Rozdział 34: Dochodzenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszliśmy razem do magazynu i rozejrzeliśmy się. Na razie staraliśmy się nie patrzeć na ciało, które nadal znajdowało się przy przełączniku, tylko skupić się na czymkolwiek innym.

- Znalazłem miejsce gdzie podłączony był ten kabel - Darron wskazał mi na panel na ścianie. Kabel, który był zanurzony w basenie, był do niego podłączony. - Więc stąd elektryczność w basenie.

- Tak... Hej, ty też to czujesz? - spytałam, wdychając powietrze. Czułam jakiś delikatny zapach... - Coś jakby... spalenizna?

- Faktycznie... Może to w skrzynce? - podszedł do skrzynki z bezpiecznikami i otworzył ją. Momentalnie wydostała się z niej chmura dymu, a zapach spalenizny stał się znacznie bardziej wyczuwalny. - Kh... Ta... To zdecydowanie stąd.

- Przez ten dym nic nie widać... Myślisz że coś się tam spaliło?

- Na pewno... Ugh... Muszę wyjść... Ciężko się tu oddycha...

- Ja też...

Wyszliśmy na moment z pokoju i odetchnęliśmy świeżym powietrzem.

- Uh... huh... huh... Jeszcze trochę i bym chyba zemdlał... - stwierdził Darron.

- Musimy poczekać... aż dym... się rozwieje... - wysapałam.

- Albo użyć tego... Powinno pomóc rozwiać dym.

Ja i Darron odwróciliśmy się w stronę wejścia. Przy drzwiach stała Oliwia... Trzymała w rękach wentylator, taki jakich się używa w domach.

- Oliwia...? Nie powinnaś tu-

- Nie mogłam siedzieć bezczynnie... Słyszałam od Teresy, co się stało - odwróciła wzrok. - One chciały mi pomóc i mnie pocieszyć... Chcę zrobić dla nich choć tyle.

- Jesteś pewna? - spytał chłopak. Ona tylko kiwnęła głową. - No dobrze... Tylko że nie bardzo jest jak go podłączyć, bo...

- Nie trzeba - dziewczyna nagle odpięła kabel od wentylatora. - Ten model ma wbudowany akumulator... Przynajmniej tak mówiła instrukcja.

- Oh. To... pójść tam z tobą? - zapytałam.

Oliwia spojrzała na mnie. W pierwszej chwili nie byłam pewna, co myśli... Podobno nie miała do mnie żalu o to, co stało się z Impactem, ale...

- Byłoby miło... - szepnęła w końcu.

- No dobrze... Chodź - podałam jej rękę. Oliwia chwyciła ją, po czym razem weszłyśmy do pomieszczenia roboczego.

Gdy zobaczyła ciało Andżeliki, zatrzymała się. Była w szoku, co było oczywiste - w końcu przyjaźniły się... Po chwili jednak się otrząsnęła i włączyła wentylator.

- Um... w... w którym miejscu...?

- Tam, jeśli możesz... - pokazałam jej na zadymioną skrzynkę.

- Dobrze... - podeszła do niej i skierowała strumień powietrza w jej stronę. Już po chwili dym zaczął się rozwiewać, ukazując wnętrze. - Oh... Wszystko spalone... Chyba za dużo prądu i bezpieczniki nie wytrzymały...

- Tak uważasz? - spojrzałam na nią.

- Tak mi się wydaje przynajmniej... Raz jak piorun uderzył w mój dom, skrzynka wyglądała dość podobnie. Chyba włożenie kabla do wody musiało przeciążyć bezpieczniki... A jak... Pati tam... wpadła...

- Nie musisz mówić o tym, jeśli nie chcesz... ale to by miało sens... I tłumaczyłoby czemu jak tu weszliśmy, nie było zasilania - zastanowiłam się. - Zaraz... Gdy Andżelika przyszła tutaj, by włączyć prąd, i pociągnęła za dźwignię...

- ...przez wadliwe bezpieczniki prąd mógł porazić i ją... To chcesz powiedzieć? - zapytała Oliwia.

- Tak... Mniej więcej.

Skrzynka z bezpiecznikami dodana do Amunicji!

Informacje o awarii zasilania dodane do Amunicji! 

Teoria Oliwii dodana do Amunicji!

- Sekundę... A tak właściwie to skąd wiedziałaś że przydałby się nam wentylator? - zapytałam. Wcześniej nawet do głowy mi to nie przyszło.

- Cóż... Nie był to mój pomysł, tylko Teresy... - szepnęła. - Powiedziała że skoro Andzia została porażona przez prąd, mogło się coś spalić... I że trzeba mieć jakiś wiatrak czy coś. Miała przyjść sama, ale powiedziałam że chcę zobaczyć jak one... no wiesz... No i miałam pójść potem po gaśnicę, ale z tego co widzę chyba nie jest potrzebna...

- Na to wygląda... Dziękuję za pomoc, Oliwia.

- Nie ma sprawy. I, um, Elyssa...?

- Tak?

- Jeśli możesz... znajdź osobę, która to zrobiła... Nie ważne jak okropna jest prawda, chcę wiedzieć dlaczego zginęły... Proszę.

- Oh... um... Dobrze... Postaram się.

- Dziękuję - nagle przytuliła mnie. Mocno mnie to zaskoczyło, ale po chwili ja też ją objęłam. - Naprawdę... Poza tobą i Enderą nie mam tu już nikogo bliskiego...

- Nieprawda... Na pewno inni też się o ciebie martwią - wydusiłam.

- Może... Ale wy dwie najbardziej. Uh, wybacz... - odsunęła się. - Ja już... pójdę... Muszę powiedzieć Teresie że wentylator nie jest już potrzebny... Chyba że jest?

- Nie, chyba nie... W razie potrzeby wrócimy po niego.

- W takim razie będę z nimi w gabinecie pielęgniarskim - powiedziała i wyszła z wentylatorem w rękach.

Ona... uważa mnie za kogoś bliskiego? Nawet mimo...

- Elyssa? - nagle usłyszałam głos Nemesis. - Możemy cię tu prosić na moment?

- T-tak! Już idę - wyszłam z pokoju. Gdy podeszłam do niej, zauważyłam że ciało Patrycji nie było już w wodzie, lecz leżało na brzegu. - Jak je tu przenieśliście? Myślałam że woda nadal jest pod napięciem...

- Bo jest. Ale puszka dała radę ją wyjąć - Obsidian kiwnęła głową w stronę Nemesis. - Widocznie niebycie człowiekiem jednak ma swoje zalety.

- Będę musiała sprawdzić mój system, ale myślę że-

- Dobra, huj mnie to. Wyciągnęłyśmy ją, bo zauważyłam to w jej ręce - czarnowłosa pokazała na jej dłoń. Nachyliłam się i zobaczyłam...

- Włosy? - zdziwiłam się. Były dość długie i brązowe... Jedno cienkie pasemko, urwane przy końcu.

- Ta... Ona na pewno została wepchnięta i złapała mordercę, a raczej morderczynię, za włosy! - dołączył Nico. - Tak naprawdę tylko 5 osób ma takie... A jak wliczamy też Obsidian i Andżelikę, to nawet 7.

- Sugerujesz że to ona mogła to zrobić? - spojrzałam na niego. Ale... Ona nie żyje... 

- A nie wiem, tak tylko mówię. Nic nie można wykluczać!

Pasmo włosów dodane do Amunicji!

DING DONG DONG DING!!!

- Uwaga, uwaga! Czas na dochodzenie dobiegł końca i nadeszła pora na Rozprawę Klasową! Prosimy wszystkich o zebranie się na korytarzu przed aulą!

- Zaraz, JUŻ?!? - krzyknął Nico, patrząc w górę. - Dopiero zaczęliśmy!

Już koniec czasu... Niech to...

- Wygląda na to że nic więcej nie zdziałamy... Chodźmy - Nemesis skierowała się w stronę drzwi.

Ja również ruszyłam. Wyszliśmy na korytarz, gdzie prawie wpadłam na Deltę.

- Perfekcyjne wyczucie czasu - powiedziała. - Znalazłam to tuż przed sygnałem - w tym momencie podała mi jakiś mały przedmiot. Wyglądał jak maleńki kawałek czarnej blaszki... - Leżał pod drzwiami na basen. Na początku myślałam że to śmieć, ale mam przeczucie że może być ważny.

- Oh... Dzięki.

Kawałek czarnej blaszki dodany do Amunicji.

- Ej! Idziecie?! - zza rogu wychylił się Itled.

- Tak! - krzyknęłam i razem z Deltą pobiegłyśmy do reszty. 

Gotowa czy nie... Rozprawę Klasową numer 3 czas zacząć.

---

Runda trzecia! Kto tym razem odpowiada za śmierć aż dwóch osób?

Jeśli macie własne teorie, podzielcie się nimi... Zobaczymy czy dobrze wytypujecie ;) No i zobaczymy czy tym razem też ktoś trafi :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro