Muszę porozmawiać z Justinem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jessie

Kolejnego dnia ze snu wyrwał mnie nieznośny dźwięk budzika. Sięgnęłam ręka, by go wyłączyć i wróciłam do rozkoszowania się ciepłem mojej pościeli. Nienawidziłam wstawania do szkoły. To jedyna rzecz, za którą nie tęskniłam w wakacje.

Kilka chwil później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Moje powieki były tak ciężkie, że nawet nie miałam siły, by sprawdzić, kto śmiał mi przeszkadzać.

- Jessie, a ty nie idziesz do szkoły? - zapytał, jak się okazało, mój tata.

- Przecież jest jeszcze wcześnie - mruknęłam w poduszkę.

- Kochanie, jest dziewiąta - powiedział spokojnym tonem.

- Co?! - pisnęłam zrywając się na równe nogi.

Spojrzałam na zegar i zauważyłam, że widniała na nim godzina ósma.

- Żartowałem - zaśmiał się mężczyzna.

- Tato! - krzyknęłam obdarowując go najbardziej wymownym wzrokiem na jaki było mnie stać.

- Oj, nie marudź. Fajnie było zobaczyć twoją reakcję. - Objął mnie opiekuńczo ramieniem i pocałował w czubek głowy.

Odwzajemniła gest i na chwile się nieco zamyśliłam. Czy to możliwe, aby tak dobry człowiek miał problemy w małżeństwie?

- Tato? - zaczęłam, wtulając się w niego jeszcze mocniej.

- Tak, córciu?

- Tęsknisz za mamą? - spytałam.

Poczułam jak jego ciało momentalnie się spięło, a oddech przyspieszył.

- Kochanie, nawet nie wiesz jak bardzo - wyznał ewidentnie się smucąc.

- Ja też - dodałam.

Trwaliśmy tak jeszcze przez krótką chwilę, po czym tata potarł moje ramiona w opiekuńczym geście.

- Chodź, zrobiłem ci śniadanie - zachęcił.

- Ubiorę się, umaluje i już schodzę - odparłam, posyłając mu ciepły uśmiech.

Mężczyzna wyszedł z pokoju, a ja ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam w ręczniku. Wyjęłam z szuflady nową bieliznę, założyłam ją na siebie i zabrałam się za wybieranie dzisiejszego outfitu. Tym razem postawiłam na czarną spódnicę rozkloszowaną u dołu, koszulkę w białe i czarne paski oraz czarną, dopasowaną marynarkę. Zwieńczeniem mojego ubioru były białe conversy.

Przejrzałam się w lustrze i sprawdziłam, czy wszystko do siebie pasuje. Zadowolona z efektu usiadłam przy toaletce i zabrałam się za makijaż. Tym razem postawiłam na bardzo naturalny look. Na twarz nałożyłam krem bb, trochę korektora pod oczy, puder i odrobinę bronzera na policzki. Wyczesałam brwi i nałożyłam na nie odrobine żelu. Rzęsy wytuszowałam, a usta pomalowałam pomadką ochronną o zapachu truskawkowym. Cały makijaż prezentował się naprawdę pięknie. Zrobiłam kilka zdjęć, po czym wybrałam najlepsze i wstawiłam na instagrama. Dosłownie w przeciągu kilku sekund pod fotką pojawiła się masa pozytywnych komentarzy. Z uśmiechem przeczytałam niektóre i, zgarniając z biurka wcześniej spakowaną torbę, zbiegłam do kuchni.

- Już myślałem, że nie przyjdziesz - powiedział tata, nakładając mi na talerz śniadanie.

Tym razem zrobił mi omleta z dżemem wiśniowym i twarożkiem na słodko. Czy już mówiłam, że kuchnia mojego taty to złoto? Nie? To mówię teraz.

Przyznam szczerze, że dziwiłam się, że nie poszedł w te stronę w swoim życiu zawodowym. Tata pracował obecnie w biurze nieruchomości. Ta praca nie kręciła go jakoś bardzo, ale miał z niej dobre pieniądze, co mu w zupełności wystarczało. On zawsze pragnął, by jego rodzina miała wszystko, czego potrzebuje. Dopóki mieliśmy spokojnie za co żyć i od czasu do czasu mogliśmy pozwolić sobie na kilka przyjemności w postaci wypadów na pizzę czy do kina, to wszystko było jak najbardziej w porządku.

Mimo wszystko chciałam, aby pewnego dnia zaczął robić to, co kocha i wreszcie spełniał swoje marzenia. Ja niedługo pójdę do pracy, więc będzie mógł pozwolić sobie na zmianę miejsca.

Zadowolona szybko zjadłam posiłek i wyszłam do szkoły, wcześniej żegnając się z tatą. Dzień zapowiadał się na razie naprawdę dobrze. Humor całkiem mi dopisywał, a pogoda wyjątkowo była ciepła jak na wrzesień.

Wyjęłam smartfona i postanowiłam zrobić sobie jakieś  zdjęcie. Tak, o.

Włączyłam przednią kamerę i uśmiechnęłam się szeroko. Kliknęłam odpowiedni przycisk na ekranie i gotowe!

Dodałam jeszcze tylko krótki opis i wstawiłam zdjęcie na relację. Niekoniecznie pasowało by mi to do postów, a relacja i tak po 24 godzinach zniknie.

Chwile później dostałam wiadomość na instagramie od Justina.

@justinbieber: Mam nadzieje, że zobaczę ten uśmiech dziś na żywo.

Mimowolnie ucieszyłam się jeszcze bardziej. To było bardzo miłe z jego strony.

@jessieholland: Możliwe ;)

Po kilkuminutowym spacerze dotarłam do szkoły. Przechodziłam przez parking, gdzie natknęłam się na osobę, która samym swoim widokiem zepsuła mi humor.

Cudownie.

- Jessie Holland, a co sprawiło, że nasza instagramerka jest w takim cudownym humorze? - powiedziała, a jej głos przepełniony był jadem.

- Fakt, że nie musiałam mieć z tobą kontaktu. Aż do teraz. - Uśmiechnęłam się sztucznie, patrząc jej prosto w oczy.

- Przykro mi, ale nie dam ci spokoju. Teraz, kiedy zgodziłaś się na układ nie masz wyjścia. Mało tego radziłabym ci podejść do tej grupki i zacząć ten teatrzyk. Informacja za czyny. I masz się starać! - zagroziła.

Zirytowana zmierzyłam ją jeszcze zimnym spojrzeniem i z obrzydzeniem odwróciłam się od jej osoby.

Na parkingu stało czerwone auto Justina, a wokół niego jego znajomi. Zaczęłam iść w tamtym kierunku, dopóki nie spostrzegłam Jasona. Momentalnie zamarłam w bezruchu, a mój żołądek ścisnął się i zrobił salto.

Odwróciłam się w przeciwną stronę, ale za mną w odległości kilkunastu metrów stała Kelly.

- Wiesz co masz robić - powiedziała cicho, ale mogłam z jej ust wyczytać każde słowo.

Zaciągnęłam usta w cienką linie i zacisnęłam pieści. Tak bardzo nie chciałam tego robić...

- Ej, Jessie! Chodź do nas! - krzyknął jeden z kolegów Justina.

Zdenerwowana lekko ruszyłam w stronę chłopaków. Czułam się bardzo nieswojo wiedząc, że wśród nich jest brunet.

Wzrokiem przeleciałam po każdym z nich, aż zatrzymałam się na Bieberze. Wyglądał jak zawsze cudownie. Jego włosy były nienagannie ułożone, a oczy pełne blasku i odrobimy tajemnicy. Było w nich coś co mnie zainteresowało.

- Co tam słychać? - zaczął Ian.

- Jakoś leci. Powoli do przodu, a tam? - odparłam wcale nie będąc zainteresowana ich życiem.

Błądziłam wzrokiem wszędzie byle by nie napotkać spojrzenia Jasona. Justin zauważył, że coś jest nie tak i przyglądał mi się uważnie, podczas gdy ja próbowałam starannie ukryć zdenerwowanie.

- Bez rewelacji. Ale trzeba przetrwać ten rok, prawda, chłopaki? - powiedział pewien siebie Ben.

Wszyscy mu przytaknęli, a ja stałam tam jak sierota. Już chciałam się odwrócić i pójść, ale widziałam, że Kelly nadal tam stała. Kątem oka dostrzegłam jak powiedziała do mnie bezgłośnie: „ Nawet nie próbuj".

- Mogłabym was prosić o chwile samotności? Muszę porozmawiać z Justinem - powiedziałam pewnym głosem, czego sama się po sobie nie spodziewałam.

Chłopcy oddalili się nie szczędząc głupkowatych tekstów czy haseł. To było naprawdę żenujące.

- Co się stało? - zapytał od razu, kiedy był pewien, że nikt nas już nie słyszał.

- Chciałam zapytać czy nie chciałbyś... wiesz... no, jakby to ująć... przejść się? Gdzieś po lekcjach... To znaczy... wiem, że masz auto i... moja propozycja jest trochę bez sensu... - jąkałam się, ponieważ cała moja pewność siebie nagle wyparowała.

- Bardzo chętnie - przerwał moją żałosną próbę, za co byłam mu wdzięczna.

Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, że się zgodzi. Tu nie chodzi o to, ze nie jestem atrakcyjna czy coś, ale my się po prostu nie znaliśmy!

- W takim razie do potem - mruknęłam nieco speszona tym, do czego zostałam zmuszona.

- Dobrego dnia - rzucił na odchodne.

***
No i mamy! Akcja powoli zaczyna się rozwijać, z czego bardzo się cieszę. Mam nadzieje, że wy również ❤️

Pamiętajcie proszę o komentarzach i gwiazdkach 💪🏻 Chciałabym zobaczyć ile jest tutaj osób spoza mojej fantastycznej trójki hihi.

Do następnego!
Xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro