prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wieczna kłótnia między Piekłem, a Niebem nie była w połowie tak poważna, jak to, co działo się przez miniony miesiąc.

Cała Europa Wschodnia miała problemy z suszą i słońcem, które nie dawały ludziom żyć. Anioły może nie zwracałyby na to uwagi, gdyby nie fakt, że była to połowa grudnia, a w tamtych rejonach w tym czasie powinien opadać śnieg, a nieprzerwany chłód opanowywać ciała Europejczyków.

Teksas był pełen tornad, a nawet Matka Natura nie mogła nic zrobić na więdnące rośliny i zdychające zwierzęta w Brazylii.

Każdy w Niebie jak i Piekle bez większych problemów potrafił stwierdzić, że tym razem to nie przez ludzkie zanieczyszczenia, czy przesuwający się klimat.

Wszyscy wiedzieli czyja to sprawka.

Nikt nie wiedział jednak jak go odnaleźć.

Był nieuchwytny, a kiedy był już widziany twarz miał zasłoniętą czarną maską.

Handlarz Śmiercią, wzgardzony przez demony, znienawidzony przez anioły, syn obu rodów, ponownie zaczął działać i nikt nie może nic z tym zrobić. Czy aby napewno?

W tym czasie nic nie spodziewający się ludzie szukają powodów tych dziwnych zachowań, a jedyny anioł z możliwościami wytropienia problemu miał to wszystko gdzieś. Do czasu feralnego zdarzenia, które przywróci mu rozum do głowy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro