchnie i udaliśmy się do pracy zabierając najpotrzebniejsze nam rzeczy.

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
KOMENDA
Po przyjeździe od razu udaliśmy się do szatni, aby się przebrać i po broń do Tomasza. Zaś potem wysłuchaliśmy Jaskowskiej przez kolejne 20 minut, po czym wyjechaliśmy na miasto w dość dobrych humorach. Przez pierwszą godzinę nie robiliśmy absolutnie nic, a potem odezwało się Jacek:
-00 dla 07, zgłosicie się!
-07 zgłaszam! Co mamy?!- od razu przeszłam do konkretów.
-Jedziecie na Muchomorów 8/52...
-Co tam się stało??
-Mamy zgłoszenie próby gwałtu...
-Już tam jedziemy. Bez odbioru 00!- zakończyłam i zwróciłam się do Zielińskiego -Słyszałeś Jacusia...- uśmiechnęłam się do niego.
-Jedziemy na Muchomorów...- potwierdził i właśnie tak zrobiliśmy.

20 MINUT PÓŹNIEJ
MUCHOMORÓW 8/52
Zaparkowaliśmy pod blokiem i wysiedliśmy.
-To chyba tamta klatka...- powiedziałam, wskazując na wejście parę kroków od nas.
-Chodź, sprawdzimy...- powiedział Szymek i tak właśnie zrobiliśmy. Po chwili spaceru, dotarliśmy pod numer 52. Stanęliśmy pod drzwiami i Szymek zapukał. Niespełna dwie minuty później drzwi się otworzyły i ujrzeliśmy w nich kobietę.
-Dzień dobry, starsza posterunkowa Zatońska, młodszy aspirant Zieliński, KMP... Pani wzywała policję?!- wylegitymowałam nas i spytałam.
-Tak. Proszę, wejdźcie...- zaprosiła nas do środka, co skwapliwie uczyniliśmy.
-Chodzi o naszą Malwinkę... Dzisiaj w parku, ktoś ją napadł...- zaczęła nerwowo opowiadać.
-Dobrze. Moglibyśmy porozmawiać z Malwiną?!- spytał Szymek.
-Myśle że tak... Tu jest jej pokój...- zaprowadziła nas pod jedne z zamkniętych drzwi.
-Myśle że porozmawiam z nią sama... Jeśli prawie doszło do gwałtu to...
-Może się bać mężczyzn- zakończył Szymek -To ja porozmawiam z jej matką...
-Ok- zgodziłam się i się rozdzieliliśmy. Ja weszłam do pokoju Malwiny, a Szymek dołączył do jej mamy w salonie. Nastolatka siedziała przerażona w łóżku, przykryta po samą brodę. Stanęłam przy drzwiach i je przymknęłam. Gdy dziewczyna na mnie spojrzała, odezwałam się.
-Cześć... Jesteś Malwina, prawda? Ja mam na imię Asia i jestem z policji... Twoja mama wezwała mnie i mojego partnera, abyśmy ci pomogli i złapali tego mężczyznę, który cię zaatakował, ok?!- mówiłam spokojnie i łagodnie. Dziewczyna tylko pokiwała twierdząco głową, siadając w kącie, przykryta chyba 3 kocami.
-Mogę podejść bliżej?- spytałam nie zrywając kontaktu wzrokowego. Musiała zrozumieć że ze mną jest bezpieczna...
-Okej- powiedziała cicho, ale wyraźnie. Podeszłam do niej powoli i usiadłam na drugim krańcu łóżka. Malwina cały czas mnie obserwowała.
-To może na początek opowiedz mi jak to się w ogóle stało, że ten mężczyzna cię zaatakował...- zaczęłam łagodnie, wyciągając notes z kieszeni.
-Szłam sobie spokojnie parkiem, nie spodziewałam się niczego, a w pewnym momencie pojawił się ten facet... Na początku go zignorowałam, ale... on do mnie podszedł i.. i on... On...- zająłknęła się. Zaczęły nią wstrząsać fale płaczu.
-Spokojnie... Jesteś już bezpieczna...- uspokoiłam ją łagodnie -Nikt już ciebie nie skrzywdzi!
-On mnie wtedy zaatakował...- dokończyła załamana.
-Okej...- zapisałam wszystko -A... Byłabyś w stanie go opisać?!- spytałam z nadzieją.
-Myślę... Myślę że tak...- odpowiedziała po chwili wahania.
-To dobrze, bo będzie nam dużo łatwiej go złapać, gdy stworzysz rysopis sprawcy z naszym policyjnym rysownikiem...
-Czy ja... Czy ja teraz muszę jechać z wami na komisariat?!- spytała z wahaniem.
-Nie, spokojnie... Przyjedziesz z mamą do nas, na komendę, jak będziesz gotowa...- uspokoiłam ją.
-Okej...- zgodziła się, wyraźnie zrelaksowana tą perspektywą. Naprawdę się bała...
-Odpoczywaj... Ja wrócę teraz do mojego partnera...- powiedziałam, wstając z miejsca.
-Do później...- powiedziała cicho.
-Do później...- przytaknęłam i wyszłam z pokoju.
-I jak?- spytał mnie czekający pod drzwiami Szymek.
-Jest bardzo roztrzęsiona, ale mówi że da radę opisać sprawcę...- odparłam zamykając za sobą drzwi i dodałam -Dajmy jej jeszcze czas... Jak będzie gotowa to stawi się na komendzie i zrobi z rysownikiem rysopis...
-To brzmi jak plan- zgodził się i dodał -To co?! Rozmawiamy z matką i wracamy do radiowozu?!
-Właśnie tak- poparłam pomysł i tak właśnie zrobiliśmy. Panią Anię znaleźliśmy w salonie. Pogadałam z kobietą jakiś czas, po czym się pożegnaliśmy, zostawiłam swoją wizytówkę i wróciliśmy do radiowozu.
-00 zgłoś?!- wywołałam dyżurnego.
-No co tam Asia?!
-Słuchaj, rozmawialiśmy z tą dziewczyną i myśli że jest w stanie opisać sprawcę...
-To dalej, wieźcie ją na komendę...
-Tu jest szkopuł.. Jest jeszcze zbyt przerażona. Gdy się uspokoi, rodzice ją przywiozą na komendę...- wyjaśniłam i dodałam -To niewinna 19 latka...
-Złapiemy gnoja...- obiecał i dodał- Dobra, w takim razie wróćcie na patrol... Jak dziewczyna się zjawi to was ściągnę...
-Ok. Bez odbioru 00!- zakończyłam i zajmując się przyjemną rozmową ruszyliśmy patrolować ulice Wrocka. Atmosfera była nawet miła...
W pewnym momencie poczułam jak Szymek łapie mnie za rękę i ściska ją lekko. Uśmiechnęłam się do niego, a on odpowiedział mi tym samym.
-Kocham cię...- powiedział unosząc nasze złączone dłonie z mojego kolana i całując wierzch mojej w czułym geście.
-Ja ciebie też- odpowiedziałam szczerze i ścisnęłam nasze dłonie. Dobry humor nas nie opuszczał ani na chwilę.
-07, zgłoście się!- wywołał nas Jacek po jakiejś godzinie.
-No co tam Jacuś?!
-Zjedźcie na komendę... Mamy dane tego zbira...
-Już?! Przecież Malwina dopiero co rozmawiała z rysownikiem?!- wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.
-Gdy tylko skończyli wrzuciłem twarz na bęben... Wyskoczył prawie od razu...
-Jak się nazywa?!
-Mariusz Szczepański, lat 35. Zamieszkały na Marmurkowej 18...
-To może pojedziemy go zgarnąć?! Jesteśmy 10 minut od jego chaty...- zaproponował Szymek.
-Nie ma sensu. Już wysłałem tam mundurowych, byli w pobliżu...
-I?! Mamy go?!
-Właśnie nie... Nie ma go w domu, monitoring osiedlowy mówił że już od paru godzin... Wyszedł z domu około 7 i już do niego nie wrócił...
-Dobra, zjeżdżamy na komendę! Bez odbioru 00!- zakończyłam i właśnie tak zrobiliśmy. Dotarliśmy na nią po pół godzinie, gdyż niedaleko centrum złapał nas korek... Praktycznie od razu udaliśmy się do Jacka, porozmawiać.
-I co z tym robimy Jacek?!- spytał Szymek już na wejściu. Aż się palił do złapania tego skurwiela i mu się nie dziwiłam...
-Nie widzę innej rady niż prowokacja w takiej sytuacji... Nie wiemy gdzie przebywa, ale skoro nie udało mu się z Malwiną to może spróbować zaatakować kogoś jeszcze...- Nowak spojrzał na nas.
-Działamy, a jak!- zgodziliśmy się jednocześnie, rzucając sobie szybkie spojrzenie.
-Asia wiesz że to będzie niebezpieczne?! Jak on cię dopadnie to nie będzie miał skrupułów...
-Jacek ja to doskonale wiem! Nie jestem policjantką od wczoraj!- uspokoiłam go -A poza tym to Szymek mnie przecież samej nie puści...- tu spojrzałam na moje kochanie.
-Nawet na to nie licz! Będę cię ubezpieczał i koniec!- powiedział w tej samej chwili Zieliński.
-Widzisz!- uśmiechnęłam się, machając na niego ręką.
-Dobra. Robimy tak. Idźcie teraz do pokoju, wstępnie ogarnijcie papiery, a ja idę do komendant po zgodę...- rozdzielił plan działania Jacek, wstając ze swojego krzesła.
-Pewnie- poparłam taki plan działania i każde z nas udało się w swoją stronę. My do pokoju, Jacek do Renaty...
W pokoju usiedliśmy za biurkami i wzięliśmy się do roboty. Tych papierów nie wydawało się wiele, ale trochę nam zajęły... Właśnie stawiałam ostatnie poprawki w notatce z interwencji w domu Malwiny, gdy do prewencyjnego ktoś wszedł. Oboje z Szymkiem podnieśliśmy wzrok znad papierów i spojrzeliśmy w tamtą stronę.
-Macie zielone światło dla prowokacji...- powiedział zadowolony Jacek.
-Ok. To my idziemy się przebrać i zaraz wszystko ustalimy...- w sekundę zdecydował Szymon, oboje wstaliśmy zza biurek i tak właśnie zrobiliśmy.
Po ustaleniu wszystkiego z dyżurnym pojechaliśmy na ustaloną lokalizację. Plan był taki że mam udawać biegacza i go sprowokować, a Szymon ma mnie osłaniać w razie gdyby coś poszło nie tak... Ustawiliśmy się już na swoich pozycjach.
-Asia słyszysz mnie?!- usłyszałam w słuchawce. Nie przestając robić przysiadów odpowiedziałam;
-Głośno i wyraźnie kochanie- powiedziałam rozglądając się bacznie dookoła, czy nasz sprawca tu nie idzie...
-Akcja start?!- spytał niepewnie.
-Trzeba. Inaczej będziemy tu sterczeć do usranej śmierci- odparłam i zaczęłam biec ustaloną trasą.
-Uważaj na siebie...- usłyszałam w słuchawce.
-Ty też...- odpowiedziałam mu i oboje skupiliśmy się na zadaniu. Pobiegłam parę minut, po czym stanęłam przy drzewie i udałam że się zmęczyłam i dostałam skurczu. Jak na zawołanie pojawił się nasz delikwent... Praktycznie od razu go zauważyłam kątem oka. Poczekałam chwilę, aby się upewnić że na pewno idzie w moją stronę i się odwróciłam.
CDN.

I co się stanie dalej?
Czy zatrzymanie przebiegnie bez zakłóceń?!
Zobaczycie sami...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro