Rozdział 59: Oszukać śmierć

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DING DONG BING BONG!!!

Obudziło mnie poranne ogłoszenie. Nawet nie zdążyłam usiąść na łóżku, a po chwili zabrzmiało kolejne.

- Prawie bym zapomniał: uwaga, uwaga! Za 10 minut prosimy o zebranie się w auli! Mamy ważne ogłoszenie. Dobra, załatwione. Do zobaczenia! Puhuhuhu!

Dwa dni. Rozprawę mieliśmy dwa dni temu. Nie chciałam wierzyć że to kolejny motyw, ale... wiedziałam że nie było innej możliwości.

- Eh...

Błyskawicznie się ubrałam, przy okazji przypinając do ubrania odznakę, którą dostałam w prezencie, i ruszyłam do auli. Czas dowiedzieć się, co tym razem wymyślili.

*

- Jak myślicie, co tym razem zaplanowali? - zapytała Delia, gdy weszliśmy do środka.

- Nie mam pojęcia, Delia... - westchnął Nico.

- Mów mi Delta, dobra...? Kurwa, jesteśmy tu od dawna, możecie wszyscy używać mojego pseudonimu.

- Jasne, Delta...

- Nie podoba mi się to... Ale z drugiej strony co może być gorszego niż to co mieliśmy ostatnio? - spytała Oliwia.

- Założę się, że coś by się znalazło - mruknęła Obsidian, poprawiając swoje włosy. - Z nimi wszystko jest możliwe.

- No, wszyscy jesteśmy w komplecie! Jak miło!

- No i nasz dyro już tu jest... Zajebiście - mruknęła.

Faktycznie, na scenę wskoczył Dos.

- Możemy już za- No ja pierdolę, gdzie ten idiota? - spojrzał na miejsce, w którym powinien być Monokuma.

W tym momencie usłyszeliśmy coś ciężkiego, a po chwili drzwi do auli dosłownie zostały wyważone. Do środka w tym momencie...

- CO DO KURWY?!? - krzyknął Itled.

- TO JAKIŚ MECH CZY CO?!? - wrzasnął Nico.

- AHAHAHAHAHA!!! Podoba wam się moja zabawka?! - usłyszeliśmy głos niedźwiedzia ze środka machiny.

- Monokuma, nie mamy czasu na wygłupy...! - Dos zdecydowanie nie był w nastroju na zajmowanie się nim. - Wyjdź stamtąd i wracaj do roboty.

- Nie ma opcji!!! To zemsta za te wszystkie upoko-

BOOOOOOOOOOOOOM!!!

W tym momencie mech dosłownie eksplodował. Osłoniliśmy się rękoma, by odłamki machiny nie uszkodziły nas za bardzo.

- Już skończyliśmy wygłupy? - gdy spojrzeliśmy na Dosa, zauważyliśmy że ten trzyma w ręce detonator. - Ruszysz swoją dupę i pomożesz mi czy znowu mam cię wysadzić?!

- Dobra, dobra, już! - w tym momencie kolejna kopia Monokumy stanęła obok niego. - Ja pier...

- Długo będziemy jeszcze tak stać...? - Delta zaczęła się niecierpliwić, podobnie jak my.

- Nie, teraz powinniśmy uwinąć się znacznie szybciej - powiedział Dos. - Zapewne domyślacie się po co tu jesteście, nie?

- Niech zgadnę... Kolejna próba namówienia nas do zabijania się nawzajem - mruknęła.

- Zgadza się. I darujcie sobie gadkę w stylu "nikt z nas nie zginie, bo póki po naszej stronie jest nadzieja, nie damy ci się!", bo dobrze wiemy że tak nie będzie. My powiemy swoje, wy powiecie swoje, przez kilka dni będzie spokój, a któryś z was w końcu się złamie i zamorduje kogoś. Ten cykl będzie się powtarzać w kółko i w kółko... Do czasu aż my was z niego nie wyrwiemy. A to nie nastąpi dopóki nie zostanie was dwójka. Myślę że nie trzeba nic więcej mówić.

- No dobra, to co tym razem? - Obsidian spojrzała na niego. - Będziesz nas torturować? Zrobisz nam pranie mózgu? Zagrozisz limitem czasowym po którym umrzemy?

- Miałem takie pomysły, ale wymyśliłem coś prostszego.

- To znaczy? - zapytałam.

Uśmiechnął się.

- Osoba, która kogoś zabije, może wybrać jedną osobę do ożywienia i zabrania ze sobą, czy to z tej gierki, czy spoza niej.

Że co?

- Zaraz. Co? - spytała Oliwia, która ponownie jak reszta z nas była zdezorientowana. - Powiedziałeś... Że ożywisz kogoś?

- Zgadza się! - podskoczył Monokuma. - Możemy ożywić wybraną przez was osobę i przywrócić ją do życia. Puhuhu...! Ale ta osoba może być martwa nie dłużej niż 20 lat, bo dalej to nie jesteśmy w stanie niczego zrobić. Oh well!

- Ale... przecież to niemożliwe - powiedział Nico. - Nie da się kogoś ożywić, zwłaszcza jeśli ten ktoś nie żyje od kilku lat! Co to za pierdolenie?

- Oh doprawdy...? Hehe... HAHAHAHA...!

Nie podobało mi się to, że Dos zaczął się śmiać. Co on...?

- Monokuma, przynieś nasz obiekt testowy!

- Się robi! - niedźwiedź ruszył w stronę drzwi i wybiegł z auli. Po chwili wrócił...

...ciągnąc za sobą czyjeś zwłoki.

- CO JEST KURWA?!? - krzyknęła Delta.

- Co do...?! Kto to jest?! - spytała Oliwia.

Nie znaliśmy tego człowieka, choć mógł być w naszym wieku lub niewiele starszy. Miał bardzo długie, brązowe włosy, zarost na twarzy i ciemne ubranie, ale przede wszystkim miał ranę postrzałową na klatce piersiowej. Jego skóra wyglądała nie najlepiej, zupełnie jakby był martwy od kilku dni.

- Ten tutaj? - Dos podszedł do niego. - Zgarnęliśmy jakiegoś randoma z ulicy w nocy przed ostatnią Rozprawą Klasową. Jak dobrze widzicie, jest martwy. A teraz... - wyjął coś z kieszeni płaszcza. Wyglądało jak pistolet, ale po przyjrzeniu się stwierdziliśmy że to nie pistolet, tylko... w sumie nie miałam pojęcia co to. - ...udowodnię wam, że nie pierdolę głupot i że jest to możliwe.

Zanim zdążyliśmy zrobić czy chociażby powiedzieć cokolwiek więcej, Dos wycelował w niego. Z broni wystrzeliła jakaś wiązka lasera, która trafiła w martwego mężczyznę, i po kilku sekundach...

- !!! - nagle zerwał się do pozycji siedzącej, oddychając ciężko.

- CO DO KURWY...?!? - wrzasnął Itled.

- Ale... jak...? - byłam w szoku. Przecież... On był martwy, nie ma opcji że tak nie było... Jak w takim razie...?

- Co... gdzie... gdzie ja...? - zaczął się rozglądać, a po chwili skierował spojrzenie na Dosa, i miałam wrażenie że... - Co do ku-

BANG!

Nagle ponownie upadł, tym razem z raną postrzałową w głowie. Jego spojrzenie było kompletnie puste, a z rany na czole lała się krew.

- No to wszystko jasne, nie? - dyrektor oddał Monokumie pistolet którym zabił mężczyznę. - Macie jasny dowód... Jestem w stanie to zrobić bez najmniejszego problemu. Żeby jednak poszło to płynnie, zróbmy to w pewien konkretny sposób. Ofiarę ułóżcie w pentagramie czy czymś podobnym, obojętnie z czego zrobionym, po czym napiszcie na kartce imię osoby, którą chcecie ożywić, i spalcie ją w pobliżu. W ten sposób będzie znacznie łatwiej wszystko przygotować.

- To jak, wszystko jasne? Tak? To czekamy na efekty! Puhuhuhu! - w tym momencie Monokuma i Dos zniknęli.

Spojrzeliśmy na siebie.

- Okej... Ja... nie spodziewałam się tego - przyznał Nico.

- Ja też... Czy... naprawdę byłby w stanie... - Oliwia pokręciła głową. - Nie, stop... Nie możemy się dać... Nie ukrywam, ja... chciałabym ożywić kogoś... Ale nie chcę z tego powodu zabijać.

- Życie za życie... - Itled zamyślił się. - To naprawdę... mocny motyw... Ale nie zrobimy tego... Co nie?

Milczeliśmy. Chcieliśmy wierzyć że żaden z nas tego nie zrobi i nie zabije znowu...

...ale ostatnie doświadczenia nauczyły nas, że nie możemy mieć takiej nadziei.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro