Część Bez tytułu 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Jak to możliwe, że ona ze mną zerwała? Wpierw mnie pocałowała, wszystko było ok, a nagle powiedziała, że to wszystko to dla niej za dużo. Rozumiem, jej ojciec ma na sobie te głupie wiadro, które nie może zdjąć, a ona sama jest super wielką czarodziejką, czy coś takiego, no ale to nie fair! Ja nic nie zrobiłem! Chyba...

 - Nie powinieneś się nią przejmować. Ona jest głupia i brzydka – powiedziałem, próbując udobruchać sam siebie.

 Siedziałem właśnie na zielonej kanapie w Górze Sprawiedliwości, oglądałem jakieś tandetne romansidła i jadłem lody. I nie, ja wcale nie tęsknie za Zatanną!

 - CONNER!!! – krzyknąłem jak najgłośniej, ale wiedziałem, że i tak Superboy swoim supersłuchem mnie usłyszy.

 Nagle z prędkością światła (choć trochę mu do niej chyba jeszcze brakowało) tuż obok mnie przebiegł Conner. Wyglądał, jakby przebiegł maraton, choć jego zdziwiona i przestraszona mina na to nie wskazywała.

 - CO SIĘ STAŁO?! – zapytał, wymachując rękoma. Skrzywiłem się od jego krzyku.

 - Podaj... pilot... - Wskazałem na pilot od telewizora łyżeczką brudną od czekoladowych lodów. Ręka trzęsła mi się, jakbym miał tu zaraz paść.

 Superboy przez chwilę stał jak wryty i nie poruszał się przez kilka sekund, ale po chwili odwiesił się i zmarszczył lekko brwi, wpatrując się w lecącą właśnie telenowelę.

 - Czy ty oglądasz „Zmierzch"?

 - A czy ty nie jesteś za mały na oglądanie czegoś tak strasznego? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie, próbując zachować spokój. – Masz dopiero z dwa latka.

 „Dwulatek" już miał coś powiedzieć, ale zagryzł wargę, powstrzymując się od zgryźliwej uwagi, westchnął tylko i już miał sobie iść, ale ja szybko go zatrzymałem.

 - CZEKAAAAAJ!

 Choć pilot leżał naprzeciw mnie i gdyby mi się tylko chciało, to mógłbym przełączyć kanał nawet bez wstawania, ale przecież musiałbym wtedy podnieść rękę.

 - Robin! – warknął Conner, przeszywając mnie wzrokiem. – Przestań się mazgaić! Gdzie jest Robin, który tryskał optymizmem? Gdzie ten Robin, którego nie dało się złamać za wszelką cenę?!

 - Na wakacjach – wybełkotałem, zakrywając twarz poduszką – razem z Zatanną odpoczywa sobie na plaży, a co?

 Superboy wywrócił oczyma, gdy usłyszał moją odpowiedź, a po chwili uklęknął przede mną tak, aby mógł ze mną rozmawiać twarzą w twarz.

 - Rob, powiedz mi, co właściwie się stało – powiedział, próbując zrobić cokolwiek, abym przestał ciągle siedzieć na kanapie, jedząc lody.

 - Byłem w Górze. Zatanna robiła coś w swoim pokoju, a ja do niej podszedłem i... i...

 - Ona z tobą zerwała? – podsumował, prychając. – I tylko dlatego się tak rozżalasz nad sobą?

 Pokiwałem głową i odwróciłem się plecami do Superboya.

 - Ale nie to jest najgorsze! Tylko to, że dzień potem dowiedziałem się, że Zatanna zaczęła umawiać się z Wallym, rozumiesz? Z W A L L Y M! – załamałem się.

 - Dziewczyny już takie są. Za tydzień jej przejdzie. Zatanna po prostu chce, abyś ty był o nią zazdrosny. Jeśli chcesz, żeby to się zmieniło, także musisz się z kimś umówić i najlepiej poprzytulać na jej oczach. Wtedy zobaczysz, ona do ciebie wróci – odparł Conner, jakby był jakimś wielkim kobiecym znawcą.

 - Naprawdę?

 - Naprawdę.

 Usiadłem na kanapie, przecierając oczy jedną ręką. Po chwili jednak zdałem sobie sprawę, że mam na sobie maskę i westchnąłem przeciągle. Nie zmieniałem jej od prawie trzech dni. Musiała już nasiąknąć smutkiem, trzeba ją wymienić.

 - Tylko z kim mam się umówić? Artemis jak się dowie, że to tylko po to, aby znów chodzić z Zatanną to naszpikuje mnie swoimi strzałami, a Megan chyba czuje coś do ciebie – jęknąłem.

 Na twarzy Superboya pojawił się chwilowy grymas. Po chwili jednak zbliżył się on jeszcze bliżej do mnie, na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec i nim się obejrzałem, chłopak musnął ustami lekko mój policzek. No cóż, nie powiem, trochę mnie zatkało. Nie wiedziałem co powiedzieć i... wybuchnąłem śmiechem, a mój głos rozbrzmiał echem po całej górze. Naprawdę nie wiem, co mnie napadło, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać. Dopiero teraz spojrzałem na Connera. Patrzył się na mnie z ni to rozbawieniem, ni to zakłopotaniem.

 - Conner, czy ty właśnie mnie pocałowałeś? – Powstrzymałem się od kolejnego parsknięcia śmiechem.

 - Nie... znaczy się tak, ale... chodziło mi o to, że mógłbyś się umówić ze mną i wtedy może by Zatanna do ciebie wróciła... - wyjąkał, próbując zachować spokój i odsunął się ode mnie.

 Już chciałem odpowiedzieć, że przecież jeśli pokażę Zatannie, że jestem bi (żeby nie było - nie chodzi mi tu o symbol bizmutu, pierwiastka chemicznego!), to jeszcze totalnie przestanie mnie lubić, ale zdałem sobie sprawę, jak bardzo Connerowi na tym zależy. Przegryzał jedną wargę ze zdenerwowaniem i wydawał się lekko obłąkany, choć może to tylko tak ze stresu?

 Może po prostu Superboy zbyt mało przeżył na tej planecie, aby zrozumieć, że normalny związek składa się z kobiety i mężczyzny? Cholera, nie jestem nietolerancyjny, ale po prostu nie czuję nic do Connera, a nie chcę mu zrobić przykrości. Przecież on tak słodko uśmiecha się, gdy na mnie patrzy, nie przeżyłbym tego, gdyby stałoby mu się coś takiego jak ze mną.

 - To jest bardzo dobry pomysł. – Uśmiechnąłem się jak najmniej sztucznie jak tylko umiałem. Niezbyt mi się to udało.

 - Tak uważasz? – Oczy mu rozbłysły jak u dziecka. Nie mogłem się nie roześmiać.

 Nie, nie uważam tak. Muszę dać do zrozumienia Connerowi, że on nie może ze mną chodzić i że to wcale nie jest takie fajne, jak mu się wydaje.

 W czasie, gdy Superboy pobiegł wszystkim to oznajmić z entuzjazmem, ja poszedłem przebrać się w coś normalniejszego i w końcu wziąć prysznic, bo siedziałem na te kanapie tyle dni, że nie sądzę, aby ktokolwiek chciał teraz ze mną spędzić czas. Ktokolwiek prócz Connera, który stał przed chwilą obok mnie, nawet się nie krzywiąc.

 Gdy już ubrałem pierwsze lepsze pożyczone od Kaldura dżinsy i koszulkę oraz założyłem okulary, mogłem iść do reszty drużyny. Stali oni wszyscy w głównej części bazy i o czymś dyskutowali.

- Uuu, Robin, słyszałem newsa. – Wally poruszył znacząco brwiami, a ja prychnąłem tylko ze zdenerwowaniem. – Conner cieszył się jak małe dziecko. On chyba naprawdę bardzo cię lubi.

 Chyba aż za bardzo. Spojrzałem na Superboya, który opowiadał o czymś zawzięcie Megan. Przez chwilę poczułem żal do kosmitki,bo wiedziałem dokładnie, co ona do niego czuje. Podszedłem żwawym krokiem do chłopaka i złapałem go za koszulkę, ciągnąc za sobą.

 - Hej! Rob! Co robisz! – krzyczał, a ja wiedząc, że swoją siłą Conner może mi wyrwać rękę, puściłem go. – O co ci chodzi?!

 Wziąłem głęboki oddech. To był głupi pomysł, ale nie mogłem się powstrzymać. Przecież Superboy nic takiego nie zrobił, a ja byłem załamany po Zatannie.

 - Conner, nie wiem, czy wiesz, ale jeśli jest chłopak chodzi z chłopakiem, to nie jest to zbytnio... - Zacząłem szukać odpowiedniego słowa, lecz brunet mnie wyprzedził.

 - Tak, wiem. Wszystko sobie przemyślałem, posprawdzałem i jestem co do tego w stu procentach pewny. Nie wiem jak ty. – Conner zazwyczaj nie okazywał zbyt wielkich emocji. Tym razem jednak cały buzował.

 - Okay, ja po prostu... Chyba za szybko się zgodziłem. Byłem po zerwaniu z super hiper dziewczyną, znaczy się ty też jesteś super, ale musiałem jakoś odreagować, i ty tak po prostu przyszedłeś, i te wszystkie motylki w brzuchu, i po prostu nie mogłem się oprzeć, i ja... - Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo Superboy złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.

 Nie wiedziałem, że ktoś, kto ma tylko dwa lata umie robić coś TAKIEGO. Pocałował mnie on tak niespodziewanie i tak perfekcyjnie, że nawet nie miałem szansy przeciwstawić się jego pomysłowi. Przypomniał mi się niespodziewany pocałunek Zatanny w Twierdzy, ale to nie było to samo. Conner zrobił to z takim uczuciem, którego u Zatanny nie było. U niej nie czuć było tej miłości, nie to, co u Superboya.

 Zacząłem powoli odsuwać się od Connera. Oczy miałem zapewne wielkości spodków, ale nie przeszkadzało mi to.

 - To było... wow. Przepraszam. Naprawdę nie powinienem się wstydzić przed drużyną czegoś takiego, wiesz? Pieprzyć Zatannę. Chodź. Pokażmy Wally'emu, że nie ma się z czego śmiać. – Podałem mu rękę.

 Przez chwilę miałem wątpliwości. Co on zrobi? Pójdzie sobie i znów będę musiał pożerać lody czy może znów pocałuje? Nim jednak zdążyłem coś dodać, on tylko uśmiechnął się do mnie i złapał moją wyciągniętą do niego rękę.

_________________________________________________________________

 Conner x Robin (sprawdziłam specjalnie - ten parring nazywa się Aster :D) dla Kit-love, mam nadzieję, że nie musiałaś długo czekać, a jak tak to przepraszam, ale raz napisałam 500 słów tego parringu, oczywiście mi się nie spodobało i pisałam od nowa xD W ogóle jakieś słabe to wyszło ;-;  Ale mam nadzieję, że ci się podoba ^^ :*

Co do tytułu rozdziału... nie miałam żadnego pomysłu :') :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro