88. Chłopczyk czy dziewczynka?!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ważna notka pod rozdziałem
F.

SZYMON POW. Minęły już ponad 4 miesiące od kiedy ja i Asia jesteśmy narzeczeństwem. Moje Słoneczko jest też w 4 miesiącu ciąży i dzisiaj się dowiemy czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka... Jestem strasznie podekscytowany!! Oczywiście, najważniejsze jest to aby maluszek był zdrowy, a ja nie mam zdania, czy chcę chłopca, czy dziewczynkę... Mimo wcześniejszych obaw, gdzieś miesiąc temu, powiedzieliśmy przyjaciołom, którzy obiecali dotrzymać tajemnicy. Chcąc nie chcąc, musieliśmy to zrobić, gdyż Asia przez moment zasłabła jakiś czas temu w kuchni, w obecności Emilii i Karoliny. A to zrodziło troskę i uporczywe pytania...
-Szymon... Szymek! Słuchasz mnie?!- wyrwała mnie z zamyślenia Emilka, szturchając mnie lekko w ramię. Zapała miała rozbawioną minę.
-Sorki Emilka, coś mówiłaś?- spytałem robiąc przepraszającą minę.
-Eh!- westchnęła kręcąc z rozbawieniem głową i dodała -Pytałam co ty taki rozanielony dzisiaj jesteś?!- powtórzyła pytanie.
-Dzisiaj dowiemy się z Asią czy to chłopiec, czy dziewczynka!- wytłumaczyłem jej.
-Rety! To już dzisiaj?!- autentycznie się ucieszyła Emilka.
-No... Nie mogę się doczekać!!
-Rozumiem cię. Miałam to samo gdy rodziła się Gaja...- odparła z lekkim uśmiechem i dodała -A ty?! Co byś chciał?!- spytała ciekawa.
-Nie wiem... Ważne żeby było zdrowe!- Odparłem bez namysłu z bardzo szerokim uśmiechem.
-Co było zdrowie?!- Spytała Asia nagle pojawiając się obok nas i mocno się do mnie przytulając.
-Nasz brzdąc, a co?!- odparłem pytaniem na pytanie obejmując ją troskliwie ramieniem i patrząc na moją narzeczoną roziskrzonym wzrokiem. Ciąża, mimo że jest jeszcze mało widoczna, (o dziwo), dodaje jej takiego uroku i wewnętrznego blasku że wydaje się być jeszcze piękniejsza, a ja codziennie zakochuję się w niej na nowo...
-Jak uroczo...- skomentowała Emilka patrząc na nas i lekko przekrzywiając głowę w bok zrobiła z rąk serduszko. Oboje się zaśmialiśmy, a Zapała się dołączyła. Takich zastała nas komendant.
-Zielińscy i Zapała! Stać i gadać to możecie na przerwie! Do szatni, po mundury, ale to już!- rozkazała na wpół zła, na wpół rozbawiona i dodała -Cześć Zosia!- przywitała się z żoną swojego syna z uśmiechem. Kiwnęliśmy tylko Zośce i się zmyliśmy, aby nie narażać się więcej na gniew pani komendant, która mimo iż jest żoną mojego ojca, to nadal traktuje nas równo ze wszystkimi. Nie przeszkadza nam to, bo nie chcemy być traktowani inaczej... Szliśmy korytarzem do szatni nadal śmiejąc się wesoło, gdy Emilia się odezwała:
-Nazwała was Zielińscy!- zaśmiała się, a do nas dopiero to dotarło.
-Właśnie...- odparła Asia szczerząc się w moją stronę.
-Za nie długo to będzie właściwie...- dodałem i pocałowałem ukochaną w czoło. Niestety musiałem ją puścić, bo znikły z Emilką w damskiej szatni, ale nie na długo, bo szybko się przebrałem i poszedłem do naszego pokoju, a Asia dołączyła do mnie chwilkę później.
-Joanna Magda Zatońska-Zielińska... Ładnie, co??- spytała zamykając za sobą drzwi i siadając na blacie swojego biurka. Z uśmiechem do niej podszedłem.
-Najpiękniejszy zestaw słów jaki mógłbym usłyszeć...- przytaknąłem kładąc ręce na jej biodrach i całując ukochaną namiętnie. Asia z uśmiechem objęła mnie za szyję.
-Kocham cię, wiesz??
-Ja ciebie też!- tak sobie słodziliśmy jeszcze przez parę chwil, po czym ruszyliśmy do papierów.

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
-Tu jesteście! Odpuście sobie te papiery, mam dla was sprawę...- do pokoju wpadł Jacek.
-Okey. Co dla nas masz?!- spytałem go wstając zza biurka i podchodząc do wieszaka. Asia zrobiła to samo.
-Mamy włamanie na Kleczewską 17...
-Dobra, kto zgłaszał??- spytała go Asia.
-Właścicielka mieszkania... Wróciła z nocnej zmiany i zastała ogołocone mieszkanie. Wg niej nie ma żadnej elektroniki, a poza tym wszystko jest...
-Dobra Jacek, jedziemy na Kleczewską 17...- powiedziałem, ubraliśmy się i wyszliśmy do radiowozu.

PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
KLECZEWSKA 17
Zaparkowaliśmy, wyłączyliśmy wszystko, wysiedliśmy i udaliśmy się do domu, a raczej podeszliśmy pod otwartą furtkę. Rzuciliśmy sobie szybkie spojrzenie i Asia zadzwoniła dzwonkiem, który był przy furtce. Po chwili drzwi do domu się otworzyły i na ganek wyszła kobieta.
-Jak dobrze że już państwo są! Zapraszam!- machnęła na nas ręką i wróciła do domu, a my podążyliśmy za nią. Po niespełna 3 minutach byliśmy u kobiety w salonie.
-Dzień dobry pani! Sierżant Zatońska, Młodszy aspirant Zieliński. Wzywała nas pani?- zaczęła rozmowę Asia.
-Owszem. Proszę się rozejrzeć dookoła!- powiedziała i pokazała na ogołocone szafki i brak telewizora. Zostały tylko kable...
-Czyli mamy masową kradzież...- mruknęła pod nosem, a ja wyjąłem notatnik i długopis.
-Mogę po prosić panią o dowód tożsamości?! Spiszemy dane...- zwróciłem się do kobiety.
-Oczywiście, już daje!- odparła, znikła na moment w głębi domu, po czym wróciła z dokumentem w ręku.
-Proszę...- podała mi rzeczony papier. Szybko spisałem jej dane i oddałem ten dokument właścicielce.
-Jest pani w stanie obliczyć, chociaż w przybliżeniu, wartość skradzionych rzeczy?!- spytałam ją Asia.
-Myślę że tak...- zawahała się. Daliśmy jej 10 minut, aby spokojnie wszystko obliczyła, a my w tym czasie poprosiliśmy Jacka o wsparcie techników. Przyjechali dosyć szybko i od razu się wzięli do roboty, a my kontynuowaliśmy wstępne przesłuchanie.
-Czyli twierdzi pani że straty wynoszą około 25 tysięcy?!- upewniła się Zatońska, gdyż właśnie moja narzeczona głównie prowadziła tą rozmowę.
-Tak, niestety...- odpowiedziała pani Elżbieta, wzdychając.
-Domyśla się pani kto to mógł być?! Kto byłby zdolny do włamania i kradzieży, aby pani zaszkodzić?!- pytała dalej.
-Nie... Nikt taki nie przychodzi mi do głowy...- odpowiedziała załamana -Ja nie posiadam wrogów, nikomu nie wchodzę niepotrzebnie w drogę, w nic się nie mieszam...
-Rozumiem, ale jakby się coś pani przypomniało, proszę do mnie zadzwonić...- Na koniec Joasia podała jej swoją wizytówkę.
-Dziękuje, na pewno tak zrobię- przytaknęła i schowała karteczkę.
-Dobrze. Poinformujemy panią, jak tylko coś będziemy mieli, a teraz proszę, niech pani jedzie do siostry odpocząć...- Asia zakończyła rozmowę ze staruszką i zaczęliśmy się wycofywać.
-Tak zrobię. Dziękuję wam bardzo za pomoc!- odparła i się pożegnaliśmy. Poczekaliśmy aż kobieta wsiądzie w taksówkę, sami zdaliśmy temat Jackowi i z braku tropów (sąsiedzi nie powiedzieli niczego konkretnego) pojechaliśmy na patrol, zostawiając dalszą robotę technikom...
Sprawca znalazł się bardzo szybko. Starszą panią okradł własny wnuk, narkoman... Bardzo smutno mi się zrobiło, gdy zobaczyłem reakcję tej kobiety... Takie akcje są naprawdę druzgocące czasami...
A godziny patrolu mijały jak z bicza strzelił! Z powodu dzisiejszej wizyty u lekarza, mieliśmy skrócony patrol do niespełna 8 godzin. Przeleciało szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał... Zanim się obejrzeliśmy, już trzeba było się zbierać...

PO SŁUŻBIE
ASIA POW. Właśnie wróciłam z szatni do pokoju. Tak jak oczekiwałam, zastałam tam gotowego do wyjścia Szymona. Zieliński siedział na swoim krześle i wyraźnie na mnie czekał.
-Już jestem, daj mi jeszcze chwilkę i możemy iść...- powiedziałam z lekkim uśmiechem podchodząc do szafek i otwierając moją.
-Spokojnie, mamy czas...- powiedział na to, cały czas mnie obserwując. Nadal się uśmiechając wzięłam moje rzeczy i spojrzałam na niego mówiąc:
-Podasz mi kurtkę...- poprosiłam go.
-A proszę cię bardzo...- powiedział wstając, biorąc ją z wieszaka i podszedł do mnie aby pomóc mi ją założyć. Co prawda ciąży jeszcze prawie nie widać, ale ja już czuję tego uroki i nie narzekam mimo sporadycznych mdłości i wstrętu do niektórych rzeczy. Co ciekawsza trochę z nich przed nią uwielbiałam...
Ubraliśmy się, wzięliśmy plecaki i wyszliśmy z komendy. Dziwna rzecz że nie spotkaliśmy naszych przyjaciół... Wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy do lekarza.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ
U LEKARZA
Usiedliśmy na plastikowych krzesełkach przed gabinetem, pochłonięci rozmową.
-Jak myślisz, będzie chłopczyk czy dziewczynka?!- spytałam narzeczonego.
-Nie mam pojęcia, dla mnie jest ważne żeby było zdrowe, a płeć to drugorzędna kwestia...- powiedział szczerze, a ja kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu że lepiej trafić nie mogłam...
-Pani Joanna Zatońska?!- wywołała mnie pielęgniarka. Razem z Szymkiem wstaliśmy i weszliśmy do gabinetu.
-Cześć Hana...- przywitaliśmy się z lekarką. Gawryło jak zawsze była uśmiechnięta.
-Cześć kochani...- przywitała się i usiadła za biurkiem, a my obok siebie po jego drugiej stronie.
-Jak tam samopoczucie?!- spytała na wstępie.
-Jak to w ciąży... Często wymiotuję, chociaż teraz już praktycznie nie, mam do wielu rzeczy wstręt i jestem bardziej wyczulona na wiele rzeczy, ale nocki prawie bez problemu przesypiamy oboje no i odpukać- tu popukałam w blat -Na nic nie choruję...- wyjaśniłam jej wszystko.
-No to dobrze, nawet bym powiedziała bardzo dobrze szczerze mówiąc... Jesteś okazem zdrowia!- skomentowała i dodała -Zapraszam na fotel. Obejrzymy sobie tą waszą kruszynkę...- powiedziała, a ja właśnie tak zrobiłam. Ułożyłam się wygodnie w fotelu, z Szymkiem u boku i podwinęłam koszulkę do góry, ukazując znacząco zaokrąglony brzuch. Hana z uśmiechem włączyła aparat, nałożyła żel na głowicę i przyłożyła mi ją do brzucha. Po chwilce mogliśmy zobaczyć na ekranie nasze maleństwo. Wyglądało uroczo... Z uśmiechem na siebie spojrzeliśmy i wróciliśmy spojrzeniem do małego / małej. Hana jeździła mi tą głowicą po brzuchu i puściła nam odgłos bicia serca naszego dziecka. Nam obojgu zebrały się w oczach łzy szczęścia mimo iż słyszeliśmy je już nie raz. To jest tak cudowny dźwięk że... że dosłownie brak słów, aby to opisać...
Goldberg jeszcze oglądała naszego brzdąca parę chwil, bez słowa, po czym się odezwała:
-Wasze dziecko jest silne i zdrowe, rozwija się prawidłowo i nie widzę tu żadnych nieprawidłowości...- ucieszyła nas tym bardzo. Czasem mieliśmy taką myśl, że 'a nóż widelec będzie coś nie tak?!', ale jak widać nasze myśli się nie spełniły. I chwała Bogu za to!
-Chcecie znać płeć?!- spytała nas, patrząc uważnie po nas obojgu. Spojrzeliśmy na siebie z Szymonem, po czym na nią:
-Tak, bardzo...- gdy tylko te słowa opuściły moje usta poczułam uścisk na mojej ręce, więc ponownie spojrzałam na Szymka. Moje kochanie dał mi czułego buziaka w czoło. Ten drobny, a tak znaczący gest wyrażał więcej niż 10 tysiąc słów...
-Patrzcie tutaj...- powiedziała pokazując na monitor i wtedy stało się dla nas jasne.
-Gratulacje, macie...
CDN.

Polsat!!
W następnym rozdziale się okaże!
Piszcie w komentarzach, co waszym zdaniem będą mieć Zielińscy, chłopca, czy dziewczynkę....?!
I druga sprawa....

ZATOKI SIĘ ŻENIĄ!!! ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Dzisiaj na Instagramie Mariusza Węgłowskiego (Mikołaj) była znacząca, "świąteczna" relacja. Wszyscy w garniturach, Magda w sukience... I udało się dojrzeć TO:


Ss należą do Oli, której bardzo dziękuję ❤️❤️❤️
Ale wracając, MAMY TO!! ❤️❤️❤️ ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Już nie przedłużam. Widzimy się jutro w nowym rozdziale 😉
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro