65. Nowa komenda

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DWA TYGODNIE PO WYBUCHU
ASIA POW. Dzisiaj zaczynam razem z przyjaciółmi pracę na nowej komendzie. Szymon co prawda się jeszcze nie wybudził, ale jestem co do tego dobrej myśli... Wierzę w niego... Prędzej czy później do nas dołączy, trzeba tylko dać mu czas na wyzdrowienie... Mimo tych pozytywnych myśli nie wiem jak ja mam wytrzymać bez niego jeszcze dłużej!! Po prostu nie potrafię!!? Na szczęście nie jestem z tym sama, tylko z przyjaciółmi...
Właśnie weszłam na nową komendę i praktyczne od razu wpadłam na Karolinę!
-Hej Karola!- podeszłam do niej, aby się przywitać.
-Hej! Jak się czujesz?!- spytała z troską w spojrzeniu.
-Bywało lepiej...- westchnęłam ciężko.
-Jak Szymon?!
-A zadziwiająco dobrze... Wg lekarza cały czas zdrowieje, ale jeszcze się nie wybudził...
-Na pewno wróci!! Musisz mu tylko dać czas...- pocieszyła mnie Białach.
-Przecież wiem, ale okropnie za nim tęsknię!- zasmuciłam się.
-Szybko wróci. W końcu to Szymon! On nie potrafi długo usiedzieć w jednym miejscu, a ty nie jesteś lepsza, więc chyba wiesz to najlepiej...
-Tak, wiem to...- odparłam, a w tym samym momencie podeszła do nas jakaś kobieta.
-Cześć. Wy pewnie jesteście z nowych składów patrolowych... Jestem Lena Tatrzańska. Pracuję w wydziale kryminalnym, ale znam tu wszystkich i wszystko, więc mogę was oprowadzić po tym jakże pięknym przybytku...- powiedziała blondynka uśmiechając się promiennie.
-Z chęcią. Ja jestem Karolina Białach, a ta obok mnie, to Joanna Zatońska- przedstawiła nas Karolina.
-Lena / Aśka!- uścisnęłyśmy sobie ręce, po czym dodałam -Faktycznie. Jesteśmy nowymi policjantkami mundurowymi...
-To chodźcie! Pokażę wam komendę...-powiedziała, a my z chęcią poszłyśmy za nią się rozejrzeć. Nie różniła się specjalnie od naszej, więc łatwo załapałyśmy co gdzie jest. Na końcu Lena dała nam nasze mundury i się odezwała:
-Broń odbierzecie jak już nasz komendant was powita, no i na odprawie dowiecie się w jakich składach będziecie pracować...
-Dzięki za pomoc Lena- podziękowałam Tatrzańskiej na co się uśmiechnęła.
-Cała przyjemność po mojej stronie! W razie co, wiecie gdzie mnie szukać..- w tym samym momencie zadzwonił jej telefon, więc odebrała:
-Tatrzańska... Ale jak to?! Miał tylko, TYLKO obserwować!!... Kurwa!! Jak ja go dorwę!!... Dobra Daniel, przywieź go na komendę, czekam u nas w pokoju!!- powiedziała i spojrzała na nas przepraszająco- Muszę iść. Mój kolega właśnie nam spierdolił arcy ważną akcje...
-Rozumiemy, idź!- odparła na to Karo, pożegnałyśmy się i Lena poszła na swój wydział, a my zostałyśmy w szatni same.
-Dobra chodź, wskakujemy w mundury, bo zaraz odprawa...- powiedziałam patrząc na zegarek i tak właśnie zrobiłyśmy, po czym udałyśmy się do gabinetu komendanta. Szczerze mówiąc dziwnie się czułam, mając świadomość że to nie Renata siedzi na stołku... Plus brak broni... Po prostu już chciałam zacząć pracę!
Po chwilce spaceru, znalazłyśmy się pod gabinetem komendanta. Karolina zapukała, po czym poczekałyśmy na zaproszenie. Nie czekałyśmy na nie długo, po czym weszłyśmy do środka. Puściłam Karolę przodem, jako starszą stopniem i po wejściu, zamknęłam za nami drzwi. Szczerze mówiąc gabinet nie różnił się zbytnio od tego zajmowanego przez Renatę u nas na komendzie. Podeszłyśmy wspólnie do biurka naszego, tymczasowego szefa.
-Dzień dobry komendancie... Nazywam się Karolina Białach, a to moja przyjaciółka, Joanna Zatońska...- przedstawiła nas Karo.
-Dzień dobry!- skinęliśmy sobie głowami.
-Nadinspektor Mateusz Orłowski, jak wiecie jestem komendantem...- powiedział i dodał -Jeśli dobrze myślę, jesteście z nowych składów patrolowych...
-Tak jest komendancie- odpowiedziałyśmy chórem.
-Miło mi was poznać... Jednocześnie chciałbym wyrazić swój smutek na informacje o wybuchu waszej komendy... Taka strata...- powiedział, wyraźnie poruszony -Mam nadzieję że nikt nie zginął?- spytał.
-Na szczęście nie. Wszyscy przeżyli...- odpowiedziałam szczerze.
-To bardzo dobrze... Renia by sobie tego nie wybaczyła, gdyby było inaczej...- powiedział bardziej do siebie niż do nas, a my spojrzałyśmy na siebie zdziwione, nic nie rozumiejąc.
-Trafiliście wszyscy do mnie, gdyż jestem dobrym przyjacielem komendant Jaskowskiej i postanowiłem jej pomóc...- wyjaśnił szczerze -Renata bardzo nie chciała aby was rozdzielili po innych komendach...
-Rozumiemy i bardzo dziękujemy za udzieloną pomoc komendancie- skinęłam mu głową. Potem jeszcze moment rozmawialiśmy o z pozoru błahych sprawach, po czym komendant przeszedł do czegoś co interesowało mnie najbardziej, czyli do naszych broni.
-A! Bo bym zapomniał!- powiedział, odwrócił się i podniósł wielkie, przeźroczyste pudło zrobione z plastiku, pełne naszych pistoletów.
-Tu macie broń całej waszej jednostki. Mam nadzieję że pamiętacie numery seryjne waszych...- zrobił niepewną, lekko zażenowaną minę -Tak właśnie mi je dostarczyli...
-Jestem przekonana że każdy z nas pamięta. To coś jak nie pamiętać numeru odznaki, czy swojej daty urodzenia!- uspokoiła go Karola i zaczęłyśmy kopać w tym pudle. Po dobrej chwili szukania, znalazłyśmy to, co do nas należało i z szerokimi uśmiechami umieściłyśmy je w kaburach na biodrach ze znajomym kliknięciem. Od razu poczułyśmy się z tym faktem lepiej...
-Bardzo mnie to cieszy, jak również fakt że będę miał przyjemność z pracować z najlepszymi podwładnymi mojej przyjaciółki...- nie powiem, schlebiał mi ten komplement.
-Ale nie przedłużając dłużej, resztę rozmowy dokończymy innym razem, a tymczasem zajmijmy się tym co do nas należy, prawda?!- spytał retorycznie, po czym dodał -Zapraszam na odprawę!- zakończył.
Bez słowa podążyłyśmy za nim do pokoju odpraw. Tam stanęłyśmy w kącie, nie chcąc wzbudzać większej sensacji i przy okazji sobie wszystkich obecnych dokładnie obejrzeć, oczywiście uważnie słuchając tego co ma do powiedzenia nasz nowy komendant. Odprawa ciągnęła się zwyczajnie, aż...
-Jeszcze jedno! Przywitajmy proszę nowych członków składów patrolowych! Starszy posterunkowy Joanna Zatońska, Podkomisarz Karolina Białach, Starsza sierżant Emilia Drawska-Zapała i Sierżant Krzysztof Zapała...- gdy to mówił dopiero teraz ujrzałyśmy Zapałów siedzących po drugiej stronie pokoju. Wszyscy zaczęli nam klaskać i się witać. Nie mogłyśmy się nie uśmiechnąć.
-Państwo Zapała pojadą w składzie patrolu szóstego, podczas gdy Zatońska i Białach zasilą szeregi siódemki...- powiedział, a my z Karolą przybiłyśmy sobie piątkę z zadowoleniem. W końcu obie się bałyśmy że może nam dać innych partnerów... Potem komendant jeszcze coś gadał o reszcie naszych przyjaciół i etc, ale my z Karolą średnio słuchałyśmy. Chciałyśmy już wsiąść w radiowóz i zająć się pracą... Na nasze szczęście długo nie czekałyśmy i może po 10 minutach komendant nas oddalił do swoich zajęć.
Zaraz po odprawie skoczyłyśmy do "naszego" pokoju po kurtki i kamizelki, po czym wyszłyśmy na parking. Bez problemu odnalazłyśmy nasz nowy radiowóz i do niego podeszłyśmy. Stanęłyśmy przed maską i spojrzałyśmy raz na siebie, raz na radiowóz z lekka niepewnie.
-Jak sądzę obie normalnie siedzimy na fotelu pasażera...- powiedziała na głos naszą zagwozdkę Karo.
-Możemy zagrać w kamień, papier, nożyce, która będzie prowadzić...?!- zaproponowałam.
-Ok- Karo podjęła mój pomysł i zagrałyśmy... Finalnie wygrałam, czyli usiadłam za kółkiem. Gdy już się przyzwyczaiłam do tego co gdzie jest, odpaliłam i ruszyłyśmy na patrol, rozmawiając sobie o wszystkim i o niczym...
Praktycznie od razu dostałyśmy pierwsze wezwanie. Bójka o kradzież w sklepie... Nieźle się namachałyśmy aby rozdzielić bijących się panów... Potem było trochę ciszy, a następnie kolejna bójka... Oczywiście bijący się zauważyli nas wcześniej i jak gdyby nigdy nic zaczęli spieprzać gdzie pieprz rośnie! Więc się na nimi nabiegałyśmy zanim ich wgl złapałyśmy... Następnie były kolejne, wyczerpujące nas wezwania, praktycznie nie miałyśmy na sam koniec siły!!

PO SŁUŻBIE
-To na razie!- zwróciłam się do Karoliny, stając w drzwiach. Białach podniosła na mnie wzrok, znad swojej torebki, w której czegoś szukała.
-Tak, na razie!- odparła z zmęczonym uśmiechem, a ja wyszłam, zostawiając ją samą. Zmordowana jak nigdy zeszłam na parter, kiwnęłam Sylwii (recepcjonistka) i udałam się na parking. Odszukałam moje auto, wsiadłam, odpaliłam i pojechałam do domu. Dzisiaj nie miałam siły zajeżdżać jeszcze do Szymona, mimo wyrzutów sumienia. Bardzo chciałam to zrobić, tęsknię za nim okropnie, ale dzisiaj fizycznie nie dam rady po prostu.

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
Po zaparkowaniu pod blokiem, udałam się mozolnym krokiem na górę, do mieszkania. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka. Ściągnęłam z siebie to co musiałam i udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie herbatę i kolację, zjadłam ją szybko i poszłam pod prysznic. Siedziałam tam chyba z pół godziny i cały czas myślałam o Szymonie.
Później wskoczyłam w piżamę i położyłam się do łóżka. Dobrą chwilę przewracałam się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Ozyrys chyba to zauważył, bo wszedł na łóżko i ułożył się w kłębek na moim brzuchu. Z uśmiechem zaczęłam go monotonnie głaskać. Od razu mi się przypomniało że ten kociak był prezentem na urodziny od właśnie od Szymka! Ozzy mruczał cicho i taki właśnie dźwięk, oraz uczucie jego miękkiego futra pod palcami ululało mnie w objęcia Morfeusza....
CDN.

Czy Szymon szybko wróci??
Jak się potoczy to wszystko?!
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro