82. Pełne ręce roboty...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MINĘŁO PARĘ TYGODNI
ASIA POW. Dzisiaj jakoś tak łatwo nam się wstało. Z resztą, odkąd jesteśmy razem jest jakoś łatwiej... Przygotowaliśmy się do przeżycia tego dnia, zjedliśmy śniadanie, nakarmiliśmy kocura i w dobrych humorach pojechaliśmy do roboty...

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
KOMENDA
Po zaparkowaniu udaliśmy się do szatni, przebraliśmy się w mundury, odebraliśmy broń od Tomka i poszliśmy do naszego pokoju. Do odprawy zostało nam 10 minut, więc czas był...
-Hej, cieszę się że was zastałem...- powiedział nagle głos. Okazało się że to Mikołaj! Białach wybudził się w dzień po naszych zaręczynach i od razu rozpoczął intensywną rehabilitację, aby jak najszybciej się da wrócić do pracy, a w szczególności do zdrowia.
-Mikołaj?! A co ty tu robisz?!- zdziwiliśmy się, wstaliśmy i podeszliśmy do niego, się przywitać.
-Już czuję się o niebo lepiej, więc Komendant pozwoliła mi wrócić...- wyjaśnił, gdy już się przywitaliśmy.
-To super!- skomentował Szymek, a ja dodałam od siebie:
-Nawet nie wiesz jak się cieszymy!
Potem pogadaliśmy razem z nim trochę, w wesołej atmosferze, po czym wspólnie poszliśmy na odprawę. Nic nowego nie było, tylko Renata przywitała uroczyście powrót Mikołaja. Wszyscy się cieszyliśmy, ale Karola chyba najbardziej...
Krótko po niej wróciliśmy do pokoju, aby wziąć rzeczy i wyjechać na patrol.
-Hej, dobrze że jeszcze nie wyjechaliście...- wpadł do naszego pokoju Jacek.
-Dlaczego, coś się stało?!- spytaliśmy go równocześnie.
-Przyjmiecie zgłoszenie...- wyjaśnił.
-Ok, poproś...- podjął decyzję Szymek, a do naszego pokoju wszedł młody chłopak, na oko student. Wytłumaczył nam całą sprawę, ale trochę się wahał. Na szczęście bardzo łatwo go przekonałam aby nam wszystko opowiedział...
-Zaczekajcie!- zatrzymał nas chłopak -Zanim to włączycie, to musicie wiedzieć że ja studiuję ukrainistykę...
-A co to ma wspólnego z nagraniem?!- spytałam, nie rozumiejąc, podobnie jak Szymon.
-Bo... Ta dziewczyna którą zobaczycie to, ona pochodzi z Ukrainy...- wyjaśnił szybko -I my tylko rozmawialiśmy... Po ukraińsku...
-Jasne, no... Zobaczmy nagranie- odpowiedział Szymek i puścił film.
-Czy to jest nagranie...- zaczęłam, ale nie dokończyłam, gdyż chłopak mi przerwał:
-Tak, z sex kamerki. Ale myśmy nic... My tylko rozmawialiśmy, bo... Bo w realnym świecie to ja nie mam za bardzo kontaktu z kobietami... Poznaliśmy się miesiąc temu i od tamtej pory codziennie rozmawialiśmy i ja te rozmowy nagrywałem, żeby później uczyć się ukraińskiego... Ja naprawdę ją polubiłem i nie byłbym w stanie jej do niczego zmusić. A przed wczoraj... Przed wczoraj zobaczyłem to...- powiedział i puścił nagranie dalej. Idealnie było widać dużych rozmiarów siniaka na ręce dziewczyny -Wcześniej tego nie miała... Ktoś ją pobił, a jak ją o to zapytałem, rozłączyła się! A wczoraj?! Sami zobaczcie...- powiedział i ponownie puścił nagranie, które obejrzeliśmy już do końca nie mówiąc nic. Dopiero gdy się skończyło, chłopak odezwał się ponownie:
-Dzisiaj nie było jej online. Martwię się o nią... Ten typ coś jej zrobił, czuję to!
-Wiesz coś więcej o tej dziewczynie?!- spytał go Szymek z westchnieniem. Nam obojgu już ta sytuacja od początku się nie podobała...
-Wiem że 6 tygodni temu przyjechała do Wrocławia z Ukrainy. Że ma 22 lata i przedstawia się jako Jessica... Ale to chyba nie jest jej prawdziwe imię...- powiedział, a mój narzeczony zapisał wszystko na kartce.
-No chyba nie...- odpowiedziałam z westchnieniem. Potem pogadaliśmy jeszcze trochę z tym studentem, a potem wybraliśmy się do Jacka. Dość szybko odnalazł nam nazwę firmy z którą dziewczyna przyjechała do polski, na podstawie jej zdjęcia. Niestety personaliów nie mieliśmy... Średnio zadowoleni wróciliśmy do pokoju pomyśleć i przeanalizować wszystko. Zajęło nam to dłuższą chwilę...
-To może pojedziemy do tej firmy, z którą tu przyjechała?! Tam powinni powiedzieć nam o niej zdecydowanie więcej...- wpadłam na pomysł. To było nasze jedyne wyjście, aby coś się o niej dowiedzieć...
-Masz zupełną rację, chodź od razu do Jacka...- poparł mnie Szymek i wyszliśmy z pokoju. Od razu skierowaliśmy swoje kroki do dyżurki. Jacek jak zawsze siedział za biurkiem, tyle że tym razem był rozpromieniony jak nigdy i wręcz zaczarowany patrzył się w telefon. Staliśmy w drzwiach dobre parę minut, ale Nowak nas nie zauważył.
-Jacek...- zagadnęłam go. Znów nie zareagował.
-A jemu co?!- spytał mnie Szymek szeptem.
-A ja wiem?!- wzruszyłam ramionami i ponownie spojrzeliśmy na przyjaciela, tym razem z lekkim zmartwieniem.
-Na 3...- szepnął Szymek, a ja skinęłam głową.
-Raz....- zaczął.
-Dwa...- dodałam.
-Jacek!- powiedzieliśmy chórem, głośniej. Dopiero wtedy Nowak na nas spojrzał.
-A, to wy!- uśmiechnął się -Co tam?! Jakieś nowe tropy?!- spytał wyłączając i odkładając telefon.
-Najpierw to ty nam Jacku powiedz, dlaczego ty taki rozpromieniony jesteś?!- spytałam, gdy weszliśmy do środka i usiedliśmy na krzesłach naprzeciw jego biurka.
-To nic takiego...- chciał zbyć temat.
-Jacek...- spojrzeliśmy na niego nagląco.
-Ala urodziła- wypalił. Przez sekundę nas zatkało.
-Serio?! / Naprawdę?!- powiedzieliśmy jednocześnie, z bardzo szerokimi uśmiechami na twarzach.
-Yhm- przytaknął -Dzisiaj rano...
-Gratulację Jacek!- aż wstaliśmy i uściskaliśmy przyjaciela.
-Jak daliście jej na imię?!- koniecznie chciałam wiedzieć.
-Maja Emilia Nowak- powiedział dumnie i pokazał nam zdjęcia w telefonie.
-Jaka urocza...- aż oczy nam się świeciły. Była taka maleńka...
-Ale dobra! Porozczulamy się nad nią kiedy indziej! Teraz praca!- nadzwyczaj niechętnie zmieniłam temat.
-Właśnie. To co z tą Ukrainką?!- dopytał się Nowak.
-Zdecydowaliśmy że pojedziemy do firmy, z którą tu przyjechała, powinni nam powiedzieć coś więcej...- wyjaśnił Szymek.
-Dobry plan. Teraz w dodatku macie jej dane. Technicy w współpracy z Wrocławskim Stowarzyszeniem zrzeszającym Ukraińców ją zidentyfikowali... To Oksana Jakutnik...- powiedział, odczytując maila, który właśnie przyszedł i dodał -Jedzcie tam od razu i dawajcie znać na bieżąco...
-Ok, dzięki Jacek- odparłam i dodałam -Zrobi się- skinęłam głową i wyszliśmy z dyżurki. Wstąpiliśmy tylko na chwilę do pokoju, po czym wyjechaliśmy w miasto, kierując się do filmy zatrudnieniowej...

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
FIRMA "TRANS NEW YORK"
Zaparkowaliśmy, wysiedliśmy i weszliśmy do środka. Na recepcji spotkaliśmy jakiegoś mężczyznę.
-Dzień dobry!- przywitaliśmy się chórem i Szymek kontynuował:
-Młodszy aspirant Zieliński, Sierżant Zatońska...
-Dzień dobry- odpowiedział z lekkim uśmiechem.
-Szukamy tej dziewczyny, nazywa się Oksana Jakutnik...- powiedziałam i pokazałam gościowi zdjęcie poszukiwanej w telefonie. Ten się przyjrzał, ale pokręcił głową przecząco.
-Przykro mi, ale nie kojarzę...
-Ale mamy informację że ta firma organizowała jej przyjazd do Polski...- cisnął Szymon, podobnie nierozumiejąc jak ja.
-Widocznie jakaś pomyłka. Nikt taki z nami nie współpracował...- stał przy swoim mężczyzna.
-A czy może pan nam zrobić listę osób które sprowadziliście do Polski w ciągu ostatnich 7 tygodni?!- poprosiłam go.
-Przykro mi, ale to są poufne informacje naszej firmy, bez nakazu nic wam nie pokażę... Ale zapewniam was że taka dziewczyna nie przyjechała..- gdy to mówił wymieniłam z Zielińskim zirytowane spojrzenia.
-Tak, do Polski z tą firmą, już pan to mówił- burknął Szymek -A czy moglibyśmy porozmawiać z właścicielem firmy?
-Szefa nie ma...- powiedział trochę niepewnie, jakby się wahał -Nie ma go w biurze...
-A moglibyśmy to sprawdzić?!- zwróciłam się do niego podejrzliwie, a on wyszedł zza lady.
-Nie jest to potrzebne, tak jak mówiłem, nie ma go dzisiaj...- stał przy swoim.
-Dobrze to, mimo wszystko chcemy to sprawdzić, niech się pan odsunie!
-Ale proszę wyjść! To że macie mundury, to nie znaczy że możecie sobie robić co chcecie!- zdenerwował się facet.
-Proszę nie utrudniać, proszę się odsunąć...- ledwo to rozkazałam z gabinetu dyrektora firmy wyszedł facet. Jak się okazało - szef. Wtedy się zaczęli kłócić, a my mieliśmy po paru minutach tego po dziurki w nosie...
-Koniec tego! Pojadą państwo z nami na komendę!- zakończył tą kłótnię Szymon, a ja wezwałam drugi patrol. Po 10 minutach już byli i przewieźliśmy obu panów na komendę...

W POKOJU PRZESŁUCHAŃ
Rozmowa ta była długa... Recepcjonista na samym początku szedł w zaparte, ale potem się przyznał że miał chorą wręcz umowę z jakimś gościem że niektóre Ukrainki mu podrzucał do firmy z sex kamerkami i że ma do niego kontakt. Zarówno my, jak i jego szef nie mogliśmy uwierzyć że gościu z własnej wolu pośredniczył w handlu kobietami! Po zakończeniu rozmowy z nimi, szefa puściliśmy, a recepcjonistę Maciek odprowadził do PDOZ.
-Trzeba wszystko zgłosić Renacie...- spojrzeliśmy na siebie nerwowo, gdy zostaliśmy sami. Jak stwierdziliśmy, tak zrobiliśmy i udaliśmy się do Renaty.
Wpuściła nas i wysłuchała z najdrobniejszymi szczegółami. Podobnie jak my uważała że bez prowokacji się nie obejdzie... Zgłosiłam się na ochotnika, aby udawać Ukrainkę. Oczywiście Szymon otwarcie protestował, bojąc się o moje bezpieczeństwo. Jednakże ja stałam przy swoim, a w środku stwierdziłam że to kochane... Renata się ze mną zgodziła i mój partner nie miał nic do gadania. Trochę się bałam, ale nie było na to czasu...
Jaskowska zapewniła nas, że przeprowadzimy tą akcję najbardziej bezpiecznie jak się da, co podniosło na duchu zarówno mnie jak i Szymona, który nadal był przeciw... Po "audiencji" u przyszłej teściowej, tak jak kazała, przyszykowaliśmy się do prowokacji. Nie cackaliśmy się z tym, gdyż mieliśmy mało czasu. Już po chyba 10 minutach, gość siedział u Szymona na krześle i załatwiał mi "pracę".
-Tylko nic nie kombinuj i włącz głośnik- powiedział Szymek trochę ostro. Jednakże wiedziałam to tylko ja, no i Jacek oraz Komendantka. Gość nie.
-Halo!? Co jest!? HALO!? Jesteś tam!?
-Tak, jestem...- potwierdził.
-No to mów o co chodzi, bo się spieszę!
-Dziewczynę mam dla ciebie...
-No i super, ale dziś nie mam czasu...!
-Ale ona jutro wyjeżdża do Warszawy, to jest jedyny moment...
-A ładna chociaż!?- spytał ciekawie.
-Tak.
-Co znaczy tak?! Powiedz coś więcej?!- nalegał na więcej informacji, a gość zmierzył mnie wzrokiem. Kątem oka wiedziałam że Szymek go sztyletuje spojrzeniami, co wydało mi się urocze...
-No ładna... Taka brunetka, niewysoka, ale ma czym oddychać...
-Dobrze, czarnulka. Bo same blondynki jak na razie...- wyraźnie się ucieszył -Ok. Przywieź mi ją za godzinę do parku Brzeskiego... Na razie!- zakończył połączenie.
-Czyli jesteśmy umówieni...- westchnął Szymek.
-Do roboty, czas nas goni!- odparła na to Renata i wyszła. Miała rację. Godzina to nie dużo, więc musieliśmy się streszczać... Nerwy sięgały zenitu, ale wiedziałam że wszystko będzie ok..
O umówionej godzinie stawiliśmy się w parku. Pod skórą czułam jak bardzo Szymek jest zdenerwowany... Sama też się bałam, ale ufam jemu i Renacie, że nie pozwolą aby coś się stało...
Niespełna 5 minut po umówionym czasie przyszedł... Starałam się mówić jak najmniej i z obcym akcentem. Chyba mi się udało, gdyż gość się nie zorientował. Zaproponował mi pracę jako sekretarka. Zgodziłam się, więc zdecydował iż zawiezie mnie do siedziby od razu. Jako że nikt nie wkroczył wiedziałam iż szefowa chce mieć na niego twarde dowody.... Wobec tego poszłam z nim do samochodu...A tam już nie był taki miły... Groził mi że jak nie będę grzecznie robiła co będzie mi kazał, to źle skończę... Stres rósł, ale liczyło się że będziemy go mieli w garści... Nie jechaliśmy jakoś specjalnie długo... Gdy wysiedliśmy zaciągnął mnie do domu, a tam wepchnął do pokoju, gdzie siedziała Oksana. Odetchnęłam z ulgą, gdyż widziałam że na pierwszy rzut oka jest cała...
-Oksana...?!- zagadnęłam ją.
-Skąd wiesz?!- zdziwiła się.
-Spokojnie, jestem tu żeby ci pomóc...- otuliłam jej nagie ramiona szalem, który zdjęłam z szyi -Za chwilę nas stąd wyciągną...- pocieszyłam ją.
-Kto?!- nie wychodziła ze zdumienia.
-Policja. Jestem z policji...- wyjaśniłam jej szeptem. Potem już siedziałyśmy cicho. Z mojego położenia nie mogłam stwierdzić czy w tym domu są jeszcze inne dziewczyny, ale najważniejsze było że odnaleźliśmy Oksanę. Jakiś czas później do domu wpadli AT z broniami w rękach.
-Jest ok!- powiedziałam jednemu z nich i dalej przeczesywali dom. Po chwili się okazało że facet zwiał... Zostawiłam Ukrainkę z AT i wyszłam z tego domu szybkim krokiem. W oddali słyszałam strzały ostrzegawcze oddane przez Szymona, albo panią komendant, nie wiedziałam dokładnie. Bez namysłu, bazując na słuchu i "instynkcie", skierowałam się w tamtą stronę biegiem. Serce mi waliło jak młotem. 'A co jak im się coś stanie?!'- to była jedna z głównych myśli, które kotłowały się w tamtej chwili w mojej głowie. Po 3 zakręcie szłam totalnie na czuja, zupełnie nie wiedziałam gdzie mogą być... Zdałam się w zupełności na sam instynkt...
Nagle, bardzo blisko usłyszałam strzały i krzyk Renaty:
-Policja! Rzuć to!- krzyknęła, a zaraz potem padły dwa strzały. Serce mi wtedy podeszło do gardła. Bez namysłu wyszłam zza tego rogu i ujrzałam jak Szymek gada z Jackiem przez radio, a Renata zdyszana opiera ręce na kolanach.
-00 dla 07! Jacek, potrzebujemy karetkę, mamy tutaj ranę postrzałową klatki piersiowej! Tylko szybko!!- porozumiał się z Nowakiem Szymek i spojrzał wprost na mnie. W jego oczach w tamtej chwili widziałam tylko i wyłącznie strach o mnie. Nie musiałam zgadywać, aby wiedzieć że z moich wyczytał strach o siebie Przeszłam jeszcze może ze 2 kroki, a Szymek do mnie podbiegł i mocno przytulił. Od razu objęłam go mocno za szyję, wtulając się w niego.
-Dobrze że nic ci nie jest!- wyszeptał -Cały czas się o ciebie bałem... Jak cholera...
-Mogłabym powiedzieć to samo...- odszepnęłam pewnym głosem, jednocześnie uspokajając się w jego ramionach. Po chwili się od siebie odsunęliśmy na parę centymetrów i zlustrowaliśmy siebie nawzajem uważnymi spojrzeniami, czy aby na pewno drugiemu nic się nie stało. Gdy potwierdziło się że oboje jesteśmy cali, znów się przytuliliśmy. Jak zawsze czułam się najbezpieczniej w jego ramionach...
-Kocham cię...- wyszeptaliśmy jednocześnie. Oboje mieliśmy niewyobrażalną ulgę w sercach że wszystko się dobrze skończyło...
Jakiś czas później się zebraliśmy i wszyscy wróciliśmy na komendę. Facet od razu trafił w ręce naszych kolegów z działu do przestępczości zorganizowanej, a my przesłuchaliśmy jeszcze Oksanę, aby mieć na papier jej zeznania. Miło się patrzyło na tego studencika, który cały dzień przesiedział na naszej komendzie w oczekiwaniu na swoją ukochaną... Wróżyłam z tego Happy End...

2 GODZINY PÓŹNIEJ
W MIESZKANIU
Do domu wróciliśmy BAAARRDZO późno... Jednakże nie czuliśmy zmęczenia, gdyż adrenalina z prowokacji jeszcze nam buzowała w żyłach. Zrzuciliśmy z siebie wierzchnią odzież, umyliśmy ręce i bez słowa zabraliśmy się do przygotowania kolacji. Cisza jaka między nami była nie przytłaczała ani trochę. Szczerze mówiąc, ona chyba nigdy nie przytłaczała...?!
Odezwaliśmy się do siebie dopiero, gdy posprzątaliśmy po posiłku. Szymek złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
-Strasznie się o ciebie bałem...- wyszeptał i pocałował mnie w skroń. Z lekkim uśmiechem oddałam uścisk.
-Wiem...- odszepnęłam i dodałam -Jak widzisz nic się nie stało, także jest wszystko ok...- uspokoiłam go, odsunęłam się odrobinę i czule się pocałowaliśmy. Całus sporo trwał i był dosyć namiętny. Z uśmiechem przesunęłam kciukiem po pierścionku zaręczynowym, nie puszczając szyi Szymka. 'Jak ja go kocham...'
Potem każde z nas wzięło prysznic i godzinkę później leżeliśmy już w łóżku, przytuleni. Jak gdyby nigdy nic zamieniłam poduszkę na ramię Szymka, obejmując go jedną ręką w pasie, a on mocno i troskliwie trzymał mnie przy sobie.
-Kocham cię- powiedziałam unosząc na moment głowę i złożyłam na ustach Zielińskiego czułego buziaka. Szymek się uśmiechnął i jak gdyby nigdy nic zaczął się bawić moimi włosami.
-Ja ciebie też...- odparł -Jak wariat...
-Mój wariat!- odparłam, patrząc mu głęboko w oczy. Wtedy pocałowaliśmy się po raz kolejny, a następnie położyliśmy, poprawiliśmy okrywające nas kołdry i poszliśmy spać. Dopiero wtedy zaczęła z nas schodzić adrenalina i robiliśmy się senni....
-Dobranoc Kochanie...- szepnął Szymek i pocałował mnie w czoło.
-Branoc...- mruknęłam, mimowolnie wtulając się w niego i już po chwili Morfeusz porwał mnie w swoje ramiona... Ten dzień był naprawdę pełen wrażeń...
CDN.

Wszystko się dobrze skończyło, sprawa rozwiązana...
Zobaczymy co jeszcze im się przydarzy....
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro