Więc demokratycznie wybraliście jego, huh...? Czemu mnie to nie dziwi? XD
---
Stałam w Pokoju Miłości. Pomieszczenie miało delikatnie różowe ściany, a na środku było ustawione duże, okrągłe łóżko z puszystą pościelą. Cały pokój miał delikatne oświetlenie, a gdzieś z góry dochodziła cicha, spokojna muzyka.
W pewnym momencie usłyszałam dźwięk zamykających się za mną drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam stojącą przy nich osobę.
Darron.
Więc... Moim celem tutaj jest wypełnienie jego fantazji...? Darron... O czym ty mógłbyś myśleć...?
- Um... Elyssa? - w końcu się odezwał.
- T-tak? - czułam jak głos mi się załamuje, sama nie wiedziałam czemu. Zbierz się do kupy...!
- Um, ja... Chciałem ci podziękować za dotychczasową pomoc przy językach obcych... Naprawdę, jestem bardzo wdzięczny.
- Językach... obcych...? - zapytałam ostrożnie, próbując wybadać temat.
- Tak... Gdyby nie twoja pomoc przy korepetycjach, miałbym duże problemy... Tak więc dziękuję. Niewiele osób z naszej klasy chciałoby mi pomóc... W sumie nie dziwię się, nadal jestem tu nowy...
Oh, chyba rozumiem... W jego fantazji jesteśmy kolegami z klasy, a ja pomagam mu jako korepetytorka... No dobrze, to dość jasne.
- To nieprawda... Myślę że gdybyś poprosił, każdy by się zgodził.
- Nie jestem pewien... To znaczy... Wiesz jak to jest... Uczniowi z zagranicy trudno się dostosować w nowej szkole. Tak naprawdę od czasu, gdy dołączyłem do twojej klasy, tylko ty ze mną rozmawiasz... Poza tobą nikt inny nie zwraca na mnie uwagi.
- Darron... - dotknęłam jego ramienia. - Rozumiem że jest ci ciężko... Ale naprawdę nie musisz się martwić. Poza tym nie rozumiem dlaczego inni cię ignorują. Jesteś naprawdę miłym chłopakiem, bystrym i inteligentnym... Myślę że każdy chciałby mieć takiego znajomego.
- Oh... Dziękuję. Um, prawie zapomniałem... To dla ciebie - nagle wyjął zza pleców tabliczkę czekolady. - Taki... prezent.
- Oh...! - przyjęłam od niego obiekt. - Dziękuję... Nie musiałeś, naprawdę. Właśnie, może usiądziemy? - zapytałam.
- Jeśli to dla ciebie nie problem... W końcu to twój pokój i tak dalej.
Zaraz, JESTEŚMY U MNIE W POKOJU?!? Myślałam że jesteśmy w klasie czy coś...! No dobrze Elyssa, szybka poprawka...
- Oczywiście że to nie problem... Usiądź proszę - usiadłam na łóżku i wskazałam, by zrobił to samo.
- Dziękuję... - usiadł obok mnie.
W tym momencie nastała chwila ciszy. Oboje milczeliśmy, nie wiedząc co powiedzieć.
Uh... Jeśli tak dalej pójdzie, nie skończy się to najlepiej... Muszę coś zrobić, cokolwiek...!
- Um... Chcesz kawałek? - spytałam, otwierając tabliczkę czekolady.
- Huh...? Oh, chętnie... Znaczy, jeśli to nie problem.
- Nie, skądże! Proszę - podałam mu jeden kawałek. Ja również wzięłam jeden i zaczęliśmy jeść. Od razu poczułam charakterystyczny, słodko-gorzki smak. Mmm...
- Dziękuję... - powiedział. - Um... Elyssa...?
- Tak? - spojrzałam na niego.
- Uh... Posłuchaj, ja... Ja nie do końca byłem z tobą szczery.
- To znaczy?
- Um... Ja... Tak naprawdę nie potrzebowałem korepetycji... Nie mam problemów z językami obcymi. Tak naprawdę radzę sobie sam... I to całkiem nieźle...
- Oh... - powiedziałam. - Ale... skoro nie potrzebowałeś korepetycji... to dlaczego poprosiłeś mnie o pomoc...?
- Bo... Um... - spojrzał w dół. Pierwszy raz widziałam go tak zdenerwowanego. - A obiecasz że nie będziesz zła... I że nadal będziemy ze sobą rozmawiać...?
- Oczywiście. Powiedz spokojnie.
- No dobrze... Chodzi o to że... Że ja cię lubię... Znaczy, bardziej niż jako przyjaciółkę. I to od dawna... Praktycznie od samego początku, gdy się poznaliśmy. Nie wiedziałem jednak jak to powiedzieć... I bałem się że jeśli bym ci powiedział, nie chciałabyś ze mną rozmawiać. Dlatego wymyśliłem te korepetycje... Dzięki temu mogłem spędzić z tobą więcej czasu... Wybacz, to głupie... Zapomnij że kiedykolwiek o tym wspomniałem... - wstał i wyglądał jakby chciał wyjść...
...ale złapałam go za rękę, zanim zdołał się oddalić.
- Poczekaj... Darron... Posłuchaj, ja... Ja nie mam ci za złe tego... W sumie rozumiem cię. Ja... - zawahałam się. - Ja też cię... lubię... Znaczy lubię LUBIĘ... Ale też nie bardzo wiedziałam... jak ci to powiedzieć... Tak więc... Chyba obaj utknęliśmy nieco w tej niezręcznej sytuacji...
Darron popatrzył na mnie.
- Ty... Mówisz serio...?
- Mhm... Nie musisz się przejmowa- !!!
W tym momencie Darron przysunął się do mnie i pocałował mnie w usta. Nie w policzek, nie w czoło - w usta. Zaskoczyło mnie to, ale... po kilku sekundach nawet było to przyjemne. Oddałam mu pocałunek, cały czas czując w ustach delikatny smak czekolady.
Po chwili się odsunęliśmy od siebie.
- Uh... um...
- Taaak... - odparłam. To było... dziwne... ale miłe. Naprawdę... miłe.
- To... um... możemy tak chwilę posiedzieć...? W ciszy...? - zapytał w końcu.
- Oczywiście... Nie mam nic przeciwko.
Usiedliśmy ponownie na łóżku i chwyciliśmy się za ręce. Oparłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy, oddając się całkowicie tej przyjemnej chwili, póki jeszcze trwała.
*
Obudziłam się następnego dnia rano. Byłam w swoim pokoju, pod swoją pościelą, tak jak kładłam się do łóżka dzień wcześniej. Nadal pamiętałam jednak to, co się wydarzyło - tamto spotkanie w Pokoju Miłości i ten pocałunek. Był to jednak tylko sen... Nie wydarzyło się to naprawdę. To był tylko sen...
Dlaczego więc czułam w ustach delikatny posmak czekolady?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro