[2] Seongjoong (nominacja)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

_jung_woosan_ dziękuję za nominkę! ❤️

robię coś takiego pierwszy raz, więc zobaczymy jak mi to wyjdzie, hah

idol: seonghwa
słowo: paczka

no to jedziem z tym koksem

~~~

Hongjoong od zawsze miał problemy z paleniem.

I nie, nie paleniem w piecu. Nikotyna przejęła w pełni jego mózg, a zapach unoszącego się tytoniu w powietrzu uszczęśliwiał go jak nic innego.

Od kiedy pali? Sam nie wie. Pamięta jak pierwszy raz poszedł z chłopakami do klubu w wieku bodajże 16 lat. Obudził się nazajutrz rano na przystanku autobusowym, z papierosem w ręku.

Nie czuł się w ten sposób ani trochę urażony czy skrzywdzony. Wręcz przeciwnie, papierosy były dla niego jak przyjaciele. Dobrze się z tym czuł.
Rówieśnicy mogliby by pomyśleć, że jest jakimś psychopatą, ale nie obchodziło go to. Dobrze wiedział, że z nim wszystko w porządku.

Uzależnienie jak uzależnienie, jak to określał. Ludzie są uzależnieni od różnych rzeczy. Jedni od alkoholu, drudzy od seksu. Inni od narkotyków, a jeszcze inni od lizania swoich stóp.

Przykładów jest pełno, a Hongjoong śpiewająco mógł je bez problemu wymieniać.

Nie pracował, ani nie studiował. Mieszkał w zwykłym apartamencie, gdzie mieszkanie dzielił z jednym chłopakiem. Jego życie składało się tylko z papierosów, chodzenia wieczorami do parku i ewentualnie czytaniem książek.

Pieniądze na szczęście nie były problemem, chłopak z którym dzielił mieszkanie dostawał co miesiąc pieniądze od rodziców, a do tego studiował. Z racji, że nie chciał być tym najgorszym, to on robił pranie, sprzątał i w większości przypadków gotował.

Taki układ mu nawet pasował, a tym bardziej dlatego, że Mingi (bo tak miał na imię) płacił za mieszkanie, a do tego często go nie było w domu, co zadowalało Hongjoonga. Lubił ciszę i spokój.

Lubił samotność, a przynajmniej tak uważał. Lubił swoje życie. Było całkiem całkiem, a najlepsze w tym wszystkim było to, że z okna w swoim pokoju miał widok na sklep z papierosami. Lepiej trafić nie mógł.

Codziennie jedna paczka. Jak go coś kusiło, lub miał zły dzień, czasem były i nawet dwie. I tak mijały dni, tygodnie.

Aż do zwolnienia sprzedawcy w sklepie.

Sam nie wiedział czemu było mu przykro z tego powodu. Może dlatego, że dobrze mu się z nim rozmawiało i traktował go jak kumpla. Zawsze jak tylko wchodził do sklepu, jego ukochana paczuszka świeżych papierosków już na niego czekała. Czasem nawet dostawał je za darmo, jak sprzedawca miał dobry humor, lub tak o, po prostu z dupy jak to nazywał.

Smutne, bo nawet nie zdążył się pożegnać, ani uścisnąć dłoni. Może go jeszcze kiedyś zobaczy, w dalekiej przyszłości i zapalą razem w miejscu, gdzie nie można palić, jak to zawsze planowali.

Dzisiaj zamierzał pójść do sklepu i kupić papierosy u tego sprzedawcy. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że Hongjoong nie wygląda na te 22 lata. Z zewnątrz wyglądał na takiego uroczego i miłego. Kto by pomyślał, że jest nałogowym palaczem i chodzi do pubów tylko po to, żeby popatrzeć na seksownych, złych chłopców.

Tak, był gejem.

Ale takim normalnym gejem. Nie ubierał się w jakieś tęcze, ani nie chodził na te parady małp. Nie miało to dla niego sensu. Jesteś kim jesteś i tyle, kogo obchodzą szczegóły. Raz był na takiej paradzie i nigdy więcej. Ludzie tam szczekali na policjantów ubrani w smycze i obroże jak psy. Jak pieprzone psy, a potem się dziwią dlaczego nie traktują nas jak ludzi. Sami się prosicie, kretyni - westchnął.

Wracając do wyglądu, ubierał się zupełnie na czarno. Włosy nawet przefarbował na zupełną czerń, żeby choć trochę wyglądać na tego groźnego. Malował się tak, jakby był pobity i mu to pasowało. Wyglądał jaki taki typowy zniszczony i zmęczony życiem palacz. Podobało mu się to. Śmierdziało od niego tytoniem, a czasem alkoholem jak wracał z imprezy. Idealnie.

- Gdzie idziesz? - Spytał Mingi widząc, jak tamten ubierał buty.

- Tam, gdzie ukochane nogi zabiorą. - Uśmiechnął się jednym z tych jego chamskich uśmieszków i wyszedł, trzaskając lekko drzwiami. Mingi westchnął.

Kierował się w stronę sklepu. Już czuł ten wzrok na sobie. Już słyszał te słowa, mówiące jaki on młody i że nie powinien palić. Tak mówili wszyscy sprzedawcy koło czterdziestki. Wszyscy bez wyjątku. Nawet ten, z którym miał dobre relacje powtarzał, że palenie zabija i że nie powinien. Ale miał już na to wywalone, nie przejmował się tym. Przyzwyczaił się do tego typu komentarzy. Był gotowy na wszystko.

Lubił starszych ludzi. Są o wiele mądrzejsi od tych młodych, tylko mało kto o tym wie. Często zostawał w sklepie na jakiś czas rozmawiając z pracownikami. Dowiedział się wiele różnych rzeczy, o których w szkole na lekcjach wdż nawet nie wspomną.

Kiedy był już prawie przy wejściu, zatrzymał się i westchnął. Sprawdził czy wziął pieniądze i poprawił włosy. Zrobił krok do przodu i otworzył drzwi wchodząc do środka, słysząc po raz tysięczny odgłos dzwoneczka dający znak, że ktoś wszedł do pomieszczenia.

- Dzień dobry, jakie podać? - Usłyszał głos zza lady.

Osłupiał i stanął w miejscu wryty. Na jego skórze pojawiła się gęsia skórka, a na czole pot. Czuł, jak na chwilę wstrzymał oddech.

Co się przed chwilą wydarzyło?

- Um, wszystko w porządku? - Usłyszał ponownie głos, po czym podniósł lekko głowę i spojrzał na osobę, która mówiła do niego.

Przełknął ślinę i wpatrywał się w bruneta stojącego przy ladzie. Przeanalizował każdy centymetr jego twarzy i dopiero po kilku dłuższych chwilach się ocknął i otworzył usta by zacząć mówić.

- T-tak, wszystko w porządku. ThisPlusy. - Odparł podchodząc do lady.

- Proszę - Podał mu, uśmiechając się przy tym ciepło. - 4000 won.

Hongjoong podał mu pieniądze również się przy tym lekko uśmiechając i pakując paczkę papierosów do kieszeni spojrzał jeszcze raz na chłopaka. Po chwili wyszedł ze sklepu wyciągając papierosa. To przeszło za szybko. Co się właśnie stało?

Pomimo tego, co powiedział sprzedawca (co go też jednak zdziwiło) to największego zdziwienia i szoku doznał kiedy go zobaczył. Chłopak był w jego wieku. W jego wieku. On jest w moim wieku - powtarzał po cichu. Uśmiechnął się do siebie słabo i zaczął iść w kierunku domu.

Przez całą drogę myślał o tym, co przeżył w sklepie. Nie usłyszał komentarza typu "kolejny bachor", "a ty tu po co? do nauki!", "taki młody chłoptaś i papierosy?". Sam nie wiedział czy czuł ulgę czy nie. Nie zaznał tam czterdziestolatka, który miał nadwagę i był uzależniony od alkoholu. Za ladą stał młody chłopak, zadbany i do tego dobrze wychowany. Był wyższy od niego i lepiej zbudowany. Miał ciekawie ułożone włosy i różowe, pełne usta, a jego głos był cichy i spokojny.

Dzisiaj kupi dwie paczki.

Wrócił do domu i postanowił się zdrzemnąć. Za dużo wrażeń na dziś. Była godzina 13.00, więc te parę godzin się prześpi. Później pójdzie pewnie do parku, pooddychać świeżym powietrzem, jak to zwykle robił.

***

Otworzył leniwie oczy i ziewnął. Wstał z łóżka i westchnął lekko. Czuł się wyspany i wypoczęty, co go uszczęśliwiło. Sięgnął po papierosa i wchodząc na balkon zapalił, wypuszczając dym z ust długim ciągiem. Spojrzał w czarne niebo i się uśmiechnął. Po kilku minutach wyrzucił papierosa za poręcz i wrócił do mieszkania.

Ubrał buty i bluzę, nie było jakoś specjalnie zimno, żeby stroić się jak choinka. Wziął ze sobą telefon, klucze i pieniądze. Po chwili wyszedł z domu.

Był ładny wieczór. Postanowił najpierw pójść do sklepu tak jak planował na początku. Zamykają o 21.00, także miał jeszcze trochę czasu. Szybkim krokiem skierował się ku budynku i już po chwili stał pod drzwiami. Wziął głęboki wdech, poprawił włosy i wszedł.

- Dobry wieczór - Powiedział sprzedawca.

Hongjoong uśmiechnął się mimowolnie patrząc na bruneta.

- Cześć - Odparł i podszedł bliżej do lady.

- Co panu podać? - Spytał z lekkim zdziwieniem, jednak mimo to dalej się uśmiechał.

- Jestem w twoim wieku, nie nazywaj mnie "panem" - Zaśmiał się po cichu Hongjoong patrząc w oczy chłopaka.

- Oh, w porządku. To.. to co podać?

- ThisPlusy - Mruknął. - Tylko takie palę.

- Rozumiem. - Powiedział brunet, odwrócił się i przesuwał palcami po paczkach papierosów ustawionych do koloru w poszukiwaniu konkretnej nazwy. Dalej nie mógł uwierzyć w to, że chłopak nie miał czterdziestu lat.

Hongjoong przyjrzał się chłopakowi nieco bardziej mimo, że tamten stał tyłem. Nie przeszkadzało mu to, a nawet pozwolił sobie powiedzieć, że z tego skorzystał, bo widoki nie były najgorsze. Szybko jednak się ogarnął i wrócił wzrokiem do głowy. Jego włosy wyglądały już inaczej niż dzisiejszego ranka. Były roztrzepane i ułożone w nieładzie. Po jego twarzy można było również poznać, że jest zmęczony.

- Ciężki dzień? - Spytał Hongjoong oblizując suche usta.

- Tak, trochę. - Mruknął chłopak i podał mu paczkę. - 4000 won.

Hong dał mu pieniądze i schował paczkę do kieszeni.

- Jest 20.46, nie możesz szybciej zamknąć?

- Nie wiem, chyba nie. Jest to mój pierwszy dzień, nie chcę żeby mnie od razu wylali - Mruknął.

- Nikt się nie dowie. - Odparł Hongjoong.

- Są tu kamery - Westchnął brunet wskazując na jedną z nich.

Hongjoong spojrzał w tamtym kierunku i po chwili podniósł rękę, pokazując kamerze środkowy palec. Chłopak za ladą się zaśmiał na ten gest.

- To co? Siedzisz tu, czy idziesz ze mną na spacer? - Spytał Hong.

- N-na spacer? - Odparł zdezorientowany.

- Spacer, nie randka - Zaśmiał się ochryple czarnowłosy. - Chociaż.. - Szepnął po cichu.

To jeszcze bardziej zdezorientowało bruneta. Jego policzki pokrył jasny róż. Przełknął ślinę i po chwili namysłu, kiwnął głową.

- Idę. - Mruknął na co Hongjoong się uśmiechnął szeroko.

- Hongjoong - Przedstawił się, podając dłoń brunetowi.

- Seonghwa. - Uścisnął dłoń czarnowłosego z lekkim uśmiechem i już po chwili był gotowy do wyjścia.

Wyłączył wszystkie światła i zamknął na klucz drzwi. Schował klucze do kieszeni i spojrzał na Hongjoonga. Uśmiechnął się blado i czekał. Sam w prawdzie nawet nie wiedział na co.

- Idziemy? - Mruknął czarnowłosy.

- Yhm - Przytaknął Seonghwa i ruszyli przed siebie.

Szli w ciszy. Ale nie tej głuchej i nieodpowiedniej. W tej dobrej, spokojnej. Każdy pogrążony we własnych myślach.

Hongjoong lubił ciszę. Wręcz ją wielbił, jednak w tym momencie nie mógł siedzieć cicho. Nie po to wyciągnął obcego mu chłopaka na spacer, by nic nie mówić.

- Dlaczego postanowiłeś pracować w sklepie z papierosami? - Odparł. - Jesteś młody, powinieneś studiować i ganiać za laskami z fajną dupą - Mruknął patrząc na niego z uśmiechem.

- Mógłbym to samo powiedzieć tobie - Zaśmiał się Seonghwa. - Pracuję tutaj ponieważ potrzebuję pieniędzy na studia, a co do tych dziewczyn to trochę poszedłeś za daleko. Nie kręcą mnie jak to ująłeś "fajne dupy" - Spojrzał na niego.

- Fajne kutasy? - Mruknął.

- Jesteś niedorzeczny - Westchnął śmiejąc się Seonghwa.

- Nie zaprzeczyłeś - Odparł Hongjoong.

- Możemy zmienić temat? Nie mam zbyt nastroju do takiego typu rozmów - Dalej się uśmiechał. Sam nie wiedział czy ze śmiechu, czy ze wstydu.

- Niech Ci będzie. Opowiedz coś o sobie.

- Jeżeli bardzo chcesz - Westchnął. - Mam 23 lata i za niecały rok idę na studia. Lubię muzykę i taniec, od zawsze mnie te dwie rzeczy interesowały. Mieszkam niecały kilometr stąd i.. to chyba tyle. Twoja kolej.

- Mam 22 lata i nie studiuję. Lubię muzykę, ale nienawidzę tańczyć. Wielbię ciszę, spokój i mieszkam z kilkadziesiąt metrów od sklepu z papierosami. Nie jestem ciekawym człowiekiem - Zaśmiał się na koniec.

- Każdy ma w sobie coś, co jest ciekawe, tylko mało kto to zauważa, dlatego ludzie nie widzą piękna u drugiego człowieka. - Szepnął.

- Coś w tym jest.

Szli tak jeszcze parę dobrych minut aż do dotarcia pod drzwi domu Seonghwy.
Podczas spaceru rozmawiali jeszcze o różnych rzeczach, o szkole, rodzinie, a nawet o tym, dlaczego Hongjoong pali.

- Dzięki za odprowadzenie mnie - Mruknął starszy.

- Nie ma za co. - Odparł młodszy patrząc na bruneta.

Nastała chwila ciszy, jednak Seonghwa przerwał ją lekko zmieszany i otworzył drzwi wejściowe wchodząc do środka.

- Do jutra. - Powiedział Hongjoong patrząc dalej na bruneta, na co tamten się lekko uśmiechnął.

- Do jutra. - Szepnął i zamknął drzwi.

Ten wieczór był udany, mógł śmiało przyznać. Uśmiechnął się i ruszył przed siebie idąc w stronę swojego mieszkania. Wyjął telefon z kieszeni bluzy i sprawdził godzinę. 22.00. Mimo, że spał kilka godzin przed wyjściem to i tak był śpiący. Już sobie wyobrażał jak wraca do domu i rzuca się na łóżko zasypiając nieumyty w ubraniach. Jednak po jego głowie przez całą drogę szła jedna myśl. Nie zaprzeczył - szepnął do siebie Hongjoong.

Obudził go jego współlokator. Wyszedł z domu zamykając za sobą po cichu drzwi. Hongjoong ziewnął i przetarł oczy. Wstał i poszedł do łazienki się umyć. Wyglądał koszmarnie, śmierdział potem i tytoniem, a do tego był głodny. Wziął szybki zimny prysznic i po 10 minutach udał się do kuchni po jakieś jedzenie. Zrobił sobie zwykłe kanapki. Usiadł na kanapie i włączył telewizję, zapychając się pieczywem. Po chwili naszła go ochota na papierosa. Doskonale wiedział, że Mingi nie znosił tytoniu. Kilkanaście, jak nie kilkaset razy mówił mu, żeby nie palił w mieszkaniu, tylko na balkonie. Ale Hongjoongowi tak dobrze się leżało, że za nic w świecie nie wstanie. Wyjął paczkę z kieszeni i wziął papierosa, po czym zapalił. Ulga, jaka towarzyszyła mu w tym momencie była nie do opisania. Dopalił go szybko i zapalił kolejnego. I tak spędził godzinę paląc papierosa po papierosie siedząc i zastanawiając się jak spędzi dzisiejszy dzień.

Kiedy nic nie wymyślił wstał i wyrzucił papierosy za okno. Westchnął i ubrał buty. Mimo, że było lato, to za oknem było ponuro i padał deszcz. Ale lubił takie pogody, uspokajały go. Ubrał kurtkę i schował telefon do kieszeni. Wyszedł z domu.

***

- Jakie podać? - Usłyszał głos, kiedy wszedł do budynku.

- Już trzeci raz kupuję u ciebie papierosy, dalej nie zapamiętałeś? - Zaśmiał się czarnowłosy.

- Nie wiem czy wiesz, ale nie jesteś jedynym klientem - Odbił piłeczkę brunet.

- To ja sobie usiądę, a ty sobie przypomnij - Uśmiechnął się chytrze Hongjoong i usiadł na kanapie.

- No chyba sobie kpisz - Odparł Seonghwa próbując się nie uśmiechać. Doskonale wiedział jakie papierosy kupuje czarnowłosy. W końcu nie bez powodu pod ladą trzymał specjalnie kilka takich paczek.

- Z niczego nie kpię, dobrze wiesz, jakie kupuję.

- Skąd możesz to niby wiedzieć?

- ThisPlusy są tanie i ohydne, nikt ich nie kupuje. No z wyjątkiem mnie - Zaśmiał się ochryple - A do tego ciężko je gdziekolwiek kupić - Mówił. - A jak mniemam, pod ladą trzymasz kilka paczek.

- Skąd.. - Powiedział cicho, jakby do siebie zdezorientowany Seonghwa. Tego się nie spodziewał, patrząc na czarnowłosego.

- Wczoraj jak wychodziłem obejrzałem się za siebie i zobaczyłem, jak bierzesz z półki kilka paczek i chowasz szybko pod ladę - Znowu śmiech.

- Jesteś jakimś pieprzonym robotem i wikipedią w jednym? - Spytał śmiejąc się po cichu.

- Człowiekiem biznesu, ale byłeś blisko - Mrugnął do niego.

Seonghwa westchnął kręcąc głową starając się nie uśmiechać, jednak nie bardzo mu wychodziło. Intrygował go młodszy i jednocześnie wkurzał.

- Jesteś irytujący.

- A jednak dalej ze mną rozmawiasz, śmiejesz się i nie wyrzuciłeś ze sklepu.

- Kupujesz te papierosy, czy nie? - Powiedział szybko zawstydzony z delikatnymi rumieńcami na policzkach.

- Skoro nalegasz - Zaśmiał się Hongjoong i wstał z kanapy.

Zgodnie ze słowami młodszego, Seonghwa wyjął z pod lady paczkę papierosów i wręczył chłopakowi, otrzymując w zamian pieniądze. Ich oczy spotkały się ze sobą na chwilę, po czym Hongjoong oblizał delikatnie usta, uśmiechając się lekko.

- Wyglądasz jak pedofil - Odparł Seonghwa odsuwając głowę z teatralnym niesmakiem na twarzy.

- Zepsułeś tę piękną chwilę - Mruknął czarnowłosy.

- Gdzie ty widziałeś tu coś pięknego?

- Wszystko.

- Ja nic.

- Jesteś okrutny.

- Życie - Odparł starszy uśmiechając się.

- I kto tu jest niedorzeczny - Mruknął Hongjoong z uśmiechem.

- Jeszcze coś będziesz chciał? - Zmienił temat chichocząc po cichu.

- Tak, twój numer.

***

Minęły niecałe dwa tygodnie. Było grubo po północy. Hongjoong siedział na balkonie i dopalał swojego papierosa. Mingi już dawno spał. Kiedy wrócił był zmęczony i najwyraźniej czymś zdenerwowany, bo nawet się nie przywitał tylko poszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.

Hongjoong dopalił papierosa i wziął do ręki telefon. Wszedł w odpowiednią aplikację i się chwilę zastanowił.

Hongjoong: cześć

O dziwo nie musiał długo czekać na odpowiedź. Jego telefon zawibrował dając o sobie znak, że otrzymał wiadomość.

Nieznany: czemu ty nie śpisz

Hongjoong: nie jestem śpiący, poza tym ty też z jakiś powodów nie śpisz

Nieznany: nie mam czasu spać

Hongjoong: jak to

Nieznany: tak to

Hongjoong: smutne

Nieznany: smutne jest to, że za kilka tygodni idę na studia

Hongjoong: to chyba dobrze

Nieznany: czy ja wiem

Hongjoong: idź spać

Nieznany: pod warunkiem, że ty też pójdziesz

Hongjoong: niech ci będzie

Nieznany: dobranoc

Hongjoong: dobranoc <3

Nieznany: to serce było zbędne

Hongjoong: autokorekta, sory

Nieznany: uważaj bo ci uwierzę

Hongjoong: ¯\_(ツ)_/¯

Seonghwa uśmiechnął się pod nosem i odłożył telefon. Ułożył się wygodnie na łóżku i przykrył kołdrą, zasypiając.

Stresował się studiami. Bał się, że nie będzie sobie radził i będzie tak zmieniać pracę skacząc z kwiatka na kwiatek. Poprzednio pracował w supermarkecie, a jeszcze wcześniej za ladą w sexshopie. Tak być nie mogło. Praca w sklepie z papierosami nie była taka zła, pomimo zapachu tytoniu. Nie za bardzo odpowiadał mu ten zapach, ale co poradzić.

Zatrudnił się tu tylko dlatego, bo miał blisko dom i to wszystko. Zamierzał pracować miesiąc, nie dłużej. Po miesiącu zdobytą wypłatę zamierza dodać do uzbieranej już przez niego sumy pieniędzy i zapłacić za studia. To był jego główny cel. Nauka i wykształcenie. Zwykły, pieprzony papierek.

Po studiach miał w planach zostać dziennikarzem. W końcu idzie na studia dziennikarskie. Ma czysty, wyraźny głos, więc sądził, że się nadaje.

Jego miejsce zamieszkania również się zmienia. Studia ma z 6km stąd, nie ma szans, że będzie dojeżdżał codziennie na lekcje autobusem.

Jednak mimo to, że pracował dopiero 3 dni, coś go chciało tutaj zatrzymać. Odradzało wyjeżdżać, jednak Seonghwa nie był pewien co to takiego.

I właśnie teraz naszła go pewna myśl, ale był zbyt śpiący i zmęczony, żeby dłużej nad tym rozmyślać. Pocieszała go wieść, że pod ladą w sklepie miał kilka zapasowych paczek.

***

Minęły kolejne dwa tygodnie od spotkania sprzedawcy w sklepie z papierosami i żniwiarzem dusz z papierosem, zamiast kosy. Hongjoong był w sklepie codziennie. Raz, dwa, a czasem i trzy razy dziennie. Byli raz nawet w kinie i kilku spacerach w nocy.
To już był znak dla Hongjoonga.

- Jak Ci minął dzisiejszy dzień? - Spytał starszy podając papierosy i patrząc na czarnowłosego.

- Tak jak zawsze, czyli beznadziejnie - Odparł, kładąc pieniądze.

Seonghwa się zaśmiał na jego słowa.

- Wyspałeś się chociaż?

- Czy ja wiem - Ziewnął. - A ty? Wyspałeś się?

- Tak - Przytaknął zgodnie z prawdą.

- To dobrze - Szepnął Hongjoong uśmiechając się w stronę starszego.

Seonghwa spojrzał na niego i również się uśmiechnął. Dzisiaj już nie był tym wstydliwym, grzecznym chłopcem. Też potrafił zaskoczyć. Skoro Hongjoong zaczyna te jego gierki, to on je skończy.

- Masz ładne oczy - Mruknął w jego stronę Hongjoong.

- A ty uśmiech - Odpowiedział.

- Czyli jednak wolisz fajne kutasy - Przytoczył swoją wypowiedź sprzed kilkunastu dni.

- Być może - Odparł układając papierosy w regale uśmiechając się i stojąc tyłem do czarnowłosego.

- A to zbieg okoliczności, bo ja też.

- Super, znajdziesz takich pełno w internecie i gejowskich striptizach.

- Już znalazłem. - Mruknął Hongjoong.

Seonghwa wstrzymał na chwilę oddech, jednak po chwili wypuścił powietrze. Miał być wyluzowany i niegrzeczny, a jak zwykle wyszło co wyszło.

- Do prawdy? - Mruknął niby niewzruszony.

- Tak. Na pewno znasz, lub kojarzysz.

- Nie wydaję mi się - Mówił Seonghwa odwracając się do młodszego.

- Chcesz poznać jego imię? - Spytał młodszy.

- Jak muszę - Odpowiedział ledwo, ukrywając uśmiech. Sam nie wiedział, czy czuł pożądanie, czy wręcz przeciwnie, odrazę.

Jednak na pewno wiedział, że nic z tego dobrego nie wyjdzie. Albo po prostu panikował.

***

Hongjoong kiedy tylko się obudził poszedł do łazienki się umyć i ubrać.
Założył buty, wziął telefon, klucze i pieniądze, po czym wyszedł z domu.

Kierował się nigdzie indziej niż do tego samego sklepu co wczoraj, przedwczoraj, tydzień temu i miesiąc temu.

Nie wierzył, że już minął miesiąc od spotkania bruneta. Mógł śmiało stwierdzić, że czuł jakby to było wczoraj.

Podczas drogi wspominał wszystkie rozmowy z nim, jak i wiadomości po północy. Te zabawne, pocieszające jak i złośliwe i zboczone do bólu. Nie sądził, że pozna Seonghwę od takiej strony.

A jednak. Ze spokojnego aniołka czasem wykluwał się złośliwy diabeł. I to właśnie mu się spodobało w starszym.

Pragnął go zobaczyć i mu to po prostu powiedzieć. Prosto w twarz. Bez żadnych ale. Żałował, że nie zrobił tego wcześniej, ale lepiej później niż wcale, nie?

Nigdy nie zapomni tego, kiedy starszy zasnął na jego łóżku, podczas gdy oglądali razem film. Miał wtedy taką ochotę go pocałować, ale się wstrzymał. Wstrzymał wszystko, co do niego czuł na dzisiaj. Po miesiącu znajomości uznał to za dobry pomysł.

Miał lekkie wahania czy to aby nie za wcześnie, ale porzucił te myśli daleko, daleko w dal. Dzisiaj i koniec - pomyślał.

Kiedy był przed drzwiami, zatrzymał się i wziął głęboki wdech. Spojrzał w lustrzane drzwi i zobaczył czyjąś postać. To on. Stoi tam - mówił do siebie. Idź tam wreszcie debilu.

I po chwili zrobił krok w przód, otwierając drzwi do sklepu. Odgłos dzwoneczka sprawił, że się uśmiechnął, a uderzenie przyjemnego ciepła spowodowało gęsią skórkę na jego skórze.

- Kolejny dzieciak - Usłyszał ponury głos, a jego zmroziło. Znów stanął wryty w ziemię i wstrzymał oddech, nie mogąc nic powiedzieć.

Bał się odwrócić głowę. Cholernie bał się spojrzeć na sprzedawcę. W głębi duszy modlił się, żeby to, co zaraz przeżyje okazało się zwykłym koszmarem.

- Halo, ogłuchłeś? Mówię do ciebie. Ile ty masz lat? Bez dowodu nic nie sprzedaję.

W końcu się odważył. Podniósł głowę i spojrzał na osobę za ladą. Czuł, jak jego serce przestaje powoli bić, a do oczu nabierają się łzy.

- G-gdzie jest..

- Co ty tam bełkoczesz? - Odezwał się znowu ten głos, przerywając mu.

Niski, ochrypły i okropny w brzmieniu głos. Za ladą stał mężczyzna, którego widział pierwszy raz w życiu. Wyglądał na około 40 lat i miał widoczny, niepasujący do twarzy zarost.

- Od kiedy pan tu pracuje? - Odparł próbując się uspokoić.

- Dzisiaj mój pierwszy dzień, a co? Przyjaźniłeś się tu z kimś? Jeżeli tak, to tego pracownika nie ma - Mówił.
- Ogólnie dziwny ten sklep, co miesiąc pracuje tu ktoś nowy. - Zaśmiał się na końcu.

Hongjoong patrzył ślepo na mężczyznę i oddychał ciężko. Nie, niemożliwe. Nie zrobiłby mu tego. Nie Seonghwa. Na pewno by ostrzegł, coś powiedział.

- Który dzisiaj? - Spytał szybko.

- 31 lipca.

- Kurwa. - Przeklął pod nosem.

Było źle. Chociaż słowo źle tu nie pasowało. Było tragicznie, koszmarnie. Zapomniał o tym, że Seonghwa ma studia. Że miał pracować tylko miesiąc.
Że za ten miesiąc się wyprowadza.

- Kurwa mać! - Krzyknął i pchnął drzwi, wychodząc ze sklepu, po czym trzasnął nimi.

- A temu dzieciakowi co? - Westchnął sprzedawca, z pogardą w głosie.

Biegł do domu. Do swojego domu. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz biegł. Tak to nigdy mu się nie spieszyło, a teraz, dzisiejszego dnia, jakby los się odwrócił.

Wparował do mieszkania i rzucił się na łóżko. Wstrzymywał łzy ostatkami sił, wyjmując swój telefon z kieszeni. Wybrał odpowiedni numer. Zero wiadomości. Postanowił zadzwonić.

Jeden sygnał, drugi, trzeci.

- Poczta głosowa. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału.

- Szlag. - Powiedział do siebie, po czym się rozłączył.

Wpadł na kolejny pomysł. Wybiegł z mieszkania na ogród i podbiegł do skrzynki pocztowej. Włożył szybko klucz i otworzył metalowe drzwiczki.

Znów zamarł. Patrzył w zawartość skrzynki dobre trzy minuty, trzęsąc się.
Powoli wyciągnął dłoń i sięgnął po starannie zapakowany list.

Nadawca: Park Seonghwa
Adresat: Kim Hongjoong

Wrócił do domu i go otworzył. Ręce trzęsły mu się niemiłosiernie, co utrudniało mu jakiekolwiek działanie.
Po chwili wziął głęboki wdech i wydech. Zaczął czytać.

Hongjoongie

Wiem, co teraz czujesz. Doskonale zdaję sobie sprawę, co zrobiłem. Powinienem powiedzieć, ale nie mógłbym ci tego zrobić. Nie dzień przed wyjazdem. Czuję się jak ostatni idiota.

Jeśli to czytasz, to jestem już w moim nowym domu. Siedzę przed biurkiem i przygotowuję się na studia.

Chcę żebyś wiedział, że ten miesiąc był dla mnie wyjątkowym. Nigdy bym nie pomyślał, że w żniwiarzu dusz z papierosem zamiast kosy, znajdę wrażliwego chłopaka o ślicznym uśmiechu.

Może brzmię teraz jak jakiś pieprzony aktor romantyczny, ale to w tobie widziałem, Hongjoong. Od kiedy tylko wszedłeś do sklepu.

Przepraszam, że tak wyszło. Że wyjechałem bez słowa, bez pożegnania. Ale mówiłem ci wielokrotnie, że wyjeżdżam. Nie potrafiłeś tej wiadomości trafić do swojego mózgu, jakbyś ją odrzucał. Więc nie narzucałem.

Jestem szczęśliwy, że cię poznałem. Że miałem okazję wstawać codziennie z uśmiechem na ustach i biec do sklepu. Wychylać się co chwilę czy przypadkiem nie stoisz przed drzwiami i nie poprawiasz tych swoich ułożonych w nieładzie włosów.

I z lekkim wstydem mi to przyznać, ale całe szczęście, że stałem za ladą która sięgała do bioder, bo byś wyczytał ze mnie wszystko jak z kartki, haha.
Nie żartuję, twoje złośliwe komentarze i chytre uśmieszki doprowadzały mnie do szaleństwa.

I w tym momencie Hongjoong się zaśmiał pod nosem, wycierając łzy z policzków.

I proszę, nie pisz do mnie. Chcę ten rozdział zamknąć. Moje uczucia nie zmieniły się do ciebie, jednak nie możemy. To nie wyjdzie, Hongie. Oboje o tym wiemy. W końcu przyjdzie taki dzień, w którym o sobie zapomnimy.

I jeszcze jedna prośba. Nie pal tak dużo, to niezdrowe.

Seonghwa

Schował list z powrotem do koperty i ruszył w stronę domu. Po chwili rzucił się na łóżko i patrzył w sufit. Nie czuł nic. Pustkę. Mimo, że serce waliło mu młotem, a w spodniach miał wyraźną erekcję, był spokojny. Po prostu leżał, analizując wszystko, co w ciągu tego dnia doświadczył.

Nawet nie zdążył go pocałować, ani wyznać co czuje. Nie zdążył poczuć smaku jego pełnych, różowych ust na które tak zawsze bajecznie patrzył.

I wykonał jego prośby. Od przeczytania listu minął kolejny miesiąc. Nie zapalił ani jednego papierosa. Nie napisał do niego ani jednego smsa. Wyprowadził się od Mingiego tłumacząc mu, że znalazł pracę i nowy dom. Dobrze wiedział, że Mingi mu nie uwierzył, ale na szczęście tamten nie drążył tematu.

Słuch po nim zaginął. Ostatni raz widziała go kobieta w parku, podczas gdy tamten czytał gazetę siedząc na ławce. Dziewczyna podeszła po cichu i przeczytała napis wytłuszczonym, dużym wydrukiem.

Park Seonghwa, zastrzelony na terenie swojego nowego domu.

Dopiero wieczorem poczytała o tym nieco więcej:

Park Seonghwa (lat 23) po dotarciu do swojego nowego mieszkania, został zastrzelony tuż po tym, kiedy wyszedł z samochodu. Sprawcy czekali na niego w krzakach, którzy chcieli zająć jego dom.
- To było na prawdę przykre zdarzenie, ponieważ był to ten sam dzień w którym dowiedział się, że dostał się na upragnione studia. - Skomentowała reporteka.

I nikt już od tamtego dnia nie wiedział, co się stało ze sprzedawcą sklepu z papierosami i żniwiarzem dusz z papierosem, zamiast kosy.

~~~

Na wstępie chciałam bardzo przeprosić, że nie wyrobiłam się w terminie :(

Za dnia nie miałam po prostu czasu, mam tyle materiału do nadrobienia ze szkoły, że to jakaś masakra (dlatego nie cierpię zdalnych). Rozdziały pisałam w nocy, lub na przerwach między lekcjami, żeby w miarę szybko napisać.

Nie zbyt podoba mi się ten one shot, mógłby być lepszy, no ale trudno. Następne rozdziały postaram się napisać lepiej. One shot miał się opierać na Seonghwie, a nie na Hongjoongu, ale ciężko było mi wyobrazić sobie go jako palacza... ;/ (przepraszam)

Jeszcze raz dziękuję za nominkę i przepraszam!

Nominuję:

Mooramo twoje książki są cudowne, dlatego pomyślałam żeby cię tu oznaczyć 🥺

--evanescent dajesz XDDD

Nie zmuszam oczywiście! jeżeli chcecie i macie czas, możecie napisać :)

0Schallenge


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro