[1] 𝗪𝗼𝗼𝘀𝗮𝗻 ★

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

,,Tylko mnie nie puszczaj"

Ciepłe promienie Słońca zawitały dziś do pomieszczenia grzejąc dwa ciała złączone ze sobą. Hałas małych dzieci, które bawiły się na dworze lepiąc bałwana śmiały się i goniły nawzajem. Szum samochodów i wiatru, odstraszał gołębie na ulicach, a na latarniach przy jezdni, zostały puste gniazda bocianów, które odleciały do ciepłych krajów.

Tak, to był jeden z dni zimy. Biało za oknem, a drzewa gołe, kołysały się względem wiatru. Temperatura sprawiała że woda w jeziorach zamarzła, a goła, odsłonięta skóra czerwieniała na skutek zimna.

Wooyoung spał w najlepsze, a San wtulony w jego ciało patrzył na twarz młodszego z lekkim uśmiechem. Włosy zakrywały mu zamknięte oczy, na co San z cichym chichotem zgarnął je do góry dłonią. Powoli i bezdźwięcznie wziął telefon do ręki z szafki nocnej, by sprawdzić która godzina. Kiedy okazało się że jest już w pół do jedenastej, postanowił że już pora wstać.

Z bólem w sercu postanowił obudzić młodszego, gdy on sobie słodko spał.
Nachylił się do jego ucha, i zaczął szeptać pojedyncze słowa.

- Woo, wstawaj. Pobudka. Musisz
wstać - Kiedy to jednak nie pomogło, westchnął z uśmiechem.
- Śpiochu, ile można spać - Zaśmiał się i roztrzepał mu jeszcze bardziej włosy.

Chłopak zaczął coś mruczeć pod nosem i po chwili otworzył oczy, które jednak szybko zmrużył przez nie przyzwyczajenie do światła dziennego.
Moment później otworzył je nieco szerzej, dostrzegając czyjąś postać nachylającą się nad nim. Kiedy rozpoznał kto to taki, uśmiechnął się szeroko.

- Co mnie budzisz - Burknął po cichu z uśmiechem na ustach.

- Żebyś wstał śpiochu - Odpowiedział starszy.

- Ale ja chcę jeszcze spać - Ziewnął ociężale i schował twarz w zagłębienie szyi drugiego.

- Nie ma mowy. Wstawaj - Powiedział i ustawił się do siadu, rozciągając się.

- Nie ma mowy, chcę spać - Powiedział po cichu Wooyoung.

San wstał z łóżka nie przejmując się jego słowom i zdjął z siebie luźną koszulę w której przedtem spał zostając w samych bokserkach. Rzucił ją specjalnie na łóżko obok pół przytomnego chłopaka. Tamten otworzył jedno oko i spojrzał na koszulę po czym jego wzrok powędrował na San'a. Starszy odwrócił się szybko tyłem i podszedł do szafy, szukając jakiś ubrań.

Kiedy stał tyłem, otworzył plastikowe pudełeczko i wyciągnął z niego szybko trzy różne tabletki. Wziął w dłoń kubek wody, który sobie wieczorem przygotował i popił. Po chwili odłożył wszystko i wrócił do grzebania w szafie.

- San, odwróć się na chwilę - Powiedział po cichu.

- Nie - Odparł starszy próbując się nie uśmiechać.

- No weź, muszę coś Ci powiedzieć.

- To mów teraz, słyszę Cię bardzo dobrze.

- Nie - Burknął Woo.

- To nie - Wzruszył ramionami San uśmiechając się.

- Jesteś okropny - Fuknął Wooyoung i wstał z łóżka, podchodząc do niego i przytulając go od tyłu.

- Ale skuteczny - Oznajmił dumnie i odwrócił się twarzą do niego, całując go po chwili. Wooyoung lekko zawstydzony oddał pocałunek i położył dłonie na umięśnionym torsie starszego.

- Dobra - Oderwał się od niego - Ubieraj się i maluj, jedziemy - Powiedział i zaczął sam się ubierać.

- Czekaj co? Gdzie jedziemy? - Spytał z wielkim zaskoczeniem Wooyoung.

- W góry - Oznajmił - Nigdy tam nie byłeś, więc pomyślałem, że tam dzisiaj pojedziemy, a że dzisiaj piękny dzień to czemu nie.

Wooyoung'owi szczęka opadła. Tak bardzo ucieszył się na myśl o wyjeździe w góry, że bez żadnego ale zaczął się pakować. San się zaśmiał na ten widok i sam zaczął powoli pakować swoje rzeczy do torby podróżnej.

Dzisiaj był świetny dzień na wyjazd. Była akurat sobota, więc weekend wpasował się wręcz idealnie.

Wooyoung nie mógł znieść ciszy, podczas pakowania walizek i toreb, więc szybko zakłócił ją dręczącymi go pytaniami.

- O ktorej wyjeżdżamy?

- O 12.00.

- A gdzie będziemy spać?

- W hotelu - Powiedział na co Woo pisnął ze szczęścia.

- Z czego się śmiejesz - Powiedział patrząc na śmiejącego się San'a.

- Z niczego - Mruknął z uśmiechem i spakował swoje rzeczy po czym wziął ubrania i pognał do łazienki się umyć.

***

Po około godzinie znaleźli się w samochodzie. Bagażnik był cały załadowany, a za nimi, na fotelach mieli reklamówki pełne jedzenia na drogę.
Do celu mieli nie całe 300km, także mniej więcej po dwóch czy trzech godzinach powinni dojechać.

Nie obyło się oczywiście bez kłótni i krzyków. Wooyoung nie lubił jeździć szybko samochodem, a co dopiero się takowym wozić. San doskonale to wiedział, i w między czasie, gdy była pusta i prosta droga rozpędzał się jak to tylko możliwe (oczywiście w granicach tolerancji) śmiejąc się z piszczącego chłopaka.

Po godzinie jazdy San chciał się zmienić, żeby to Wooyoung teraz prowadził lecz tamten się nie zgadzał. Wygodnie mu było siedzieć bez butów jedząc chipsy i grzebiąc jednocześnie w telefonie. Co jakiś czas dokuczał starszemu, dotykając go po policzku czy dziubiąc palcem jego nogę. Na początku irytowało go dziecinne zachowanie Woo, lecz po jakimś czasie uznał to za słodkie i zwyczajnie to zignorował.

Po męczącej i kilkugodzinnej jeździe w końcu dotarli na miejsce. Ubrani na cebulkę wyszli z samochodu, i wzięli głęboki wdech. Zimne i wilgotne powietrze zawitało do ich płuc tworząc szeroki uśmiech na twarzy.

- W końcu jesteśmy - Odparł Woo.

- W drodze powrotnej Ty siedzisz za kółkiem - Powiedział zmęczony jazdą San.

Zmierzając ku hotelu, sprzeczali się jeszcze na ten temat, jednak kiedy San postanowił go zignorować i zachować poważny wyraz twarzy, Wooyoung uznał to za "tak ma być i koniec".

Po dostaniu się wreszcie do swojego lokalu z wieloma torbami, odsapnęli jednocześnie będąc szczęśliwym jak i zmęczonym. Był wczesny wieczór, a nawet można i było powiedzieć, że jeszcze po południe.

Wooyoung bez większego zastanowienia zaczął rozpakowywać swoją torbę, a San zaparzył wodę na herbatę. Odpoczynek mu się należy, nawet jeśli siedział cały czas praktycznie bez ruchu w samochodzie.

Po kilkunastu minutach wszystko było mniej więcej rozpakowane. Chłopcy siedzieli naprzeciwko siebie, kończąc pić ciepłą herbatę.

- Idę spać - Odparł wreszcie San, dopijając napój.

- Teraz? Dobija 16 - Zmrużył brwi młodszy.

- Muszę mieć siłę na jutrzejszy dzień - Mruknął - Tobie też radzę - Uśmiechnął się lekko, wziął puste kubki i poszedł zanieść je do kuchni.

- Oo, co będziemy robić jutro? - Zaciekawił się Wooyoung.

- Zobaczysz - Szepnął San, przyszedłszy po chwili do niego.

Tyle niespodzianek, a Woo tak mało wiedział. Zaczął się poważnie niecierpliwić co go jutro spotka, jednak ufał swojemu chłopakowi i wiedział że będzie na pewno szczęśliwy.

Kiedy oboje znaleźli się w swoim pokoju, rozebrali się do samych bokserek i rzucili na łóżko. San przykrył ich kołdrą po czym wtulił się w ciało młodszego. Wooyoung oplutł swoimi nogami te jego i złożył ostatni pocałunek na ustach San'a, po czym zasnął wraz z nim.

San budził się wiele razy w nocy. Znowu miał koszmary. Co chwilę patrzył na Wooyoung'a czy ten smacznie spał, i na szczęście tak było. Tabletki były w kuchni, a do kuchni miał parę tych kroków. Postanowił że zostanie w łóżku. Długo zajęło mu, zanim zasnął. Ale przyzwyczaił się do tego. W domu takie noce miały miejsce prawie że codziennie.

Wczesnym rankiem, obudził ich San'a budzik, ustawiony równo o 7.00. Zrobił to celowo rzecz jasna. Dzisiaj zapowiada się wspaniały dzień, a przynajmniej miał taką nadzieję.

- Wyłącz to - Jęknął Wooyoung, przekręcając się na drugą stronę.

- Nie dosięgam - Odparł starszy.

- To Twój telefon.

- No i co.

- Wyłącz to bo zaraz wstanę i wyrzucę to za okno - Odrzekł, a San śmiejąc się po cichu, wystawił rękę i resztkami sił wziął telefon do ręki, wyłączając budzik.

- Pora wstawać - Mruknął i wstał, rozciągając się. - O 9.00 wychodzimy.

- To dzisiaj? - Ziewnął Woo.

- No dzisiaj a kiedy.

Po chwili udali się do łazienki. Jakie było zaskoczenie Wooyoung'a, kiedy zobaczył maleńki prysznic, w którym ledwo co się dało odwrócić, nie wspominając już o znajdujących się tam dwóch osobach.

- Nie damy rady się tam umyć - Westchnął Wooyoung.

- Nie damy rady czy się po prostu wstydzisz? - Spojrzał na niego, kładąc swój ręcznik na pralkę.

Fakt, słowa San'a zawstydziły go na tyle, że łatwo można było zauważyć na jego policzkach wyraźny rumieniec. Nie chodziło tu może szczególnie o wstyd, no może trochę, ale sam temat jakoś nie wpasował się w sytuację.

- Nie że się wstydzę, tylko się tam nie zmieścimy.

- Widziałem Cię już nago.

- Ale ja tylko mówię że..

- Już raczej nic nowego nie zobaczę.

- San! - Nie wytrzymał od nadmiaru emocji i zawstydzenia jakie mu przez ten czas towarzyszyło.

- Wyluzuj skarbie, śmieję się - Zaśmiał się - Doskonale zdaję sobie sprawę że ten prysznic jest za mały - Powiedział i wyszedł po chwili z łazienki udając się biegiem do kuchni.

***

Znaleźli się ponownie w samochodzie, jadąc na miejsce docelowe. Wooyoung ekscytował się z każdą minutą jeszcze bardziej, a myśl, że ten dzień spędzi tylko i wyłącznie ze swoją połówką rozrywała go do granic możliwości.

Po niecałych 30 minutach znaleźli się na miejscu. Ubrani przed wyjściem w ciepłe ubrania, wyszli z samochodu.

- Ale zimno - Odparł Wooyoung.

- Mówiłem żebyś się ubrał - Powiedział San i westchnął po chwili.

- No ubrałem, ale dalej zimno.

- Ah, marudo, chodź - Mruknął i złapał Wooyoung'a za rękę.

Znaleźli się w niewielkiej przystani, w której było pełno atrakcji dla dzieci jak i dorosłych. Śnieg grał tu największą rolę, a na niebie można było dostrzec tylko i wyłącznie górujące Słońce.

Ludzi nie było jakoś specjalnie dużo choć na oko San'a za dużo. Zaczął się już denerwować i odczuwać stres, że jakaś banda nastolatków wyśmieje go i Wooyoung'a. Jednak po chwili wyluzował, zdając sobie sprawę że nic takiego nie nastąpi. Dzieci rzucały w siebie śnieżkami i lepiły bałwana, a młodzież wypożyczała narty. Można było również pojeździć na łyżwach czy iść do knajpy zjeść coś ciepłego. Ale San nie przyjechał tutaj dla łyżew czy nart.

Ostatnimi czasy, nic praktycznie nie robił. Każdy dzień wyglądał tak samo.
Wychodził z domu tylko po to aby iść na siłownię, czy pooddychać świeżym powietrzem. Czy pracował? Dawniej tak, ale rzucił pracę. Zdecydował, że należy mu się odpoczynek. Pieniędzy miał pod dostatkiem, więc nie musiał się martwić o sprawy finansowe. Z Wooyoung'iem było podobnie, tyle tylko, że go wyrzucili przez zasypianie i spóźnialstwo.

Dzisiejszego dnia chciał aby było inaczej. Świeże powietrze, wyjście z domu, wyjechanie gdzieś w dal, i... adrenalina.

Tak, San potrzebował adrenaliny. Sam do końca nie był pewien czy to dobry pomysł, ale nie mógł już wytrzymać tego ciągłego siedzenia w domu i nic nie robienia. Widać było, że Wooyoung miał podobne zdanie. Jego reakcja na wyjechanie gdziekolwiek była bezcenna, jak i równocześnie przewidywalna.

- Dzisiaj zobaczymy Woo, czy masz jaja - Odparł San z uśmiechem.

- C-co? - Zmieszał się Wooyoung.

- Idziemy na wspinaczkę górską.

Wooyoung zakrztusił się powietrzem.
Wspinaczka górska? W zimę? Zabrał ze sobą tylko jedną parę bielizny, nie ma mowy żeby dał się namówić na jakiekolwiek chodzenie po lince.

- Wspinaczka? Górska? Ale że po górach?

- Nie, znaczy w pewnym sensie tak, ale chodzi mi o wspinaczkę taką po długiej lince, której jeden koniec jest przyczepiony do jednej góry, a drugi do drugiej - Próbował to słowami i rękoma zaprezentować, lecz nie bardzo mu wychodziło.

Westchnął głośno po chwili i wyjął telefon. Po nie całej minucie uśmiechnął się patrząc na ekran i pokazał mu zdjęcie.

- Jak Ty to sobie wyobrażasz? Mamy chodzić sobie po tej linie?

- Aż taki głupi nie jestem. Nie będziemy po niej chodzić, patrz - Pokazał mu jeszcze parę zdjęć.

- Czy Ty chcesz mnie zabić? - Spojrzał na niego poważnie Wooyoung.

- Nie zachowuj się jak dziecko. Przecież lubisz takie wspinaczki.

- Lubię, ale.. chociaż.. dobra. Spanikowałem. Chyba dawno z domu nie wyszedłem - Zaśmiał się nerwowo Wooyoung.

- Widzisz? Nie martw się skarbie. Robię to dla Ciebie, tak? - Spojrzał mu w oczy.

- Tak, wiem. Ale po wspinaczce wisisz mi ramen - Odparł i zaczął się śmiać.

- No niech Ci będzie - Westchnął z uśmiechem San.

***

- Ale jak to 180 tys. won?! - Oburzył się San.

- No tyle proszę pana wyjdzie - Odpowiedziała zmieszana pracowniczka.

- Ale na waszej pieprzonej stronie była zniżka jak są dwie osoby!

- Tak, ale ta zniżka jest gdy rodzic przyjdzie z dzieckiem..

San się zaśmiał jak psychopata.

- Uwierzy mi pani, ale ten o to tutaj, to mój.. synek - Wskazał na stojącego obok Wooyoung'a na co ten na niego spojrzał.

- Widziałam was całujących się po wyjściu z samochodu. Nie wiem, jaka jest relacja między wami, ale jeżeli usłyszę jak ten synek nazywa pana tatusiem to wzywam ochronę.

Wooyoung zrobił się cały czerwony, a San, wzdychając lekko przeczesał włosy ręką z lekkim zażenowaniem.

- Kartą - Odparł w końcu i zapłacił.

Po chwili wyszli przygotowani do wspinaczki. Pracownicy założyli im specjalne stroje i wytłumaczyli co wolno robić a czego nie. Przeszli krótki test i już po kilkunastu minutach byli gotowi.

- Serio nazwałeś mnie synkiem? - Spojrzał na niego zażenowany.

- Myślałem że się nabierze - Burknął San masując skronie.

- To przestań myśleć bo Ci to nie wychodzi.

- Przynajmniej próbowałem - Roztrzepał mu włosy.

- Próbowałeś? Ma nas teraz za..

- To co? Idziemy na tę linkę? - Przerwał mu, na co Wooyoung przewrócił oczami i przytaknął.

Po chwili znaleźli się na miejscu. Wooyoung na samą myśl zbladł, a San z uśmiechem na ustach podziękował pracownikom za ewentualne wsparcie w razie potrzeby. Nie był do końca pewien, czy Wooyoung wyjdzie z tego zdrowy psychicznie, dlatego jakakolwiek pomoc przyda się jak najbardziej. Całe szczęście, że wziął ze sobą zapas tabletek.

Mimo wszystko, sam trochę się bał. W końcu przepaść miała "trochę" tych metrów głębokości. Dawno na czymś takim nie był. Za dzieciaka chodził na wiele takiego typu wspinaczek ze swoim ojcem, więc może dlatego tak nie panikował. Na pomysł aby zabrać tutaj swojego chłopaka wpadł od razu kiedy pojechali razem do parku linowego. Wooyoung czuł się wtedy jak ryba w wodzie. Nigdy nie zapomni jego rozczarowania, kiedy dowiedział się, że czas wracać do domu.

- Ty pierwszy - Powiedział Wooyoung, patrząc na linkę.

- Niech będzie - Uśmiechnął się, przyczepił klamry do urządzenia na lince i zawisnął nad przepaścią. Spojrzał na Wooyoung'a i zaczął się kręcić machając nogami.

- Mocne są te klamry skoro Cię trzymają - Przyznał z chamskim uśmiechem.

- O Ty gnomie, właź tu bo zaraz Ci pomogę - Odezwał się z uśmiechem San na co Wooyoung zachichotał.

Ostrożnie podłączył sprzęt do linki i z wielką ostrożnością i całym szacunkiem do ziemi, odepchnął się delikatnie i zawisnął nad przepaścią.

- I co? Takie straszne? - Zaśmiał się starszy.

- Nie wiem czy wiesz, ale gacie mam pełne - Odparł Wooyoung nie patrząc w dół, na co San ryknął śmiechem które odbiło się echem.

- I co? Tak sobie tu wisimy?

- Możesz zawsze się odpiąć i zlecieć w dół.

- Wolę zostać przy pierwszej atrakcji.

San się uśmiechnął. Cieszył się że przyjechał tutaj wraz z Wooyoung'iem. Czuł się z nim bezpiecznie.

Był prawie że pewien, że młodszy nie odważy się zawisieć na lince, a jednak.
Ale ile można bezczynnie wisieć? Do drugiego końca było parę dobrych metrów, a ramen który miał postawić młodszemu na pewno siedział tamtemu w głowie.

- No, to w drogę - Powiedział starszy i odwrócił się tyłem do Wooyoung'a.

- Co? Jak w drogę? - San nie odpowiedział, tylko złapał się linki i zaczął się podciągać, idąc w przód.

Wooyoung po chwili zrozumiał o co chodzi i próbował zrobić to samo. Nie szło mu jakoś źle. Starał się oddychać spokojnie i równo. Po jakimś czasie odważył się spojrzeć w dół. Tak też zrobił. Po chwili jednak szybko tego pożałował, bo zakręciło mu się w głowie i zrobił agresywny ruch z powodu paniki.

- Wszystko w porządku? - Odezwał się San, odwróciwszy się w stronę młodszego.

- Tak, tylko.. spojrzałem w dół i jakoś tak - Złapał się za głowę.

- To prawda, widok jest niezły - Spojrzał również w dół z uśmiechem.

- Jak Ty to robisz hyung, że się w ogóle nie boisz? Ani nawet nie panikujesz? - Spojrzał na niego Wooyoung.

- Jestem przyzwyczajony, a po za tym, jestem tu z Tobą - Uśmiechnął się lekko, na co młodszy zrobił to samo i zachichotał po cichu.

- Jesteśmy tu sami? - Spytał Wooyoung.

- Najwidoczniej tak. Ratownicy mają już chyba wywalone na swoją pracę, skoro nie czuwają nad nami - Zaśmiał się.

- Co przez to rozumiesz?

- To, że nikt nigdy nie spadł, sprzęt nie był uszkodzony, a linka wytrzymywała bez problemu czy coś - Mówił - Ale powiedzieli, że w razie czego to krzyczeć, to przybiegną.

- Rozumiem - Pokiwał głową Wooyoung.

Po chwili coś zaskrzypiło. Był to długi i nieprzyjemny dla ucha dźwięk, który wywołał u Wooyoung'a krzyk.

- Co to było?! - Krzyknął.

- Nie krzycz tak. Linka pewnie. Nie panikuj - Mówił po cichu San - To normalne, skoro musi udźwignąć dwa ciężary - Uśmiechnął się blado i złapał za pas, który go trzymał, odwracając się tyłem do młodszego.

- W porządku - Uspokoił się nieco tamten.

Szli dalej. Wooyoung co chwilę patrzył na metalową linkę, czy "przy okazji" nie zechciałaby się zerwać. Nic jednak z takich rzeczy nie nastąpiło. Z każdą minutą stawał się co raz spokojniejszy, a nawet odważył się spojrzeć ponownie w dół. Już się tak nie bał jak na początku.

Jednak jego spokój długo nie pociągnął.

- San? San hyung, dlaczego tak mocno trzymasz się tego paska?

- Umm.. mam wrażenie że... ah, nie ważne - Machnął ręką i puścił powoli pasek.

Sytuacja była napięta. Wooyoung nie wiedział co się dzieje. San jeszcze nie całe 3 minuty temu tryskał radością, a teraz? Coś się na pewno stało. Tylko nie wiedział niestety co.

- Możemy się San zatrzymać na chwilę?

- Po co? - Odpowiedział starszy.

- Ręce mnie już bolą..

- Dasz radę. Wytrzymasz te pare metrów - Odparł.

- Ale San.. dlaczego się nie chcesz zatrzymać? I czemu jesteś cały blady? - Wooyoung zaczął panikować, a starszy nie odpowiadał na żadne pytanie.
W końcu nie wytrzymał.

- Kurwa, San! Dlaczego nie odpowiadasz?! Co się do cholery dzieje?! - Krzyknął zatrzymując się.

San westchnął głęboko, zatrzymał się i odwrócił w stronę Wooyoung'a. W jego oczach można było dostrzec strach i panikę, a jego twarz była cała blada.

- Wooyoung... - Szeptał trzęsąc się.

Wooyoung wpatrywał się w starszego tak, jakby miał go zaraz zabić wzrokiem. Serce biło mu młotem, a niewiedza co się dzieje była nie do zniesienia.

- Jeden pasek który.. trzymał moje ciało zsuwa się z tej klamry - Jego głoś drżał.
- J-jakby ta klamra.. się odblokowała - Mówił wolno pojedyncze słowa po cichu.

We wnętrzu Wooyoung'a coś pękło. Przez chwilę czuł, jakby przyłożono mu pistolet do głowy i strzelono. Jego oddech przyspieszył, a na czole i pod koszulką znajdował się zimny pot.

- S-san.. - Szepnął - Trzymaj ten pasek, albo wiesz co czekaj, ja Ci go potrzymam - Słychać i widać było że Wooyoung zaczyna panikować. Przybliżył się do San'a i złapał za kawałek materiału.

- A gdzie masz drugi pasek? - Spytał.

- T-tu.. - Wziął w dłoń oderwany już materiał i pokazał młodszemu.

Wooyoung myślał przez chwilę że zaraz zemdleje. Zrobiło mu się słabo i oparł głowę o ramię starszego.

- Dlaczego nie powiedziałeś nic wcześniej?? - Spytał tonem wyższym o jeden stopień.

- Nie chciałem Cię zamartwiać. Ale teraz widzę że to chyba nie miało sensu - Zaśmiał się nerwowo patrząc na trzymający go jedyny pas, który w dodatku zsuwał się z odblokowanej klamry.

- Jak widać, jednak te klamry nie są takie mocne - Powiedział Wooyoung patrząc na San'a, po czym się zaśmiali.

- Wooyoung... nie udźwigniemy mnie, zsuwam się.. - I tak też było. Mimo że dwie dłonie trzymały materiał to ciężar i tak ciągnął ciało w dół.

- Nie pierdol głupot, trzymaj ten pasek - Ścisnął mocno palce na materiale, jednak pot na dłoniach pogarszał sytuację.

Mimo starań, materiał po chwili ześlizgnął się z dłoni chłopców. Klamra puściła pas spadając w przepaść, a linka pod wpływem ciężaru wygięła się delikatnie w dół. Wooyoung bez większego rozmyślania złapał tak szybko jak to tylko możliwe San'a za rękę.

- SAN! - Krzyknął, trzymając mocno tamtego - Daj drugą rękę! - Starszy posłusznie podał drugą dłoń młodszemu i uniósł wysoko głowę, aby móc spojrzeć w jego oczy.

- Tylko mnie nie puszczaj - Powiedział po cichu ale wyraźnie, ze strachem i łzami w oczach.

- Wooyoung..

- NIE! Powiedziałem nie puszczaj! - Krzyczał.

- Woo, spadniemy oboje - I w tym momencie w oczach San'a pojawiły się słone łzy, których nie był w stanie kontrolować.

- Nie pieprz głupot powiedziałem. Zaraz przyjdą ratownicy, rozumiesz? - Mówił patrząc mu w oczy.

- Nie przyjdą. Wooyoung..

- Zamknij się! Nic nie mów! - Krzyczał i po chwili wziął głęboki wdech - Pomocy! Ratunku!

- Woo, to nie pomoże. Mówiłem że mają wywalone - Powiedział i po chwili znów usłyszeli dźwięk przeciążenia linki.

- San, kocham Cię - Powiedział Wooyoung i się rozpłakał. Łzy leciały mu po policzkach strumieniami, a całe ciało drżało ze strachu. San również zaczął płakać. Czy to ze strachu, czy z bólu. A może z obawą przed śmiercią.

- Przepraszam Cię - Szepnął - Tak bardzo Cię przepraszam że Cię tu zabrałem. Tak strasznie chciałem w końcu wyjść z domu i gdzieś z Tobą wyjechać że nie pomyślałem o konsekwencjach. Przepraszam Woo - Mówił ściskając mocniej dłonie.

- Nie masz mnie za co przepraszać, idioto.

- Ależ mam - Spojrzał na niego poważniej, i delikatnie próbował puścić dłonie młodszego.

- Co Ty robisz - Powiedział szybko Wooyoung ściskając mocniej dłonie starszego.

- Wooyoung..

- Nie! Ani się waż żegnać. Tylko spróbuj cokolwiek powiedzieć o pożegnaniu - Płakał dalej, próbując walcząc z własnymi myślami.

- Lina się wygina, Twój strój nie wytrzyma ciężaru - Powiedział San.

- Mam to gdzieś. Najwyżej spadniemy oboje - Mówił trzęsąc się.

- Zsuwamy się, Wooyoung - Szepnął i ponownie próbował puścić dłonie młodszego.

- Nie puszczaj mnie San! - Wooyoung oddychał szybko, a jego twarz była cała czerwona od płaczu - Nie rób mi tego, proszę.

Wooyoung nie miał pojęcia co robić. Panika zdominowała całe jego ciało. Czuł, że czas stanął w miejscu, a on pod wpływem strachu nie może nic zrobić. Patrząc na to logicznie, co niby może zrobić? Krzyczeć jak idiota po pomoc która nie przyjdzie? Kto zawiódł? Sprzęt trzymający ciało, mający wywalone na pracę pracownicy czy może San?

- San hyung, proszę - Szeptał.

- To ja Cię w to gówno wpakowałem. Nie chcę żebyś cierpiał wraz ze mną tylko dlatego, że ja miałem jakieś chore zachcianki. Może brzmię teraz jak jakaś postać z filmu typu romans i dramat, ale nie zasługuję na dalsze miano Twojego chłopaka, wiesz? Nawet jeśli bym przeżył i za godzinę znaleźlibyśmy się w hotelu, to i tak miałbym wyrzuty do końca życia, że narażałem Cię na śmierć. To tylko chwila zanim paski się rozerwą. Zginiemy oboje - Mówił patrząc w oczy młodszego.

- San, proszę - Załkał.

- Przepraszam, Woo. Ciężko mi było wcześniej udowodnić Ci jak bardzo Cię kocham, dlatego teraz myślę że już czas najwyższy - Powiedział, i puścił dłonie młodszego uśmiechając się lekko przez łzy.

- San! Dlaczego to mówisz?! Nie utrzymam Cię samemu! Złap mnie za ręce, proszę! Nie możesz zginąć.. nie tutaj, nie teraz.. nie, kiedy ja Cię potrzebuję - Rozpłakał się na dobre.

- Kocham Cię Wooyoung - I to były ostatnie słowa, które tamtego dnia od niego usłyszał. Ostatni moment, w którym zobaczył twarz swojego chłopaka. Twarz, która była cała w łzach i pocie.

San odepchnął się od niego i podając się sile grawitacji, czuł, jak jego ciało zaczyna opadać. Działo się to wszystko w zwolnionym tempie, a tak przynajmniej uważał. Widział rozmazany obraz nieba i swojego chłopaka w oddali, krzyczącego ze łzami w oczach jego imię. Kochał Wooyoung'a do granic możliwości, jednak nie potrafił tego specjalnie ukazać. Dzisiaj uznał ten dzień za idealny. Może i w brutalnych warunkach i okrutnym sposobem, ale wierzył, że Woo wkrótce zrozumie dlaczego tak i w takich okolicznościach.

Wooyoung, siedząc teraz w domu przy kominku z kocykiem zaczął zastanawiać się, dlaczego. To zadziało się tak szybko. Jakby to było... ustawione? Myśli gnębiły go na ten temat pare dobrych miesięcy, jednak kiedy zdobył odpowiedzieć, wszystko nabrału sensu.

Westchnął, widząc w kuchni kilkanaście pudełek z tabletkami uspokajającymi. Ale to nic. W piwnicy znalazł mnóstwo pourywanych kartek na cienkie paski na całej podłodze.
Wiedział, że wspomnienia go jeszcze trzymały, ale nie zdawał sobie sprawy, że aż do takiego stopnia.

- Że też wcześniej się nie domyśliłem.

-------

pierwszy one shot napisany ^^

przepraszam, że troszkę dłużej musieliście czekać :cc

mam nadzieję że był w miarę zrozumiały, a jeżeli nie, to śmiało pytać, jeżeli jakiś wątek jest nie do końca wyjaśniony.

starałam się mniej więcej jasno i wyraźnie opisywać wydarzenia, choć w tym przypadku było to nieco utrudnione ze względu na mój brak doświadczenia we wspinaczkach górskich.

pomysł na fabułę wzięłam z tego zdjęcia:


Dziękuję za przeczytanie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro