Rozdział 57: Niespodzianki w opakowaniu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ruszyliśmy w stronę ostatnich drzwi. Te były wykonane ze stali i mlecznego szkła, na którym wyryte były jakieś wzory kwiatowe. Wyglądały... bardzo obiecująco.

- Okej, co my tu mamy? - Nico ruszył na przód naszej grupy i niemal natychmiast wszedł do środka. - ŁOŁ, zobaczcie!

Weszliśmy za nim i zaniemówiliśmy. Podłoga była wykonana z jasnych, marmurowych płytek, a ściany były białe i udekorowane w niektórych miejscach jasnym drewnem. Delikatne światło padało na różne rośliny, blaty i inne meble, które wyglądały jakby pochodziły z...

- Ja nie mogę... MAMY TU CAŁE JEBANE SPA?!? - krzyknęła Delta. - To jest ZAJEBISTE!

- Nice...! Nie żeby coś, ale to miejsce mi się podo- O, patrzcie! Nawet mamy saunę! - Itled wskazał na drzwi po drugiej stronie.

- Huh. Faktycznie - Obsidian podeszła bliżej. - Myślicie że coś jest w środku?

- Raczej nie... To chyba normalna sauna, nie jakieś narzędzie tortur.

- No nigdy nic nie wiadomo, zwłaszcza tutaj - dziewczyna zajrzała do środka. - Nom. Chyba normalny pokó- Co tu robi zakrwawiony śrubokręt?!

Zajrzeliśmy do środka. Faktycznie, pod jednym z siedzeń leżał mały śrubokręt, niemal cały pokryty w krwi.

- Co do kur... - skomentował Nico. - Przecież dopiero tu weszli-

- Z DROGI! - nagle między nami przepchał się Monokuma, chwycił śrubokręt i zaczął uciekać. - Kurwa, wiedziałem że czegoś nie posprzątałem po tamtym...! Nie mówcie Dosowi albo wam załatwię takie tortury że-

- Dobra, dobra, rozumiemy aluzję! Ja pierdolę, nie ogarniam ich...

Chyba nikt ich nie ogarnia, Nico...

- Okeeeej... Tak czy inaczej mamy spa, więc zawsze możemy tu wpaść - stwierdziła Oliwia. - Sauna, stoły do masażu, wanna z hydromasażem... Nigdy nie byłam w spa, ale to wygląda na całkiem ładne wyposażenie.

- Ta... Ja raz byłam i to wygląda na sprzęt pierwszej klasy. Ciekawe skąd mieli na to hajs, nie? - Delta zaczęła się zastanawiać.

- Jak to skąd? Z mordowania ludzi. Nie wiesz że seryjni zabójcy zarabiają kupę pieniędzy?

Zaśmialiśmy się.

- No dobra, to... W tym miejscu to tyle? - spytał Nico.

- Zgadza się - odparła Nemesis. - Na tym piętrze nie ma już nic do zbadania, możemy wrócić do naszych zajęć.

- To ja idę zająć się kwestią prezentów. Narka! - Itled momentalnie wyszedł z pokoju.

- Ja też... Do zobaczenia - Delta wyszła chwilę po nim.

Pozostali z nas również wyszli i poszli do swoich pokojów. Przed nami był dzień przygotowywania się na świętowanie.

*

Siedziałam w pokoju i zastanawiałam się nad prezentem. Decyzja, co wykorzystać, nie była łatwa, gdyż musiałam dać prezent Nemesis.

Co by się jej spodobało? Nie wiem... Ona jest androidem, ale nie sądzę by ucieszyła się z czegoś typu pendrive. A nie wiem co by powiedziała na jakieś inne, bardziej ludzkie przedmioty...

Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Gdy podeszłam do nich i otworzyłam je, zobaczyłam Nico stojącego po drugiej stronie.

- Hej Elyssa, mogę? Tak jakby potrzebowałbym pomocy...

- Oczywiście...! Proszę - wpuściłam go. - O co chodzi?

- Słuchaj, mam problem - chłopak usiadł na moim łóżku. - Wylosowałem imię Oliwii i nie mam pojęcia co jej dać. Masz jakieś pomysły? Z nas wszystkich chyba ty najwięcej o niej wiesz...

- Oliwia? Cóż, oczywiście lubi podróże... Ale oprócz tego też muzykę. Pamiętam jak wspominała że uczy się gry na kilku instrumentach...

- Oh, czyli coś z muzyką, huh? - Nico zaczął przeglądać swój ekwipunek. Po chwili wyjął z niego mp3 i jakieś kolorowe pojemniki. - Myślisz że to się jej spodoba? Mam specjalne farby do elektroniki, mogę go jakoś pomalować.

- Myślę że to świetny pomysł! - uśmiechnęłam się. - A... może ty będziesz miał pomysł? Tak się składa że muszę dać prezent Nemesis... I nie mam pojęcia co by się jej spodobało.

- Dobre pytanie - westchnął. - To android, ale nie wiem jak by zareagowała jakbyś jej dała ładowarkę czy coś.

- Dokładnie tak samo myślałam zanim przyszedłeś...

- A może ona ma jakieś zainteresowania czy coś? Rozmawiałaś z nią?

- Raz oglądałyśmy film... Ale niewiele się dowiedziałam. Jedyne co o niej wiem to to, że ma zbierać informacje o nastolatkach, o tym jacy są i jak spędzają czas...

- To może coś takiego typowo młodzieżowego? Nie wiem, jakąś książkę?

- Żadnych książek niestety nie mam... Ale poczekaj - zajrzałam do ekwipunku w MonoBand. - Kiedyś udało mi się wygrać czytnik e-booków, i jeśli dobrze pamiętam, było na nim jakieś opowiadanie... Zawsze można go też wykorzystać do trzymania jakichś notatek i plików.

- No i wszystko jasne! Możesz też to jakoś ozdobić i gotowe! Jak chcesz, możesz pożyczyć ode mnie farby. 

- Dzięki... Możliwe że skorzystam. I mogę jeszcze dodać jakieś naklejki... Wtedy będzie to ładnie wyglądać.

- No i spoko! To może razem poozdabiamy?

- Nie mam nic przeciwko... Zabezpieczmy tylko podłogę jakimś papierem i możemy się za to zabrać.

*

- Jak myślisz, te dwa kolorki pasują? - Nico pokazał mi pomalowane mp3. Było bladoniebieskie z ciemnofioletowymi kwiatkami.

- Według mnie tak! Całkiem uroczy... A mój?

Pokazałam mu mój e-book. Pokolorowałam go w czarno-białą kratkę i nakleiłam na tył kilka kolorowych naklejek z postaciami z anime.

- Jak dla mnie spoko! Myślę że pasuje do niej.

- Dziękuję... Tak przy okazji, nie sądziłam że tak dobrze umiesz malować. Gdzie się tego nauczyłeś?

- A nie wiem, chyba po prostu trochę ćwiczyłem w domu - zaśmiał się. - Raz pomagałem tacie polakierować auto na inny kolor, więc to też pewnie coś dało.

- Oh, naprawdę?

- Mhm... Eh... Pamiętam jak kiedyś spędzaliśmy sporo czasu całą rodziną. Jak byłem młodszy, często jeździliśmy na obiady do restauracji i graliśmy w gry... Właśnie wtedy zacząłem podkładać głosy postaciom, bo w wielu grach nie było dubbingu.

- To musiały być miłe czasy - spojrzałam na Nico.

- Ta... Potem rodzice musieli długo pracować i nie mieliśmy tyle czasu dla siebie nawzajem. Często nawet w weekendy się nie widywaliśmy.

- To straszne...! - przyznałam. - Mój wujek ma dużo pracy, ale zawsze starał się przynajmniej jeden dzień znaleźć wolny... Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak samotny musiałeś być...!

- Ta... Często brakowało mi ich obecności - westchnął. - Ale nie mogłem nic na to poradzić... Zamykałem się więc w pokoju i grałem w gierki, przy okazji rozwijając swój talent. Ale cieszę się że przynajmniej docenili mój talent. Niektórzy rodzice krytykowaliby coś takiego.

- To prawda... Różne sytuacje mają miejsce. Kiedyś słyszałam że jakaś dziewczyna uciekła z domu bo jej rodzice uznali że bycie Superlicealnym Zoologiem to nie talent... Cieszę się że przynajmniej my tak nie mieliśmy.

- Ja też... O kurde, zasiedziałem się nieco - Nico wstał. - Pójdę już do siebie i zapakuję prezent... Potrzebujesz pomocy?

- Nie, myślę że sobie poradzę, ale dzięki.

- Okej... To do jutra, Elyssa! Miłej nocy!

- I nawzajem, Nico.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro